więcej







Ziemia - Ojczyzna ludzi

część 2.

 

Świat jest uroczy, ale ludzie jak widać mniej, często wyrywamy drugiemu z ręki, pazerności nie widać końca. Więcej i jeszcze więcej! Ptak potrafi zadowolić się jednym gniazdem, zwierz jedną norą, a człowiekowi nie wystarcza jeden dom, jedna łazienka czy jeden samochód. Budujemy kosztem drugich zamki, których w rzeczywistości nigdy nie wykorzystujemy. To wszystko po to, by nas inni podziwiali za zaradność, spryt itp. To naprawdę nie stawia człowieka na piedestale, świadczy jedynie o pomniejszeniu rozumu, którego i tak w małym stopniu używamy.

Zbyt mało wiemy o naszej ziemi i jej mieszkańcach – zbyt mało wiemy o sobie. Nie potrafimy się dzielić z drugim człowiekiem tym, co otrzymaliśmy w darze od samego Boga.

 

Kiedy już ludzie mieli czym zaspokoić głód, zaczęli myśleć o wygodniejszym życiu i lepszym jutrze. Przyszedł czas by siłę mięśni zastąpić inną energią, ludzie szukali sposobu by dotrzeć do potencjału ukrytego głęboko w ziemi. Słońce przez miliony lat oddawało swoje niezliczone promienie przechwytywane przez miliony roślin, by z nich kiedyś powstały kondensatory, takie pigułki energii jak: węgiel, gaz i ropa (liczą one 100 milionów lat). Wspomniana energia pozwoliła ludziom na lżejsze życie, uwolniła od mozołu i goryczy ciężkiej pracy. Wystarczyło tylko ostatnie pół wieku (jedno moje pokolenie), by dokonać gigantycznej rewolucji w technice. Nie udało się to wszystkim razem wziętym pokoleniom przed nami. Szybko, jeszcze szybciej! Tylko w ciągu ostatnich 60 lat podwoiła się liczba ludności na ziemi i 2 miliardy ludzi przeniosło się do miast. W Szanghaju w ciągu 20 lat wybudowano 3000 wież i drapaczy chmur, a w trakcie budowy jest kilkaset następnych. Ponad połowa mieszkańców ziemi (około 3,5 miliarda) zamieszkuje miasta. Nowy Jork jest symbolem wykorzystania ziemskiej energii: węgla, ropy naftowej oraz siły roboczej milionów imigrantów. Wynalezienie wind to zasługa elektryczności, a te pozwoliły na budowę drapaczy chmur. Nowy Jork jest 16- tą gospodarką pod względem wielkości na świecie. Ameryka jako pierwsza wykorzystała węgiel, dzięki temu kraj ten stał się kolebką farmerów. Ciężką pracę rąk zastąpiły maszyny, których wydajność jest niewspółmierna (1 litr ropy wytwarza tyle samo energii, co 100 par rąk). Tylko 3% rolników na świecie stać na zakup ciągników (pomimo wielkiej ich produkcji). W USA pozostało jedynie 3 miliony rolników produkujących dość zboża by wyżywić 2 miliardy ludzi. Część z tych zbóż przerabia się na paszę lub biopaliwa. Wszystko ma swoje dobre i złe strony: tą złą są panujące susze mające odbicie w rolnictwie (które nawiasem mówiąc stanowi 70% światowego zużycia wody). W wyniku ekspansji ziem uprawnych i upraw monokulturowych rozmnożyły się pasożyty, które tępiły pestycydy - dary petrochemicznej rewolucji. Już nie głód był problemem, a nadwyżki rolne, ale bogaty świat poradził sobie i z tym „doskonale” blokując w sposób polityczny inne, biedne gospodarki. Toksyczne pestycydy przeniknęły do powietrza, roślin, gleb, wód i zwierząt. Podobnie jak komórka macierzysta wniknęły do jądra komórek wspólnych dla wszystkich żyjących form. Czy chemia jest szkodliwa? Odpowiedź znajdujemy w codzienności: w chorobach, powietrzu, wodzie i samopoczuciu. Nikt mnie nie przekona, że chemia może być witaminą. Pamiętam z lat młodości, kiedy w owocach można było spotkać robaka, w dzisiejszych nawet robak nie chce zamieszkać. Wiele mógłbym przytaczać przykładów z tamtych lat: o czystości wód, zdrowej żywności, nawet samopoczuciu ludzi. Nowoczesne rolnictwo uwolniło człowieka od marnych gleb i pór roku. W ubiegłym wieku zniknęło 3/4 odmian z powierzchni ziemi, do których ludzie dochodzili przez tysiące lat. Hiszpańskie cieplarnie są ogrodem warzywnym całej Europy, wymiarowe warzywa wędrują tirami do wszystkich krajów. Najwięcej mięsa spożywają mieszkańcy rozwiniętych państw, dla nich to właśnie stworzono hodowle przypominające obozy koncentracyjne. Rosną tam szybko zwierzęta nie widząc łąk i pastwisk, miliony sztuk żywionych jest sztucznymi paszami. By uzyskać kilogram ziemniaków trzeba zużyć 100 litrów wody, kilogram ryżu 4 litry, kilogram wołowiny 13 000 litrów (nie wspominając już o ropie zużywanej na produkcję i transport). Dzisiaj ropą odmierza się czas, rolnictwo również jest nią napędzane, większość gospodarki to ropa. Jesteśmy wszyscy uzależnieni od ramion pomp na platformach wiertniczych, które odmierzają czas istnienia. Nienasycone pragnienia i marnotrawstwo zbliżają człowieka do końca wciąż taniej ropy i życiodajnej wody.

