LIST OTWARTY
by Romuald Szeremietiew
Piaseczno, 23 kwietnia 2010 r.
LIST OTWARTY
Pan Donald Tusk
Prezes Rady Ministrów RP
Wnoszę o pilne odwołanie Bogdana Klicha ze stanowiska ministra obrony narodowej ze względu na zaniedbania, nieudolne wykonywanie obowiązków i szkodliwe dla bezpieczeństwa narodowego działania.
Od dłuższego czasu obserwuję negatywne procesy zachodzące w Wojsku Polskim powodowane w znacznej mierze przez obecnego ministra obrony. Skutkiem są m.in. liczne katastrofy lotnicze w siłach powietrznych RP. Znawcy problematyki lotniczej wielokroć wytykali MON niedociągnięcia w szkoleniu personelu lotniczego i uchybienia w eksploatacji użytkowanych statków powietrznych. Poważnym ostrzeżeniem była katastrofa samolotu transportowego CASA C295M w Mirosławcu 23 stycznia 2008 r. Wskazywano, że pogarszający się stan lotnictwa może spowodować jeszcze większą tragedię. Te wezwania minister obrony narodowej lekceważył. Bogdan Klich twierdził, że eksperci nie mają racji i prezentował optymistyczne oceny stanu lotnictwa. Twierdził, że pilotom, którzy ginęli w katastrofach, brakowało "żołnierskiego szczęścia".
W dniu 10 kwietnia 2010 r. na pokładzie samolotu z 36. Pułku Specjalnego Lotnictwa Transportowego straciło życie 96 osób zajmujących ważne w państwie stanowiska i pozycje. Wśród nich był Najwyższy Zwierzchnik Sił Zbrojnych Prezydent RP Lech Kaczyński. Zginęli wiceminister obrony narodowej Stanisław Komorowski i wszyscy najwyżsi dowódcy: generał Franciszek Gągor - szef Sztabu Generalnego WP, generał broni Bronisław Kwiatkowski - dowódca operacyjny Sił Zbrojnych, generał broni Andrzej Błasik - dowódca Sił Powietrznych, generał dywizji Tadeusz Buk - dowódca Wojsk Lądowych, wiceadmirał Andrzej Karweta - dowódca Marynarki Wojennej, generał dywizji Włodzimierz Potasiński - dowódca Wojsk Specjalnych, generał brygady Kazimierz Gilarski - dowódca Garnizonu Warszawa. Wśród zabitych znaleźli się naczelni kapelani Wojska Polskiego: generał dywizji biskup Tadeusz Płoski - ordynariusz polowy Wojska Polskiego, generał brygady arcybiskup Miron Chodakowski - prawosławny ordynariusz Wojska Polskiego, pułkownik ksiądz Adam Pilch - ewangelickie duszpasterstwo polowe Wojska Polskiego, podpułkownik ksiądz Jan Osiński - Ordynariat Polowy Wojska Polskiego. Zginęli zasłużeni kombatanci: generał brygady Stanisław Nałęcz-Komornicki - kanclerz Orderu Wojennego Virtutti Militari i członek kapituły tego orderu podpułkownik Zbigniew Dębski. Zginął także podpułkownik Czesław Cywiński - prezes Światowego Związku Żołnierzy AK.
Po tym bezprecedensowym w rozmiarze i skutkach zdarzeniu minister Klich oświadczył, że w czasie feralnego lotu do Smoleńska zachowano wszystkie procedury. Można by więc sądzić, że prezydent RP i dowódcy zginęli "zgodnie z przepisami" MON. Minister obrony zbagatelizował stratę najwyższych dowódców, twierdząc, że wojsko funkcjonuje bez zakłóceń, bowiem obowiązki po zabitych przejęli ich zastępcy. Nie zauważył, że śmierć wszystkich najwyższych dowódców w jednym czasie i miejscu nie zdarzyła się dotąd w żadnym państwie nawet w czasie wojny.
Minister Obrony Narodowej ponosi odpowiedzialność za bezpieczeństwo lotu w dniu 10 kwietnia br. To on lekkomyślnie zgodził się, aby najwyżsi dowódcy wojskowi odbywali drogę na uroczystości w Katyniu na pokładzie jednego samolotu. Twierdzenie, że było to zgodne z procedurami, jest kompromitujące. Zwykły zdrowy rozsądek powinien ministra ostrzec przed potencjalnym zagrożeniem. Skandalicznym zaniedbaniem był brak stosownych zabezpieczeń w miejscu lądowania samolotu. Służby podległe ministrowi powinny były zbadać stan lotniska, jego wyposażenie i przygotowanie na przyjęcie samolotu przewożącego osoby zajmujące ważne stanowiska w państwie i w siłach zbrojnych. Służby MON powinny też monitorować pracę obsługi lotniska w trakcie naprowadzania i lądowania polskiego samolotu.
Dla strony rosyjskiej wizyta prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu miała charakter prywatny. Nie mogła być taką dla polskiego ministra obrony. Bezpieczeństwo prezydenta RP i towarzyszących mu osób było zbyt ważne, aby zdawać się tylko na stronę przyjmującą polski samolot. Można sądzić, że gdyby minister Klich nie zaniedbał obowiązków, to nie doszłoby do katastrofy.
Obecny kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta RP jako minister obrony twierdził, że polski lotnik potrafi latać na wrotach od stodoły. Minister Klich zdaje się sprawdzał prawdziwość tego powiedzenia.
Sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa Tomasz Hypki napisał: "W okresie ponad 2 lat rządów Bogdana Klicha w MON w katastrofach lotniczych niezwiązanych z wykonywaniem zadań bojowych zginęło 121 osób, w tym dwaj Prezydenci RP i najwyżsi rangą dowódcy. Ilu ludzi jeszcze zginie, zanim Klich opuści MON?".
Dr hab. n. wojsk. Romuald Szeremietiew, prof. KUL