Rzad polski a polonia 2003 r.

 
     
  Rząd zamierza większą niż dotychczas uwagę skupić na najnowszej emigracji, nawiązać kontakty z wybitnymi indywidualnościami polskimi za granicą, a nie tylko z organizacjami. Kilka największych zachodnich stowarzyszeń polonijnych zapowiedziało, że będzie kontestować rządowy program współpracy z Polonią.

W grudniu rząd przyjął przygotowany przez MSZ program współpracy z Polonią i Polakami za granicą.

Jakie są nowe elementy w programie rządowym? Rząd zobowiązał się do pilnego monitorowania i interweniowania w wypadkach naruszenia traktatowych gwarancji praw dla mniejszości polskiej. Zapowiedział staranie o uzyskanie dla Polaków w Niemczech i Austrii statusu mniejszości narodowej, a w Rosji narodu represjonowanego. W USA będzie się starać o uregulowanie statusu obywateli polskich ubiegających się o prawo legalnego pobytu.

Program kładzie też nacisk na nawiązanie kontaktów z najnowszą, młodą emigracją.

Zapowiedział też zmianę polityki udzielania stypendiów młodzieży polskiej z krajów ościennych, według zasady: stypendia na studia w krajach zamieszkania; w Polsce - staże i praktyki.

Rząd skłania się też ku intensyfikacji i ułatwieniu repatriacji Polaków z Azji Środkowej.

Ustawowy obowiązek

Art. 32 ustawy o działach administracji rządowej z 1997 roku nakłada na ministra spraw zagranicznych funkcję koordynatora w dziedzinie współpracy z Polakami zamieszkałymi za granicą. Z tego tytułu przewodniczy - powołanemu w lutym 2002 r. - międzyresortowemu zespołowi do spraw Polonii i Polaków za granicą.

Poprzedni program rządu, przyjęty w 1991 r., w znacznym stopniu był już zdezaktualizowany. Obecny nie wkracza w zasadzie na pola współpracy z Polonią, zagospodarowane już przez Senat oraz organizacje pozarządowe, z jednym wszakże zastrzeżeniem. "Realizacja niniejszego programu będzie możliwa w maksymalnym stopniu - czytamy w dokumencie rządowym - jeśli nastąpi zwiększenie środków budżetowych na współpracę z Polonią i stopniowe przekazywanie coraz większej ich części do dyspozycji ministra spraw zagranicznych". Realnie - przy mizerii budżetowej - oznaczać to może tylko uszczuplenie puli będącej obecnie w dyspozycji Senatu.

Konflikty zamierzchłe i nowe

W toku prac nad budżetem państwa w końcu 2001 roku doszło do niesnasek na linii MSZ - Senat. Minister Włodzimierz Cimoszewicz zażądał przesunięcia pokaźnych sum na finansowanie pomocy dla Polonii z budżetu Kancelarii Senatu do MSZ. Sprzeciwił się temu marszałek Longin Pastusiak i wszystko pozostało po staremu - Senat na sprawy polonijne dysponował w 2002 roku kwotą 45 mln zł, Ministerstwo Edukacji i Sportu - 30 mln zł, a MSZ - 2 mln zł. W konsekwencji polska placówka dyplomatyczna w Kazachstanie, w którym 50 tys. ludzi deklaruje się jako Polacy, miała na cały rok na pracę z Polonią 3 tysiące dolarów...

W 1989 roku zadanie opieki nad diasporą polską powierzone zostało Senatowi - jak przed wojną. Ważniejszym jednak powodem było to, że Senat I kadencji był w 99 procentach solidarnościowy, co miało sprzyjać odbudowie zaufania Polonii - zwłaszcza zachodniej, do instytucji w kraju. Działalność polonijna miała być też uwolniona od powiązań z bieżącymi interesami rządu.

Paradoks polega na tym, że w obecnym składzie Senatu koalicja SLD i UP ma zdecydowaną większość i programowo obcina na przykład wszelkie wydatki w jakikolwiek sposób związane z duszpasterstwem wśród diaspory, natomiast w rządowym programie widnieje punkt: "Rozwijanie współpracy z Kościołem rzymskokatolickim oraz innymi Kościołami w organizowaniu społecznych, kulturalnych i oświatowych funkcji parafii polskich poza granicami kraju".

