SB a propaganda polonijna
 

 

Między sowiecką agenturą a koncepcją „budowania mostów”

Polonia amerykańska w polityce i  propagandzie PRL 

 

Na podstawie Martwej Wizy

Pozwolono im, pijanym

Widmom sinym i rozchwianym,

Tułać się i straszyć ludy

Nad rzekami Babilonu…

I rzygają do Tamizy,

I rzygają do Sekwany,

I rzygają do Hudsonu.

                       Julian Tuwim, Pasażerowie martwej wizy

 

Nie ulega wątpliwości, że jednym z architektów i realizatorów polityki polonijnej PRL była bezpieka, a zwłaszcza jej pion wywiadowczy. Zanim jednak przejdziemy do kwestii polityki propagandowej PRL wobec Polonii amerykańskiej i roli jaką w odgrywali w niej ludzie aparatu bezpieczeństwa, należy wyjaśnić znaczenie terminu „Polonia”. Inaczej bowiem postrzegano „kwestię polonijną” przed wojną, inaczej po roku 1945, jeszcze inaczej rozumie się ją obecnie. Polska międzywojenna widziała w Polonii wszystkich „Polaków z zagranicy”, bez względu na to, czy urodzili się oni na ziemiach I Rzeczypospolitej (np. na Kowieńszczyźnie), zostali wywiezieni w głąb Związku Sowieckiego, czy stanowili wspólnotę emigracji zarobkowej w Stanach Zjednoczonych, we Francji, Belgii i Brazylii. Zmiany polityczne, jakie nastąpiły w Polsce i na świecie po II wojnie światowej sprawiły, iż termin „Polonia” zarówno w kraju, jak i na emigracji uległ zasadniczym przewartościowaniom. Od tej pory starano się – choć początkowo (do 1956 r.) dość nieśmiało – odróżnić tzw. emigrację zarobkową, zwaną czasem także „pierwszą Polonią”, od emigracji politycznej – uchodźstwa wojennego, kontestującego tzw. porządek jałtański. Warto w tym miejscu zacytować Andrzeja K. Palucha, który w latach siedemdziesiątych zajął się typologią i ewolucją pojęcia „Polonia” w XIX i XX w. Na łamach „Przeglądu Polonijnego” pisał on: „Nader istotny jest [...] podział na emigrację polityczną i emigrację zarobkową lub ekonomiczną. Niezależnie od możliwych tu kombinacji i przekształceń (np. emigracji politycznej w emigrację ekonomiczną czy na odwrót), można przyjąć ogólnie, że emigracja do lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XIX wieku była zasadniczo emigracją polityczną, emigracja końca XIX i początku XX wieku – emigracją ekonomiczną, emigracja z okresu II wojny światowej i lat bezpośrednio po niej – znów emigracją polityczną”[1].

Wspomniałem już, że w pierwszym dziesięcioleciu Polski Ludowej nie akcentowano w wyraźny sposób podziału na emigrantów zarobkowych i politycznych. Takie postrzeganie „zagranicznych Polaków” potwierdza chociażby tzw. pierwsza kampania powrotowa (zwana niesłusznie repatriacją), którą komuniści zainicjowali niemal od razu po zakończeniu II wojny światowej. Adresowana ona była zarówno do uchodźstwa wojennego na kontynencie europejskim, jak i wszystkich – emigrantów (zarobkowych) oraz Polonusów – przebywających w Ameryce. Dużą rolę w tej kampanii miał odegrać Józef Winiewicz, przedwojenny „sanator” z Wielkopolski i niedawny jeszcze urzędnik rządu RP na uchodźstwie. Komuniści wysłali go na placówkę do Waszyngtonu zdając sobie sprawę z tego, iż przekonać uchodźców i Polonusów do władz warszawskich może jedynie osoba wiarygodna – o antyniemieckim nastawieniu i związana w przeszłości z „sanacją”.  To też od razu po przyjeździe do Waszyngtonu Winiewicz oświadczył wobec personelu placówki, że interesuje go wyłącznie „zdobycie Polonii amerykańskiej i zmiana jej nastawienia do obecnego Rządu Polskiego”. Wykorzystując swoje stare znajomości Winiewicz przystąpił do ofensywy (utrzymywał kontakty m. in. z byłym ambasadorem RP w Waszyngtonie Janem Ciechanowskim). Ściągnął sobie do pomocy Stefana Rogozińskiego – w okresie II wojny światowej niesławnej pamięci tropiciela „spisków piłsudczykowskich” na gruncie portugalskim, bliskiego współpracownika (informatora) Stanisława Kota. Obaj w czasie licznych rozmów z emigrantami akcentowali swoją niezależność od komunistów, odwoływali się do zagrożenia niemieckiego, wskazywali na potrzebę obrony Kresów Zachodnich i namawiali do powrotu do kraju[2]. Jak już wspomniano w czasie kampanii powrotowej usilnie akcentowano kwestię osadnictwa na Ziemiach Odzyskanych i w ogóle obronę granic zachodnich, zdając sobie sprawę z dominujących w środowiskach polonijnych nastrojach antyniemieckich[3]. Już jesienią 1945 r. Edward Osóbka-Morawski w liście wysłanym do „postępowych kół Polonii amerykańskiej” nawoływał Polonię do zaangażowania się na rzecz „wolnej, demokratycznej Ojczyzny”, osadnictwa na Ziemiach Odzyskanych, odbudowy gospodarki i pomocy ludziom, którzy „przetrwali sześć lat terroru hitlerowskiego i wojny”[4].

Wkrótce w kampanię propagandową na rzecz „Nowej Polski” zaangażowały się środowiska komunizującej polskiej lewicy w Stanach Zjednoczonych. Znani wcześniej z prokomunistycznych i prosowieckich wystąpień (m.in. w sprawie Katynia) działacze „postępowych kół Polonii amerykańskiej”, jak Stefan Arski, Aleksander Hertz, Leo Krzycki, Oskar Lange, Bolesław Gebert, Julian Tuwim, Tadeusz Kantor, ks. Stanisław Orlemański czy Stanley Nowak, przy wsparciu władz konsularnych Polski Ludowej zaczęli agitować na rzecz powrotu do kraju, odwiedzania rodzin, a także – co warto podkreślić – nawiązywania kontaktów z placówkami konsularnymi „Nowej Polski”. Dodatkową ciekawostką może być fakt, iż wielu z nich wcześniej zgodziło się współpracować z wywiadem sowieckim, którego rezydentem w latach 1941-1944 w Stanach Zjednoczonych był generał-major Wasilij Maksim Zubilin alias Zarubin, uczestniczący w selekcji polskich oficerów w Kozielsku w październiku 1939 roku[5]. Zarówno w okresie II wojny światowej, jak i po jej zakończeniu, polscy komuniści w Stanach Zjednoczonych występowali w charakterze reprezentantów rozmaitych, rzekomo niepowiązanych ze sobą organizacji polonijnych, tj.: Liga Kościuszkowska, Stowarzyszenie „Polonia”, Amerykańsko-Polska Rada Pracy, Kongres Słowian Amerykańskich, Komitet Unionistów Polskich. Natomiast jedną ze wspólnych płaszczyzn działania była Polsko-Amerykańska Sekcja Międzynarodowego Związku Robotniczego powiązana bezpośrednio z Komunistyczną Partią USA (CPUSA), Committee for Industrial Organization, National Union of Marine Cook and Stewards i Russian War Relief, a te zaś z kolei były fragmentem ekspozytury wywiadu sowieckiego w Stanach Zjednoczonych, kierowaną przez Zarubina[6]. Szczegóły działalności komunistycznej „pod przykryciem” na terenie Stanów Zjednoczonych konsultowano również z KC PZPR za pośrednictwem konsulatów i poczty dyplomatycznej. W jednym z takich poufnych listów możemy przeczytać, że „komuniści amerykańscy polskiego pochodzenia skupieni [są] wokół »Głosu Ludowego« i występują pod przykrywką Stowarzyszenia »Polonia« (Polonia Society)”. Dla nich – czytamy dalej – „Polska Ludowa to marzenia kilkudziesięciu lat walki i pracy na terenie amerykańskim. Wśród tych ostatnich duża ilość byłych członków SDKPiL, nawet »Proletariatu« […] Chcą uczyć się u PZPR-u, chcą instrukcji od PZPR, chcą, żeby ich traktowano, jak młodszych braci wielkiej rodziny, jaką stanowimy”[7].

