Rzad polski a Polonia w Niemczech 1999 r.

 
     
 

Podczas niedawnej konferencji polsko - niemieckiej na temat „Droga Polski do Unii Europejskiej, wyznania dla stosunków polsko - niemieckich", odbywajacej sie w Warszawie, organizatorzy przeznaczyli drugi dzien obrad na „tematy gorace“. Byly trzy - sprzedaz ziemi cudzoziemcom, swobodny przeplyw sily roboczej oraz - Niemcy w Polsce i Polacy w Niemczech. Najbardziej iskrzacy okazal sie wlasnie ów trzeci temat, i to nie tyle rózniacy Polaków i Niemców, ile samych Polaków. Co wiecej, kontrowersje zarysowaly sie najostrzej miedzy samymi prowadzacymi konferencje w tej czesci.

To co czyni zawsze „goracym“ temat mniejszosci polskiej w Niemczech i niemieckiej w Polsce, to nierównosc sytuacji Niemców w Polsce i Polaków w Niemczech. Referowal ten temat w imieniu MSZ wiceminister Radek Sikorski (AWS). Polskojezyczna grupa w Niemczech, liczaca prawie 2 miliony osób, druga po Turkach grupa etniczna, czuje sie tam dyskryminowana przez wladze wobec przywilejów i praw, jakie sa udzialem Niemców w Polsce; Polska stara sie wypelnic nalozone na nia w traktacie polsko - niemieckim o dobrym sasiedztwie 1991 r. powinnosci. Wladze niemieckie tlumacza niewywiazanie sie z ustalen traktatowych wobec Polaków w Niemczech ich niezorganizowaniem. Zdaniem Radka Sikorskiego owo zorganizowanie sie jest utrudnione bagazem zimnej wojny. Wladze PRL-owskie powolaly tam do zycia Zwiazek Polaków „Zgoda“, przez który, korumpujac dzialaczy, wplywaly na zachowanie Polonii, popierajace PRL. Po odzyskaniu przez Polske suwerennosci „Zgoda“ przestala byc reprezentacja tamtejszej Polonii, powstalo samorzutnie wiele innych organizacji. A to utrudnia - jak twierdza wladze niemieckie - ich wspólprace z grupa polska w Niemczech, a przedewszystkim ich wspieranie finansowe, do czego Niemcy sa zobowiazani Traktatem.

Niemiecka Polonia Zjednoczona

Ostatnio jednak - przypomnial wiceminister Sikorski - powstal Konwent Organizacji Polskich w Niemczech, zrzeszajacy 80 proc. organizacji polonijnych, mozna go wiec traktowac jako reprezentacje grupy polskiej w Niemczech. Wladze bonskie neguja jednak to przedstawicielstwo.

- Fakty sa brutalne - mówil Sikorski. - Grupa niemiecka w Polsce ma wynikajace z Traktatu przywileje i ma nawet przedstawicielstwo w Sejmie, polska grupa w Niemczech nie ma nawet przedstawicielstwa na poziomie landów.

Reprezentujacy strone niemiecka w tej dyskusji Dieter Bingen w Darmstadzie przyznal, ze rzeczywiscie mniejszosc niemiecka w Polsce nie ma na co sie uskarzac. Sa problemy, ale nie ma tematów „goracych“, jakie zapowiedziano w dyskusji. Co prawda zmniejszyla sie ostatnio obecnosc mniejszosci niemieckiej w polskim parlamencie, ale laczy sie to z formowaniem w Polsce duzych partii. Zyskuja na tym jednak samorzady lokalne, w których udzial mniejszosci niemieckiej sie zwiekszyl.

Siedzacy w tej czesci konferencji za stolem prezydialnym obok dwóch wspomnianych polityków Kazimierz Wóycicki, dyrektor Centrum Stosunków Miadzynarodowych, zakwestionowal zasadnosc uznawania przez MSZ Konwentu jako reprezentacji Polaków w Niemczech. Przyjmujac tym samym punkt widzenia wladz niemieckich. W czasie swojej czteroletniej pracy na stanowisku dyrektora Instytutu Polskiego w Niemczech (utrzymywanego przez polskie MSZ) zbieral - jak wyznal - pieczolowicie materialy i informacje o dzialaczach Konwentu i dysponuje dzis ogromnym archiwum na ten temat. - Postawienie przez MSZ na Konwent - mówil - jest bledem. Nalezy wybrac calkiem inna polityke pracy z organizacjami polonijnymi w Niemczech. To sprawa bardzo wazna.

