Operacja KGB "Progress"

Operacja "Progress" polegala na wysylaniu "nielegalnych" agentow, ktorzy udajac osoby przybyle z Zachodu, czesto dziennikarzy, starali sie przenikac do nielegalnych organizacji, zbierac informacje na temat nastrojow w spoleczenstwie oraz wyszukiwac objawy "sabotazu ideologicznego".

Operacje te rozpoczeto jeszcze przed stlumieniem Praskiej Wiosny, a pierwsi agencji byli wyslani do Pragi. Po 1968 roku agencji byli wysylani do wszystkich krajow, a w 1969 roku KGB uzyskalo zezwolenie na werbowanie agentow i konfidentow w calym bloku sowieckim, gdzie na wzor Czechoslowacji stworzono tajne rezydentury dzialajace pod przykrywka dyplomatyczna w ambasadach sowieckich. Jest to wyrazne zaprzeczenie tego co starano sie wmowic Polakom, i co napisal w swojej ksiazce rezydent wywiadu sowieckiego w Polsce od 1973 roku gen. Pawlow: "Zastosowanie metod typowo wywiadowczych (agentura, specjalne srodki techniczne) bylo absolutnie wykluczone."

Po przejeciu wladzy przez Gierka w 1971 roku, KGB obawialo sie wzrostu wplywow kosciola katolickiego. Dlatego w ramach operacji "Progress" wyslano do Polski grupe "nielegalnych", ktorzy udajac gosci z Zachodu mieli sledzic role kosciola w organizowaniu protestow, stosunek kosciola do Gierka oraz rozpoznawac nastroje spoleczne. Wsrod "nielegalnych" byl doswiadczony agent "Bogun" (Giennadij Bliablin), szpiegujacy wczesniej w Kanadzie, Niemczech Zachodnich i USA, ktory udajac fotografa z prasy zachodnioniemieckiej, mial nawiazac kontakt z piecioma wyznaczonymi mu wczesniej osobami, w tym z ks. Andrzejem Bardeckim, osobistym asystentem kardynala Wojtyly. Bowiem Centrala KGB uwazala, ze kardynal Wojtyla mial najwiekszy ideologiczny wplyw na kosciol w Polsce. W 1977 roku do pomocy "fotografowi" skierowano drugiego "nielegalnego" agenta znanego jako "Filosov" (Filozof) udajacego francuskiego dziennikarza, pisarza i poete.

Jednak prawdziwe problemy z kardynalem Wojtyla zaczely sie dla KGB z chwila jego wyboru na Papieza w listopadzie 1978 roku. Boris Aristow, ambasador sowiecki w Warszawie wyslal wtedy do Politbiura raport wskazujacy, ze wladze w Polsce uwazaja Papieza za skrajnie antykomunistycznego. Rezydent KGB w Warszawie, Witalij Pawlow, przekazal do Moskwy ocene Papieza przygotowana dla niego przez SB, w ktorej m.in. stwierdzono, ze Wojtyla prezentuje skrajnie antykomunistyczne poglady, i ze bez otwatej krytyki systemu socjalistycznego krytykuje funkcjonowanie agend PRL, oskarzajac je m.in. o: naruszenie podstawowych praw czlowieka, istnienie niemozliwej do zaakceptowania eksploatacji pracownikow, ktorych kosciol musi bronic przeciwko rzadowi robotniczemu czy ogranicznie aktywnosci kosciola i traktowanie katolikow jak obywateli drugiej klasy.

W raporcie SB przeslanym do Centrali KGB stwierdzono, ze juz w latach 1973?74 prokurator generalny rozwazal oskarzenie kardynala Wojtyly za jego kazania, ktore mialy naruszac artykul 194 kodeksu karnego. W sprawozdaniu z obserwacji kardynala w lecie 1976 roku podano, iz spotykal sie on wielokrotnie z Bogdanem Cywinskim z KOR-u oraz ze spotkal sie z dysydentem-komunista Jackiem Kuroniem, czlonkiem ruchu oporu z okresu II wojny swiatowej Janem Jozefem Lipskim, bylym maoista Antonim Macierewiczem oraz pisarzem Jerzym Andrzejewskim.

Wsrod agentow "nielegalnych" wyslanych do Polski juz po wyborze kardynala Wojtyly byl Oleg Petrowicz Burien (Derewliow), ktory udawal przedstawiciela kanadyjskiej firmy wydawniczej. Jego zadaniem bylo takze zbieranie informacji na temat dzialalnosci kosciola. Udajac, ze zbiera informacje na temat misjonarzy polskich na Dalekim Wschodzie, kontaktowal sie on z wieloma znanymi przedstawicielami hierarchii kosciola. W przypadku aresztowania go przez milicje lub UB mial zapewniac, ze jest tym za kogo sie podaje. Dopiero w przypadku jakiegos naglego niebezpieczenstwa mial prosic o skontaktowanie go z plk. Janem Slowikowskim z SB, dzialalajacym prawdopodobnie jako kontakt dla tych agentow KGB, ktorzy mieli jakies problemy w wladzami. Wsrod najbardziej cennych osob, z ktorymi spotykal sie Derewliow, byl ks. Jozef Tischner.