Los Angeles – metropolia licząca tyle samo samochodów, co mieszkańców, lampiony uliczne wprowadzają oczy w bajkowy nastrój rozgwieżdżonego nieba (noc podobna do dnia). Szybko, jeszcze szybciej. Samochód sprawił, że poczęły rosnąć domy wokół wielkich miast, odległe od zgiełku, poszyte drzewami, odgrodzone od reszty świata, wolno stojące twierdze, zamczyska tych, co to rzekomo ciężko pracują. Dzięki nowoczesnemu transportowi świat stał się mniejszy a odległości krótsze. Dzięki przekazowi telewizji ludzie zamieniają luksus w standard: podobne domy, choć nie zawsze podobne życie i los.

Motoryzacja stała się symbolem wygody i postępu, obecnie po ziemi jeździ 900 milionów samochodów, gdyby jednak zainteresowały się nim wszystkie społeczeństwa, pojazdów tych byłoby 5 mld. W miarę jedzenia apetyt rośnie, wraz z rozwojem świata wzrasta zapotrzebowanie na energię. Maszyny, niczym sępy, wyrywają kawałek po kawałku każdy okruch zakopany głęboko w ziemi. Gdyby jednak maszynami nie kierował chytry człowiek, zatrzymałby się bieg jeszcze przed metą, która już zaczyna być widoczna. Przez najbliższe 2 dekady wydobędziemy z ziemi więcej ropy niż w całych dziejach ludzkości. W ręku 20% całej światowej populacji jest 80% ropy naftowej, jaka więc to średnia i jak ma się do wszystkich narodów świata? Czy skarby ziemi nalezą tylko do wybranych? Na ile lat wystarczy ropy? Jeśli utrzyma się obecne tempo wydobycia, wszystkie światowe złoża zaświecą pustką pod koniec tego stulecia.

