więcej






Serce Chopina - 160 rocznica śmierci Geniusza muzyki
- Józef Szaniawski

,,Rodem warszawianin, sercem Polak, a talentem świata obywatel, Fryderyk Chopin zszedł z tego świata. Choroba piersiowa przyśpieszyła śmierć za wczesną artysty w trzydziestym dziewiątym roku życia – dnia siedemnastego miesiąca bieżącego ‘’  

 Tak właśnie pisał w nekrologu o zmarłym przyjacielu Cyprian Kamil Norwid, który był obecny przy agonii kompozytora w czasie jego ostatnich dni. Fryderyk Chopin zmarł w Paryżu 17 października 1849 roku, dokładnie 160 lat temu. Rok 2010 został ogłoszony Rokiem Chopinowskim ze względu na 200 – setną rocznicę jego urodzin w Żelazowej Woli niedaleko Warszawy 1 marca 1810. Jeden z największych geniuszy muzycznych w skali dzisiaj doprawdy globalnej był i ciągle jest Chopin niesłychanie silnie kojarzony z Polską, z polską kulturą, tradycją, oraz pamięcią i tożsamością. Jest uosobieniem Polski w samej swej muzyce i ważnym fragmentem naszego dziedzictwa narodowego. W dalszej części swojego historycznego nekrologu sprzed 160 latC.K. Norwid tak charakteryzował Chopina i jego muzykę.  

Zakaz Cara Mikołaja I

,,Umiał on najtrudniejsze sztuki zadanie rozwiązywać z tajemniczą biegłością – umiał bowiem zbierać kwiaty polne, rosy z nich ani puchu nie otrząsając najlżejszego. I umiał je w gwiazdy, w meteory, ze nie powiem, w komety, całej świecące europie, ideału sztuką przepromieniać. Przezeń ludu polskiego porozrzucane łzy po polach w diademie ludzkości się zebrały na diament piękna, kryształami harmonii osobliwej. To jest – co najważniejszego sztukmistrz może uczynić, i to co uczynił Fryderyk Chopin. Cały prawie żywot (bo część główną) poza krajem spędził dla kraju. To jest – co największego dopiąć wychodzie, i tego Fryderyk Chopin dopiął.

Wszędzie jest – bo w Ojczyzny duchu mądrze przestawał – i w Ojczyźnie spoczął, bo jest wszędzie.(…). Kochanowski w Sobótkach pierwszy ludu poezję uczonemu światu uwiadomił – w muzyce Chopin toż uczynił’’

Chopin umarł we Francji, w Paryżu jako emigrant polityczny, podobnie jak inni najwięksi nasi twórcy m.in. Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki czy właśnie Cyprian Kamil Norwid. Dzieła ich wszystkich były zakazane w kraju i wykreślane przez rosyjską cenzurę. Decyzja odnośnie muzyki Chopina podjął osobiście (!) Mikołaj I jeden z najbardziej okrutnych carów Rosji, zwany ,,żandarm Europy’’, ten sam który krwawo stłumił powstanie listopadowe, a następnie tysiące Polaków zesłał na Syberię. Ten sam który podbił Gruzje i Kaukaz, ten sam który wysłał armię rosyjską, aby spacyfikowała rewolucję węgierską. Car osobiście zakazał wykonywania publicznie muzyki Chopina, ale zakaz dotyczył jedynie Warszawy i ziem zaboru rosyjskiego. W tej samej Rosji utwory Chopina były nie tylko dozwolone, ale często grywane w salach koncertowych, a nawet w carskich pałacach w Petersburgu i Moskwie. Co więcej- sam Mikołaj I uznał i docenił muzykę Fryderyka Chopina tak bardzo, że uważał ją za niebezpieczną, oraz określił utwory polskiego kompozytora jako „armaty ukryte wśród kwiatów’’. Ta metafora cara dotyczyła konkretnie jednej z etiud oraz II koncertu fortepianowego Fryderyka Chopina. Ta muzyka musiała być zakazana w zaborze rosyjskim, bowiem wywoływała nastroje patriotyczne Polaków, a to z kolei mogło wywołać kolejne ich powstanie o wolność przeciw Rosji. Taka była logika polityczna cara i było w niej dużo racji, rosyjskiej racji stanu.

