Jan Olszewski uznal, ze osiagniecie w wyborach prezydenckich 6.7% daje
mu szanse na powolanie partii politycznej.
Na poczatku dominowala retoryka
antykomunistyczna, narodowo-patriotyczna. W dalszej kolejnosci
funkcjonowania ROP-u program narodowy przechodzil w ogólniki. Pozostal
jedynie werbalny antykomunizm, z naczelnym haslem "lustracji".
Promowanie ROP-u przez rzekomo prawicowa "Gazete Polska"
sprawilo, ze partia Olszewskiego zyskiwala na sile i popularnosci.
Powiekszaly sie oddzialy terenowe, zagospodarowujac (jak sie pózniej
okaze) leninowskich "uzytecznych durniów". ROP szybko wyrastal
na trzecia sile polityczna w Polsce.
Przed wyborami, Olszewski w duecie z W. Wlodarczykiem rozpoczeli
pospieszny demontaz kilkuletniego dorobku partii. Eliminowali ludzi o
orientacji narodowej. Byl to jawny partyjny sabotaz. W skutkach natomiast,
samobójstwo polityczne. Konsekwentnie realizowany program pacyfikacji ROP,
"zaowocowal" wyrzuceniem za burte calego jego dorobku, a wraz z
nim owych zagospodarowanych "uzytecznych durniów". Tym
dorobkiem byli, bowiem ludzie tej partii, którzy dali z siebie wszystko,
a dzis o jej pseudo-liderach wypowiadaja sie w sposób nie dajacy sie tu
przytoczyc.
Postepujaca polaryzacje programowa pomiedzy "wierchuszka" ROP a
"dolami", rozpoczyna skandaliczna wypowiedz A. Kieryly. W
grudniu 1995 r., w wywiadzie dla "Wprost" Kierylo zaatakowal
pojawienie sie rzekomych "elementów faszystowskich" w
regionalnych pismach ROP. Ta skandaliczna obelga zostala rzucona calej
bazie czlonkowskiej Ruchu Odbudowy Polski. Byl to oczywisty sygnal, ze
liderzy ROP zamieniaja sie niemal we wrogów wizerunku tej partii.
Machina wyborcza ruszyla. Kampania wyborcza ROP "nieoczekiwanie"
stracila rozmach. Praktycznie przestala istniec. Ludzie w terenie
zastanawiali sie gdzie jest ROP, co robi Zarzad Glówny, Rada, Olszewski?
Po tych wstepnych harcach przyszlo ukladanie list wyborczych. Stalo sie
jasne, ze ROP stal sie cichym sojusznikiem UW (w Warszawie nawet to
ostentacyjnie zadeklarowano). Klika Olszewski-Kierylo-Wlodarczyk w W-wie
zglosila tylko jednego kandydata (Romaszewskiego), przy trzech miejscach
senatorskich. Cala ta dywersja sprawila, ze niejako podpowiedziano
wyborcom z ROP, iz powinni glosowac na kandydatów AWS-UW. Dzialacze ROP,
którzy polapali sie w istocie sprawy zaczeli odchodzic z ROP-u (m.in.:
Mitraszewski, Bartoszcze, RTR).
Aby ukazac proweniencje wlodarzy ROP, konieczne jest przytoczenie
wypowiedzi dwóch znanych postaci zycia politycznego. Pierwsza to
wypowiedz J. Kaczynskiego dla krakowskiego miesiecznika "Arcana":,
"Ale jezeli Lipski byl szefem masonerii, to kazdy, kto pamieta
Warszawe lat 60-tych, sadzic by musial, ze zastepca byl Olszewski. Taki po
prostu byl uklad pomiedzy tymi dwoma ludzmi.". Autorem drugiej
wypowiedzi byl R. Majdzik (wiceprzewodniczacy ROP z Krakowa): "Nie
bede uwiarygodnial osób zwiazanych z masoneria, ludzi nie czysto polskiej
narodowosci. Apeluje do wyborców, aby na Naimskiego i jemu podobnych nie
glosowali. Nie jestem antysemita, ale dlaczego nie wystawia swoich
kandydatur z list mniejszosci zydowskiej, jak to robi mniejszosc niemiecka
czy bialoruska?". Te i podobne wypowiedzi odslaniajace prawde o
dzialaczach Ruchu Odbudowy Polski, posluzyly tymze dzialaczom do
rozpetania jawnej wojny domowej w lonie partii. Byla to potezna amunicja
propagandowa, przeciwko "antysemitom" z ROP. Wszystko zmierzalo
jak po sznurku, ku klesce.
