Kryzys polski 1981 - 1982 |
||||
|
||||
Okres sierpień 1981 - marzec
1982 zasługuje na wyodrębnienie przede wszystkim z tego względu, że są
to miesiące realizowania koncepcji przyjętej przez władze komunistyczne
w Polsce po przeprowadzeniu IX Zjazdu PZPR i ustabilizowaniu sytuacji wewnątrzpartyjnej.
Wprawdzie przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego nie zostały
ostatecznie i jednoznacznie zaakceptowane podczas posiedzenia Komitetu
Obrony Kraju 13 września 1981 roku, ale w zasadzie już od początku
sierpnia przedstawiciele rządu reprezentowali podczas rozmów z "Solidarnością"
kurs na zbliżająca się konfrontację.
Można to sformułować również w inny sposób. Po obu stronach frontu politycznego wyczerpały się możliwości dotychczas prowadzonej polityki. Polskie kierownictwo komunistyczne uznało, że nadzieje na wmontowanie "Solidarności" w system, kosztem raczej korekt niż głębokich przemian, jest nierealne. Warto przypomnieć, że takie założenia towarzyszyły próbom przeciwstawienia centrum w Jastrzębiu kierownictwu w Gdańsku, zaś po wydarzeniach bydgoskich przeciwstawienia umiarkowanych wokół Wałęsy i doradców radykałom "Solidarności". Spotkanie Jaruzelskiego, Glempa i Wałęsy 4 listopada było raczej podzwonnym nadziei na wmontowanie "Solidarności" w system i alibi dla przyszłego stanu wojennego niż nakierowanym na pozytywne rozwiązanie krokiem władz komunistycznych. Natomiast w "Solidarności" osiągnięto granice "samoograniczającej się rewolucji" bez uzyskania trwałych zabezpieczeń dla Związku, w warunkach pogarszania się warunków życia i naruszania żywiołowych lub sterowanych przez radykałów wystąpień. "Solidarność stanęła przed barierą i musiała radykalizować swe działania albo skapitulować. I. Partia Kilka kwestii zasługuje na uwypuklenie. Polskie kierownictwo powinno było już w tym czasie wiedzieć (trudno powiedzieć czy wiedziało i opierało na tym swe koncepcje), że w Moskwie górę wzięło wyraźnie niechętne stanowisko wobec interwencji. Trudno wyobrazić sobie jednak, by nie docierały doń informacje o antyinterwencyjnym stanowisku kierownictwa radzieckiego. Potwierdza to notatka z rozmowy między kierownikiem wydziału politycznego ambasady NRD w Warszawie Ullmannem i kierownikiem wydziału administracyjnego w KC PZPR Michałem Atłasem (który był dla NRD stałym informatorem i komentatorem wydarzeń w Polsce) z 13 października 1981 r. Atłas miał powiedzieć: "Towarzysz Milewski powiedział mi przed kilkoma dniami: (Do lipca wierzyłem w to, że radzieccy towarzysze pomogą nam militarnie przy rozwiązaniu problemów wewnętrznych. Teraz wiem, że do tego nie dojdzie)".(1) Wedle protokołu posiedzenia Biura Politycznego KC KPZR z 29 października 1981 r. Andropow stwierdzał: "My jednak powinniśmy twardo obstawać przy swoim stanowisku i naszych wojsk do Polski nie wprowadzać" (brak w materiałach jednak potwierdzenia, czy i kiedy takie stanowisko zostało przyjęte). Natomiast Ustinow mówił: "w ogóle należy stwierdzić, że nie można wprowadzić naszych wojsk do Polski".(2) Jeszcze bardziej jednoznaczne były poglądy radzieckich przywódców podczas posiedzenia Biura Politycznego 10 grudnia 1981 r., kiedy kilku jego członków odrzuciło myśl o interwencji zbrojnej w Polsce (Ustinow, Susłow, Andropow, Gromyko, Griszyn), zaś nikt z pozostałych z nimi nie polemizował. Andropow mówił: " A jeśli na Związek Radziecki rzucą się kraje kapitalistyczne, a oni już mają odpowiednie uzgodnienia o różnego rodzaju sankcjach ekonomicznych i politycznych, to dla nas będzie to bardzo ciężkie". Podobnie występował Susłow: "Prowadzimy szerokie działania na rzecz pokoju i teraz nie wolno nam zmieniać swojego stanowiska. Światowa opinia publiczna nie zrozumie nas." Z drugiej strony jednak jednym z powodów do tej wymiany zdań była wypowiedź naczelnego dowódcy Paktu Warszawskiego marszałka Kulikowa podczas jego pobytu w Warszawie 8 grudnia, gdzie miał jakoby zapowiedzieć pomoc wojskową ZSRR i innych państw bloku dla Polski.