O genialnym polskim kompozytorze car Mikołaj I mógł się dowiedzieć bardzo wcześnie od swego rodzonego brata wielkiego księcia Konstantego, który był rosyjskim wielkorządcą w Warszawie w latach 1815 – 1830. Kilkuletni Chopin był już wtedy nazywany w Warszawie ,,następcą Mozarta’’, a wieść o nim dotarła do wielkiego księcia, który co niedziela wysyłał po Fryderyka karetę, która przywoziła go do Belwederu. Tutaj w salonie pałacu Konstanty kazał chłopcu grać przede wszystkim… marsze wojskowe, a czasami tak mu się one podobały, że w trakcie recitalu maszerował z zadowoleniem po salonie, łaskawie nakazując pianiście, aby grał dalej.

Najwięksi wrogowie Polski zakazywali grania utworów genialnego polskiego kompozytora, ale sami byli pod wpływem wielkości i wspaniałości jego muzyki!.  

 Zakaz gubernatora Franka

Car Mikołaj i książę Konstanty nie byli pod tym względem wyjątkami. Oto w ramach polityki likwidującej wszystko co polskie, natychmiast po wrześniu 1939 roku, niemiecki okupant zakazał m.in. wykonywania w miejscach publicznych jakichkolwiek utworów Chopina. Nie wolno było nawet publicznie odtwarzać muzyki Chopina z płyt gramofonowych. Na osobiste polecenie generalnego gubernatora Hansa Franka zburzony został wspaniały pomnik Fryderyka Chopina w Parku Łazienkowskim w Warszawie. Zanim Niemcy zwalili pomnik, grupa żołnierzy i oficerów Wermachtu strzelała do niego z karabinów i pistoletów jako do szczególnego celu i ślady tej zabawy barbarzyńców są widoczne do dzisiaj na kamiennym cokole pomnika. To rekonstrukcja, bowiem oryginalny pomnik Chopina został przez Niemców pocięty na kawałki i przetopiony na złom. Ale okupowana Polska z ramienia Hitlera gubernator Hans Frank nie tylko był wielbicielem muzyki Chopina, ale jako znakomity pianista często dawał recitale chopinowskie. Zapraszał na nie generałów i oficerów Wermachtu, oprawców SS i gestapo. Świadkiem jednego z takich koncertów był wybitny włoski pisarz i publicysta Curzio Malapatte. W czasie II wojny światowej był korespondentem wojennym i w tym charakterze przebywał w okupowanej Warszawie. Malaparte pozostawił niesłychany opis recitalu zakazanej dla Polaków muzyki Chopina w wykonaniu niemieckiego mordercy i zbrodniarza i ludobójcy Hansa Franka, powieszonego po wojnie wyrokiem trybunału norymberskiego! Pełen emocji zapis Malapartego z chopinowskiego koncertu ,,nur für Deutsche’’ jest szczególnego rodzaju przyczynkiem nie tylko do historii muzyki:

 „W pałacu snuła się wzniosła, czysta melancholia Chopina z daleka już usłyszałem donośne niemieckie głosy i śmiechy – i zatrzymałem się w progu niepewnie. Ale wnet okrzyknął mnie głos Franka i on sam wyszedł naprzeciw mnie, otwierając szeroko ramiona z tą pełną pychy kordialnością, która zawsze na nowo mnie zaskakiwała i napełniała głębokim zamieszaniem.