„Konsulat musi stanowczo i bezapelacyjnie zerwać z przedwojenną tradycją polegającą na tym, że konsul generalny RP pozował na starostę polskiego w Chicago, i to starostę w najgorszym przedwojennym stylu” – mówił Wincenty Rzymowski, minister spraw zagranicznych Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, który już w końcu 1945 r. opracował pierwsze koncepcje współpracy komunistycznej Polski z Polonią[8]. Zaproponował on podział Polaków z zagranicy na emigrantów politycznych i zarobkowych. Próbując uporządkować kwestię emigracyjną, Rzymowski myślał zwłaszcza o Polonii amerykańskiej. „Czy ten obszar milionów ludzi, którzy stanowią Polonię amerykańską, jest dla nas stracony?” – pytał. Wysunął propozycję pozyskania szerokich rzesz polonijnych do współpracy z Polską Ludową na płaszczyźnie pomocy humanitarnej, akceptacji granicy zachodniej, uczuć patriotycznych i sentymentów, wspólnoty dziejów Polski i Ameryki (zwracano uwagę na rolę Tadeusza Kościuszki oraz Kazimierza Pułaskiego w walkach o niepodległość Polski i Stanów Zjednoczonych)[9]. Jednocześnie wspomniani już działacze polonijnej lewicy, nazywającej się także „Polonią demokratyczną”, wcale nie zamierzali wracać do kraju. Pozostając na terenie Stanów Zjednoczonych, legitymując się często obywatelstwem amerykańskim, widzieli w sobie reprezentantów całej, pięciomilionowej Polonii zza Oceanu, a nawet „wszystkich pracujących Ameryki”. Ich obecność na terenie Stanów Zjednoczonych, już po powstaniu Polski Ludowej, była bez wątpienia fragmentem strategii politycznej nie tylko rodzimych komunistów wobec Polonii amerykańskiej, ale przede wszystkim Moskwy, której przedstawicielem i wykonawcą za oceanem był Zarubin.

Jednak optymistyczne plany Rzymowskiego, i podobne do nich koncepcje Wojciecha Albrychta z Biura Informacji Zagranicznej, bardzo szybko zweryfikowała rzeczywistość. Polonia amerykańska i jej elity skupione głównie wokół Komitetu Narodowego Amerykanów Polskiego Pochodzenia i Kongresu Polonii Amerykańskiej od dawna zajmowały nieprzejednane stanowisko zarówno wobec „Nowej Polski”, jak i działań tzw. „Polonii demokratycznej”[10]. Komuniści obawiali się wpływów uchodźców wojennych, którzy skutecznie zaczęli oddziaływać na „starą Polonię” i jej życie organizacyjne[11]. Przy pomocy polskich emigrantów władze amerykańskie zaczęły filtrować przyjeżdżających do Ameryki uchodźców pod kątem ograniczenia napływu „elementu postępowego”. Musieli oni składać przysięgę (jak np. załoga statku „General Hersey” w Bostonie), że nie należą do partii komunistycznej. Ze smutkiem komuniści przyznawali, że w związku z tym emigranci przedstawiają się jako ofiary i wrogowie komunizmu oraz „szerzą oszczerstwa o ZSRR i Polsce Ludowej”[12]. W epoce Harry’ego Trumana działalnością komunistyczną, w tym grupy Geberta oraz Krzyckiego, ale i placówek konsularnych Polski Ludowej, zainteresował się Departament Sprawiedliwości, FBI i senat amerykański[13]. „Środowisko lewicy wystawione zostało na najbardziej zajadłe ataki reakcyjnej prawicy oraz tajnych służb amerykańskich” – wspominał ambasador PRL w Stanach Zjednoczonych Józef Winiewicz. „Działaczy, odwiedzających polskie placówki dyplomatyczno-konsularne, poddawano policyjnej inwigilacji. Wraz z rozpadem koalicji antyhitlerowskiej w skali międzynarodowej następował stopniowo i rozpad środowisk polonijnych, oddanych Polsce Ludowej. Robiliśmy, co tylko się dało, aby ruch lewicowy podtrzymać. Równocześnie jednak zabiegaliśmy o zacieśnianie więzi z całą Polonią. Zasadą naszej działalności od początku pozostawało pełne uszanowanie lojalności obywatelskiej amerykańskich środowisk polonijnych wobec kraju ich zamieszkania. Unikaliśmy mieszania się w ich sprawy wewnętrzne. Niemniej nie odstępowaliśmy od podtrzymywania ich łączności z krajem ich ojców”[14]. Sytuacja stała się na tyle poważna, że w obawie przed wydaleniem z Ameryki personelu ambasady Polski Ludowej Józef Winiewicz zażądał od Warszawy usunięcia z Waszyngtonu niejakiego Złotowskiego, który nie dość, że ma opinię agenta sowieckiego i ściąga uwagę FBI to w dodatku burzy koncepcję pozyskania Polonii do współpracy z krajem. Jednak w obronie Złotowskiego stanął wówczas inny „sowietnik” – Bolesław Gebert – i sprawa „rozeszła się po kościach”[15].  

Jednym z priorytetów reżimu warszawskiego w tym czasie było za wszelką cenę „pomagać komunistom polskim w USA”, a przez nich oddziaływać na Polonię i opinię amerykańską (np. w kwestii Katynia)[16]. Trzeba „uczyć ich [komunistów polskich w Stanach Zjednoczonych – przyp. S. C.] czym jest Polska Ludowa, przy całej swej słabości, oni lepiej potrafią trafić do mas obojętnych Amerykanów polskiego pochodzenia, niż nasze konsulaty”[17]. Również i sami komuniści w Ameryce nie pozostawali bierni. W 1949 r. prosili KC PZPR by „wyznaczył jednego człowieka, jako łącznika, który by ich instruował, pomagał im centralnie, zwłaszcza materiałem propagandowym”. Prosili jednak żeby nie był to przedstawiciel do korpusu dyplomatycznego. Członkowie siatki Zarubina zabiegali także o możliwość wyjazdów dwóch-trzech towarzyszy rocznie do Polski na paromiesięczne przeszkolenie, gdyż organizacja szkoleń na terenie Stanów Zjednoczonych jest niemożliwe z uwagi na inwigilację ze strony FBI[18].

W tej sytuacji władze PRL postanowiły wesprzeć ruch komunistyczny w Stanach Zjednoczonych niejako z ukrycia przez subsydiowanie „postępowych” odłamów Polonii, organizację szkoleń partyjno-wywiadowczych oraz pełnienie swego rodzaju funkcji doradczych przez przedstawicieli placówek konsularnych. Władze w Warszawie starały się raczej unikać „bezpośredniego starcia” z administracją amerykańską. Można powiedzieć, że „wycofały się” wówczas na pozycje bardziej konstruktywne. Podtrzymując hasło powrotu do kraju, organizowały pomoc humanitarną dla kraju, akcentowały potrzebę prowadzenia studiów polonijnych i wymiany stypendialnej. W ten sposób doszło m.in. do utworzenia Katedry Kultury Polskiej im. Adama Mickiewicza na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku (władze warszawskie zobowiązały się dofinansowywać katedrę dotacją w wysokości 10 tys. dolarów rocznie)[19]. Inicjatorem przedsięwzięcia była ambasada w Waszyngtonie, a zwłaszcza Czesław Miłosz, który pełnił w tym czasie stanowisko attaché kulturalnego. Trzeba przyznać, że przyszły noblista należał wówczas do zdecydowanych przeciwników twardego kursu względem komunistów w Stanach Zjednoczonych. Oburzony na władze amerykańskie i środowiska polonijne, które utrudniały działalność komunistów w Ameryce,  napisał kiedyś: „Akcja Polonii, zmierzająca do odcięcia od kraju i wymierzona przeciwko przyjazdowi polskich stypendystów, może być jedynie określona jako akcja zbrodnicza”[20]. Innym razem Czesław Miłosz oburzał się na postępowanie Amerykanów wobec delegatów na Cultural and Scientific Conference for World Peace w Nowym Jorku (25-27 marca 1949 r.). Miłosz brał w niej udział jako tłumacz i przewodnik delegacji polskiej (znaleźli się w niej m. in. Jan Galewicz, Aleksander Hertz, Leon Kruczkowski i Stanisław Ossowski). Poeta skrytykował wówczas organizatorów konferencji za wpuszczenie na salę obrad „tajniaków”, a Departament Stanu za utrudnienia względem delegatów z Europy Wschodniej (uważanym za komunistów). Nie podobało mu się również oświadczenie Departamentu Stanu atakujące Związek Sowiecki za „żelazną kurtynę” i dyrektywa nakazująca delegacjom z krajów komunistycznych niezwłoczny powrót zaraz po zakończeniu kongresu[21].

Kłopoty dosięgły w tym czasie nawet gen. Karola Świerczewskiego, który w 1946 r. przybył do Stanów Zjednoczonych na sesję ONZ i nawoływał Polonię do udzielenia poparcia i pomocy „Nowej Polsce”. Świerczewski czuł się urażony postępowaniem Amerykanów – wspominał później Winiewicz. Administracja amerykańska usiłowała go zmusić do zarejestrowania się w charakterze „obcego agenta” (foreign agent) w myśl ustawy z 1938 r., która nakładała taki obowiązek na każdego, kto uprawia działalność propagandową na rzecz jakiegokolwiek obcego państwa[22]. Twardy kurs Amerykanów wobec komunistów sprawiał, że – jak sugerował Świerczewski w rozmowie z Winiewiczem – ciężar walki o wpływy w środowisku Polonii powinien spoczywać na działaczach lewicy polonijnej. „Generał Walter” argumentował to jednak nie „okrążaniem komunistów” w Stanach Zjednoczonych, a problemami wewnętrznymi Polski Ludowej: „Na skuteczną pomoc kraju liczyć nie możecie. Zbyt liczne troski mamy na głowie. Chociażby zbrojny opór przeciw władzy ludowej, chociażby ciężar odbudowy zniszczeń, chociażby generalne nastawienie środowisk nam niechętnych, które wszakże trzeba mądrą perswazją zdobyć dla nas”[23].

