Narodowe Sily Zbrojne
|
W 1991 roku, przed pogrzebem ostatniego
szefa sztabu Narodowych Sil Zbrojnych, pplk. Piotra Abakanowicza, ktos wymalowal na jego trumnie swastyki. Nieznany sprawca lub sprawcy uznali, ze w zyciu oficera wydarzylo sie cos, co sprawilo, ze ostatnia droge zmarlego nalezy naznaczyc hitlerowskim pietnem. Losy Abakanowicza byly podobne do dziejów innych zolnierzy podziemia niepodleglosciowego. Pod koniec lat 40. pulkownika aresztowali, a nastepnie zamordowali funkcjonariusze komunistycznego Urzedu Bezpieczenstwa (UB). Jego cialo - wspominal Jan Rossman, wyzszy ranga dowódca Szarych Szeregów - wrzucono do zwyklego dolu. Dopiero po 1989 r. rodzina odnalazla miejsce pochówku i otrzymala pozwolenie na ekshumacje oraz pogrzeb. Wiele, chocby swastyki wymalowane na trumnie pulkownika, swiadczy o tym, ze NSZ nadal uznaje sie za organizacje, której glównym celem byla wspólpraca z Niemcami i mordowanie Zydów. Nic bardziej blednego. NSZ, 15-krotnie liczniejsze od AL, wniosly o wiele wiekszy wklad do walki z okupantem, niz formacje komunistyczne. Tymczasem srodowiska opiniotwórcze i naukowcy z wciaz unikaja tematyki zwiazanej z Narodowymi Silami Zbrojnymi. Falszerstwa z przeszlosci Jedna z przyczyn powstania i utrwalenia niekorzystnego wizerunku NSZ sa dokonywane w PRL falszerstwa dokumentów, dotyczacych tej organizacji. Na przyklad, aby zilustrowac rzekomy przypadek wspólpracy miedzy NSZ a Niemcami, komunistyczny historyk, Bogdan Hillebrandt, w wydanej w 1970 r. pracy "Partyzantka na Kielecczyznie" swiadomie przeinaczyl cytat z wydawnictwa emigracyjnego. Jak ujawnily ostatnio "Zeszyty historyczne WiN-u", kilka lat wczesniej Hillebrandt sfabrykowal rzekomy rozkaz NSZ, nawolujacy do mordowania Zydów. Poslugujac sie takimi metodami oskarzano NSZ o kolaboracje z Niemcami i mordowanie komunistów, Sowietów i Zydów. W okresie PRL Polske zalewala fala propagandy mnozacej te zarzuty. W pamietnikach generala milicji Mieczyslawa Moczara znajdujemy fragment, który glosi, ze NSZ "to kilka najpotworniejszych kreatur reprezentujacych czarna reakcje wspólpracujaca z Niemcami..., banda krzyzaków, platnych slugusów pozostajacych na zoldzie pruskim". Podobne schematy funkcjonowaly w srodowisku opozycyjnej "lewicy laickiej". Na przyklad, w pierwszym numerze podziemnego pisma "Krytyka" w 1979 r. Jacek Kuron pisal, ze wrogiem "opozycji demokratycznej" nie jest komunizm, a "totalitaryzm narodowców". Zgodnie z tym przeswiadczeniem nawet prof. Krystyna Kersten w pracy "Narodziny systemu wladzy", wydanej w 1985 r. w drugim obiegu i na emigracji, powtórzyla oskarzenia NSZ o "mordowanie bezbronnych Zydów i czerwonych" oraz przyrównywala zolnierzy niepodleglosciowych do "oprawców z UB". Propagandowa dzialalnosc specjalistów PRL zajmujacych sie historia, bo przeciez nie historyków, wydala obfity plon, o czym mozna sie bylo przekonac nawet po upadku systemu. Miedzy 1992 a 1997 ukazalo sie w prasie przynajmniej 70 artykulów i wzmianek na temat NSZ. Przewazaly w nich tony, które tracily dawna komunistyczna propaganda. O NSZ prasa pisala na przyklad, ze byla to formacja, której "karty chwaly skladaja sie glównie z dobijania ocalalych Zydów, mordowania chlopów i nauczycieli, wieszania