"Druga strona Księżyca" |
||
|
||
|
||
Małgorzata Kosewska, tygodnik “Gazeta Polska”, nr 2/2000, Kultura
“Ta broszurka skierowana jest do ludzi - primo - bystrych, secundo - uczciwych, tertio - bez większych uprzedzeń, quarto - intelektualnie niezależnych, quinto - zdolnych do samokrytycznego myślenia” - napisał Stanisław Remuszko we wstępie do swej książki “»Gazeta Wyborcza«. Początki i okolice (kalejdoskop)”. Należałoby dodać, że skierowana jest przede wszystkim do ludzi interesujących się dziennikarstwem, polityką i historią, bowiem zwięzła faktograficzna forma, jaka wybrał autor, nie pozwoliła mu na szerokie, opisowe wyjaśnienia, co już na wstępie wymaga od czytelnika pewnej znajomości polskiej historii najnowszej. Remuszko materiał do książki miał pod ręką. Ułożył w porządku chronologicznym swoje artykuły z ostatnich dziesięciu lat, zamieszczane w takich pismach, jak “Tygodnik Solidarność”, “Nowe Państwo”, “Tygodnik Powszechny”, “Przegląd Katolicki”, “Rzeczpospolita”, “Nowy Świat”, “Kos” i wielu innych. Opatrzył je krótkim komentarzem i pozwolił, aby mówiły same za siebie. Wiele z nich zostało swego czasu odrzuconych przez “Gazetę Wyborczą”, w której Remuszko przepracował rok, zanim odszedł (w 1990), zniechęcony konfliktami z kierownictwem. Zamieściły je później inne pisma. To rzeczywiście kalejdoskop pomysłów rasowego dokumentalisty, dociekliwego dziennikarza, upartego działacza. Swoja aktywność autora i redaktora prasy podziemnej chciał kontynuować również po 1989 roku, już legalnie, w powstającej właśnie “Gazecie Wyborczej”. Ale okazało się, że wyprzedził swój czas. Dziesięć lat temu szedł pod prąd ówczesnej politycznej poprawności, a sprawy, o które wtedy walczył, realizują się dopiero teraz. Gdy w 1989 roku postulował ukaranie stalinowskich katów i zadośćuczynienie ich ofiarom - “Gazeta Wyborcza” artykuł odrzuciła, a sprawę usiłowała zamilczeć. Gdy protestował przeciwko ustaleniom “Okrągłego Stołu” jako ułatwiającym komunistom miękkie lądowanie - wołał na puszczy. Gdy awanturował się o przedterminowe, prawdziwie wolne i niezależne wybory - środowisko “Gazety Wyborczej” walczyło o utrzymanie status quo. Gdy domagał się dekomunizacji i lustracji, w tym weryfikacji sędziów - wprowadzono właśnie “grubą kreskę”, zapewniającą komunistom bezkarność. Od początku chciał politycznej normalności - takiej jak w zachodnich demokracjach. A więc ścisłego oddzielenia trzech władz - ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Uważał za niedopuszczalne łączenie stanowisk ministerialnych z parlamentarnymi - zarówno na poziomie ogólnopolskim, jak i samorządowym. W dziennikarstwie raziła go stosowana powszechnie praktyka “zamilczania przeciwnika na śmierć”, unikanie rzeczowej polemiki, nieuczciwość argumentacji. Chciał jawności i otwartości życia publicznego. Cała książka, to świadectwo rozczarowania autora środowiskiem “Gazety Wyborczej”. Rozczarowania tym głębszego, że sam współtworzył tę gazetę jako działacz solidarnościowego podziemia. Adama Michnika uważał wtedy za wzór, a przyjaźń z nim za zaszczyt. Teraz domaga się odpowiedzi na kilka podstawowych pytań: Czy kierownictwo “Gazety Wyborczej” w momencie powstawania pisma uważało się za wyraziciela całej solidarnościowej opozycji? Skąd wziął się majątek “Gazety Wyborczej”? Kto jest naprawdę właścicielem pisma? W jaki sposób rozszerzano grono udziałowców? Jakie są i na co idą dochody spółki “Agora”? Stanisław Remuszko porównał “Gazetę Wyborczą” do Księżyca: “Podczas pełni możemy w bezchmurne noce podziwiać krągłą, pyzatą, sympatyczną i błyszczącą tarczę Srebrnego Globu. Na co dzień mało kto pamięta, że nasz naturalny satelita ma jeszcze druga półkulę, z Ziemi niewidoczną, choć równie realną przecież jak ta, która oglądamy. Chciałem pokazać niewidoczna stronę Księżyca i sądzę, że mi się to udało”.
|
||