Pod koniec lat czterdziestych pasywizm Polski Ludowej w sprawach polonijnych był niejako naturalny. Klimat zimnowojenny, oczekiwanie na wybuch III wojny światowej oraz sojusz starej Polonii z „niezłomnymi” nie sprzyjały polityce „budowania mostów” pomiędzy Polską Ludową a Polonią. W tym czasie nasiliła się w kraju kampania negatywna przeciwko Polonii amerykańskiej, którą ponownie zaczęto utożsamiać z emigracją wojenną, tzw. „londyńską”. Skupiano się na inwigilacji i propagandowemu zwalczaniu prowadzonej przez Radę Polonii, KPA i Polski Komitet Imigracyjny akcji pomocowej dla polskich dipisów w Niemczech[24]. Koronnym argumentem w kampanii zohydzającej Polonię było zaangażowanie rządu amerykańskiego w akcję osiedleńczą prowadzoną przez polskie ośrodki polonijne[25]. Władze w Warszawie, których możliwość oddziaływania na Polonię została znacznie ograniczona, liczyły przede wszystkim na wewnętrzną dekompozycję środowisk polonijnych, a przez to ich osłabienie. Wielkie nadzieje wiązano nad Wisłą z narastającym antagonizmem między KNAPP a KPA, który pod wodzą Karola Rozmarka, po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych Stanisława Mikołajczyka, zdecydował się na współpracę z przywódcą PSL. Porozumienie Rozmarka z „antylegalistycznym” Mikołajczykiem było dla komunistów sygnałem, że następuje stopniowe „odcinanie KPA od rządu londyńskiego”[26].

Usiłowano również skompromitować w oczach samych Amerykanów „reakcyjne” środowiska polonijne i emigracyjne w Stanach Zjednoczonych, zarzucając im związki z Władysławem Andersem i „antysemickim podziemiem” w kraju, winnym rzekomych pogromów i pojedynczych mordów dokonanych na Żydach. „Działalność antysemicka jest popierana przez faszystów i reakcyjne grupy podziemne, które są inspirowane oraz znajdują się w kontakcie z Andersem we Włoszech i resztkami byłego rządu emigracyjnego” – zapewniał Amerykanów Lange. „Istniejący obecnie antysemityzm jest podtrzymywany przez podziemny ruch faszystowski, który podlega kierownictwu polskich grup reakcyjnych za granicą”[27]. Pisząc o „grupach reakcyjnych”, Lange miał zapewne na myśli zarówno KPA, KNAPP, jak i emigrantów wojennych, którzy coraz chętniej osiedlali się w Stanach Zjednoczonych. W akcję dyplomatyczną ambasadora Langego włączyli się również działacze Sekcji Polskiej KP USA. W tym kontekście godna uwagi jest mowa radiowa prezesa Amerykańsko-Polskiej Rady Pracy i Kongresu Słowian Amerykańskich Leona Krzyckiego z 21 lipca 1946 r., którą od razu powielono w formie ulotki i kolportowano w skupiskach polonijnych: „Ale my wiemy, że nie może być wolności dla ludu pracy, dla chłopa i dla inteligenta, jeżeli współobywatele Żydzi będą chociażby w naj­mniejszym stopniu usunięci od udziału w życiu politycznem, w odbudowie kraju lub w rządzie. My pamiętamy i wy, drodzy słuchacze, zapamię­tajcie to sobie dobrze, że Hitler rozpoczął od po­gromów żydowskich a doprowadził do światowej pożogi wojennej. Złą drogę wskazał Kardynał Hlond usiłując skierować ostrze reakcji przeciw Żydom. Klasa robotnicza Polski pamięta czasy czarnej sotni w 1905 roku, pamięta potem ławki żydowskie na uniwersytetach, pamięta antysemi­tyzm sanacyjny i endecki w okresie od 1919-go do 1939-go roku. Pamięta i wie, że zawsze za tymi zbrodniczymi występkami stała reakcja, stali wro­gowie ludu. Kamienie i pałki, które zamordowały Żydów w Kielcach dziś, jutro użyją a właściwie już dziś używają przeciw robotnikom, demokra­cji i przeciw szczerym patrjotom. Albowiem w Polsce z rąk zbirów faszystowskich, obok setek Żydów padły tysiące najofiarniejszych synów i cór polskich. Jedną z najświeższych ofiar faszystowskich zbirów z N.S.Z.-tu, jest Jan Rusin, przy­wódca Stronnictwa Ludowego, członek Krajowej Rady Narodowej, który został zamordowany dnia 3-go lipca. Polonja amerykańska, to znaczy lud pracy, fabryk, biur — bo to jest właściwa Polonja amerykańska — musi oświadczyć mocno i wyraźnie, że potępia tych, którzy odpowiedzialni są za te ohydne zbrodnie w Polsce. Musi oświadczyć, że to sprowadza wstyd dla narodu polskiego i dla nas, jego potomków, że wystawia na szwank do­bre imię Polski w opinji świata. Zapamiętajmy dobrze, że reakcja to zdrada narodowa. Nie daj­my posłuchu tym, którzy szczują przeciw rządowi Jedności Narodowej, który ma poparcie olbrzy­miej większości swych obywateli. Pobyt Bora w Stanach Zjednoczonych, przyjęcie, jakie mu tu urządził Kongres Polonji i popierająca go reak­cja amerykańska, zachęciły reakcję w Polsce do gwałtów i zbrodni, jakie ostatnio miały miejsce. Kto popiera Bora i jego zwolenników, ten wystę­puje przeciwko twórczym siłom narodu polskie­go, który dźwiga się ze straszliwych ruin i zniszczenia po sześcioletniej okupacji niemieckiej. Tak długo, jak poza granicami Polski istnieją zbrojne oddziały pod komendą generała Andersa tak długo agenci ich będą przenikać do Polski by od wewnątrz wyrządzać krzywdę tym, którzy po­grążeni są w znoju pracy nad budową Polski de­mokratycznej. Bo któż ginie od kul zbirów faszystowskich? Chłop przy pługu, robotnik przy warsztacie, nauczyciel w szkole. Bo reakcja wid/i swą porażkę w każdym hektarze zaoranej ziemi, w każdej uruchomionej maszynie, w każdej nowotworzonej szkole, albowiem wszystko to jest częścią odbudowy Polski demokratycznej”[28]. W podobnym duchu wypowiadał się Edward Osóbka-Morawski, który także w lipcu 1946 r. powiedział ambasadorowi Stanów Zjednoczonych w Warszawie Arthurowi Bliss Lane’owi, że to „bandy podziemne” i „czynniki reakcyjne i klerykalne” ponoszą odpowiedzialność za pogrom kielecki. Również Jakub Berman twierdził, że „pogrom kielecki był częścią szerszego planu organizacji podziemnych – głównie tak zwanych Narodowych Sił Zbrojnych  i zgrupowania Wolność i Niepodległość – dążących do rozbicia społeczeństwa na skutek niezadowolenia wszystkich czynników anty-rządowych z wyników referendum”[29]. W późniejszym czasie podobną argumentację zastosowano przy udzielaniu poparcia władz komunistycznych dla idei emigracji Żydów do Palestyny[30].

Akcja demaskatorska wymierzona w „polonijną reakcję” nasiliła się szczególnie po ujawnieniu i nagłośnieniu tzw. afery Bergu oraz powstaniu Komitetu Wolnej Europy (później Radia Wolna Europa) i Głosu Ameryki, w których znaleźli zatrudnienie m.in. przedstawiciele Polonii amerykańskiej. W kreowaniu „czarnej” legendy emigracji i Polonii prym wiódł wspomniany już wcześniej Arski, który po wojnie powrócił do kraju. Przeciwstawiał on polonijną „reakcję” „postępowemu odłamowi Polonii”. Niemal przy każdej okazji wskazywał na zasługi „starej Polonii” i zachwycał się jej sposobem widzenia spraw krajowych, prezentowanym chociażby na łamach brooklyńskiego „Czasu” czy „Polish American Journal” ze Scranton. W swojej sztandarowej książce Targowica leży nad Atlantykiem dowodził, że zarówno Polonia, jak i emigracja to zwykła „agentura amerykańska”, za którą kryje się „brutalna pięść imperializmu” „szykująca światu kolejną rzeź” i „hodująca w tym celu z jednakową troskliwością śmiercionośne bakterie i emigracyjne kanalie”[31]. Podobne opinie wygłaszał Arski na kartach swojej kolejnej książki zatytułowanej Pasażerowie martwej wizy[32]. Tu z kolei napisał, że „proces wyobcowania z polszczyzny” w środowiskach reakcji polonijnej „dobiega końca”. „Umarli za życia, chodzą  jeszcze po ziemi na podstawie Trupiej Wizy” – kończył swoją książkę Arski[33]. Pasażerowie martwej wizy to tytuł zapożyczony z „poematu” Juliana Tuwima[34], który w tym czasie postanowił przełożyć styl pisarstwa Arskiego na język „poezji”:

Na podstawie Martwej Wizy

Pozwolono im, pijanym

Widmom sinym i rozchwianym,

Tułać się i straszyć ludy

Nad rzekami Babilonu...