Szybko jeszcze szybciej. Masowa produkcja stoczniowa wytwarza tankowce i kontenerowce na potrzeby globalizacji świata. Nasze stocznie chyba nie dotrzymały tempa i dlatego musiały zmienić właściciela. Zdecydowana większość towarów przemierza szalone odległości by trafić do konsumenta. W ciągu 60 lat wielkość obrotów w handlu międzynarodowym wzrosła dwudziestokrotnie. Najpopularniejszą drogą transportu jest morze, aż 90% handlu odbywa się właśnie w ten sposób. Każdego roku przewozi się 500 milionów kontenerów do największych ośrodków konsumpcji takich jak Dubaj. To największy na świecie teren budowy, tu dokonuje się rzeczy prawie niemożliwych (na przykład tworzy się sztuczne wyspy na morzu). Ropa sprzedawana od 30 lat uczyniła ten emirat bardzo bogatym. Ropa powoli się kończy, ale pozostaje zgromadzone bogactwo. Dubaj może sobie pozwolić na import surowców i zatrudnić ludzi z całego świata, stać go na budowę najwyższych drapaczy chmur czy też stoku narciarskiego na pustyni. Choć nie ma ziemi uprawnej - sprowadza żywność, choć nie ma wody - stać go na kosztowne odsalanie wody morskiej. W Dubaju urzeczywistniają się wszystkie marzenia, 800-metrowy symbol nowoczesności zadziwia cały świat. Być może to szpan, być może przesada, ale wciąż lepiej być bogatym, w dodatku mądrym, co nie zawsze idzie w parze. Dubaj wybrał najlepsze miejsce na ziemi, stał się skarbonką światowych funduszy, z których będzie czerpał jeszcze więcej pieniędzy niż z ropy. Nie ma na świecie nic bardziej odległego od natury niż Dubaj. Nie pojmujemy wciąż, że z darami natury trzeba postępować w sposób sprawiedliwy i umiejętny.

Co zwyczajny człowiek taki jak ja i ty wie o podwodnym życiu mórz i oceanów zajmujących aż 3/4 naszej planety? Morskie głębiny kryją wiele tajemnic, żyje w nich niezliczona ilość gatunków, o których tak naprawdę prawie nic nie wiemy. Liczba mieszkańców ziemi, jak wspominałem, zwiększyła się dwukrotnie, a połowy ryb w tym samym czasie pięciokrotnie (z 18 do 100 milionów ton rocznie). Przetwórnie w sposób bestialski opróżniają oceany, 3/4 łowisk wyczerpało się lub wyczerpuje. Cykl życia ryb uległ zniszczeniu: nie dajemy im czasu na dorastanie, gruba ryba to dzisiaj rzadkość (ale bynajmniej nie w polityce). Tragedia oceanów polega na tym, że tafla wody zasłania życie, natomiast wybrzeża odsłaniają rąbek tej wielkiej tajemnicy. Wyczerpanie zasobów jest aż nadto widoczne: ssaki morskie osłabione i tak urbanizacją wybrzeży i zanieczyszczeniem środowiska zmierzą się teraz z nowym zagrożeniem – głodem. Ich szanse wygrania z rybołówstwem przemysłowym są równe zeru, brakuje im ryb by wykarmić młode. Ptaki morskie pokonują coraz większe odległości w celu znalezienia pożywienia. Przypuszczalnie do roku 2050 w morzach zabraknie ryb. W Dakarze jeszcze nie tak dawno łowiono ryby siecią, dzisiaj to już historia. Ryby stanowią podstawę pożywienia dla co piątego mieszkańca ziemi. Czy potrafimy wyobrazić sobie to, co niewyobrażalne: opuszczone kutry, morza bez ryb? Zapomnieliśmy, że zasoby są ograniczone. 500 milionów ludzi żyje na terenach pustynnych, to nieco więcej niż cała ludność Europy. Ludzie pustyni znają wartość wody i potrafią ją oszczędzać. Na pustyni występuje woda kopalniana, która zebrała się pod ziemią 25 000 lat temu z opadów deszczu. Dzięki tej wodzie nawet na pustyni prowadzono uprawy roślin. Cały problem polega na tym, że woda kopalniana jest zasobem nieodnawialnym. W Arabii Saudyjskiej skończyły się sny o rolnictwie przemysłowym na pustyni, choć został system nawadniający i energia do wydobycia tej wody, której niestety zasoby się już wyczerpały. Izrael zmienił pustynię w ziemię uprawną, choć cieplarnie te są obecnie nawadniane kropelkowo zużycie wody wzrasta wraz ze zwiększeniem eksportu. Niegdyś potężna rzeka Jordan stała się zaledwie stróżką, jej wody spłynęły do światowych supermarketów w skrzynkach owoców i warzyw. Los Jordanu nie jest odosobniony, na świecie 10 dużych rzek przez kilka miesięcy w roku nie wpływa do morza. Tragedię widać już gołym okiem, nieuchronnie zbliża się Apokalipsa. CDN

                                                                                                          Władysław Panasiuk