milicjantów" (Wieslaw Górnicki w "Polityce", styczen 1991 r.), dla której zolnierzy "ostateczne i bezwzgledne zlikwidowanie kwestii zydowskiej " bylo "sprawa najwazniejsza, racja istnienia. Z hitlerowskiego blogoslawienstwa korzystali w pelni" (Chaim Skrzydlo w "Dos Jidisze Wort - Slowo Zydowskie", luty 1992). W lutym 1993 "Zycie Warszawy" opublikowalo uchwale Stowarzyszenia Zydów Kombatantów i Poszkodowanych w II wojnie swiatowej, wyrazajaca troske o to, ze nie mozna nie dostrzegac "zwiazku miedzy przejawami antysemityzmu w Polsce a idealizowaniem NSZ, która w stosunku do Zydów byla jednoznacznie wroga i zbrodniczo wyslugujaca sie Niemcom". Odezwala sie tez diaspora zydowska. W styczniu 1993 r. "Gazeta Wyborcza" opublikowala list otwarty Zydów polskich, zamieszkalych w Australii. Wedlug sygnatariuszy, NSZ to "organizacja gloszaca i uprawiajaca jawnie rasistowska ideologie i splamiona krwia niewinnych ludzi, w tym dzieci, kobiet i starców, zamordowanych tylko dlatego, ze byli Zydami... NSZ pomagaly wspólnemu wrogowi oczyscic Polske z Zydów uciekajac sie nawet do wspólpracy z gestapo w tym niecnym dziele". Podobne opinie ukazaly sie w angielskojezycznych pismach w USA, Kanadzie i Izraelu. Nikt jednak nie podejmowal calosciowych badan nad dziejami NSZ. Zmieniajacy sie wizerunek Te, tymczasem, kryly wiele ciekawych odkryc. Na slad pierwszego moze prowadzic wypowiedz wspomnianej juz prof. Krystyny Kersten, która w maju 1993 r. w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" mówila: "Czy NSZ mordowaly Zydów? Z tego, co dzis wiadomo, w czasie wojny, a takze i po jej zakonczeniu, zabijanie Zydów jako Zydów nie lezalo w ich programie... Istnieje niewatpliwie zwiazek miedzy ideologia antysemicka a czynem, ale to nie wystarczy, by uznac NSZ jako organizacje programowo mordujaca Zydów". Czy pani profesor ma racje? Wiele wskazuje na to, ze tak. Jej opinia, jakze potrzebna, przyczyni sie byc moze do zmiany wizerunku krzywdzacego NSZ. O tym, jak bardzo wizerunek ten jest wypaczony, niech swiadcza chocby badania, jakie pod koniec lat 80. nad antysemickim charakterem prasy NSZ przeprowadzil Pawel Szapiro. W "Biuletynie Zydowskiego Instytutu Historycznego" stwierdzil on, ze "w wydawanym od 1940 r. do konca wojny CSzancuÇ, w 129 analizowanych numerach, znaleziono ponad 150 artykulów, notatek, informacji, w których wymienieni sa Zydzi. Dodajmy, zawsze oceniani negatywnie i widziani jako zródlo zagrozenia". Wyniki tych badan zakwestionowal Wojciech Jerzy Muszynski, przedstawiajac w czerwcu 1997 r. wyniki swoich prac w tygodniku "Nasza Polska". Na lamach narodowo-radykalnego "Szanca" doszukal sie 75 tekstów i wzmianek dotyczacych Zydów, z czego 32 odnosilo sie do nich pozytywnie. Wiekszosc komentarzy negatywnych dotyczyla postaw ludnosci zydowskiej pod okupacja sowiecka na Kresach Wschodnich oraz zwiazków miedzy komunistami a Zydami. Muszynski twierdzil tez, ze w porównaniu do okresu przedwojennego sprawy zydowskie byly traktowane przez prase narodowa marginalnie, a podziemne publikacje prowincjonalne SN i ONR ignorowaly te kwestie niemal zupelnie. Jak zatem NSZ naprawde odnosil sie do Zydów? Wiadomo, ze Zydzi gineli od kul partyzantów z oddzialów niepodleglosciowych, nie tylko NSZ. Historycy