(3) Jak wytłumaczyć sprzeczności, które występują między źródłami archiwalnymi KC KPZR a informacjami zawartymi we wspomnieniach, m.in. generała Jaruzelskiego? Postawić można kilka hipotez, przy czym nie wykluczają się one. Pierwsza z nich dotyczy różnic występujących wewnątrz radzieckiego kierownictwa. Nie trudno bowiem zauważyć, że przekazane nam informacje o groźbach czy zapowiedziach interwencji wychodziły ze strony wojskowych. Druga hipoteza dotyczy instrumentalnego traktowania gróźb interwencji. Nie wypiera się tego gen. Pawłow, choć pisze, że szantaż skierowany był przeciw "Solidarności", zaś polscy przywódcy wiedzieli, że interwencja nie grozi (ale niezbyt konsekwentnie twierdzili zarazem, że obawiali się jej). Wreszcie groźby interwencji radzieckiej traktowane były także przez polskich przywódców mniej czy bardziej instrumentalnie (bo nie wiadomo, kiedy sami byli o możliwości ich zrealizowania przekonani). W każdym razie polscy przywódcy mogli czuć się związani wyrażanymi wówczas publicznie poglądami. Najbardziej otwarcie instrumentalny charakter tego argumentu formułował gen. Kiszczak (?) w odręcznych notatkach, przygotowanych prawdopodobnie na naradę kierownictwa MSW tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego: "używać straszaka interwencji, koncentracji wojsk na granicy, że już mogą wejść wojska nie tylko radzieckie, ale czeskie, niemieckie i tu nie ma wyjścia ... każda metoda dopuszczalna - straszyć, mówić o tym, że przywódcy "S" mówią o wieszaniu nawet Kuroń - ale stwierdza, "że interwencja będzie po to, żeby rozstrzelać tych co wieszali" .(4) Odrębną sprawą jest czy i kto życzył sobie w Polsce interwencji zewnętrznej. O kilku osobach ze średnich stanowisk wspominali wydawcy źródeł z archiwów NRD (wbrew opiniom pojawiającym się w środkach masowego przekazu materiały te nie wskazują na popieranie myśli o interwencji przez Stanisława Cioska). Materiały źródłowe z okresu do jesieni 1981 r. jednoznacznie wskazują, że ścisłe kierownictwo polskie przeciwstawiało się zbrojnej interwencji zewnętrznej w Polsce. Odrębny charakter mają informacje radzieckie z ostatnich miesięcy 1981r. wedle których kierownictwo polskie chciało otrzymać obietnicę pomocy wojsk obcych, jeżeli nie poradzi sobie same po wprowadzeniu stanu wojennego. 29 października 1981 r. Andropow mówi podczas posiedzenia radzieckiego Biura Politycznego: "Polscy przywódcy przebąkują o pomocy wojskowej ze strony bratnich krajów". Zaraz potem jednak Ustinow oświadczył: "Oni, Polacy, nie są gotowi przyjąć naszych wojsk".(5) Czy chodziło tu o różnice poglądów między poszczególnymi polskimi przywódcami? Ta sama sprzeczność pojawia się podczas posiedzenia radzieckiego Biura Politycznego 10 grudnia 1981 roku. Rusakow stwierdzał: "Jednocześnie Jaruzelski przewiduje skontaktowanie się w tej sprawie z sojusznikami. Mówi, że jeśli siły polskie nie poradzą sobie z oporem Solidarności, to towarzysze polscy mają nadzieję na pomoc innych krajów, aż do wprowadzenia sił zbrojnych na terytorium Polski". Także Andropow mówił, że Jaruzelski "stawia sprawę, chociaż nie wprost, pomocy wojskowej". Wedle Gromyki: "będziemy musieli postarać się jakoś stłumić oczekiwania Jaruzelskiego i innych przywódców Polski odnośnie wprowadzenia wojsk". Natomiast Ustinow mówił: "Polacy sami prosili, by nie wprowadzać wojsk". Wedle Susłowa: "Polacy otwarcie oświadczają, że są przeciwni wprowadzeniu wojsk".(6) Sprzeczność jest tu zapewne pozorna, jak to wynika z materiałów polskich. W aktach MSW zakwalifikowanych jako "tajne specjalnego znaczenia" znajduje się "Ocena aktualnej sytuacji w kraju wg. stanu na dzień 25.11.81". W załączniku nr 2, zatytułowanym "Zamierzenia resortu MSW" znajdują się następujące stwierdzenia: "Wprowadzenie stanu wojennego może spowodować m. in. następujący rozwój sytuacji: (następuje przedstawienie I i II wariantu, tzn. słabej i średniej reakcji na wprowadzenie stanu wojennego) III wariant - powszechny strajk okupacyjny, niektóre załogi wychodzą na ulicę, mają miejsce demonstracje uliczne i atakowanie gmachów partyjnych, administracji państwowej, MO i innych. Dochodzi do ostrej interwencji sił MO i wojskowych. Nie wyklucza się pomocy wojsk Układu Warszawskiego".