I rzygają do Tamizy,

I rzygają dr Sekwany,

I rzygają do Hudsonu.

Dorzygali się do żółci,

Do dziur w mózgach i krwotoku,

Wyjce w desperackiej chuci,

Kościotrupy sprzed potopu.

Wyciągają, węsząc krew,

Długą szyję...

Wyciągają, węsząc dym,

Długie ryje...

Siedem lat i siedem zim

Jęczą głucho: „Bum bum bum!”

I błagają boga bomb:

„Boże bomb! Wszechmocny Panie!

Kiedyż, kiedyż na wezwanie

Archanielskich twoich luf,

Miliarderskich twoich trąb,

Pożar świata słupem stanie?

Kiedy runie w nich pożogą?

Kiedy, święty boże bomb,

Krwawą gębę twą odbije

Wisły głąb?

Kiedy atomowy grom

Utoruje drogę nam

TAM – ku grobom?” –

I codziennie im żałobą

Westminsterski huczy dzwon:

„Nevermore!” To północ bije.

A chimery z Notre-Dame

Coraz dalej i złośliwiej

Do swych braci wyciągają

Długie szyje...

 

Na podstawie Trupiej Wizy

Jutro znowu całą zgrają

Będą rzygać do Tamizy,

Do Sekwany, do Hudsonu,

One widma nad rzekami

Babilonu...

 

Żółta, lepka mgła nad miastem...

W żółtej, lepkiej mgle, jak gaz,

Tli się obcy, martwy świt –

Świt Nr Dwa Tysiące Pięćset Siedemnasty…

 

– Hep! It rains, Maniuś, doesn't it?

– Hep! It certainly does.

 

Władze PRL postanowiły zrewidować dotychczasową politykę polonijną w 1955 r. przy okazji powołania – z inspiracji Moskwy – Towarzystwa Łączności z Polonią Zagraniczną „Polonia”. W całym okresie PRL Towarzystwo podporządkowane było całkowicie Komitetowi do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego (w późniejszym czasie MSW), MSZ i Wydziałowi Zagranicznemu KC PZPR[35]. W ciągu ponad trzydziestu lat działalności Towarzystwu „Polonia” przyświecały te same cele: „wspieranie i nawiązywanie kontaktów z postępowymi odłamami Polonii” oraz „okazywanie im pomocy w neutralizacji poważnej części środowisk polonijnych, rozpatrywanych w kalkulacjach NATO, emigracji londyńskiej, a także innych wrogich Polsce sił, jako rezerwa lub rodzaj »antykomunistycznego legionu«, który mógłby oddać usługi siłom wrogim w razie konfliktu zbrojnego z naszym obozem bądź w prowadzeniu dywersyjnej działalności wobec PRL”[36].

Można domniemywać, że władze PRL dokonały rewizji polityki polonijnej przede wszystkim z myślą o tzw. starej Polonii amerykańskiej. Świadczyć o tym może analiza sytuacji polonijnej nakreślona przez ambasadora PRL w Waszyngtonie już we wrześniu 1955 r. Romuald Spasowski twierdził, że władze PRL powinny wykorzystać sentyment „starej Polonii” do kraju, która mimo apatii do spraw publicznych interesuje się „miastem lub częścią kraju z którego się wywodzi”[37]. W związku z tym Spasowski proponował wzmóc propagandę w kierunku pozyskania „starej Polonii” poprzez m. in. nakręcenie krótkometrażowych filmów w polskiej wersji językowej opowiadających o „życiu kraju z uwydatnieniem momentów sentymentalnych”, rozpoczęcie „pracy nad nawiązaniem kontaktu z młodzieżą polonijną” chociażby poprzez nawiązywanie kontaktów z klubami sportowymi, kółkami artystycznymi i chórami, a także uruchomienie akcji wycieczkowej do Polski[38].

Propozycje Spasowskiego doskonale współgrały z oczekiwaniami „starej Polonii”. Po przełomie październikowym w Polsce „starzy Polonusi” coraz częściej zwracali uwagę na więź emocjonalną Polonii z ojczyzną, akcentowali potrzebę odwiedzin ojczystego kraju, nieskrępowanej korespondencji, wymiany kulturalnej (prasa, literatura, książki), a nawet pielgrzymowania na Jasną Górę. Spełniając te oczekiwania, władze PRL postanowiły zastąpić nachalną propagandę ideologiczną bardziej subtelnym akcentowaniem więzi kulturowych i narodowych pomiędzy krajem pochodzenia a Polonią. Świadczy o tym treść jednego z raportów Wydziału Zagranicznego KC PZPR: „Działacze polonijni i pracownicy konsularni szli do emigracji przeważnie z hasłami wysuwanymi u nas w kraju wokół budowy podstaw socjalizmu. Te same błędy popełniane były w propagandzie. [...] W rozumowaniu poważnej części wychodźstwa ucierała się świadomość, że utrzymanie kontaktu z Polską wiąże się z koniecznością przyjęcia marksistowskiego światopoglądu. Za mało wysuwamy haseł ogólnonarodowych, jak: walka przeciw odrodzeniu militaryzmu niemieckiego, obrona granicy na Odrze i Nysie, walka o zachowanie polskiego języka i polskiej szkoły, zachowanie narodowej kultury”[39].

Kierunek działań propagandowych wobec Polonii amerykańskiej dyskutowano i przyjęto podczas zebrania Komitetu do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego w dniu 17 maja 1955 r. W protokole posiedzenia Komitetu czytamy: „Obecnie wytwarza się niesłuszne mniemanie, jakoby cała Polonia Amerykańska była jednym czarnym monolitem o reakcyjnych nastrojach. Chodzi o to, że myśmy tej Polonii należycie nie poznali i dlatego nie widzimy wielkich szczerb w tym »monolicie«, a przede wszystkim nie zwróciliśmy uwagi na klasę robotniczą, która jako klasa pokrzywdzona społecznie, nastrojona pokojowo i patriotycznie, powinna być bazą naszej działalności. Mamy tutaj też wiele dowodów politycznej aktywności, na czele strajków i akcji robotniczych w Ameryce stoją niejednokrotnie Polacy. Nasze dotarcie do klasy robotniczej, a więc również do przemysłu, jest sprawą wielkiej wagi, szczególnie na przyszłość na wypadek konfliktu. Dla politycznego oddziaływania z naszej strony na Polonię Amerykańską muszą być wykorzystane wszelkie środki: prasa, literatura, radio, listy, paczki oraz organizowanie wyjazdów do USA i zapraszanie przedstawicieli Polonii do kraju. Nasza prasa i literatura jest obecnie bardzo źle i nieumiejętnie dostarczana i rozprowadzana wśród Polonii. Radio obecnie w ogóle nie dociera do tej Polonii. Odnośnie korespondencji wytworzyła się taka sytuacja, że my właściwie naszym ludziom nie dajemy utrzymywać korespondencji z ich krewnymi i znajomymi w USA. Korespondencję tą utrzymują natomiast elementy wrogo ustosunkowane do władzy ludowej i wskutek tego Polonia otrzymuje w ich listach spaczony obraz Polski. Obecnie należy to zmienić, korespondencja do Ameryki winna stać się środkiem naszego politycznego oddziaływania. Również w sprawie paczek należałoby stworzyć możliwości, aby np. nasi przodownicy pracy mogli wysyłać paczki do swych krewnych lub znajomych w Ameryce, szczególnie bezrobotnych”. I dalej: „Polacy za granicą tęsknią do kraju, takie jest naturalne prawo. Dlatego zamiast mówić ogólnikowo o niechętnych rzekomo nastrojach wśród Polonii w stosunku do kraju, trzeba raczej powiedzieć, że sprawa ta została przez nas zaniedbana, że nie podtrzymujemy i nie rozwijamy tych naturalnych dążeń ludzkich wśród Polaków zagranicą. Trzeba im pokazać Polskę taka, jaką ona rzeczywiście dzisiaj jest, pokazać np. człowiekowi, że w miejscowości, z której pochodzi, gdzie dawniej była tylko mała szkółka, obecnie wybudowano ładny gmach pełnej szkoły itp. Trzeba, żeby nasza literatura wysyłana do USA stała się pomostem między krajem i Polonią Amerykańską. W związku z tym trzeba znać nastroje i mentalność tych ludzi, aby sami oni wyciągali ręce po naszą prasę i książkę. Uwzględniając nastroje Polonii Amerykańskiej, należy również nastawić się na odpowiednie obsługiwanie i oddziaływanie na katolickie organizacje polonijne. […] Obecnie mamy wielkie zastrzeżenia do ostatniej emigracji – emigracji politycznej – w porównaniu do starej emigracji zarobkowej. Ale trzeba zwrócić uwagę, że u tej nowej emigracji musi być o wiele większy stopień powiązania z krajem ze względu na stosunkowo niewielki okres czasu od opuszczenia ojczyzny i ten moment trzeba należycie wykorzystywać. […] Oczywiście tych zadań nie można zrealizować przy pomocy garstki ludzi. Nasza praca może rozwijać się tylko na bazie szerokiej akcji politycznej i kulturalnej. Naszym konkretnym zadaniem na dziś jest zbadanie sytuacji w poszczególnych ośrodkach Polonii Amerykańskiej. Mamy obecnie w kraju wielu byłych konsulów i innych pracowników naszych zlikwidowanych obecnie placówek w USA. Trzeba tych ludzi odszukać i oni powinni nam pomóc poprzez wskazanie tego aktywu spośród Polonii, który chodził wówczas na nasze filmy, brał udział w nawiązywaniu łączności z krajem itp. Trzeba sprawdzić, kto rozpowszechnia i czyta wydawnictwo Polonii »Głos Ludowy«, i oprzeć się na tym aktywie. Należy też dążyć do zapraszania tych ludzi do kraju na równe uroczystości, np. 22 lipca, a nawet rozważyć sprawę wycieczek na Jasną Górę”[40].