zachodni, jak Reuben Ainsztein czy Joseph Kermish, obarczaja wine za te wypadki przede wszystkim AK. Z kolei w pracy "Unequal victims: Poles and Jews During World War Two" (Nierówna ofiara: Polacy i Zydzi w czasie II wojny swiatowej) naukowcy izraelscy Shmuel Krakowski i Israel Gutman podaja, ze doszukali sie 120 przypadków, w których Zydzi polegli z rak zolnierzy polskiego podziemia. Na 26 wymienionych przez tych uczonych konkretnych przypadków, tylko jeden przypisano (nieslusznie) NSZ, a reszte AK. Konkluzja, ze Zydzi byli glównym przeciwnikiem polskich partyzantów, jest jednak falszywa. Podziemie niepodleglosciowe likwidowalo bowiem ludzi uznanych za bandytów, szpiegów, czy "rewolucjonistów" nie ogladajac sie na pochodzenie etniczne skazanych. Na przyklad, komendant Okregu Bialostockiego AK, plk Wladyslaw Liniarski ("Mscislaw") meldowal w raporcie do KG AK: "W ramach obrony koniecznej zlikwidowano 47 Polaków; 4 Zydów, 3 Bialorusinów; 1 volksd.(eutscha); 18 CturystówÇ sowieckich - razem 73 osoby". Co wiecej, dane z zachodniej Lubelszczyzny wskazuja, ze organizacja odpowiedzialna za smierc duzej liczby Zydów jest PPR. Swiadectwo Juliana Tuwima Zalózmy jednak przez chwile, ze tezy o powszechnym antysemityzmie zolnierzy NSZ nie uda sie obalic. Jak wówczas tlumaczyc udzial Zydów i osób pochodzenia zydowskiego w szeregach NSZ? Jak wynika z pamietników Feliksa Pisarewskiego-Parry, "Orly i resztki", ten niezyjacy juz autor zydowskiego pochodzenia zostal odbity przez NSZ z transportu na Pawiak. Pózniej sluzyl jako oficer w jednej z komend NSZ. Mieszkal w Australii i byl kawalerem Krzyza Narodowego Czynu Zbrojnego. Z kolei w 1943 r. w oddziale "Stepa" na Lubelszczyznie walczyl Eljahu (Aleksander) Szandcer ("Dzik") - uciekinier z getta, którego przygarneli partyzanci NSZ. Zginal w walce z Niemcami i zostal posmiertnie przedstawiony do Krzyza Walecznych. W Powstaniu Warszawskim w oddzialach NSZ sluzyli Jerzy Zmidygier-Konopka ("Poreba") i podchorazy Natanson, który zostal ostatnio udekorowany Krzyzem Narodowego Czynu Zbrojnego przez konsula RP w Kanadzie. Przyklady mozna mnozyc. Wyliczanie nazwisk zolnierzy zydowskich w szeregach NSZ mija sie jednak z celem, a ponadto badania nad tym zagadnieniem utrudnia fakt, ze organizacje niepodleglosciowe nie prowadzily danych swych zolnierzy wedlug ich pochodzenia. Nie sporzadzono tez ewidencji pomocy, udzielonej Zydom przez NSZ. Ale takie wypadki zdarzaly sie i wcale nie byly odosobnione. Prof. Wieslaw Chrzanowski wspomnial na przyklad swego czasu w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", ze jego kolega, "czlonek sztabu NSZ, przechowal przez wojne rodzine zydowska". Z kolei w liscie Juliana Tuwima do szefa UB Jacka Rózanskiego, opublikowanym w pracy Bohdana Urbankowskiego "Czerwona msza albo usmiech Stalina", poeta prosil o darowanie zycia jednemu z zolnierzy NSZ, który bezinteresownie pomagal w czasie wojny jego matce. Tych, którzy znaja prawde, przekonywac nie trzeba. Tym, którzy wierza, ze zródlem chwaly NSZ bylo "dobijanie ocalalych Zydów", oczu nie uda sie juz zapewne otworzyc. Nie mozna jednak nie przypomniec, ze wedlug wydanej w 1969 r. w Czechoslowacji pracy "Tabory utrpenia a smrti" (Obozy cierpienia i smierci), ostatnia akcja zbrojna Brygady Swietokrzyskiej NSZ bylo zdobycie 5 maja 1945 r. obozu koncentracyjnego Holyszew (filia KL Flossenburg) w Czechach. Wyzwolono 2000 kobiet, w tym okolo 300 Zydówek, które SS-mani mieli zamiar spalic zywcem. Jak wspominala wiezniarka nr 50 579 Eugenia Dziarnowska z Warszawy: "Nawet w najglebszych snach nie marzylysmy o wyzwoleniu obozu przez polskich zolnierzy. 