Rozwalanie Konwentu

Wyznanie dyrektora Centrum Stsunków Niedzynarodowych, iz w czasie swojej dyplomatycznej pracy na wysokim stanowisku zbieral materialy obciazajace wybranych dzialaczy polonijnych w Niemczech, wyraznie wzburzyla Radka Sikorskiego. - Jezeli posiada pan specjala wiedze na temat Konwentu Organizacji Polskich w Niemczech, to szkoda, ze sie pan nia nie podzielil, kiedy byl pan wysokim urzednikiem MSZ - skomentowal sprawe.

Warto podkreslic, ze Konwent powolany zostal w sposób demokratyczny przez Katolickie Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Jezyka Polskiego, Kongres Polonii Niemieckiej, Polska Rade w Niemczech, Zwiazek Polaków w RFN „Zgoda“, a rzad RP uznal Konwent za reprezentanta Polonii.

Kilka tygodni temu Wóycicki opublikowal w Rzeczypospolitej obszerny artykul na temat Polonii niemieckiej, opierajac sie o paszkwil. Dzialaczy polonijnych nazwal „oszolomami“, co tradycyjnie w Polsce niepodleglej sluzy do kompromitowania przeciwnika politycznego, gdy nie ma sie dostatecznych argumentów. „Emigracyjne pieklo“, „awanturnictwo“, pseudodzialacze neurotyczni i klótliwi - tak przedstawia on Polonie niemiecka. - Ostatecznie ma w oczach czytelników pograzyc Polonie niemiecka fakt, ze nie potrafila ona stworzyc w Niemczech restauracji z daniami polskimi; Wóycickiemu uchodzi fakt, ze akurat miedzy kuchnia polska a niemiecka nie ma zadnej róznicy.

W interesie niemieckim

Cala ta akcja Wóycickiego przeciw Konwentowi Organizacji Polskich, a personalnie ich dzialaczom, znakomicie sluzy wladzom niemieckim, które staraja sie na wszelkie sposoby uwolnic od zobowiazan Traktatu w punktach mówiacych o dostepie do mediów i srodków finansowych na dzialalnosc organizacyjna.

Urzad federalny mówi wiec organizacjom polonijnym, by ubiegaly sie o finansowanie w landach, a tam odpowiada sie im, ze to nie one podpisywaly Traktat, lecz wladze federalne.

I wszyscy razem zadaja, by Polonia niemiecka zjednoczyla sie w jedna organizacje, i dopiero z ta wladze federalne beda pertraktowaly. Przedtem - jak to mialo miejsce dwa lata temu - opracowujac nawet dla niej statut.

- Mój Boze, a coz to za obowiazek niepodzielnej jednosci ? Dlaczego organizacje polskie maja byc nie podzielone ? - pyta zdenerwowany tym wszystkim na lamach Odry znakomity germanista Andrzej Wieckowski. „Dlaczego musza sie nie klócic ? Przeciez mniejszosc niemiecka w Polsce tez nie jest monolitem i korzysta z przyslugujacych jej praw, z pomocy finansowej polskiego panstwa ...

Dlaczego polskie czynniki oficjalne zgodzily sie na ten wymóg jednosci jako warunek nieodzowny i konieczny ? Przeciez to wola o pomste do nieba !

Taki jednak jest od lat stosunek polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych - opanowanego wciaz przez postkomunistów i Unie Wolnosci - do Polonii niemieckiej. Brak zainteresownia, opieki, lojalnosci. Zawsze na kolanach wobec niemieckiego partnera, tylem do Polaków. Uznawanie tylko tych dzialaczy polonijnych, którzy sa aprobowani przez wladze niemieckie.

Premier Jerzy Buzek jako pierwszy zrobil w tej praktyce pewien wylom, kiedy podczas wizyty wraz z kanclerzem Kohlem w Krzyzowej przypomnial istnienie niemieckiej Polonii, i ze nie nalezy o niej zapominac. Wiceminister Radek Sikorski zajmujacy sie w MSZ mniejszosciami polskimi w swiecie, ma zatem wiecej do zrobienia na tym polu niz tylko to - chwalebne wszakze - odciecie sie Wóycickiemu na opisanej konferencji w luksusowym srodowisku hotelu „Victoria“ w Warszawie.

Teresa Kuczynska