(7)Wprawdzie tekst ten nie jest podpisany, ale ewidentnie znajduje się w jednej teczce z innymi aktami kierownictwa MSW o najwyższej wadze państwowej. Należałoby więc przypuszczać, że sprzeczność w materiałach radzieckich wynika stąd, iż przywódcy polscy bieżąco wypowiadali się do grudnia 1981 r. Przeciw obecności wojsk Paktu Warszawskiego w Polsce. Natomiast w związku z wprowadzeniem stanu wojennego usiłowali zapewnić sobie (całe kierownictwo? Czy tylko kierownictwo MSW?) obietnice pomocy wojskowej (na wypadek wystąpienia najgorszego, III wariantu). Te informacje potwierdzone są w źródłach polskich w ocenie sytuacji przez MSW z 25 listopada 1981 r., kiedy po wprowadzeniu stanu wojennego w III (najgorszym) wariancie "nie wyklucza się pomocy wojsk Układu Warszawskiego".(8) Tak też można zrozumieć wniosek generałów Jaruzelskiego i (bezpośrednio) Siwickiego zgłoszony podczas 14 posiedzenia Komitetu Ministrów Obrony Układu Warszawskiego w Moskwie 3 grudnia 1981 r.. aby do komunikatu końcowego wprowadzić sformułowania o "odpowiednich działaniach" (pierwsza wersja) lub "pomocy sprzymierzonych krajów" (druga wersja).(9) Ten wniosek upadł ze względu na sprzeciw Węgier i Rumunii. Inną kwestią, którą należy się zająć są działania przygotowujące wprowadzenie stanu wojennego. Warto tu przypomnieć, że już podczas spotkania kierownictw MON i MSW 13 czerwca 1981r.uznano, że głównym zadaniem sztabu MSW będzie realizacja owej operacji "Wiosna".(10) Od września 1981r. Pojawiać się zaczęły pewne nowe akcenty w ocenie generała Jaruzelskiego. 16 września Ciosek w rozmowie z nieznanym nam przedstawicielem SED mówił, że przeszedł on proces przemyśleń i "jeżeli strona radziecka go postawi pod silnym naciskiem, może dojdzie on do pozytywnego rozstrzygnięcia", którym miało być wprowadzenie dyktatury wojskowej.(11) Kociołek mówić miał 28 września do członka Biura Politycznego SED i sekretarza organizacji berlińskiej Konrada Naumanna, że znalazł dla swego stanowiska zrozumienie u Jaruzelskiego i zwracał uwagę na różnice między Kanią a Jaruzelskim.(12) W tym kontekście decydujące znaczenie miała zmiana na stanowisku I sekretarza PZPR. Najpełniejsze informacje w tym zakresie daje protokół rozmowy Honeckera z Rusakowem 21 października 1981r. Wedle Russakowa: "Zauważyliśmy, że w ostatnim czasie widoczne staje się pewne zróżnicowanie wobec podstawowych zagadnień. Jaruzelski był w większym stopniu gotowy twardo wystąpić przeciw kontrrewolucji. Wykorzystaliśmy różnice między oboma i zaczęliśmy pracować z Jaruzelskim. Kierowaliśmy się tym, że Jaruzelski ma wielki autorytet w armii i uznanie wśród ministrów. Potem kiedy nasze konsultacje z pozytywnymi siłami PZPR wypadły pozytywnie i poparły one całkowicie nasz wniosek, aby wybrać Jaruzelskiego I sekretarzem, porozmawialiśmy z samym Jaruzelskim. Długo wahał się i nie chciał się zdecydować. Dopiero kiedy dobrzy polscy towarzysze z nim porozmawiali dał swe przyrzeczenie i IV plenum mogło ostatecznie zrealizować jego wybór."(13) Wśród dobrych towarzyszy Rusakow wymieniał Kociołka i Grabskiego. Rusakow mówił dalej: "Ratowanie PRL wymaga twardych działań przeciw kontrrewolucji. Jaruzelski zaakceptował takie działania". O samym mechanizmie dokonywanych zmian mamy wyjątkowo jasną informację. "W nocy z 17 na 18 października zostaliśmy wyrwani z łóżek przez ambasadora polskiego i Kania przekazał nam, że istnieje możliwość, iż nie będzie mógł pozostać I sekretarzem. W grę wchodzą wtedy tacy towarzysze, jak Jaruzelski, Olszowski albo inni. Odpowiedzieliśmy mu, że jeżeli zmiana, to tylko Jaruzelski. Nic na to nie odpowiedział, ale wiedział i tak doszło do jego ustąpienia."(14) Zmiana na stanowisku I sekretarza miałaby w tej sytuacji kluczowe znaczenie dla wprowadzenia stanu wojennego, choć zarówno w źródłach radzieckich, jak niemieckich, spotkać można i później wyrazy niezadowolenia ze zbyt powolnego rozwoju wydarzeń i ociągania się przez generała Jaruzelskiego z podejmowaniem decyzji. Podczas posiedzenia kierownictwa