I oto teraz w pałacu Bruhlowskim, tak niedaleko od ruin Zamku Królewskiego, w ciepłym lekko zadymionym powietrzu mieszczańskiego niemieckiego wnętrza, czyste, urzekające tony Chopina wzlatywały spod białych, miękkich palców Franka, spod niemieckich rąk Generalgouverneura Polski; uczucie wstydu i buntu ogarniało mi twarz płomieniem. Dookoła mnie wszyscy słuchali w milczeniu, wstrzymując oddech. Tony preludium, czyste i lekkie, unosiły się w powietrzu niby propagandowe ulotki rzucone z samolotu. Każda nuta miała na sobie wybity dużymi czerwonymi literami napis: ,,Niech żyje Polska!’’ Patrzyłem na płatki śniegu miękko opadające za oknem na ogromną białą płaszczyznę placu Saskiego, pustą w księżycowej poświacie, i na każdym płatku widziałem te same wypisane czerwonymi literami słowa: ,,Niech żyje Polska!’’ Frank siedział przy fortepianie z głową schyloną na piersi. Blade jego czoło lśniło od potu, na pełnej pychy twarzy malowało się głębokie cierpienie i jakby upokorzenie. Oddychał z wysiłkiem, przygryzając dolną wargę. Oczy miał zamknięte. - Och gra jak anioł! – wyszeptała Frau Brigitte Frank. W tej właśnie chwili muzyka umilkłą. Frau Brigitte zerwała się gwałtownie, podbiegła do męża i ucałowała jego ręce, ujęła, uniosła je w górę i zwracając się ku nam powiedziała z nutą tryumfu w głosie: - Spójrzcie, takie są ręce aniołów! Spojrzałem na ręce Franka: były drobne, delikatne, bardzo białe. Byłem mile zaskoczony nie dostrzegając na nich plamki krwi.’’  

 Ideał sięgnął bruku          

Już wcześniej rosyjski zaborca w XIX wieku potraktował pamięć o Chopinie równie brutalnie jak w czasie II wojny niemiecki okupant. W czasie powstania styczniowego 1863 roku na osobiste polecenie carskiego namiestnika feldmarszałka Fiodora Berga rosyjscy sołdaci splądrowali pałac Zamoyskich na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, dokonując podpaleń, aresztowań, gwałtów i spustoszeń. To właśnie wówczas został wyrzucony przez Rosjan z okna na drugim piętrze pamiątkowy fortepian, na którym mały Fryderyk Chopin uczył się grać. C.K. Norwid w słynnym wierszu opisał ten akt barbarzyństwa i wandalizmu skierowany przeciwko Polsce, ale także przeciwko kulturze i cywilizacji europejskiej:

”Gmach zajął się ogniem, przygasł znów, Zapłonął znów – i oto – pod ścianę Widzę czoła ożałobionych wdów Kolbami pchane –- I znów widzę, acz dymem oślepian, Jak przez ganku kolumny Sprzęt podobny do trumny Wydźwigają… runął… runął – Twój fortepian! Ten!... co Polskę głosił, od zenitu Wszechdoskonałości Dziejów Wziętą, hymnem zachwytu – Polskę – przemienionych kołodziejów; Ten sam – runął – na bruki z granitu!

***

Jękły – głuche kamienie: Ideał – sięgnął bruk --”  

Premier Ignacy Paderewski

Odzyskanie Niepodległości przez Polskę w 1918 spowodowało, że po raz pierwszy muzyka Fryderyka Chopina stała się powszechnie dostępna dla Polaków, że nie było już dla niej żadnych zaborczych zakazów. Ignacy Paderewski – wybitny pianista, kompozytor, polityk powrócił z emigracji z Ameryki i wkrótce został mianowany przez Piłsudskiego premierem rządu Rzeczypospolitej. Słynne były wtedy jego koncerty chopinowskie, które wykonywał kiedy tylko miał trochę wolnego od obowiązków państwowych czasu. Granie Chopina uważał zresztą za swoją misję i swój obowiązek. Wspomniany wcześniej włoski pisarz Curzio Malaparte był słuchaczem jednego z takich koncertów w wykonaniu Paderewskiego w 1919 roku. Opisał go wzruszająco:

„Polska była w każdej nucie Chopina, czystej i lekkiej, wzlatującej spod białych, szczupłych, bezcennych dłoni Prezesa Rady Ministrów, Ignacego Paderewskiego, kiedy siedział przy fortepianie w wielkiej karmazynowej Sali warszawskiego Zamku. Było to wkrótce po wskrzeszeniu Państwa Polskiego. Wyższe towarzystwo warszawskie i członkowie korpusu dyplomatycznego zbierali się często wieczorami na Zamku Królewskim dokoła fortepianu premiera. Zjawa Chopina snuła się pośród nas z melancholijnym uśmiechem i chwilami dreszcz przebiegał po nagich ramionach młodych kobiet. Nieśmiertelny, anielski głos Chopina, podobny do dalekich odgłosów wiosennej burzy, głuszył inne, przeraźliwe dźwięki – okrzyki buntu i echa krwawych represji. Czyste, lekkie tony unosiły się w powietrzu nad głowami zmizerowanych, wychudłych tłumów niby propagandowe ulotki rzucane z samolotu, dopóki nie umilkły ostatnie akordy. Paderewski unosił powolnym ruchem pochyloną nad klawiaturą głowę o białych rozwianych włosach, zwracając ku słuchaczom twarz mokrą od łez.”