Porzucmy na chwile watek wyborczy, a skupmy sie na samej istocie sposobu
niszczenia dorobku partii rzekomo prawicowej, której zadaniem bylo owo
"zagospodarowanie" narodowego, wcale zreszta nie radykalnie
patriotycznego elektoratu. Rok 1997, czerwiec: Zarzad Glówny zawiesza
dzialalnosc statutowa ROP. Nie odbywa sie Drugi Kongres ROP, chociaz
kongres zalozycielski zobowiazal Zarzad, ze nastepny kongres odbedzie sie
najpózniej do konca 1996 r. Stalo sie jasne, ze Zarzad - cialo statutowo
tylko wykonawcze - staje ponad wszystkim i wszystkimi. Poniewaz nie
wykonuje uchwal Kongresu, stawia sie poza statutem. Staje sie odtad
nielegalny, ale dziala. I to jak preznie!
Rusza lawina czystek: z funkcji
rzecznika prasowego ROP odwolano J. Kurskiego (czlowieka bardzo
zasluzonego dla J. Olszewskiego). Nastepnie wyrzucono:
- A. Maciarewicza (postac symbolizujaca ROP, jego wizytówke)
- M. Dybowskiego (zalozyciela Fundacji i wydawnictwa Antyk)
- S. Szkudlarka (szef okregu Ostroleka)
- A. Brodzkiego (sz. o. Tarnobrzeg)
- Z. Dudzika (sz. o. Krosno)
- E. Warte (sz. o. Czestochowa)
- Z. Brandla (sz. o. Warszawa, red. "Glosu")
Wszyscy zostali uznani za "ludzi Maciarewicza", a to wystarczylo.
Wszyscy wymienieni byli czlonkami Rady Naczelnej. W. Ziembinski widzac co
sie dzieje, sam zrezygnowal z czlonkostwa w RN. Czystka ta miala miejsce
30.IX.1997 r. Dokonano jej decyzja Olszewskiego i Wlodarczyka najzupelniej
bezprawnie. Podjal ja Zarzad Glówny a wiec instancja wykonawcza w
stosunku do Rady Naczelnej. Efektem tego sabotazu bylo wyrzucenie polowy
czlonków RN ROP-u.
Pora wrócic do sprawy zasadniczej tj. wyborów. Jednoczesnie wraz z
rozbijaniem struktur partii, kamaryla rzadzaca ROP-em ustala swego rodzaju
"liste krajowa", z której maja wejsc do Sejmu. Z zaprzeczeniem
wszelkiej demokracji wewnatrzpartyjnej ustalono, ze w Lublinie startuje
Wlodarczyk, w Bydgoszczy R. Sikorski, w Czestochowie Kierylo, Naimski w
Krakowie, a w Szczecinie Pruchno-Wróblewski. Z listy kandydatów do Sejmu
skreslono Z. Wrzodaka. To wszystko sprawilo, ze odcieto sie od "radykalów":
Wrzodaka, Maciarewicza, Kurskiego. Elektorat ROP zostal ustawiony tak, aby
bylo oczywiste, ze to Wrzodak i Maciarewicz "rozrabiaja"
przeciwko Olszewskiemu. W tej kampanii oszczerstw przodowal zwlaszcza R.
Ziemkiewicz z "Gazety Polskiej".
Efektem wieloletniej dywersyjnej dzialalnosci grupy Olszewskiego, bylo
wprowadzenie do Sejmu waskiej grupy dzialaczy ROP. To z kolei umozliwilo
zwyciestwo farbowanej "euro-prawicy" pod nazwa AWS i przekazanie
wladzy UW. Bilans w skali kraju: prawica rozgromiona i osmieszona, a Jan
Olszewski osiadl na cztery lata w Sejmie, pobierajac niezly szmal pod
postacia poselskiej diety. Na cieplej posadce sobie spokojnie sobie
drzemal, budzil sie co jakis i pomrukiwal "opozycyjnie",
Oczywiscie jako reprezentant "prawicy cywilizowanej",
niezagrozonej przez radykalów w stylu Maciarewiczów, Wrzodaków,
Dybowskich...
Mozna byloby w zasadzie spuscic zaslone milczenia nad dogorywajacymi
szczatkami ROP-u, gdyby nie to, ze pod tym szyldem (lub innym) nadal
bedzie sie skrzykiwac "uzytecznych durniów", "zagospodarowywac"
ludzi o narodowych postawach. A przedwyborcze "przekrety" szefów
ROP, beda z pewnoscia powtarzane w innych konfiguracjach w nastepnych
wyborach. Pozostaje jedynie czekac na kolejne rozdanie kart znaczonych
przez zawodowych szulerów politycznych.
Wszystko to sprawia, ze powoli staje sie jasne dlaczego polska prawica nie
moze sie zjednoczyc. Wszystkie konsolidacyjne dzialania sa z premedytacja
rozbijane od wewnatrz, przez róznej masci "obrotowych" krypto
lewaków czy trockistów udajacych prawicowców. Przez nich, a takze przez
róznych "farbowanych lisów", termin "prawica" jest
tak skompromitowany, ze nie tylko nic nie znaczy, ale wzbudza odruchowa
nieufnosc.
Krzysztof Górnik
|