We wrześniu prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej Edward Moskal wystosował list z wotum nieufności do ministra Cimoszewicza. W październiku prezes Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych Helena Miziniak stwierdziła: nigdy nie zaakceptujemy zwierzchnictwa MSZ jako ciała opiekuńczego i współpracującego z całą polską diasporą. Uczestnicy konferencji "Polska - Polonia. Wzajemne oczekiwania" na Uniwersytecie Szczecińskim (zorganizowanej we wrześniu 2002 pod patronatem... Cimoszewicza) napisali w liście do szefa resortu spraw zagranicznych: "MSZ jest zainteresowane przejęciem opieki nad Polakami za granicą, sprawowanej dotychczas przez Senat RP. Wyrażamy opinię, że taka zmiana byłaby wysoce niekorzystna dla polskich i polonijnych organizacji za granicą, gdyż mogłaby naruszyć ich niezależność i niezawisłość".

Z podobną przestrogą wystąpiła komisja ds. kontaktów Polonii z Krajem Rady Polonii Świata.

Program rządowy nie zawiera sformułowań, które zapowiadałyby, że MSZ będzie chciał uszczuplić dotychczasowe prerogatywy Senatu. Ale wzajemna nieufność utrzymała się. Przewodniczący Senackiej Komisji Emigracji i Polaków za Granicą Tadeusz Rzemykowski (SLD) próbował - z dość mizernym skutkiem - od wiceministra spraw zagranicznych Sławomira Dąbrowy uzyskać deklarację woli współpracy MSZ z Senatem i Komisją w sprawach Polonii.

Dokument rządowy dystansuje się zresztą od senackich inicjatyw ustawodawczych, jak Karta Polaka, zmiany prawa o obywatelstwie i przywrócenia Polonii praw wyborczych.

Andrzej Kaczyński

Komentarz

Co dla Polonii

Miliony Polaków rozsianych po całym świecie nie stanowią koherentnej całości. Kim innym jest emigrant z lat międzywojennych w Ameryce, kim innym osiadły w Anglii żołnierz spod Monte Cassino, kim innym są już potomkowie obydwu. Czym innym jest emigracja solidarnościowa lat osiemdziesiątych. Całkowicie odmienni są Polacy na Wschodzie, których poza ojczyznę wyrzuciły totalitaryzmy XX wieku. Do tej pory gros wysiłku i pieniędzy władze w Warszawie poświęcały emigracji starej, podtrzymując jej polskość za pomocą najprostszych środków.

Dzisiaj pojęcia Polonii i Polaków za granicą trzeba przedefiniować. Jest na świecie bardzo wiele polskich instytucji, wielce zasłużonych i odgrywających znaczącą rolę, którym pomoc jest nie tylko moralnym obowiązkiem Warszawy. Archiwum paryskiej "Kultury", Instytut Piłsudskiego, Instytut Sikorskiego, Biblioteka Polska w Paryżu to tylko przykłady pierwsze z brzegu. Są też inicjatywy współczesne - jak choćby pismo "2b" ze Stanów Zjednoczonych, które same sobie nie dadzą rady. Pomoc im leży w dobrze zrozumianym interesie Polski. Między innymi dlatego, że znaczna część młodszych i bardziej wykształconych Polaków za granicą z polonijnymi instytucjami nie utrzymuje żadnego kontaktu.

Odmienna jest sytuacja Polaków na Wschodzie. Nie zapominając o podtrzymywaniu więzi narodowej, przede wszystkim trzeba im pomóc materialnie i cywilizacyjnie. Również poprzez przyjmowanie w Polsce tylu chętnych rodzin, ilu można udzielić pomocy.

Pracy z Polonią i dla Polonii jest mnóstwo. Starczy jej dla różnych - rządowych i pozarządowych - instytucji. Najgorsze, co mogłoby się zdarzyć, to kłótnie między nimi, kto ma większy mandat do udzielania pomocy czy raczej współpracy z Polonią i Polakami.

Krzysztof Gottesman