Ucieczka do wolnego świata

Stanisław Remuszko kontra “Gazeta Wyborcza

Witold Starnawski, miesięcznik “Głos”, nr 2/2000

 

   “Gazeta Wyborcza” jest nie tylko tytułem ogólnopolskiego dziennika o największym nakładzie, ale także hasłem, które wzbudza duże emocje polityczne, ideologiczne, a także osobiste. Za firmą “Gazety Wyborczej” kryje się bowiem sztab ludzi, którzy od dziesięciu lat prowadzą konsekwentną politykę propagowania liberalizmu, zacierania przeszłości PRL, wybielania komunistów i pouczania Kościoła oraz tropienia wszelkich objawów “filopolonizmu” i “antysemityzmu”.

    Tak się jednak dziwnie składa, że dzieje “Gazety Wyborczej” okryte są milczeniem. Próbuje je przełamać Stanisław Remuszko w książce “»Gazeta Wyborcza«. Początki i okolice (kalejdoskop)”. Remuszko jest jednym z ludzi, którzy “Gazetę Wyborczą” od początku tworzyli. Piszę “tworzyli”, a nie “zakładali”, bowiem nie zajmował się sprawami organizacyjnymi ani finansowymi, lecz agitował (nie w złym znaczeniu) za gazetą i pisał do niej. To jednak okazało się za mało, aby został włączony do “rodziny”; ostatecznie był “kimś z zewnątrz” (tak sam siebie określa) i po wielu wewnętrznych bojach i potyczkach z Bardzo Ważnymi Osobami - zrezygnował z pracy w redakcji. Wymówienie złożył w sierpniu 1990 roku.

    Czym jest ta książka-broszura Stanisława Remuszki? Zbiorem cytatów z komentarzami, własnym rozliczeniem z redakcją, próbą zajrzenia za kulisy (bardzo pilnie strzeżone!), przyczynkiem do najnowszej historii Polski? Wszystkim po trochu. Ale jest to przede wszystkim - wedle Autora - świadectwo jego indywidualnych zmagań z Machiną, która chce nie tylko informować i pouczać, ale też tworzyć własną wersję historii Polski i wyhodować własną “gazetowowyborczą” publiczność (nie piszę o “ideologii”, gdyż chodzi tu tylko o “oswojenie”, “podsuwanie”, “budowanie pozytywnych skojarzeń”, a nie o logikę).

    Jest to więc świadectwo złożone przez człowieka, który “brał w tym udział”, ale teraz chce powiedzieć jak było i przestrzec innych. Chce on pokazać, “w jaki sposób (podstępny i nieuczciwy) pewne wąskie środowisko przywłaszczyło sobie i rozbudowało narzędzie, które pozwala mu sprawować - bez żadnej odpowiedzialności przed współobywatelami - część nieformalnej władzy w Polsce, oraz co z tego wynikło dla mojej Ojczyzny, a także kto i jakie ma z tego korzyści” (str. 210).

    Zdaniem Remuszki, specyficzne cechy “Gazety Wyborczej”, to: “mentalność Kalego, klanowa solidarność, wyraźnie określona hierarchia autorytetów, funkcjonalno-organizacyjne podobieństwo do mafii, cenzurowanie inicjatyw, nieuczciwość polemiczna, poczucie własnej wyższości i nieomylności oraz antysemityzmowa fobia”.

    Konkluzje Stanisława Remuszki nie zawierają niczego, czego nie wiedzielibyśmy, ale mają tę przewagę nad innymi sądami, że pochodzą od kogoś, kto zna to środowisko od wewnątrz. Co innego “wiedzieć”, a co innego “móc to udowodnić” (zwłaszcza przed sądem) - doświadczyli tego śmiałkowie, którzy próbowali wydrzeć finansowe tajemnice związane z powstaniem i ekspansją “Gazety Wyborczej”. Książka Remuszki, to jeszcze nie przełom, ale krok w dobrym kierunku.

    Książkę tę Remuszko kieruje do młodych, którzy historii “Gazety Wyborczej” nie znają, ale jakże może ona do nich dotrzeć przy tak niskim nakładzie?

    Największa słabość książki, to optyka “indywidualnych bojów”, której Remuszko nie potrafi się pozbyć (widać to także w komentarzach dodawanych obecnie) oraz brak całościowej koncepcji. Sprawy “Gazety Wyborczej”, mimo trafności, pokazywane są “wybiórczo”, a w wielu innych kwestiach trudno zgodzić się z sądami Autora. Jest jednak w tej historii optymistyczny morał. Okazuje się, że Machina (nawet tak perfidna, jak opisana wyżej) nie każdego potrafi zmiażdżyć. A więc z “Gazety Wyborczej” można wyrwać się do wolnego świata!