Po wizycie Jana Pawla II w 1979 roku w Polsce - jak stwierdzono w raporcie KGB - wielu czlonkow partii odczulo, ze batalia ideologiczna zostala przegrana. A w czasie tej wizyty rezydentura KGB w Warszawie obawiala sie, ze wojowniczy czlonkowie KOR-u i antykomunistyczni robotnicy z Krakowa moga odebrac wladze partii.

W tym okresie jednym z podstawowych zadan SB byla organizacja siatki szpiegowskiej w Watykanie oraz wsrod Polakow w Rzymie. Juz w polowie 1980 roku rezydentura KGB raportowala do Centrali, ze ich przyjaciele z SB maja swoich agentow w Watykanie, ktorzy pozwalaja im na bezposredni dostep do Papieza. A takze, iz oprocz doswiadczonych agentow, ktorych Jan Pawel II lubi, sa tez katoliccy studenci bedacy w kontakcie z kolami watykanskimi, majacy dostep do Radia Watykanskiego i sekretariatu Papieza.

Strajk w Stoczni Gdanskiej i powstanie "Solidarnosci" spowodowaly, ze "nielegalni" zaczeli w coraz wiekszym stopniu interesowac sie tym ruchem. "Filozof" spotykal sie z wieloma osobami z tego zwiazku i zostal nawet przez ks. Berdeckiego przedstawiony Tadeuszowi Mazowieckiemu, owczesnemu naczelnemu redaktorowi "Tygodnika Solidarnosc", pozniejszemu premierowi RP. A KGB wysylala raporty, w ktorych przytaczala krazacy wowczas po Polsce dowcip osmieszajacy zmiane na stanowisku pierszego sekretarza partii: "Lepszy Kania niz Wania". Jednoczesnie zaczely sie naciski Moskwy na wprowadzenie stanu wojennego w Polsce. Juz w pazdzierniku 1980 roku gen. Miroslaw Milewski byl wzywany do Moskwy, gdzie mowil o planach internowania 1200 nabardziej kontrrewolucyjnych osob. W grudniu tego roku zalil sie on rezydentowi KGB, ze mimo tego iz jest gotowy do zastosowania "represji wobec przeciwnikow", to polskie Politbiuro gotowe nie bylo.

Jednak stosowne przygotowania czyniono. W raporcie KGB do Brezniewa, Jaruzelski jest przedstawiony jako "najbardziej szczery przyjaciel Zwiazku Sowieckiego". Po wizycie w Moskwie, rozmawiajac z Mieczyslawem Moczarem, Kania powiedzial, ze "Wbrew naciskom Moskwy, nie chce uzyc sily przeciwko opozycji. Nie chce, by w historii przedstawiano mnie jako rzeznika ludzi w Polsce". A Moczar natychmiast doniosl o tym do KGB. Zreszta tak samo postepowal po innych rozmowach z Kania i zapewne z innymi towarzyszami.

13 maja 1981 roku turecki zamachowiec strzelil do Jana Pawla II z odleglosci kilku metrow. Mimo wczesniejszych publikacji o posrednim wspoluczestnictwie KGB w tym zamachu, to w zadnym z dokumentow przegladanych przez Mitrochina nie bylo wzmianki o tym, zeby KGB byla zaangazowana w przygotowania do tego zamachu.

W czerwcu grupa dziewieciu polskich generalow przedstawila KGB plan usuniecia Jaruzelskiego ze stanowiska, zastapienia go innym generalem i aresztowania rzadu. Nastepnie miano zajac punkty stategiczne, aresztowac okolo 3000 kontrrewolucjonistow i wywiezc ich w jakies ustronne miejsce w bloku sowieckim. Potem Politbiuro mialo zaapelowac do innych krajow w bloku o pomoc w ochronie socjalizmu w PRL. Odpowiedzi Moskwy na ten plan w archiwum Mitrochina nie ma...

Juz w sierpniu byly gotowe drobiazgowe plany wprowadzenia stanu wojennego. Na spotaniu Jaruzelskiego i jego zaufanych generalow z marszalkiem Kulikowem, na ktorym dokonywano ostatecznych uzgodnien, ten ostatni domagal sie "stanowczosci i jeszcze wiecej stanowczosci". We wrzesniu rezydent Pawlow raportowal do Moskwy, iz udzielil Jaruzelskiemu wskazowek jak ma postepowac na zblizajacym sie plenum, na ktorym Jaruzelski mial zostac wybrany na I sekretarza partii. Listopadowe plenum przebieglo zgodnie z planem i Brezniew mogl zadzwonic do Jaruzelskiego z gratulacjami. "Hallo, Wojciechu", zaczal rozmowe Brezniew. "Hallo, moj drogi, wielce ceniony Leonidzie Iliczu", odpowiedzial Jaruzelski...