5 maja - radosc, niespodzianka, duma". Gdy w 1950 r. komunisci starali sie doprowadzic do ekstradycji do PRL dowódcy Brygady plk. "Bohuna", wiezniarki oswobodzone z obozu w Holyszewie zeznawaly na jego korzysc we francuskim sadzie. Wspólnie z AK Wsród ujawnionych waznych informacji jest fakt, ze wielu oficerów NSZ zajmowalo wysokie stanowiska w AK, jak plk Witold Komierowski ("Sulima"), który zostal inspektorem KG AK, pplk Stefan Tomkow ("Tur"), który sluzyl jako zastepca dowódcy Zgrupowania "Radoslaw" w Powstaniu Warszawskim, czy pplk Robert Piechowski ("Robert"), który byl zastepca inspektora Inspektoratu Kieleckiego. Ujawniono tez inne szczególy wspólpracy AK i NSZ. Oto kilka przykladów. W latach 1942 i 1943 wywiadowcy NSZ zdobyli tajne informacje, dotyczace niemieckiej broni rakietowej V-1 i V-2 i dostarczyli je wywiadowi AK. We wrzesniu 1943 NSZ wspóldzialal z AK w akcji odbicia wiezniów w Bilgoraju. Wedlug raportu z Archiwum Akt Nowych, w lutym 1944 NSZ wspomagala AK w zamachu na Kutschere. Inny meldunek podaje, ze latem 1943 r. na Podlasiu zolnierze NSZ likwidowali bandytów i szpicli na podstawie list dostarczonych przez Komendanta Powiatu AK. Oficer AK Marian Golebiewski ("Ster") z Hrubieszowszczyzny otwarcie przyznal, ze mial umowe z NSZ przeciw komunistom. Aby nie miec klopotów z KG AK, która zabraniala akcji antykomunistycznych, Golebiewski walczyl z komunistami, podszywajac sie pod NSZ. Coraz wiecej dowiadujemy sie o powojennych losach NSZ-towców. W powstaniu antykomunistycznym po zakonczeniu wojny z Niemcami walczyli oni w szeregach Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (NZW). Dla niektórych niepodleglosciowców wojna skonczyla sie wiele lat po 1945 r. Jak ujawnil niedawno Andrzej Kiszka ("Dab") w wywiadzie dla pisma "Sztafeta", milicja ujela go w ziemiance w Lasach Janowskich dopiero 31 grudnia 1961 r. Do partyzantki poszedl w 1943 r. Walczyl do 1953 roku. Podczas procesu sadowego prokurator zazadal dozywocia.Ostatecznie Kiszka zostal skazany na 15 lat. Jak podala "Rzeczpospolita", dopiero w 1963 r. UB aresztowal we Wroclawiu ukrywajacego sie pod falszywym nazwiskiem Czeslawa Czaplickiego ("Rys"). Prokurator zazadal dla niego kary smierci. Ostatecznie skazano go na 15 lat. Jego "wina" bylo rozbicie wiezienia, przez co uratowal kilkadziesiat osób przed wywózka na Sybir. Dowiadujemy sie tez o zbrodniach, popelnionych na zolnierzach podziemia narodowego. W grudniu 1996 "Gazeta w Radomiu", regionalny dodatek do "Gazety Wyborczej", opublikowala wstrzasajace szczególy zabicia 7 osób, w tym trzech NSZ-towców, przez grupe GL "Lwy" pod wodza Izraela Ajzenmana w Drzewicy, w styczniu 1943 r. Wiadomo, ze w 1946 r. oficer UB Adam Humer wraz z towarzyszami zamordowal w sledztwie redaktora podziemnej prasy narodowej, Tadeusza Labedzkiego. Pelna liczba ofiar pozostaje