|
Podczas niedawnej konferencji polsko - niemieckiej na
temat „Droga Polski do Unii Europejskiej, wyznania dla stosunków polsko -
niemieckich", odbywajacej sie w Warszawie, organizatorzy przeznaczyli drugi
dzien obrad na „tematy gorace“. Byly trzy - sprzedaz ziemi cudzoziemcom,
swobodny przeplyw sily roboczej oraz - Niemcy w Polsce i Polacy w Niemczech.
Najbardziej iskrzacy okazal sie wlasnie ów trzeci temat, i to nie tyle
rózniacy Polaków i Niemców, ile samych Polaków. Co wiecej, kontrowersje
zarysowaly sie najostrzej miedzy samymi prowadzacymi konferencje w tej
czesci.
To co czyni zawsze „goracym“ temat mniejszosci polskiej w Niemczech i
niemieckiej w Polsce, to nierównosc sytuacji Niemców w Polsce i Polaków w
Niemczech. Referowal ten temat w imieniu MSZ wiceminister Radek Sikorski (AWS).
Polskojezyczna grupa w Niemczech, liczaca prawie 2 miliony osób, druga po
Turkach grupa etniczna, czuje sie tam dyskryminowana przez wladze wobec
przywilejów i praw, jakie sa udzialem Niemców w Polsce; Polska stara sie
wypelnic nalozone na nia w traktacie polsko - niemieckim o dobrym
sasiedztwie 1991 r. powinnosci. Wladze niemieckie tlumacza niewywiazanie sie
z ustalen traktatowych wobec Polaków w Niemczech ich niezorganizowaniem.
Zdaniem Radka Sikorskiego owo zorganizowanie sie jest utrudnione bagazem
zimnej wojny. Wladze PRL-owskie powolaly tam do zycia Zwiazek Polaków „Zgoda“,
przez który, korumpujac dzialaczy, wplywaly na zachowanie Polonii,
popierajace PRL. Po odzyskaniu przez Polske suwerennosci „Zgoda“ przestala
byc reprezentacja tamtejszej Polonii, powstalo samorzutnie wiele innych
organizacji. A to utrudnia - jak twierdza wladze niemieckie - ich wspólprace
z grupa polska w Niemczech, a przedewszystkim ich wspieranie finansowe, do
czego Niemcy sa zobowiazani Traktatem.
Niemiecka Polonia Zjednoczona
Ostatnio jednak - przypomnial wiceminister Sikorski - powstal Konwent
Organizacji Polskich w Niemczech, zrzeszajacy 80 proc. organizacji
polonijnych, mozna go wiec traktowac jako reprezentacje grupy polskiej w
Niemczech. Wladze bonskie neguja jednak to przedstawicielstwo.
- Fakty sa brutalne - mówil Sikorski. - Grupa niemiecka w Polsce ma
wynikajace z Traktatu przywileje i ma nawet przedstawicielstwo w Sejmie,
polska grupa w Niemczech nie ma nawet przedstawicielstwa na poziomie landów.
Reprezentujacy strone niemiecka w tej dyskusji Dieter Bingen w Darmstadzie
przyznal, ze rzeczywiscie mniejszosc niemiecka w Polsce nie ma na co sie
uskarzac. Sa problemy, ale nie ma tematów „goracych“, jakie zapowiedziano w
dyskusji. Co prawda zmniejszyla sie ostatnio obecnosc mniejszosci
niemieckiej w polskim parlamencie, ale laczy sie to z formowaniem w Polsce
duzych partii. Zyskuja na tym jednak samorzady lokalne, w których udzial
mniejszosci niemieckiej sie zwiekszyl.
Siedzacy w tej czesci konferencji za stolem prezydialnym obok dwóch
wspomnianych polityków Kazimierz Wóycicki, dyrektor Centrum Stosunków
Miadzynarodowych, zakwestionowal zasadnosc uznawania przez MSZ Konwentu jako
reprezentacji Polaków w Niemczech. Przyjmujac tym samym punkt widzenia wladz
niemieckich. W czasie swojej czteroletniej pracy na stanowisku dyrektora
Instytutu Polskiego w Niemczech (utrzymywanego przez polskie MSZ) zbieral -
jak wyznal - pieczolowicie materialy i informacje o dzialaczach Konwentu i
dysponuje dzis ogromnym archiwum na ten temat. - Postawienie przez MSZ na
Konwent - mówil - jest bledem. Nalezy wybrac calkiem inna polityke pracy z
organizacjami polonijnymi w Niemczech. To sprawa bardzo wazna.