 Serce Chopina

W swym nazbyt krótkim życiu Fryderyk Chopin skomponował niewiele w porównaniu do innych geniuszy muzyki takich jak Jan Sebastian Bach, Wolfgang Amadeusz Mozart, Ludwik van Beethoven czy Giuseppe Verdi. Aż trudno uwierzyć, że dorobek Chopina to zalewie niespełna 30 godzin muzyki. Ale piękno, urok, sugestywność arcydzieł chopinowskich kreują tą muzykę na światowych szczytach artystycznych. Fenomen muzyki Chopina polega m.in. na tym, że jest ona bardzo polska, a zarazem uniwersalna i ponadczasowa. Już w połowie XX wieku Japończycy, a później Chińczycy i Koreańczycy uznali, że kompozycje Fryderyka Chopina niesłychanie pasują do psychicznej wrażliwości tych narodów Dalekiego Wschodu, stąd niesłychana obecnie popularność wśród nich polskiego geniusza.

Szczególnego rodzaju charakterystykę polskich patriotycznych tradycji wielkiego kompozytora dała, znająca go osobiście Józefa Wodzińska – siostra Marii Wodzińskiej, w której kochał się młody Fryderyk:

 „Dom Chopinów był czysto polski dzięki pani Chopin, Krzyżanowskiej z domu. Mikołaj Chopin, choć był Francuzem, jednak po polsku mówił bardzo poprawnie, nadzwyczaj gramatycznie, choć naturalnie z akcentem francuskim, którego nie zatracił nigdy. Dzieci mówiły w domu po polsku, a jeśli Mikołaj Chopin rozmawiał z pensjonarzami po francusku, to dlatego, że mieszkali u niego głównie w celu przyswojenia sobie języka francuskiego. Poza tym dom był polski zupełnie i nikomu nie śniło się uważać Fryderyka lub jego siostry za przynależących raczej do francuskiej niż polskiej narodowości. Kwestia ta w domu Chopinów nie istniała zupełnie. Prócz nazwiska nie miały w sobie dzieci Mikołaja Chopina nic francuskiego, a co się tyczy Fryderyka, to było to w każdym calu polskie dziecko. Nie można mu było większej sprawić przykrości, jak kwestionując jego prawa do tytułu Polaka z powodu francuskiego nazwiska; bolał często, iż dawało ono wielu osobom, zwłaszcza cudzoziemcom, powód do uważania go za Francuza”

Umierając w Paryżu, na dzień przed swoją śmiercią 17 października 1849, Fryderyk Chopin wyraził ostatnie życzenie, a zarazem jedyne o co prosił. Życzył sobie tylko, aby jego serce zostało przewiezione do Polski, do Ojczyzny. „Do Kraju” – jak według świadków wyszeptał. Dlatego nieprzypadkowo na marmurowej tablicy na filarze głównej nawy kościoła św. Krzyża w Warszawie widnieje napis, którym jest cytat z Ewangelii wg świętego Mateusza: „Gdzie skarb twój, tam serce twoje.” Ta biała marmurowa tablica kryje wnękę, w której spoczywa urna z sercem geniusza i największego polskiego kompozytora.

***

Józef Szaniawski – dr historii, politolog, publicysta, profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. Autor monografii m.in. „Reduta – Polska między historią a geopolityką”, „Pułkownik Kukliński – tajna misja”, „Victoria polska – Marszałek Piłsudski w obronie Europy”. W latach 1973-1985 konspiracyjnie współpracował z Radiem Wolna Europa. Wykryty przez bezpiekę został skazany na 10 lat więzienia. Wypuszczony na wolność i uniewinniony przez Sąd Najwyższy w 1990 roku jako ostatni więzień polityczny PRL. Jest wielbicielem muzyki, a zwłaszcza Chopina, Beethovena i Mozarta.