nie znana. Wyszli z NSZ Coraz wiecej wiadomo tez o wieziach, jakie ze srodowiskiem narodowym laczyly wiele znanych postaci. W lutym 1997 "Szaniec Chrobrego" poinformowal czytelników, ze legendarny Janek Bytnar ("Rudy") trafil do Szarych Szeregów z Grup Szkolnych ONR. Byc moze, do dzis wiekszosc harcerek z warszawskiej druzyny ZHR im. Wandy Wegierskiej nie wie takze, iz ta scieta toporem w Berlinie wywiadowczyni, wywodzila sie z NSZ. Warto takze przypomniec, ze w utworzonym 2 lipca 1943 r., "pod auspicjami Narodowych Sil Zbrojnych", porozumieniu prasowym mlodziezy prawicowej pod nazwa "Zjednoczenie - ogólnoendecki komitet porozumiewawczy mlodziezowy", obok przedstawicieli pism "Walka" (SN), "Szaniec" (ONR), "Praca i Walka" (SN), "Harcerstwo Narodowe" (Hufce Polskie), uczestniczyl delegat Frontu Odrodzenia Polski Wladyslaw Bartoszewski, reprezentujacy zwiazane z Sodalicja Marianska pismo "Mlodziez Katolicka". Wplywowy mysliciel katolickiego tradycjonalizmu ks. kpt. Michal Poradowski ("Benedykt") byl Szefem Sluzby Duszpasterstwa Dowództwa NSZ. Dumny ze swej sluzby w NSZ jest wreszcie ks. biskup Zbigniew Kraszewski, obecny kapelan srodowiska wiezniów politycznych. Najwieksze straty Te fakty moga byc dla wielu zaskoczeniem. Cenzura starala sie bowiem sumiennie wymazywac narodowców z historii Polski. Czasami jednak udalo sie opublikowac ich nazwiska bez wspominania przynaleznosci organizacyjnej. W 1964 r. dr Wladyslaw Fejkiel ujawnil w "Pamietniku lekarzy", ze dr Jan Mosdorf pomagal w Oswiecimiu wspólwiezniom Zydom, a potem zostal przez Niemców rozstrzelany za udzial w konspiracji obozowej. Leon Wanat w swych pamietnikach "Za murami Pawiaka" wspominal, ze w czerwcu 1940 r. wywieziono z tego wiezienia i rozstrzelano w Palmirach "dzialacza mlodziezowego", mecenasa Tadeusza Fabianiego. Tylko nieliczni czytelnicy wiedzieli, ze Mosdorf i Fabiani byli przywódcami Obozu Narodowo-Radykalnego (ONR-ABC). Nie wolno tez bylo podawac, ze narodowcy poniesli z rak niemieckiego okupanta procentowo najwieksze straty ze wszystkich polskich stronnictw. Wedlug Jedrzeja Giertycha, na 45 jego kolegów z Komitetu Glównego Stronnictwa Narodowego (SN) zycie stracilo 25 osób, a w tym prezesi: Mieczyslaw Trajdos, Kazimierz Kowalski i Stefan Sacha. Zginely tysiace szeregowych dzialaczy. Ujawnienie takich faktów podwazyloby obowiazujace stereotypy o "wspólpracy endeków z hitlerowcami". Z tych samych powodów nagminnie przypisywano NSZ-towskie walki z Niemcami innym organizacjom, a szczególnie GL-AL. Na przyklad, historyk PRL-owski Jerzy Markiewicz w pracy "Nie dali ziemi skad ich ród", opisal rzekome zwyciestwo partyzantów komunistycznych nad zandarmeria niemiecka 23 wrzesnia 1943 r. pod wsia Ujscie w powiecie bilgorajskim. Po wojnie GL-owcy nadali sobie za to zwyciestwo wysokie odznaczenia. W rzeczywistosci walke te stoczyly NSZ. Jej uczestnik, Stanislaw Samborski-Tomkowicz, na prózno przypominal o tym w emigracyjnej publikacji. Na emigracji zreszta równiez nie mozna bylo przez pewien czas swobodnie pisac o NSZ - ze wzgledu na obawe o los osób, które pozostaly w kraju. Mimo wszystko, czesc swych dziejów srodowisko to przedstawilo w wydawanych w Chicago "Zeszytach do historii Narodowych Sil