MSW 4 października 1981r. Kiszczak sformułował obszerny program działań: Kiszczak wśród zadań resortu wymieniał:" "aktywniej działać w tym kierunku, aby "wpuszczać" przeciwnika "w maliny", w sytuacje, które będą stawiać wroga w trudne lub kompromitujące go położenie, a zwłaszcza pokazywać, że jest on nieodpowiedzialny, awanturniczy i prowadzi kraj do nieszczęścia". Kiszczak wymieniał jako kolejne zadania rozpuszczanie ulotek ośmieszających lub kompromitujących, np. że "Kuroń na zjeździe strzelił w pysk Rulewskiego" oraz "rozważenie kolportażu stosownych dowcipów ośmieszających przeciwnika". Na uwagę zasługuje wyrażony przez Kiszczaka niemal miesiąc wcześniej pogląd, że: "Wprowadzenie stanu zagrożenia [stan zagrożenia wojennego to termin jakim operował] winno być poprzedzone, silnym propagandowym bombardowaniem. Nie trzeba też czekać, aż "S" zaostrzy swe działania, tylko zaskoczyć ją naszymi działaniami. Nie trzeba też podejmować i stosować półśrodków, które mogą informować przeciwnika o naszych intencjach."(16) Takie założenia zostały wyraźnie przyjęte, skoro znaleźć można później sformułowanie, że stan wojenny wprowadzony winien być "z zaskoczenia lub metodą wpełzania" (wedle notatki Sztabu Generalnego z 23 listopada 1981r. dla Jaruzelskiego). W tym wypadku stwierdza się, że wprowadzenie stanu wojennego "traktujemy jako ostateczność".(17) W innej formule mowa o pełnym zaskoczeniu przeciwnika, gdyż gdyby była to odpowiedź na jego określone aktywne działania skutki okazałyby się ograniczone (wedle załącznika "Zamierzenia resortu MSW" do "Oceny aktualnej sytuacji w kraju wg. Stanu na dzień 25.11.81", w materiałach kierownictwa MSW "tajne specjalnego znaczenia"). Charakterystyczne, że wedle tego tekstu nastąpiło wprawdzie zaostrzenie sytuacji, ale brak alarmistycznych danych. MSW proponowało wówczas "niezwłocznie zastosować nadzwyczajne środki, chroniące podstawy ustroju i byt narodu", ale rozumiało pod tym przyjęcie przez sejm ustawy o nadzwyczajnych środkach działania (bez wprowadzania stanu wojennego).(18) Od tego stanowiska nie odbiegał też referat (zapewne Kiszczaka, z ręcznymi dopiskami) z 5 grudnia 1981r. Mowa w nim nadal o potrzebie przyśpieszenia uchwalenia przez sejm ustawy o "nadzwyczajnych środkach działania w interesie ochrony obywateli i państwa". Dalej idące działania pozostają ostatecznością: "Uważam, że w momencie upewnienia się o decyzji ogłoszenia przez "Solidarność" strajku generalnego należy podjąć decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego w kraju".(19) W końcowym etapie przygotowań do wprowadzenia stanu wojennego zanotować można różnorakie informacje o stanowisku strony radzieckiej. 18 i 19 listopada odbyła się w Sztabie Generalnym "kolejna konsultacja" z przedstawicielami radzieckiego Sztabu Generalnego oraz Sztabu Zjednoczonych Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego. "Towarzysze radzieccy byli zgodni z treścią wprowadzanych przez nas uzupełnień w sferze planowania oraz podjętych działań praktycznych". Dalej stwierdza się wręcz, że przedstawiciele radzieccy aprobowali dokumenty (co oznacza ta formuła?), ale są to nadal niepodpisane projekty.(20) Na posiedzeniu Sekretariatu KC PZPR 8 grudnia 1981r. Wiceminister spraw wewnętrznych Stachura stwierdzał, że "Solidarność" ma w zakładach duży potencjał bojówkarski i są sygnały, że posiadają broń, materiały wybuchowe, ale tego nie stwierdziliśmy". Co najmniej dwuznacznie brzmiały w tej sytuacji zalecenia partyjnych przywódców. Sekretarz KC Mokrzyszczak mówił: "Należy znaleźć magazyny broni "S", sfotografować je i pokazać opinii publicznej". Jaruzelski dodał, że MSW ma zdobyć materiały, pokazywać bojówki "S".