LIST WYBORCZY DO RODZINY,
PRZYJACIÓŁ, ZNAJOMYCH
I LUDZI, KTÓRYCH SZANUJĘ.
Moje serce było zawsze przy Prawie i Sprawiedliwości,
chociaż to bracia Kaczyńscy wykończyli Konfederację Polski
Niepodległej. Będę jednak głosował na Tuska, chociaż w Platformie jest
mrowie nawróconych socjalistów z Unii Wolności. Z pewnością nie byłby
on prezydentem na miarę Margaret Thatcher, czy Ronalda Reagana, ale
chce tego samego. Przynajmniej tak deklaruje. A więc:
- Osłabić rolę związków zawodowych, które zawsze
ewoluują w kierunku związków mafijnych. To one doprowadziły
Zachodnią Europę do marazmu, z którego już chyba nie wyjdzie.
- Sprywatyzować państwowe molochy - wylegarnie
korupcji i „czarne dziury” dla pieniędzy podatnikow.
- Uporządkować, uprościć i jednoznacznie
zdefiniować obowiązujące przepisy – to znaczy pozwolić przyzwoitym
ludziom spać z przekonaniem, że tego dnia nie popełnili żadnego
przestępstwa.
- Obniżyć podatki – obywatel wie lepiej od
urzędnika gdzie i na co wydać własne pieniądze, bo są jego, a nie
niczyje.
- Uruchomić inicjatywę Polaków przez ograniczenie
bezkarności urzędników,
- Wprowadzić jednomandatowe okręgi wyborcze, czyli
odebrać władzę partiom i dać ją w ręce narodu.
- Zmniejszyć do połowy ilość posłów w Sejmie –
mniej pustosłowia, a więcej akcji,
- Wprowadzić zapis konstytucyjny, że władza nie
może być źródłem przywilejow.
A jaki program mają Kaczyńscy? Nie bardzo wiadomo.
Jeśli go w ogóle mają, to wygląda, że wszystko na odwrót. Dlatego
obiecują wszystkim wszystko, czyli nie dotrzymają nikomu nic. Na
domiar złego prowadza kampanię według najgorszych wzorów
zdegenerowanej demokracji, pełną pomówień, kłamstw i buty, niegodną
ich samych i nazwy swej partii. Jedyne, na co liczę z ich strony, to
ostateczne rozgromienie komuny, zlustrowanie ludzi z wymiaru
sprawiedliwości i rozliczenie Wałęsy z jego agenturalnej działalności.
Będzie to duży krok naprzód, bo naród jest ogłupiały i spragniony
elementarnej sprawiedliwości. Jednak za mały by zrekompensować straty,
jakie poczynią w gospodarce. Mam poważne obawy, że jeśli wygra Lech
Kaczyński, to po pięciu latach jego prezydentury i po zakończeniu
działalności rządu jego brata, najpopularniejszym zawodem w Polsce
będzie być bezrobotnym.
Tak ja to widzę i obym nie wykrakał.
Andrzej Cisek
PS: Nie wykluczam, że nawet po zwycięstwie mojego
kandydata, będę się czuł oszukany, tak jak byłem już nieraz, wierząc w
obietnice wyborcze.