"Ta ziemia jest trupem" - Ostatnie ofiary Katynia
by Józef Szaniawski
Brak słów, aby określić tragedię, jak po raz drugi po siedemdziesięciu latach wydarzyła się pod Smoleńskiem. Po raz drugi w historii dokładnie w tym samym miejscu Polska straciła swą elitę polityczną, wojskową, intelektualną. Jeżeli nie jest to apokalipsa, to z całą pewnością prawdziwa hekatomba. To wydarzenie bez precedensu nie tylko w historii Polski. Takiej katastrofy nie notują kroniki żadnego państwa Europy, ani świata. Jedyną pocieszającą myślą w tych dniach grozy i smutku jest specyfika przypisywana Polakom nie tylko przez przyjaciół, ale nawet przez wrogów. Oto w krytycznych momentach historii, kiedy wydaje się, że to już „finis Poloniae” – Polacy jako naród i społeczeństwo potrafią być wielcy, zdeterminowani i odpowiedzialni. Tak w historii rzeczywiście bywało, chociaż jednak nie zawsze. Natomiast już raz w historii była katastrofa lotnicza związana ze zbrodnią sowieckiego ludobójstwa w Katyniu.
Przypomnijmy:
4 lipca 1943 roku w katastrofie nad Gibraltarem zginął premier rządu polskiego a zarazem Naczelny Wódz Wojska Polskiego bohaterski generał Władysław Sikorski. Razem z nim zginęła wówczas grupa innych wysokich wojskowych w tym szef sztabu generalnego Wojska Polskiego.. Katastrofa nie została wyjaśniona do dzisiaj. Dwa miesiące wcześniej Moskwa zerwała stosunki dyplomatyczne z rządem polskim pod pretekstem, że … współpracuje on z hitlerowskimi Niemcami. W rzeczywistości to Rosja sowiecka współpracowała z Niemcami w latach 1939 – 1941, a rząd premiera Sikorskiego chciał jedynie, aby Międzynarodowy Czerwony Krzyż dokonał ekshumacji szczątków tysięcy polskich bezbronnych oficerów wymordowanych przez NKWD w Katyniu.
Ta data z całą pewnością przejdzie do naszej historii. To data nie tylko jedna z najbardziej tragicznych w naszych dziejach, ale zarazem jedna z najważniejszych. 10 kwietnia 2010 roku w niewyjaśnionej katastrofie pod Smoleńskiem tuż obok osławionego lasu katyńskiego zginął Prezydent Rzeczypospolitej oraz towarzysząca mu grupa blisko stu osób, stanowiących elitę Państwa i Narodu. Należy podkreślić, że wszyscy on zginęli za Polskę, na posterunku i w służbie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, wykonując swoją ostatnią misję.
Tą misją miało być oddanie hołdu ofiarom zbrodni ludobójstwa sowieckiego – tysiącom oficerów Wojska Polskiego, którzy zostali wymordowani dokładnie 70 lat temu przez państwo rosyjskie zwane wówczas Związkiem Sowieckim. Prezydent Lech Kaczyński jak prawdziwy mąż stanu od kilku tygodni z głęboką determinacją wypowiadał się wielokrotnie, że musi się udać do Katynia, aby osobiście w imieniu Narodu uczcić pamięć pomordowanych nad dołami śmierci. Tymczasem premier rządu Rosji Władimir Putin oficjalnie zaprosił do Katynia jedynie premiera Donalda Tuska, a Prezydenta Kaczyńskiego ostentacyjnie pominął. Kiedy minie pierwszy ból, kiedy pochowamy Prezydenta i pozostałych zabitych w katastrofie, kiedy opadną początkowe emocje – należy dokładnie i na zimno dokonać analizy wypowiedzi rosyjskich i polskich. Tych mianowicie, którzy uznawali misję Lecha Kaczyńskiego w Katyniu jako niechcianą wizytę. Niewątpliwie dla Władimira Putina – obecnego premiera, a niegdyś prezydenta Rosji, a jeszcze wcześniej wysokiego funkcjonariusza KGB przylot do Katynia Prezydenta Kaczyńskiego to była niechciana wizyta i robił wszystko, aby do niej nie doszło!
Co do mnie” na trzy dni przed katastrofą pisałem o samej istocie tragicznego lotu Prezydenta:
„Dlaczego Rosja nie zaprosiła prezydenta Lecha Kaczyńskiego na uroczystości do Katynia, a wyraźnie zależy Kremlowi, aby Prezydent RP był obecny na imperialnej paradzie zwycięstwa na Placu Czerwonym w Moskwie w 65. rocznicę zakończenia II wojny światowej. Zasadniczym problemem, samą istotą sprawy jest pytanie – czy Rosjanie jako gospodarze uroczystości 9 maja 2010r. pozwolą Prezydentowi Rzeczypospolitej wygłosić publicznie przemówienie, czy też moskiewski scenariusz przewiduje, że polski prezydent będzie jak bierna marionetka przyglądał się, jak Rosja XXI wieku nawiązuje do potęgi i tradycji stalinowskiego imperium zła.