(21) Polityka kierownictwa partyjnego po wprowadzeniu stanu wojennego była silnie uwarunkowana tym, że opór "Solidarności" okazał się stosunkowo słaby, natomiast liczyć się musiano z ostrą krytyką ze strony wewnątrzpartyjnych zwolenników twardej linii. Rozliczenie z przeszłością mogło prowadzić do spirali odwetu i do zdezawuowania grupy wokół Jaruzelskiego i Rakowskiego. Łagodna "normalizacja" była dla Jaruzelskiego i jego ekipy samoobroną i kontynuacją polityki dotychczasowej. Z drugiej strony jednak partia była w znacznej mierze izolowana, jej siły reformistyczne i "liberalne" w ogniwach niższych i średnich przeważnie opuściły ją i kierownictwo musiało się liczyć z ciążeniem aparatu partyjnego, bezpieczeństwa i wojska do ostrych środków. Rakowski pisał we wspomnieniach: "Mam na myśli przede wszystkim rolę, jaka w systemie realnego socjalizmu odgrywała Służba Bezpieczeństwa, czyli policja polityczna. Była ona państwem w państwie, organizacją kierującą się własnymi prawami ... Dla reprezentantów tego kierunku myślenia Jaruzelski i jego otoczenie jawili się jako zespół mięczaków ustępujących przed wrogami socjalizmu".(22) Nie inaczej oceniał sytuację we wspomnieniach ówczesny rzecznik rządu Jerzy Urban: "Zyskali twardogłowi. Nastąpiła ogromna aktywizacja, może nie tyle frakcji twardogłowej, która wreszcie znalazła się w swoim żywiole, co nastrojów typowych dla twardogłowia ... Po wprowadzeniu stanu wojennego partia zrobiła się "twarda", zyskała świetne samopoczucie, uznała w większości, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znikł po wsze czasy przeciwnik polityczny, który partię gonił i nią poniewierał. "Solidarność" minęła jak zły sen. Rzeczywiście owa skłonność do twardej linii przejawiała się szczególnie w SB, nawet jeżeli podlegała była ona bliskiemu Jaruzelskiemu generałowi Kiszczakowi. Po wprowadzeniu stanu wojennego Kiszczak mówił na posiedzeniu kierownictwa MSW 22 grudnia 1981 r., aby: "Podrzucać pomysły i materiały, np. sprawa Geremka, który jako historyk specjalizował się w problemach francuskiej prostytucji".(23) Członek rządu organizował więc kampanię pomówień. W ogóle jednak pojmowanie roli władz państwowych odległe było od ducha konstytucji ze względu na instrumentalne traktowanie obywateli. Na posiedzeniu kierownictwa MSW 15 grudnia 1981r. Kiszczak zawiadamiał o wprowadzeniu rogatywek w części Wojska Polskiego i powoływał się na zalecenie premiera, "aby częściej niż dotąd wykorzystywać narodowe barwy i flagi", a zarazem nadawać rozgłos sprawom spekulantów.(24) 21 grudnia 1981r. Na posiedzeniu kierownictwa MSW Kiszczak mówił: "Jest zapotrzebowanie na kilka gestów pod adresem społeczeństwa - musimy je uwzględnić, ale stosując zasadę "nic za nic".(25) Podejmowane przez MSW zadania daleko wykraczały poza jego kompetencje w kierunku państwa policyjnego. We wspomnianym już referacie (Kiszczaka?) z 5 grudnia 1981r. W kontekście potrzeby uchwalenia ustawy o nadzwyczajnych środkach działania mowa jest, iż: "Potrzebna jest aktywna i natychmiastowa indywidualna praca z posłami".(26) W niedatowanych notatkach odręcznych (Kiszczaka?) poprzedzających bezpośrednio wprowadzenie stanu wojennego sformułowano plan wprowadzenia zaraz po internowaniach ekip zastępczych. W nocy przewieźć miano kandydata na przewodniczącego, a następnie podpowiedzieć mu, kogo dobrać. Wymieniono przy tym potrzebne predyspozycje: "zadziorni, krzykacze - muszą gardłować, ale w kierunku nam odpowiadającym ... Władza dąży do prowokacji, nie dajmy się sprowokować".