Na poczatku grudnia Pawlow raportowal do Moskwy, iz SB ma agentow "na wszystkich szczeblach ëSolidarnoscií" i zamierza, gdzie tylko bedzie to mozliwe, zastapic nimi w zwiazku wszystkich aresztowanych aktywistow. Stan wojenny wprowadzono 13 grudnia 1981 roku. Po roku od jego wprowadzenia, SB przekazalo KGB statystyki, z ktorych wynikalo, iz zidentyfikowano 701 podziemnych grup opozycyjnych, 10.131 osob zostalo internowanych, rozpedzono ponad 400 demonstracji, skonfiskowano 370 nielegalnych drukarni oraz zamknieto 12 podziemnych radiostacji "Solidarnosci".


W archiwum Mitrochina znajduja sie materialy, z ktorych wynika, ze SB probowalo zastraszyc Walese po internowaniu przez "przypominanie mu, iz placili mu oni pieniadze i otrzymywali od niego informacje". Natomiast gen. Czeslaw Kiszczak powiedzial KGB, ze Walesa byl skonfrontowany z jednym z jego rzekomych oficerow prowadzacych z SB, a rozmowe pomiedzy nimi nagrano na tasmie magnetofonowej. Po zwolnieniu Walesy z interowania w dzien po smierci Brezniewa, Kiszczak musial upewniac Pawlowa, ze ciagle dysponuje materialami mogacymi skompromitowac Walese.

Moskwa jednak nie byla spokojna a tym bardziej, ze agent KGB w otoczeniu Jaruzelskiego okreslil go jako "dziecko polskich obszarnikow" nie majace sympatii wobec ludzi pracy. A takze, iz "ma on prozachodnia postawe i otacza sie generalami, ktorzy sa potomkami polskich obszarnikow i sa nastawieni antysowiecko".

Rozwoj sytuacji w Polsce byl scisle monitorowany przez "nielegalnych" w ramach operacji "Progress". Jednak, przynajmniej niektorzy z nich widzac sytuacje w Polsce, potrafili zrozumiec prawdziwa nature systemu. Para takich agentow Walentyn Wiktorowicz Barannik (Orlow) oraz jego zona Swietlana Michajlowna (Orlowa), udajacy gosci z Niemiec Zachodnich, stwierdzili w jednym ze swoich raportow, ze "cala warstwa rzadzaca jest uwiklana w ukryta walke, indywidualnie i w grupach, ktorej celem jest uzyskanie wyzszej pozycji, prestizowej pracy lub innych korzysci. Dlatego biurokracja partyjna nie ma mozliwosci, aby kierowac krajem na podstawie calosciowej oceny wszystkich jego problemow i potrzeb. Bez kreatywnosci oraz wolnej konkurencji spoleczenstwo jest niezdolne do rozwoju i staje sie ofiara biurokracji."

Drugi rozdzial poswiecony Polsce oraz upadkowi bloku sowieckiego, a jednoczesnie ostatni rozdzial ksiazki, Andrew konczy przytoczeniem wypowiedzi szefa wywiadu zagranicznego Leonida Shebarshina, ze liderzy krajow wschodnioeuropejskich byli szkoleni jedynie w umiejetnosci bycia przyjaciolmi Zwiazku Sowieckiego, natomiast nigdy nie byli przygotowywani do stania na swoich nogach...

Jeszcze inne slady polskie mozna znalezc we wczesniej wydanej ksiazce opisujacej sukces amerykanskich kryptologow, ktorym w ramach programu Venona10 udalo sie odkodowac okolo 3.000 z ponad 25.000 tajnych wysylanych przez wywiad sowiecki w latach czterdziestych. Otoz, wymienione sa tam m.in. nazwiska ekonomisty Oskara Langego,11 ktory dzieki kontaktom i porozumieniu z KGB zostal w 1944 roku przyjety przez Stalina oraz wspolpracownika KGB, gornika Boleslawa (Billa) Geberta,12 ktory w dwa dni po agresji sowieckiej na Polske 17 wrzesnia 1939 roku, opowiadal na wiecu w Detroit o raju, w jakim zyl lud rosyjski. Za swoja prosowiecka dzialalnosc, obaj zostali pozniej mianowani polskimi ambasadorami w USA.


Jest w ksiazce takze wzmianka, ze w 1944 roku Stalin zasugerowal zszokowanemu amerykanskiemu ambasadorowi Averellíowi Harimanowi, wlaczenie do nowego rzadu polskiego trzech obywateli amerykanskich: Oskara Lange, ks. Stanislawa Orlemanskiego z parafii w Springfield w Massachusetts i Leo Krzyckiego z Detroit. Dwaj ostatni byli przywodcami malych, nie liczacych
sie organizacji i prowadzili prosowiecka propagande wsrod Polonii
.
 

Andrzej M. Salski

The Summit Times

 

 kontakt z nami:
 cold war   info@videofact2.com  

VideoFact polska strona