List Jana Nowaka Jezioranskiego - do Polskiego Zespolu Radia Wolna Europa 14.11.1975r.

 

Drodzy Panstwo,
 
W dniu 9-go pazdziernika wystosowalem do dyr. R. Waltera list, w ktorym m.in. pisalem:
 
     '' Listem niniejszym potwierdzam na pismie swoja prosbe o wczesniejsze przeniesienie mnie w stan spoczynku, ktora przedstawilem Panu ustnie w maju.
 
Nie powinno byc zadnych watpliwosci co do motywow, ktore sklonily mnie do tego kroku. Pragne, aby byly one w pelni i jasno zrozumiane. Nie opuszczam mego stanowiska, poniewaz czuje sie zmeczony po wielu latach ciezkiej pracy. Ciesze sie doskonalym zdrowiem i niczego bardziej bym nie pragnal anizeli kontynulowania czynnego zycia i obecnego odpowiedzialnego zadania. Po glebokim przemysleniu zdecydowalem sie odejsc w chwili obecnej, poniewaz widze, ze bardzo niewiele moge uczynic, by zapobiec wszystkim ujemnym skutkom zarowno oststnich jak i poprzednich masowych redukcji naszego personelu.
 
Polski zespol, ktory rozpoczol nadawanie programow do Kraju w dniu 3-go maja 1952  reprezentowal kwiat i elite Polakow poza granicami Kraju. Trudno bylo by dobrac bardziej utalentowana ekipe nawet w samej Polsce.
Bylo rzecza nieunikniona, ze po dwudziestu trzech latach wiekszosc tego zespolu ulegla stopniowo wykruszeniu poprzez emerytury, zgony, i inne okolicznosci. Juz w pozniejszych latach 60-tych domagalem sie mocno w wielu memorialach podiecia jak najwiekszego wysilku w celu znalezienia mlodych kandydatow zanim staniemy wobec masowego odchodzenia ludzi w stan spoczynku. Niestety, na skutek inflacji, rosnacych kosztow i podwyzek wynagrodzen, RWE zamiast zastrzyku nowej krwi w wiekszosci wypadkow musialo zamykac wakujace etaty. Straty Polskiej Rozglosni od 1968 r. do listopada 1976 r. wyniosa w sumie 40 procent calego personelu. Wiekszosc tych strat obejmuje redaktorow, a wiec ludzi pierwszej linii frontu, od ktorych bezposrednio zalezy poziom programu. Najbardziej utalentowani ludzie opuszczaja nas jeden za drugim. Utrata dziewieciu redaktorow miedzy 1-ym lipca 1975 r. a 1-ym listopada 1976 r. zada szczegolnie dotkliwy cios naszemu programowi. Jezeli nawet znajda sie znowu fundusze, by zaangazowac nowych i mlodszych ludzi, moze uplynac szereg lat zanim zdabedziemy taka liczbe kandydatow godnych swoich poprzednikow.
Na pewno gotow bylbym stanac wobec problemow operacyjnych wynikajacych z doplywu ludzi starszych w polaczeniu z rownoczesnym zamknieciem doplywu swiezych sil, gdybym tylko widzial, ze mam szanse uczynic cokolwiek, co moglo by zapobiec lub przynajmiej zlagodzic skutki ostatnich i poprzednich posuniec oszczednosciowych. Uwazam, ze nie powinienem dzielic wspolodpowiedzialnosci za nieunikniona strate wplywow i skutecznosci programu spowodowana czynnikami, ktorym nie moge zapobiec.
 
Pragne rowniez wspomiec,ze w ciagu ubieglych czterech lat personel RWE zyje w nieustannej niepewnosci jutra. W tych okolicznosciach jest rzecza zrozumiala z ludzkiego punktu widzenia, ze dla wielu na pierwszym miejscu wysuwa sie troska o uposazenia, swiadczenia, emeretury, ubespieczenia spoleczne itd. Duch glebokiej ideowosci, ktory odegral tak wielka role w osiagnieciach Radia Wolna Europa ,, przeszlosci powaznie ucierpial pod wplywem permanentnego uczucia zagrozenia. W obecnych okolicznosciach nie moglo byc inaczej.
 
Mowi sie, ze nasze trudnosci maja raczej gospodarcze anizeli polityczne przyczyny. Sam fakt jednak, ze w ogolnym budzecie Stanow Zjednoczonych, siegajacym 350 miliardow dolarow nie mozna bylo znalezc kilku milionow potrzebnych by zapewnic dalsza dzialalnosc naszej Organizacji w dotychczasowej skali, wskazuje, ze w obecnym klimacie politycznym zywotna rola i znaczenie RWE nie jest ani w pelni docenione ani wlasciwie zrozumiane.
 