(27) Zwłaszcza jednak po wprowadzeniu stanu wojennego aspiracje MSW zdawały się nie mieć granic. Na posiedzeniu kierownictwa MSW 22 grudnia Kiszczak zajmował się nawet polityką zagraniczną: "Problem syjonizmu - środki przekazu i pieniądze są w dużej mierze w rękach syjonistycznych. Zbyt dobre ułożenie stosunków z syjonistami będzie psuć korzystne układy ze światem arabskim, które, jak np. z Libią, są bardzo korzystne". Wsparł go Straszewski: "Ze syjonistami niewiele wytargujemy i od współpracy z Żydami z Zachodu musimy uciekać. Arabowie nam płacą żywą gotówką, a Zachód nie chce i nie ma potrzeby od nas kupować". Na grunt krajowy wracał w wątpliwych pod względem praworządności propozycjach Ciastoń: "Na środowiska syjonistyczne wpływać także środkami operacyjnymi, m.in. przez TSKŻ, Komitet Korczakowski". Na tymże posiedzeniu kierownictwa MSW rozważano nawet potrzebę zmian w składzie rządu i kierownictwa partyjnego. Wedle Stachury, Pożogi i Straszewskiego Tejchmę należało usunąć ze stanowiska ministra kultury i sztuki. Krytykowano też Kubiaka, a więc członka Biura Politycznego i Sekretariatu KC PZPR.(28) 6 stycznia 1982r. Powstały w MSW dwa teksty "tajne specjalnego znaczenia" dotyczące "Problemów do rozwiązania w okresie stanu wojennego". Na liście znajdowała się weryfikacja wszystkich stowarzyszeń, reorganizacja ich prac, ewentualna komasacja lub likwidacja (w tym kontekście wymieniano KIK, PEN, ZLP, Stowarzyszenie Filmowców Polskich. Dalej zajmowano się potrzebą reorganizacji administracji centralnej (struktury, działalność merytoryczna, obsada kadrowa), weryfikacji kadr kierowniczych, przemieszczeń siły roboczej, programu polityki mieszkaniowej, przekształcenia "Solidarności" i niejasno sprecyzowanej "działalności w związku z Kościołem".(29) Innym problemem było użycie przemocy. W szyfrogramie ZW-I-01476/81 z 13 grudnia 1981r. O godzinie 11.00 Kiszczak sformułował zasady użycia środków przymusu bezpośredniego, w tym broni palnej. Zgodnie z szyfrogramem decyzję mogli podejmować dowódcy oddziałów lub pododdziałów "w przypadkach, w których wszelka zwłoka groziłaby bezpośrednim niebezpieczeństwem dla życia lub zdrowia albo mienia społecznego w znacznych rozmiarach".(30) Stwarzało to więc szerokie możliwości użycia przemocy nawet w skrajnych formach. Nie wydaje się też, aby budziło to niepokój ministra, skoro na posiedzeniu kierownictwa MSW 17 grudnia 1981r. mówił: "ok. 12. Dzień udany, choć doszło do użycia broni palnej i zginęło 6 górników kopalni "Wujek". Brak dokładnych danych o ilości rannych. Dziś w woj. Katowickim zmniejszy się demonstracja sił."(31) Te zdania jaskrawo odbiegały od tonu środków masowego przekazu, podkreślającego tragiczny charakter wydarzeń. Nie jest też jasne, co Kiszczak miał na myśli, mówiąc o "demonstracji sił". Czy miałoby to oznaczać zaplanowany brutalny charakter akcji na Górnym Śląsku? Wprowadzenie stanu wojennego miało także poważne konsekwencje w przejmowaniu metod wojskowych do kierowania życiem społecznym i gospodarczym. Autorka pracy o ówczesnej polityce gospodarczej pisze: "Przedsiębiorstwa (i nie tylko one) otrzymały wojskowych komisarzy, zobowiązanych rozkazami swoich dowódców do zaprowadzenia porządku ... Wprowadzenie na wszystkich szczeblach zarządzania formuły intendencko-logistycznej wymagało - oczywiście - zawieszenia wcześniej uchwalonych ustaw o samodzielności i samorządności przedsiębiorstw. Spowodowało też znaczne powiększenie armii urzędników i tak już zresztą pokaźnej ... Rozdzielnictwo dotyczyło nie tylko środków produkcji, ale również artykułów konsumpcyjnych. Wprowadzony wówczas system kartkowy, reglamentujący zakupy wielu produktów żywnościowych i przemysłowych, wymagał rozbudowanego, urzędniczego aparatu dzielenia i przydzielania, liczenia kartek, kontroli kartkowej sprzedaży itp. ... W dodatku nie następowały żadne zmiany w strukturze wytwarzania i inwestowania. Nadal dominowały przemysły "ciężkie" i nadal pochłaniały niemal połowę nakładów inwestycyjnych. Tradycyjna struktura przemysłu utrwalała się, rynek dóbr konsumpcyjnych pozostawał nie zrównoważony. Strategia stabilizowania, podobnie jak w latach 60., zamieniała się w stagnację gospodarczą."