W tragicznej katastrofie razem z Prezydentem zginęli w większości ci, którzy dosłownie, a nie tylko werbalnie traktowali najważniejsze polskie hasło Bóg – Honor – Ojczyzna. Dawali temu wyraz poprzez walkę z Rosją sowiecką o niepodległą, wolną i suwerenną Polskę. Byli to m.in. ostatni prezydent II Rzeczypospolitej Ryszard Kaczorowski, bohater Armii Krajowej płk Czesław Cywiński oraz przywódczyni powstania Solidarności Anna Walentynowicz. Na tych ostatnich komunistyczni oprawcy wydali już wcześniej wyroki śmierci.
Razem z Prezydentem – zwierzchnikiem sił zbrojnych RP zginął Szef Sztabu Generalnego wybitnie zdolny generał Franciszek Gągor oraz wszyscy dowódcy Wojska Polskiego! Zginął odważny i mądry biskup polowy Wojska Polskiego generał Tadeusz Płoski oraz grupa kapłanów, którzy mieli dolecieć do Katynia, aby modlić się nad dołami śmierci, gdzie spoczywają pomordowani przez NKWD polscy jeńcy. Teraz wszyscy oni są już razem z tymi zabitymi w kwietniu 1940. Zginęli na obcej rosyjskiej ziemi, która nazwana została imperium zła. Jeszcze wcześniej wielcy pisarze określali to państwo jako inny świat, archipelag Gułag oraz nieludzka ziemia. Rosyjską ziemię najdobitniej w poetyckiej wizji opisał polski wieszcz – Juliusz Słowacki w „Kordianie”:
„(…) zapytaj mewy lecącej z Sybiru,
Ilu w kopalniach jęczy,
a ilu wyrżnięto?
A ilu przedzierżgnięto w zdrajców
I skalano?
A
wszystkich nas łańcuchem
Z trupem powiązano,
Bo ta ziemia jest trupem
(…)”
Na trzy dni przed katastrofą prezydenckiego samolotu, premier Putin w Katyniu fałszował prawdę i fakty historyczne o zbrodni ludobójstwa sowieckiego. Zresztą to sformułowanie „ludobójstwo” nawet nie padło, natomiast Putin dokonywał manipulacji politycznej i mijania się z prawdą nad grobami tysięcy pomordowanych polskich oficerów. Putin nie wymienił nawet sprawców zbrodni! Natomiast twardo zapowiadał, że rosyjska wersja historii II wojny „… nie podlega żadnej rewizji.” Dlatego wiarygodność Putina jest dla Polaków żadna. Tymczasem to on osobiści jest przewodniczącym specjalnej rosyjskiej komisji do zbadania przyczyn katastrofy. Zadziwiające są jego najważniejsze decyzje. Oto nie wydano Polakom obu czarnych skrzynek samolotu. Co ważniejsze – nie wydano nawet szczątków zabitych w samolocie Polaków, tylko wywieziono je do Moskwy, zamiast do Warszawy. To właśnie do Moskwy udały się polskie rodziny zabitych, aby tam rozpoznać swych najbliższych.
Zastanawiające jest także to, że Rosjanie obsługujący lotnisko w Smoleńsku od razu próbowali zrzucić odpowiedzialność za katastrofę na polskich pilotów, twierdząc, że zignorowali zalecenia wieży kontrolnej, aby nie lądować tutaj, tylko polecieć do Mińska albo do Moskwy. Oba miasta są oddalone o około 300 km od portu, gdzie miał wylądować tupolow. Podobno maszyna dwa, trzy lub nawet cztery razy miała podchodzić do lądowania z powodu złych warunków. Tak twierdzą Rosjanie.
Trzeba postawić też inne pytanie: dlaczego prezydencki Tu154 miał lecieć akurat do Mińska lub Moskwy? Przecież Rosja i Białoruś mają kilka innych lotnisk, głównie wojskowych, położonych znacznie bliżej Smoleńska, jak Wiaźma lub Witebsk. I na pewno mają one odpowiednie pasy do przyjmowania takich maszyn, skoro lądowały tam i lądują wojskowe transportowce rosyjskie. Są jednak informacje, że samolot próbował lądować od razu. Nad lotniskiem miała być mgła, ale godzinę wcześniej inna maszyna z dziennikarzami z Polski wylądowała bez przeszkód. Część świadków twierdzi nawet, że, owszem, nad Smoleńskiem nie było idealnej pogody, ale też nie była ona aż tak niekorzystna, aby uniemożliwiała lądowanie doświadczonym pilotom, którzy sadzali Tu-154 na ziemi w trudniejszych warunkach Przez kilka godzin po tragedii media informowały za rosyjskim generałem, że polski pilot nie mógł wylądować, bo nad Smoleńskiem była gęsta mgła. Tymczasem te same media powoływały się na kilku Rosjan, którzy widzieli z ziemi polski samolot i nawet jego próby podchodzenia do lądowania. Czyżby to oznaczało, że rosyjska mgła… Tak właśnie rosyjska mgła nad Katyniem zalega od 70 lat.
Znaków zapytania jest coraz więcej. To nie była zwyczajna katastrofa lotnicza! To jest tragiczna narodowa katastrofa Polaków!!! Takiej katastrofy nie miało nigdy żadne państwo, ani żaden naród Europy. Ale też żaden inny naród w Europie nie ma takiego hymnu jak my. Hymnu, który od ponad 200 lat rozpoczyna się od słów:
„Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy!” W tych dniach grozy, smutku i rozpaczy niech każdy z znajdzie mający w sobie odwagę i do samego siebie weźmie te wiekopomne słowa – „Kiedy my żyjemy!”