Zbrojnych". Ponadto spisali swe wspomnienia m.in. dowódcy partyzantcy: Wladyslaw Kolacinski ("Zbik"), Antoni Szacki ("Bohun-Dabrowski") i Leonard Zub-Zdanowicz ("Zab"). Zadoscuczynienie Powoli jednak zolnierze NSZ zaczynaja zajmowac nalezne im miejsce w historii. Wczesna wiosna 1990 grupa bylych partyzantów NSZ postanowila zintegrowac srodowisko. Niebawem powstal Zwiazek Zolnierzy NSZ. Jego prezesem zostal dr Bohdan Szucki. Obecnie zwiazek zrzesza kilka tysiecy b. zolnierzy w pieciu okregach. Za sprawa prezydenta Lecha Walesy nastapila dosc szybka weryfikacja stopni i medali zolnierzy podziemia niepodleglosciowego, a w tym i NSZ-towców. Sejm, który na mocy ustawy z 1991 roku przyznal im status kombatantów, zaaprobowal tez NSZ-towskie odznaczenie z okresu okupacji: Krzyz Narodowego Czynu Zbrojnego. Dwie podstawowe sprawy wciaz pozostaly jednak nie rozwiazane. Pierwsza, to stalinowskie wyroki sadowe. Druga, to wypaczony wizerunek NSZ w oczach duzej czesci opinii publicznej. Do 1992 r. zrehabilitowano pewna liczbe NSZ-towców, a w tym ostatniego komendanta, Stanislawa Kasznice. Potem zaczely sie klopoty. Rehabilitacji nie mógl doczekac sie, na przyklad, strzelec Marian Bobolewski, który twierdzi, ze zakonczeniu jego sprawy sprzeciwiaja sie wysoko postawieni krewni ludzi, którzy go przesluchiwali i skazywali 53 lata temu. Napotykajaca tak wiele przeszkód rehabilitacja zolnierzy podziemia niepodleglosciowego, a w tym NSZ, nie moze nie wywolac oburzenia, przede wszystkim dlatego, ze wyroki sadów PRL, skazujace AK-owców czy NSZ-towców byly nielegalne. Powszechnie przyjmuje sie, ze w latach 1939-1945 - mimo deklaracji Hitlera i Stalina - Panstwo Polskie istnialo nadal, a co za tym idzie, ze obowiazywalo jego przedwojenne prawodawstwo; nawet pod okupacja. Kodeks Karny Rzeczypospolitej z 1932 roku traktuje surowo ludzi, którzy chcieliby oddac Kresy Wschodnie Zwiazkowi Sowieckiemu i poddac Polske Stalinowi: "Kto usiluje pozbawic Panstwo Polskie niepodleglego bytu lub oderwac czesc jego obszaru, podlega (...) karze smierci". Podobnie surowej karze podlegaja ci, którzy usiluja "zmienic przemoca ustrój Panstwa Polskiego" oraz ci, którzy "przechodza do nieprzyjaciela". We wszystkich wypadkach prawo odnosilo sie wiec do komunistów. O egzekucji kary na takich przestepcach w warunkach wojennych pisano w Kodeksie Karnym Wojskowym w 1932 roku: "Nie podlega karze zolnierz, który dopuszcza sie czynu, bedacego wykonaniem rozkazu w sprawach sluzbowych". Dlatego w swietle obowiazujacego ówczesnie w Polsce prawodawstwa za walki z komunistami nie mozna skazywac zolnierzy NSZ (czy AK i BCh). Nawet jesli zakwestionujemy tak surowa interpretacje prawna, musimy pamietac, ze wiekszosc historyków obecnie przyznaje, ze tzw. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego (PKWN) i pózniejsze rzady PRL zostaly Polakom narzucone sila przez Stalina. Byly wiec nielegalne i jako takie nie mogly stanowic i egzekwowac prawa. Falszywy obraz NSZ w oczach opinii publicznej to wynik klamstw, przemilczen, zakazów cenzury, nieuzasadnionych obaw, a nawet uprzedzen. Pojawia sie jednak coraz wiecej sygnalów, które pozwalaja miec nadzieje, ze czarny obraz NSZ, stanie sie obrazem sprawiedliwym. Marek Jan Chodakiewicz |