(32) Wydaje się być prawdą, że Jaruzelski czy Rakowski dostrzegali realia systemu socjalistycznego i konieczność reform systemowych. Nie byli jednak konsekwentni, nie mieli określonych planów, nie dysponowali bazą społeczną ani nawet poparciem własnego aparatu, nie byli więc w stanie zapoczątkować rzeczywistych reform. II. "Solidarność" Jeszcze w końcu lipca 1981 roku, podczas posiedzenia Krajowej Komisji Porozumiewawczej, przeważał pogląd najpełniej wyrażany przez Kuronia o potrzebie kontynuowania linii "samoograniczającej się rewolucji". Z drugiej strony zwolennicy tej linii zdawali sobie sprawę z narastającego w szeregach "Solidarności" niezadowolenia, wywołanego załamaniem się zaopatrzenia w żywność. Toteż aczkolwiek niechętnie zgadzali się na przeprowadzenie ulicznych manifestacji "głodowych", co oznaczać musiało w ślad za radykalizacją nastrojów także radykalizację form działania. Skoro jednak ten wzrost radykalizmu "Solidarności" natrafiał - właściwie po raz pierwszy - na nieustępliwość i przygotowania do konfrontacji ze strony władz komunistycznych, manifestacje zamiast rozładować nastroje jeszcze je potęgowały. W istotny sposób zaznaczyło się to podczas obrad Zjazdu "Solidarności" we wrześniu i październiku. Wprawdzie jej kierownictwo i większość czołowych ekspertów usiłowali utrzymać linię umiarkowaną, ale w regionach i ogniwach lokalnych sytuacja coraz bardziej wymykała się spod ich kontroli. Zresztą zgodnie ze wspomnianymi wcześniej dyrektywami zaostrzenia sytuacji, ustalanymi przez kierownictwo MSW, nie brakowało coraz to nowych punktów zapalnych. Charakterystycznym elementem radykalizacji "Solidarności" stawało się też podjęcie problematyki międzynarodowej. Już podczas pierwszej tury Zjazdu uchwalił on "Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej", zachęcając ich do tworzenia podobnych jak "Solidarność" organizacji związkowych. "Posłanie" oznaczało przekroczenie pewnej bariery psychicznej. Na jesieni zauważyć można było w wielu regionach rosnącą fascynację przemilczaną przedtem problematyką polsko-radziecką i radziecką. Działania strajkowe nabierały charakteru chaotycznego i dotyczyły często drugorzędnych z politycznego punktu widzenia kwestii lokalnych czy regionalnych. Wewnętrzna dyscyplina "Solidarności", która nigdy nie była zbyt silna, uległa daleko idącemu rozkładowi. Wprawdzie w pierwszej połowie listopada, po spotkaniu Jaruzelskiego, Glempa i Wałęsy, zaznaczyło się na krótko pewne odprężenie, zaś już w drugiej połowie miesiąca okazało się, że władze komunistyczne nie mają bardziej konkretnych propozycji dla wyjścia z impasu. Wreszcie w końcu listopada i na początku grudnia doszło do spektakularnych wystąpień publicznych i akcji ze strony władz komunistycznych. Na początku grudnia podczas posiedzenia Komisji Krajowej, a następnie spotkania z przewodniczącymi regionów nawet umiarkowani przywódcy "Solidarności" uderzyli w radykalne tony. Była to niewątpliwie świadoma taktyka polityczna, dla utrzymania w pewnych ryzach wymykającego się spod kontroli żywiołu. Inna sprawa, czy druga strona, komunistyczny establishment, gotowa była konieczności takiej taktyki zrozumieć. Rzec by można, że radykalizacja tonów i działań po obu stronach wzajemnie się napędzała. Z drugiej strony jednak brakowało w "Solidarności" jakichkolwiek poważniejszych przygotowań do globalnej konfrontacji z komunistami. Jeżeli po stronie władz radykalizacja słowna i manifestacje siły stanowiły element wstępny zasadniczego planu, to "Solidarność" ograniczała się do manifestowanego radykalizmu, bez perspektywicznego planu. Toteż gdy doszło do wprowadzenia stanu wojennego "Solidarność" okazała się doń całkowicie nieprzygotowana. Nie była w stanie stawiać dłuższego silniejszego oporu i w pierwszej fazie uległa siłom komunistycznym, tworząc im iluzję łatwego triumfu. Nie ulega też wątpliwości, że wielu przywódców i ekspertów "Solidarności" odrzucało sensowność globalnej konfrontacji i preferowało ograniczenie jawnego oporu na rzecz tworzenia pierwszych podziemnych struktur, które rozwiną działalność programową i organizacyjną. Charakterystyczny był tu apel ukrywającego się przewodniczącego regionu Mazowsze Bujaka z 17 grudnia: "Apeluję do Was: Cofnijcie