Bylbym szczesliwy, gdyby sie okazalo, ze ta ocena polozenia, ktora sklania mnie do wczesniejszego przejscia na emereture okazala sie bledna. Pozostane zawsze oddany Radiu Wolna Europa i zawsze bede gotow uczynic co lezy w mojej mocy, aby pomoc tej Instytucji.
 
Chcialbym wreszcie mocno podkreslic, ze list ten nie implikuje jakiejkolwiek krytyki Pana kierownictwa. Bylem jednym z tych, ktorzy wspolpracowali z Panem blisko i jestem gleboko przekonany, ze bez Panskiego spokoju, poswiecenia i trzezwego sadu obecna sytuacja RWE bylaby jeszcze duzo gorsza.
 
Do tego listu pragne dodac kilka slow skierowanych do Was Wszystkich. Uwazam ze najwiekszy przywilej mego zycia, ze dane mi bylo w ciagu 24 lat kierowac naszym zespolem i kontynuowac w innej formie wojenna funkcje lacznika miedzy okupywanym Krajem i wolnym swiatem. Zadna inna ekipa polska na Zachodzie nie ma takich mozliwosci uczestniczenia w zyciu Polski i niesienia jej pomocy. To tez sluze na moim stanowisku traktowanym zawsze jako dalszy ciag walki w szeregach Armii Krajowej.
Jako wierzacy katolik czuje sie szczesliwy, ze w ciagu tego okresu nasze Radio moglo skutecznie bronic Kosciola w Polsce, oslaniac przed atakami i wspierac Prymasa - jednego z najwiekszych ludzi, jakich wydalo nasze tysiaclecie. Zadna sila nie zdola przekreslic naszego wspolnego dorobku osiagnietego kosztem ciezkiego, zespolowego wysilku i trudu Was i tych wszystkich, ktorzy od nas odeszli.
Jak o tym pisze w przytoczonym powyzej liscie, odchodze poniewaz nie lezalo w mojej mocy zapobieganie ani kolejnym cieciom personalnym ani skutkom, za ktore nie moge i nie chce przyjmowac wspolodpowiedzialnosci. Mam gleboka nadzieje, ze moze ta moja decyzja uprzytomni wlasciwym czynnikom, ze istnieje palaca koniecznosc szybkiego podiecia krokow zapewniajacych ciaglosc i stabilizacje naszej Instytucji.Raz jeszcze podkreslam gorace pragnienie, aby nie sprawdzily sie obawy i oceny przedstawione w liscie do Dyrekcji Amerykanskiej. Rownoczesnie uwazam za swoj obowiazek wyrazic glebokie przekonanie, ze w obecnej chwili przyszlosc RWE w wiekszym stopniu zalezy od wspolpracownikow naszej Instytucji anizeli od czynnikow zewnetrznych. Slowa te dyktuje mi gleboka troska zarowno o Radio jak i o kazdego z Was.
Do konca listopada bede sprawowal wszystkie swoje obowiazki, Chce, aby miesiac grudzien byl okresem przejsciowym, w ciagu ktorego bede przekazywal stopniowo moje funkcje Kol. Zygmuntowi Michalowskiemu. W ramach Instytucji takiej jak RWE, kierujacej sie regulami demokratycznymi, obrona naszego punktu widzenia i dobra naszego Kraju macierzystego jest swietym obowiazkiem i prawem. Zachowanie tego prawa i tego obowiazku mozliwe jest tylko tam, gdzie polski rzecznik zespolu w osobie jego kierownika liczyc moze na solidarne poparcie swojej ekipy. W imie tego obowiazku wzywam Was Wszystkich do pelnego i solidarnego poparcia dla Kol. Zygmunta Michalowskiego, ktorego osobista prawosc, wyrobienie i rozum polityczny zawsze niezwykle wysoko cenilem.
Stanowisko kierownika Polskiej Rozglosni nie jest latwe. Jego zajecia i praca ograniczaja lub wrecz uniemozliwiaja indywidualny kontakt z licznym gronem jego kolegow. Czesto ma usta zwiazane i nie moze ani wyjasnic publicznie swoich decyzji ani bronic sie przed plotka i krytyka.
W ciagu ubieglych lat staralem sie czynic wszystko, co bylo w mojej mocy, by bronic interesow swoich wspolpracownikow. Tych, ktorych kiedykolwiek urazilem popedliwym slowem prosze, by zechcieli o tym zapomniec. Wszystkich Wam z calego serca zycze, by Wasza praca w RWE ukladala sie jak najpomyslniej i abyscie kiedys - gdy jak wszystko w zyciu - dobiegnie konca, opuscic mogli swoj posterunek z poczuciem obowiazku dobrze spelnionego wobec Polski.
 
         Raz jeszcze serdecznie dziekuje Wam Wszystkim za wspolprace.
 
                                                                    Szczesc Boze!
 
                                                                                       Jan Nowak


 

 

All rights reserved. VideoFact © 1999, 2000, 2001