Jedną z pierwszych form nowego spojrzenia na Polonię, a zarazem prób propagandowego oddziaływania na nią była akcja wysyłania paczek, którą władze zainicjowały w 1956 r. Z polecenia Wydziału Zagranicznego KC PZPR przeprowadziło ją Towarzystwo „Polonia”. Akcja ta miała pokazać hojność rozwijającego się kraju i chęć pomocy Polonii amerykańskiej. Z drugiej strony, pod pozorem pomocy humanitarnej chciano przemycić konkretne przesłanie propagandowe i poruszyć serca Polonusów. Świadczy o tym chociażby dobór artykułów, które miały się znaleźć w paczkach. Ustalono, że każdy Polonus powinien otrzymać: jedną suchą kiełbasę (waga 1/2 kg), suszone grzyby (15 dkg), jedna czekolada ze specjalnym opakowaniem (pocztówka z Warszawy), mak, papierosy ( po jednym opakowaniu „Belweder” i „Wawel”), słodycze (1/2 kg), kalendarzyk na rok 1956 z wykazem świąt kościelnych (zawierający ogólne dane o Polsce Ludowej), kilka pocztówek ze zdjęciami Warszawy, Krakowa, Gdańska, Wrocławia, Poznania, Szczecina (po jednej pocztówce). Paczka zawierać też miała kartkę z życzeniami świątecznymi i noworocznymi od Towarzystwa Łączności z Wychodźstwem „Polonia”[41].

Propagandę lat sześćdziesiątych zdominowała tematyka obchodów Tysiąclecia państwa polskiego (a nie Chrztu Polski). Dążąc do pomniejszenia roli i znaczenia Kościoła katolickiego w dziejach Polski komuniści wpadli na pomysł (już w 1958 r.), by obchody milenijne połączyć z XX-leciem PRL, 600-leciem Uniwersytetu Jagiellońskiego, 700-leciem Warszawy oraz dwudziestą rocznicą zakończenia II wojny światowej i obroną granicy zachodniej przed zakusami „zachodnioniemieckich rewizjonistów”[42]. Nie wszyscy działacze Towarzystwa „Polonia” zgadzali się z taką koncepcją obchodów. Przykładowo Tadeusz Mazowiecki, na posiedzeniu Prezydium Zarządu Towarzystwa „Polonia”  w dniu 14 stycznia 1960 r. opowiedział się za takim świętowaniem milenium, by w środowiskach polonijnych nie powstało wrażenie iż Tysiąclecie państwa polskiego przeciwstawia się Tysiącleciu chrześcijaństwa na ziemiach polskich[43]. W jednym z opracowań Towarzystwa „Polonia” na temat kierunku działań propagandowych w okresie milenijnym, które opiniowała bezpieka, czytamy: „Nasza działalność w roku nadchodzącym powinna w szczególności uwzględnić przygotowania podejmowane przez Episkopat dla wielkiej akcji Tysiąclecia chrześcijaństwa w Polsce. Celem tej akcji będzie m. in. wpływanie na opinię światową poprzez prasę i inne środki masowego oddziaływania dla identyfikowania historii Polski z historią kościoła i dla poparcia tezy o rzekomym ucisku religijnym w PRL”[44]. Władze PRL były oburzone akcją kardynała Stefana Wyszyńskiego w środowiskach polonijnych. „W ośrodkach polonijnych za granicą działalność Wyszyńskiego i emigracyjnego kleru zaczęła aktywizować się począwszy od roku 1964, gdy delegatem prymasa dla emigracji został mianowany bp. Rubin. Wydał on odezwę do emigracji, zaczął tworzyć w szeregu krajów klerykalne komitety milenijne, przeciwstawiając obchody Tysiąclecia Chrztu naszym obchodom, nadając im polityczny wydźwięk”[45]. W związku z tym proponowano m. in. wydanie książek i albumów w kilku wersjach językowych, które ukazywałyby zmagania Polski z „naporem germańskim” i „uwzględniały polskość Ziem Zachodnich”, zaprezentowanie w ośrodkach polonijnych wystawy o budownictwie sakralnym w PRL oraz udziale Polaków w II wojnie światowej, zainspirowanie artykułów poświęconych osiągnięciom Polski Ludowej na łamach prasy adresowanej do Polonii (np. „Przeglądu Polskiego” i „Radaru”), zorganizowanie hucznych uroczystości grunwaldzkich z udziałem przedstawicieli Polonii, wycieczek na Ziemie Zachodnie, spotkań kombatanckich itd.[46]. Skalę akcji propagandowej skierowanej do Polonii w okresie milenijnym potwierdzają statystyki. Tylko w 1966 r. władze PRL wręczyły 48 Polonusom odznaczenia państwowe, przyznały prawie 2,5 tys. medali i odznak Tysiąclecia, wysłały do placówek konsularnych prawie tysiąc filmów fabularnych, dokumentalnych i kronik, zorganizowały 7 wystaw w 35 kopiach i zorganizowały prawie 300 wycieczek dla 11 tys. Polonusów[47].             

W okresie rządów Władysława Gomułki stworzono również wydzielony blok publikacji adresowanych do środowisk polonijnych. Nadzór nad tą formą pracy z Polonią pełnił Departament I MSW[48]. Wśród nich znalazły się: tygodnik „7 Dni w Polsce” (wydawany w latach 1957-1965), będący następcą skompromitowanego „Biuletynu Rozgłośni Radiowej Kraj”, miesięcznik „Nasza Ojczyzna” (ukazywał się od 1956 r.; w 1972 r. zmieniono tytuł na „Panorama Polska”), „Interpress” oraz biuletyn „Poland” i „Polonia”. Stały dodatek polonijny zyskał „Hejnał Mariacki”, który wyraźnie akcentował sprawy religijne, oraz „Wisełka”, „Kalendarz Polski”, „Biuletyn Zachodniej Agencji Prasowej” i „Biuletyn Towarzystwa Rozwoju Ziem Zachodnich”. Na tematy polonijne pisano także w „Kulturze”, „Perspektywach”, „Polityce”, „Dialogu”, „Radarze”, „Twórczości” oraz w prasie codziennej. Od 1957 r. – pod auspicjami Towarzystwa „Polonia” – ukazywał się również „Kalendarz Polonii”, który w 1970 r. przyjął nazwę „Almanach Polonii”. Najważniejszym z pism adresowych do Polonii był „Biuletyn Krajowej Agencji Informacyjnej”, który w latach sześćdziesiątych wysyłano za darmo do 400 odbiorców na terenie Stanów Zjednoczonych. Jego redaktorem był Klaudiusz Hrabyk, który po powrocie do kraju w 1958 r. specjalizował się w tematyce polonijno-emigracyjnej, będąc m. in. konsultantem merytorycznym Departamentu I MSW. Bodaj najbardziej znanym czasopismem poświęconym w całości problematyce polonijnej w PRL był powstały w 1975 r. „Przegląd Polonijny”[49].