się przed ostatnim krokiem, krokiem, za którym władza używa już broni! Nie jest to jedyny krok, który może poprowadzić nas do zwycięstwa. Wasze życie, Wasze ręce, Wasze umysły są stokroć cenniejsze dla naszej Ojczyzny, dla naszego Związku, dla naszych rodzin". Kilka cech odróżniało rekonstruującą się po wprowadzeniu stanu wojennego opozycję (występującą niemal bez wyjątku pod sztandarem "Solidarności", choć nie zawsze w sensie formalnym stanowiącą jej kontynuację). Pierwszą było wytwarzanie sieci jawnych ogniw samopomocowych, w ścisłym powiązaniu z Kościołem. Drugą - nieunikniona decentralizacja, skoro instancje centralne zostały rozbite internowaniami i aresztowaniami. Niektórzy działacze "Solidarności" ostrzegali zresztą wręcz przed tworzeniem scentralizowanego "Państwa Podziemnego" jako drogi prowadzącej do stosowania terroru, utraty popularności wśród mas i infiltracji policyjnej. Trzecia - krystalizowanie się wielu grup wokół nielegalnych czasopism, co wiązało się z wzrostem roli przedstawicieli środowisk intelektualnych. Czwarta - znacznie zwiększone zainteresowanie problematyką stricte polityczną i bardziej jednoznaczne odrzucanie zasad systemu komunistycznego, podczas gdy eksponowana w legalnej "Solidarności" problematyka społeczna i gospodarcza zeszła na drugi plan. Inna sprawa, że rychło uznano za konieczne powołanie reprezentacyjnej (choć podziemnej) struktury centralnej, choćby w formie kadłubowej. Taka struktura mogła także dawać niejawnym grupom glejt ich wiarygodności i ostrzegać przed grupami infiltrowanymi przez Służbę Bezpieczeństwa. Powstać miała jednak dopiero w kwietniu 1982 roku. Był to zaś przeddzień nowej fazy w historii "Solidarności", zapoczątkowanej pierwszymi stosunkowo licznymi demonstracjami 1 i 3 maja. Ani komuniści nie osiągnęli przez wprowadzenie stanu wojennego zamierzonej długofalowej stabilizacji, ani "Solidarność" nie była w stanie podtrzymywać swej koncepcji "samoograniczającej się rewolucji" i "samoorganizacji społecznej" na miarę wielomilionowej "Solidarności" lat 1980-1981. Przez następne siedem lat obie strony poszukiwały nowych dróg. Inna sprawa, że to, co za takie drogi uznały okazało się też iluzją, nadmiernie optymistyczną dla komunistów, nadmiernie wstrzemięźliwą dla "Solidarności". Jerzy Holzer - jest profesorem historii na Uniwersytecie Warszawskim. Publikowany tekst jest referatem przygotowanym na międzynarodową konferencję "Poland 1980-1982 - Internal Crisis, International Dimensions", która odbyła się w Jachrance pod Warszawą, w listopadzie 1997r. Jerzy Holzer
Przypisy (1) Kubina, Wilke, "Hart und kompromis(los durchgreifen". Die SED kontra Polen 1980/81. Geheimakten der SED-Führung über die Unterdrückung der polnischen Demokratiebewegung. Berlin 1995, s. 371. (2) Dokumenty dotyczące wprowadzenia stanu wojennego w Polsce przekazane przez Komitet ds. Archiwów przy Rządzie Federacji Rosyjskiej (Roskomarchiw), s. 46-53. (3) Teczka Susłowa. Dokumenty, Warszawa 1993, s. 72-93. (4) Akta MSW, t. 228/1b, k. 33. (5) Dokumenty dotyczące, s. 49. (7) Akta MSW t. 228/1b, s. 18. (8) Akta MSW t. 228/1b, s. 18. (9) Kubina, Wilke, s. 387-389. Podobnie w aktach czechosłowackich. (10) Akta MSW, t. 251/1, s. 92 (15) Akta MSW, t. 251/1, s. 166-168. (16) Akta MSW, t. 251/1, s. 148-149. (17) Materiały Centralnego Archiwum Wojskowego t. 1813/92/2, s. 3. (18) Akta MSW, t. 228/1B, s. 1, 9, 16-17. (19) Akta MSW, t. 228/1B, s. 38-40. (20) Materiały Centralnego Archiwum Wojskowego, t. 1813/92/2, s. 5. (21) Sekretariat KC PZPR 1981, t. 5, s. 246-247. (22) M.F. Rakowski, Jak to się stało, Warszawa 1991, s. 49 (23) Akta MSW, t. 251/1, s. 207 (26) Akta MSW, t. 228/1B, s.38. (27) Akta MSW, t. 228/1B, s.33 (28) Akta MSW, t. 251/1. s. 212-215. (29) Akta MSW, t. 228/1B, s. 83 i następne. (31) Akta MSW, t. 251/1, s. 195. 32 K. Bolesta-Kukułka, Gra o władzę a gospodarka. Polska 1944-1991, Warszawa 1992, s. 127-133.
|
wiecej infromacji: |
All rights reserved. VideoFact © 1999 |