Rozwalanie Konwentu
Wyznanie dyrektora Centrum Stsunków Niedzynarodowych, iz w czasie swojej
dyplomatycznej pracy na wysokim stanowisku zbieral materialy obciazajace
wybranych dzialaczy polonijnych w Niemczech, wyraznie wzburzyla Radka
Sikorskiego. - Jezeli posiada pan specjala wiedze na temat Konwentu
Organizacji Polskich w Niemczech, to szkoda, ze sie pan nia nie podzielil,
kiedy byl pan wysokim urzednikiem MSZ - skomentowal sprawe.
Warto podkreslic, ze Konwent powolany zostal w sposób demokratyczny przez
Katolickie Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Jezyka Polskiego, Kongres
Polonii Niemieckiej, Polska Rade w Niemczech, Zwiazek Polaków w RFN „Zgoda“,
a rzad RP uznal Konwent za reprezentanta Polonii.
Kilka tygodni temu Wóycicki opublikowal w Rzeczypospolitej obszerny artykul
na temat Polonii niemieckiej, opierajac sie o paszkwil. Dzialaczy
polonijnych nazwal „oszolomami“, co tradycyjnie w Polsce niepodleglej sluzy
do kompromitowania przeciwnika politycznego, gdy nie ma sie dostatecznych
argumentów. „Emigracyjne pieklo“, „awanturnictwo“, pseudodzialacze
neurotyczni i klótliwi - tak przedstawia on Polonie niemiecka. - Ostatecznie
ma w oczach czytelników pograzyc Polonie niemiecka fakt, ze nie potrafila
ona stworzyc w Niemczech restauracji z daniami polskimi; Wóycickiemu uchodzi
fakt, ze akurat miedzy kuchnia polska a niemiecka nie ma zadnej róznicy.
W interesie niemieckim
Cala ta akcja Wóycickiego przeciw Konwentowi Organizacji Polskich, a
personalnie ich dzialaczom, znakomicie sluzy wladzom niemieckim, które
staraja sie na wszelkie sposoby uwolnic od zobowiazan Traktatu w punktach
mówiacych o dostepie do mediów i srodków finansowych na dzialalnosc
organizacyjna.
Urzad federalny mówi wiec organizacjom polonijnym, by ubiegaly sie o
finansowanie w landach, a tam odpowiada sie im, ze to nie one podpisywaly
Traktat, lecz wladze federalne.
I wszyscy razem zadaja, by Polonia niemiecka zjednoczyla sie w jedna
organizacje, i dopiero z ta wladze federalne beda pertraktowaly. Przedtem -
jak to mialo miejsce dwa lata temu - opracowujac nawet dla niej statut.
- Mój Boze, a coz to za obowiazek niepodzielnej jednosci ? Dlaczego
organizacje polskie maja byc nie podzielone ? - pyta zdenerwowany tym
wszystkim na lamach Odry znakomity germanista Andrzej Wieckowski. „Dlaczego
musza sie nie klócic ? Przeciez mniejszosc niemiecka w Polsce tez nie jest
monolitem i korzysta z przyslugujacych jej praw, z pomocy finansowej
polskiego panstwa ...
Dlaczego polskie czynniki oficjalne zgodzily sie na ten wymóg jednosci jako
warunek nieodzowny i konieczny ? Przeciez to wola o pomste do nieba !
Taki jednak jest od lat stosunek polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych
- opanowanego wciaz przez postkomunistów i Unie Wolnosci - do Polonii
niemieckiej. Brak zainteresownia, opieki, lojalnosci. Zawsze na kolanach
wobec niemieckiego partnera, tylem do Polaków. Uznawanie tylko tych
dzialaczy polonijnych, którzy sa aprobowani przez wladze niemieckie.
Premier Jerzy Buzek jako pierwszy zrobil w tej praktyce pewien wylom, kiedy
podczas wizyty wraz z kanclerzem Kohlem w Krzyzowej przypomnial istnienie
niemieckiej Polonii, i ze nie nalezy o niej zapominac. Wiceminister Radek
Sikorski zajmujacy sie w MSZ mniejszosciami polskimi w swiecie, ma zatem
wiecej do zrobienia na tym polu niz tylko to - chwalebne wszakze - odciecie
sie Wóycickiemu na opisanej konferencji w luksusowym srodowisku hotelu
„Victoria“ w Warszawie.
Teresa Kuczynska
|
|