Kolejny zwrot w ujmowaniu spraw polonijnych nastąpił na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. W dalszym ciągu w planach władz PRL szczególną rolę zajmowała tzw. stara Polonia. Zazwyczaj było to drugie lub nawet trzecie pokolenie Polonusów, dla których bojkot kraju pochodzenia był czymś niezrozumiałym i irracjonalnym. Kierując się sentymentem do ziemi swoich przodków, ta część Polonii amerykańskiej chciała przede wszystkim pomagać Polsce i utrzymywać z nią bliskie kontakty. Trzeba przyznać, że w Warszawie doskonale wyczuwano nastroje i fermenty w środowiskach polonijnych. W przeciągu krótkiego czasu – na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych – władze PRL mogły poszczycić się kontaktami z nowojorską Fundacją Kościuszkowską, polskim seminarium rzymskokatolickim w Orchard Lake, polonijną Alliance College w Cambridge Springs, ponad setką polskich bibliotek i zespołów artystycznych w całej Ameryce, a nawet z KPA[50]. Takie postawy obecne były także w KPA, jakkolwiek jego liderzy zajmowali stanowisko „antyreżimowe”. Za sprzyjające w nawiązaniu współpracy Polonii z PRL uznano zmiany w KPA, jakie nastąpiły po odejściu Karola Rozmarka we wrześniu 1967 r. Wprawdzie nowy prezes Kongresu – Alojzy Mazewski – również budził szereg zastrzeżeń, lecz wprowadził do kierownictwa KPA działaczy, którzy w opinii władz Polski Ludowej byli gotowi „zerwać z polityką walki z Polską”[51]. Ambasador PRL w Waszyngtonie Witold Trąmpczyński słusznie zauważył kiedyś, iż stosunek Mazewskiego do kraju można określić w zdaniu: „utrzymywać kontakty z narodem, nie utrzymując ich z władzami”[52]. Dążono zatem do „odklejenia” prezesa KPA od reszty Kongresu, czemu sprzyjać miał przede wszystkim proces zbliżenia Polonii do kraju oraz bliższe kontakty polityczno-handlowe pomiędzy PRL a Stanami Zjednoczonymi. Taka koncepcja „zmiękczania” Polonii zyskała nawet przychylność niektórych czołowych działaczy KPA. Przykładem może być jeden z wiceprezesów KPA, Józef Mrotek, który miał nawet wyrazić opinię, iż zbliżenie między Polską a Ameryką będzie zmuszało kierownictwo KPA do „zajęcia bardziej realistycznej postawy wobec kraju”. „Zasada ignorowania Mazewskiego wydaje się, zdaniem Mrotka, być najsłuszniejsza” – dodawał z kolei Stanisław Pawliszewski z MSZ[53]. W ten sposób urzeczywistniał się zasadniczy kierunek działalności Towarzystwa „Polonia”: „zbliżenie Polonii amerykańskiej do PRL, umacnianie więzów łączących Polaków na całym świecie z Polską Ludową i pomoc organizacjom polonijnym w kultywowaniu polskości, tradycji, obyczajów, mowy polskiej”[54]. Nieprzypadkowo zatem, już w listopadzie 1969 r., kierownictwo TŁPZP mogło z satysfakcją skonstatować, że „lody dzielące emigrację od kraju topnieją coraz bardziej”[55].

W tym czasie pieczę i nadzór nad wszystkimi posunięciami Towarzystwa „Polonia” ukierunkowanymi na Polonusów sprawowało MSZ, zaś ambasadzie PRL w Waszyngtonie i konsulatom w Chicago i Nowym Jorku przypadła decydująca rola w urzeczywistnianiu polityki polonijnej na terenie Stanów Zjednoczonych. W dekadzie Edwarda Gierka za najważniejsze obszary oddziaływania na Polonię uznano wspieranie oświaty i kultury polonijnej, wymiany naukowej i badania nad Polonią, rozwój turystyki i sportu, współpracę gospodarczą i duszpasterstwo[56]. Według planu pracy ambasady PRL w Waszyngtonie z 1970 r. zadaniem urzędów konsularnych w Chicago i Waszyngtonie na odcinku propagandy polonijnej było „rozszerzać i zacieśniać kontakty z Polonią na wszystkich płaszczyznach (kultura, turystyka, wychowanie młodzieży), szczególnie jednak pielęgnować występujące ze strony niektórych działaczy i organizacji tendencje do politycznego współdziałania z nami w kwestii granicy na Odrze i Nysie, w obronie dobrego imienia Polski i w popieraniu gospodarczo-naukowej współpracy USA-PRL. [...] Inspirować przyjazdy do Polski polityków, businessmanów, naukowców i księży pochodzenia polskiego. Organizować objazd środowisk polonijnych przez reprezentatywnych przedstawicieli polskiej kultury i nauki”[57]. Już rok później kierownictwo resortu spraw zagranicznych mogło z satysfakcją stwierdzić: „systematyczne oddziaływanie na Polonię przy użyciu różnorodnych form i środków nie tylko wywarło istotny i pozytywny wpływ na postawę Polonii i emigracji wobec nowej rzeczywistości Polsce, nie tylko przełamało definitywnie front »nieuznawania«, ale wyzwoliło w szerokich kręgach Polonii tendencje do wzmagania kontaktów i współpracy z Polską Ludową. W działalności polonijnej lat sześćdziesiątych przyjęto koncepcje budowania tzw. tożsamości z Polską tych, którzy aczkolwiek nie mówią po polsku płynnie, to jednak poczuwają się do więzi narodowej i zbliżenia do Polski Ludowej. Przyjęto zasadę, aby układanie stosunków Polonia-Kraj nie kolidowało z lojalnością do kraju osiedlenia”[58]. W podobnym duchu sytuację oceniał jeden z najzdolniejszych wywiadowców PRL-owskich, płk Zbigniew Mikołajewski z Departamentu I MSW: „W ostatnich latach nasilają się – trwające od dawna – poważne zmiany jakościowe stosunku do PRL, tak w rzeszach polonijnych, jak i poszczególnych organizacjach. Po prostu Polonia nawet wroga ustrojowi socjalistycznemu coraz wyraźniej zdaje sobie sprawę z konieczności obiektywnego spojrzenia na kraj – nieodwracalności dokonanych zmian polityczno-ustrojowych i z niezaprzeczalnych osiągnięć Polski Ludowej. Powszechnieje też postulat, że polskość wśród Polonii można utrwalić tylko we współpracy z Macierzą. [...] Uwzględniając starczy wiek większości niezmiennie »niezłomnych« działaczy politycznych emigracji – czas szereg problemów rozwiąże”[59].

„Apolityczną” płaszczyzną spotkania Polonii z krajem miały być organizowane coraz częściej imprezy kulturalne i trasy koncertowe polskich zespołów ludowych, zwłaszcza „Mazowsza”, w głównych ośrodkach polonijnych w Stanach Zjednoczonych. Jest faktem, że szeroko pojęta działalność kulturalna (w tym przede wszystkim występy „Mazowsza”) była wykorzystywana do celów propagandowych[60]. We wspomnianym już planie pracy ambasady PRL w Waszyngtonie w części poświęconej kierunkowi działań propagandowych czytamy m.in.: „Ambasada zamierza potraktować występy zespołu »Mazowsze« jako prestiżową polską imprezę roku, dokładając wszelkich starań dla propagandowego jej zdyskontowania we wszelkich środowiskach (głównie jednak polonijnych). [...] Dążyć do wykorzystania placówki Cepelii dla dystrybucji polskiej książki i ewentualnie »Poland«. Opracować szczegółowe postulaty odnośnie działalności Pagartu i Filmu Polskiego na rynku amerykańskim. Z konsulatami i B[iurem] R[adcy] H[andlowego] wypracować zasady wykorzystywania w USA funduszów reklamowych ze źródeł krajowych i miejscowych (PKO). Prowadzić we współdziałaniu z konsulatami i instytucjami krajowymi przygotowania do obchodów kopernikowskich w 1973 r. Zainspirować wydanie znaczka kopernikowskiego w USA. Dążyć do przygotowania na 1972-1973 r. reprezentatywnej wystawy polskiej sztuki i malarstwa do ekspozycji w kilku poważnych muzeach miejskich USA”[61]. Natomiast w innej dyrektywie MSZ na temat propagandy polonijnej możemy przeczytać: „w szerszym zakresie wykorzystać możliwości materiałowe i ludzkie takich placówek, jak Cepelia, Orbis, Ars Polonia, LOT, PLO itp., [...] w zakresie publikacji i wydawnictw przewiduje się zwrócenie uwagi na: zwiększenie roli propagandowej poprzez rozszerzenie dystrybucji miesięcznika »Poland« [...]; pełniejsze wykorzystanie poprzez ukierunkowanie polityczne i tematyczne pisma w języku angielskim przez »Perspektywy Polskie« [...]; popierać druk tłumaczeń polskich książek oraz druk albumów o Polsce przez współdziałanie np. z Fundacją Kościuszkowską i innymi instytucjami”[62]. Dla ekipy Edwarda Gierka wszelkie sygnały świadczące o możliwości współpracy części środowisk emigracyjnych i polonijnych z krajem były wyrazem uznania i formy akceptacji dla Polski Ludowej. Dlatego tak wielką wagę przywiązywano w Warszawie do kontaktów gospodarczych, naukowych, kulturalnych i wyznaniowych pomiędzy Polonią a krajem, organizacji wspólnych imprez rocznicowych (np. 500-lecia urodzin Mikołaja Kopernika, 200-lecia utworzenia Komisji Edukacji Narodowej, 600-lecia założenia UJ, 125. rocznicy śmierci Fryderyka Chopina, rocznic powstania warszawskiego)[63]. Z pozoru miała to być współpraca naturalna, partnerska i merytoryczna, a więc pozbawiona jakichkolwiek form podporządkowania czy politycznego nacisku. Władze PRL dbały również o to, by zbyt nachalnie nie przeciwstawiać „postępowej” części Polonii i emigracji jej „niezłomnemu” odłamowi, wrogiemu Polsce Ludowej. Znalazło to zresztą odbicie w instrukcjach cenzorskich z tamtego czasu. Jedna z nich mówi: „Należy zwracać uwagę, aby materiały omawiające postępowe przemiany zachodzące w organizacjach polonijnych na rzecz współpracy z krajem cechowała rzeczowość i spokojny, umiarkowany ton. Procesy te należy traktować jako zjawisko naturalne. Przejaskrawiony, przesadny sposób relacji o pracy przychylnych nam działaczy polonijnych mógłby dostarczyć wrogim ośrodkom dodatkowych argumentów do prowadzenia nagonki przeciw nim”[64]. Nieprzypadkowo zatem patronat wykonawczy nad polityką PRL wobec Polonii amerykańskiej przejęło wówczas „bezpartyjne”, nawiązujące do tradycji przedwojennego „Światpolu”, TŁPZP. Komunistom zależało bowiem na stworzeniu pozorów współpracy partnerskiej pomiędzy „niezależnymi” od władz i PZPR instytucjami kulturalno-naukowymi Polski Ludowej a organizacjami i placówkami polonijnymi w Ameryce. Stąd też, w wytycznych cenzury, komuniści zwracali uwagę na potrzebę nieinformowania o przynależności partyjnej czy związkach z aparatem władzy czołowych działaczy Towarzystwa „Polonia”. „Ze względu na to, że niektóre koła Polonii zagranicznej uczulone są na kontakty z oficjalnymi przedstawicielami naszego państwa, przy publikowaniu nazwiska Tow. Wiesława Adamskiego należy się ograniczać do wymieniania wyłącznie jego funkcji społecznej – sekretarza generalnego Towarzystwa »Polonia«, eliminować zaś w każdej sytuacji tytuł wiceministra (podsekretarza stanu)”[65].

Począwszy od lat siedemdziesiątych Towarzystwo „Polonia” stało się oficjalnym partnerem w kontaktach ze środowiskami polonijnymi, a jego działania obliczano przede wszystkim na przełamanie dotychczasowej niechęci Polonusów wobec PRL[66]. „Nie bez znaczenia pozostaje rozszerzenie działalności Towarzystwa »Polonia« – czytamy w jednej z notatek resortu spraw zagranicznych PRL – ze szczególnym uwzględnieniem nowych form kontaktów i pomocy dla ośrodków uniwersyteckich. Mamy w tym wypadku na myśli zaopatrywanie istniejących na tych uczelniach Polish Room i bibliotek w ciekawe pozycje książkowe, materiały informacyjne, plakaty, przedmioty sztuki ludowej, wzorcowe stroje ludowe, krótkometrażowe filmy 16 mm w języku angielskim o wybranej tematyce z dziedziny historyczno-kulturalnej i współczesnej Polski”[67]. Natomiast w propozycjach ambasady PRL w Waszyngtonie na 1971 r. w następujący sposób charakteryzowano zadania Towarzystwa: „Prowadzić we współdziałaniu z konsulatami i instytucjami krajowymi przygotowania do obchodów kopernikowskich w 1973 r. Zainspirować wydanie znaczka kopernikowskiego w USA. Dążyć do przygotowania na 1972-1973 r. reprezentatywnej wystawy polskiej sztuki i malarstwa do ekspozycji w kilku poważnych muzeach miejskich USA. Przeprowadzić w roku akademickim 1971-1972 akcję odczytową pracowników Ambasady w środowiskach uniwersyteckich i lokalnych Stowarzyszeniach Polityki Zagranicznej, w oparciu o zorganizowaną uprzednio »akwizycję« na uczelniach gotowych pokryć koszta podróży pracowników wygłaszających odczyty. Wykorzystać w działalności informacyjnej i odczytowej w większym niż dotąd zakresie przebywających na uczelniach amerykańskich stypendystów polskich”[68]. I dalej: „W porozumieniu z Polskim Radiem, Interpressem, Centralną Agencją Filmową i Polską Agencją Prasową oraz innymi instytucjami publikującymi na zagranicę – poszerzyć liczbę odbiorców otrzymujących w USA wydawnictwa, taśmy magnetofonowe, zdjęcia i inne materiały z Polski bez pośrednictwa Ambasady. Dążyć do stworzenia sieci subagentów rozprowadzających polskie materiały informacyjne w różnych środowiskach amerykańskich”[69]. Tak ambitne zadania, jakie postawiono przed Towarzystwem „Polonia”, wymagały również podniesienia prestiżu tej organizacji. Dlatego też już pod koniec 1970 r. władze PRL podjęły decyzję o nadaniu TŁPZP statusu „organizacji wyższej użyteczności publicznej”, co z kolei umożliwiło m.in. uzyskanie nowej siedziby przy Krakowskim Przedmieściu (w przyszłości projektowano przeniesienie siedziby na Zamek Królewski), zwiększenie liczby etatów oraz otwarcie oddziałów terenowych Towarzystwa[70].

Nowa strategia polityczna Warszawy bardzo szybko wywołała rezonans w środowiskach polonijnych. Nawet środowiska uchodzące dotąd za nieprzejednane wobec Polski Ludowej zaczęły mówić o koniecznym kredycie zaufania dla ekipy Gierka i jego „szczerych” zamiarów względem Polonii[71]. „Od kilku lat jesteśmy świadkami poważnej pozytywnej zmiany nastrojów w szerokich masach Polonii” – pisali z zadowoleniem funkcjonariusze Departamentu Konsularnego MSZ. „Nastąpiło wyraźne i trwałe jej zbliżenie do Polski Ludowej. W efekcie doszło do istotnej zmiany poglądów w wielkich organizacjach polonijnych, które zrezygnowały z dalszego podejmowania na swych kongresach uchwał o konieczności wyzwalania Polski. W miejsce tych uchwał znalazły się stwierdzenia o konieczności utrzymywania kontaktów z Krajem, bez których nie może być postępu i rozwoju życia polonijnego. [...] Wielu dawnych tzw. działaczy przeciwnych, ludzi uczciwych, ale zdezorientowanych, a w rezultacie [pozbawionych] oceny obiektywnego stanu, podejmowało kontakty z ośrodkami krajowymi. Pozostali nieliczni, tzw. »nieprzejednani«, staczali się coraz niżej, podejmując działalność antypolską w organach imperialistycznej dywersji”[72].

W 1972 r. władze PRL opracowały nowy plan pracy z Polonią, który obowiązywał przez całą dekadę Gierka. Jego autorem był wicepremier Wincenty Kraśko. Powodzenie działań na odcinku polonijnym Kraśko upatrywał w nawiązywaniu kontaktów gospodarczych (przyciąganiu kapitału polonijnego), naukowych, kulturalnych i wyznaniowych pomiędzy Polonią a krajem, czy organizacji wspólnych imprez rocznicowych. Plan Kraśki zakładał m.in. zwiększenie kontaktów handlowych Cepelii z Polonią poprzez otwarcie sieci sklepów cepeliowskich w Ameryce, stworzenie lepszych warunków dla wysyłki książek i innych wydawnictw krajowych dla Polonii oraz rozszerzenie działalności Orbisu i PKO przez stworzenie sieci biur na terenie USA[73].

Nowa koncepcja polityki polonijnej zaowocowała wkrótce powstaniem prężnego ośrodka naukowego badającego problematykę polonijną na UJ w Krakowie. Od 1975 r. Komitet Badania Polonii Zagranicznej PAN zaczął wydawać „Przegląd Polonijny”. Tak o relacjach PRL z Polonią pisał w „Przeglądzie” Wiesław Adamski, który był jednym z szefów Towarzystwa „Polonia” i wiceministrem spraw zagranicznych: „Polska ma dziś więcej do zaoferowania Polonii, zarówno w wyborze dóbr materialnych, jak i kulturalnych. Wypracowaliśmy wiele oryginalnych wzorców i postaw ideowo-moralnych. W przeszłości często uczyliśmy się u innych odporności na porażki, wytrwałości, racjonalizmu myślenia, kultu pracy i współodpowiedzialności za twórcze życie kraju. Dziś możemy, jak sądzę, być źródłem podobnych wartości dla innych. W miarę rozkwitu Polski rośnie świadomość konieczności dalszego gromadzenia i wykorzystania wszystkich sił duchowych i materialnych, moralnych i fizycznych całego narodu. Ważkie miejsce w rozwoju tych sił przypada międzynarodowej współpracy gospodarczej, naukowej, technicznej i kulturalnej, utrwalanej na zasadzie wzajemnych korzyści. Pragniemy, aby w owej współpracy nie zabrakło też środowisk polonijnych, Polaków i ludzi polskiego pochodzenia. [...] Chcielibyśmy – i nie ukrywamy tego – aby społeczność polonijna, wykorzystując swoją rosnącą pozycję, wszystkie warunki i możliwości, służyła nadal dobremu imieniu naszej Ojczyzny, upowszechniała wiedzę o Polsce w świecie, przyczyniała się do podnoszenia jej prestiżu w oczach narodów, wśród których żyje. Najlepiej można Polsce służyć – powiedział Gierek do przedstawicieli Polonii belgijskiej – sławiąc jej imię, będąc jej ambasadorem, broniąc jej przed atakami ludzi, którzy nie są jej przychylni”[74].

W tym czasie modyfikacjom uległ również kreowany na łamach prasy typ Polonusa. Od tej pory był nim często polonijny biznesmen, przedstawiciel tzw. firm polonijnych, inwestujący w kraju, można powiedzieć: „kapitalista z ludzką twarzą”. Idealnym kandydatem do tej roli okazał się filadelfijski milioner polskiego pochodzenia Edward Piszek. Od dłuższego czasu interesowały się nim władze konsularne PRL, które zamierzały skłonić go do kontaktów z krajem w ramach koncepcji „nawiązywania współpracy handlowo-ekonomicznej polonijnych przemysłowców z Polską”[75]. Jedną z pierwszych osób, które usiłowały namówić go do nawiązania kontaktów z PRL, był redaktor „Polonia Reporter” Leopold Dende, „opiekujący się” Piszkiem na terenie Stanów Zjednoczonych z ramienia Towarzystwa „Polonia”[76]. Wkrótce Piszek coraz częściej odwiedzał PRL, gdzie urządzano mu spotkania z udziałem wysokich przedstawicieli władz i wycieczki po „kraju przodków”. Na początku 1971 r. przyjął go nawet ówczesny minister spraw zagranicznych PRL Stefan Jędrychowski, który rozmawiał z Piszkiem na temat podniesienia prestiżu Polski Ludowej na arenie międzynarodowej. W czasie rozmów w Warszawie polonijny biznesmen proponował zaproszenie papieża Pawła VI do Polski (lub przynajmniej kard. Johna Króla), dowodząc, iż taki gest uwiarygodniłby PRL w oczach Polonii. Opowiedział się również za większym niż dotąd napływem księży z Polski do ośrodków polonijnych w Stanach Zjednoczonych. „Piszek uważa, że duchowieństwo powinno więcej pracować dla kraju” – napisał w notatce Stanisław Pichla z MSZ. „Otrzymał na ten temat wyjaśnienie o pozytywnym stosunku rządu do aktywności kleru w dziedzinie zwalczania niektórych ujemnych zjawisk społecznych, jednocześnie jednak i o pewnych negatywnych aspektach w poglądach hierarchii kościelnej i Wyszyńskiego do spraw społecznych”[77]. Dzięki swoim spostrzeżeniom na temat kierunków pracy z Polonią Piszek szybko zyskał opinię „pomocnego” w realizacji polityki polonijnej przez PRL[78]. W telewizji i prasie pojawiło się także sporo artykułów poświęconych jego osobie. O Piszku pisano na łamach „Życia Warszawy”, „Perspektyw”, „Naszej Ojczyzny” i „Panoramy Polskiej”[79]. Jednocześnie – chociażby w trzeciej części opowieści filmowej o rodach Pawlaków i Kargulów (Kochaj albo rzuć, 1977) – ukazywano obraz Polonusa abstrahującego od tzw. wielkiej polityki, konsumpcyjnego, skłonnego do wygodnictwa, nie zainteresowanego sytuacją w kraju, często zasymilowanego[80].

W latach osiemdziesiątych w propagandzie antypolonijnej i antyemigracyjnej nastąpił nawrót do retoryki konfrontacyjnej i haseł z lat pięćdziesiątych. Winą za pogarszające się stosunki pomiędzy Polską Ludową a Polonią amerykańską władze PRL obciążały administrację waszyngtońską, którą oskarżano o „szeroko zakrojoną antypolską propagandę nie pozostającą bez wpływu na postawy obywateli USA polskiego pochodzenia”[81].  W całej dekadzie rządów Wojciecha Jaruzelskiego Polonia znów jawiła się jako narzędzie w rękach „amerykańskich imperialistów”, z tą tylko różnicą, że Trumana i Eisenhowera zastąpił teraz „kowboj” Ronald Reagan, który zastosował restrykcje wobec PRL. Jak pisali Feliks Bielak i Andrzej Pepłoński w swojej pracy na temat skupisk polskich za granicą, Polonię i emigrację polityczną znów połączył wspólny mianownik – „negatywny stosunek do reżimu w kraju”. Szczególną rolę w działaniach wymierzonych przeciwko PRL przypisywano nowej fali uchodźców politycznych, tzw. emigracji solidarnościowej. „Do akcji podejmowanych przez niektóre organizacje polonijne – pisali Bielak i Pepłoński – dostosowują się byli działacze opozycyjni przebywający na Zachodzie. W apelach i rezolucjach przeważają informacje o terrorze panującym w Polsce. Wiele z dokumentów podpisywanych przez aktywistów grup antysocjalistycznych jest kierowanych do rządu amerykańskiego i organizacji międzynarodowych, co daje podstawę władzom Stanów Zjednoczonych i kontrolowanym przez nie instytucjom do wszczynania działań politycznych, a także propagandowych”[82].

To właśnie emigracja solidarnościowa wspierana przez tradycyjnie wrogie Polsce Ludowej środowiska wychodźstwa wojennego miały być winne mizernym efektom polityki polonijnej PRL. I choć większość środowisk polonijnych bojkotowało reżim Jaruzelskiego[83] i czynnie wspierało podziemie w kraju, to zdarzały się jednak wyjątki. Władze Towarzystwa „Polonia” z satysfakcją konstatowały, że mimo porażki polityki polonijnej PRL po 13 grudnia 1981 r. „ciągłość kontaktów zachowana została z Fundacją Kościuszkowską w Nowym Jorku”, która w dalszym ciągu realizowała zapoczątkowany w latach sześćdziesiątych program wymiany stypendialnej pomiędzy Ameryką a Polską Ludową[84]. Poza Fundacją Kościuszkowską współpracowały z reżimem nieliczne i mało znaczące organizacje o charakterze sportowym i folklorystycznym w rodzaju American Athletic Club „Eagles” z Chicago czy też Chopin Singing Society z Buffalo[85]. Sytuacja ta nie uległa zmianie aż do 1989 r. Ekipa Jaruzelskiego mogła tylko pomarzyć o sukcesach, jakie na odcinku współpracy z Polonią odniósł Edward Gierek.           

 

Slawomir Cenckiewicz


 

[1] A.K. Paluch, Inkluzywne i ekskluzywne rozumienie terminu „Polonia”, „Przegląd Polonijny”, z. 2, 1976, s. 19.

[2] AIPN, IPN BU 01208/2421, mf 7029/2-1, Wyciąg z raportu agenta „Lota”, Waszyngton, 15 IV 1947 r., k. 20; Wyciąg z raportu [w dokumencie zamazany pseudonim agenta – przyp. S. C.] dotyczącego  J. Winiewicza, bez daty, k. 19; ibidem, mf 7029/2-2, Pismo wicedyrektora Departamentu VII MBP ppłk Kamińskiego do Mieczysława Mietkowskiego na temat J. Winiewicza, Warszawa, 6 V 1950 r., k. 96.   

[3] Propaganda antyniemiecka na terenie amerykańskim prowadzona była tak, żeby nie kojarzono jej z ruchem komunistycznym. Komuniści posłużyli się więc Komitetem Obrony Ziem Zachodnich kierowanym przez Leona Walkowicza, który – jak pisali komuniści – „oddaje nam zasługi” i „wierzy głęboko w niebezpieczeństwo niemieckie”. O takim kierunku propagandy na terenie polonijnym pisał konsul generalny w Nowym Jorku Jan Galewicz: „Z naszej inspiracji cały szereg działaczy polonijnych podniosło głos protestu przeciwko polityce amerykańskiej w tej dziedzinie [granicy zachodniej Polski – przyp. S. C.], od czasu do czasu pojawiają się odpowiednie artykuły w prasie polonijnej, różne grupy organizacyjne zajmują w tej sprawie publiczne stanowisko”. Zob. AAN, KC PZPR, 237/XXII-552, Pismo Jana Galewicza do Jana Czesaka z Wydziału Zagranicznego KC PZPR, Nowy Jork, 9 V 1950 r., k. 10-11. Jednak dla środowisk polonijnych była to akcja bardzo czytelna. Od początku kojarzono ją z komunistami i personalnie z prominentnym działaczem tzw. Sekcji Polskiej KP USA Bolesławem Gebertem. Por. Prawda o czerwonej „reemigracji” do Polski, „Nowy Świat”, 3 III 1949; AAN, KC PZPR, 237/XXII-555, Telefonogram Światowej Federacji Związków Zawodowych do tow. Bolesława Geberta, 14 III 1949 r., k. 5. 

[4] S.A. Blejwas, Polska Ludowa i Polonia amerykańska (1944–1956), „Przegląd Polonijny”, z. 1, 1996, s. 18.

[5] N. Polar, T. B. Allen, Księga szpiegów. Encyklopedia. Ludzie, organizacje, operacje, sprzęt. Historia i współczesność, Warszawa 2000, s. 677-678; Ch. Andrew, O. Gordijewski, KGB, Warszawa 1999, s. 654. Spośród agentów sowieckich polskiego pochodzenia, którzy wówczas odgrywali istotną rolę w działalności komunistycznej w USA, a później też niemałą w PRL – w literaturze wymienia się: Artura Salmana, znanego bardziej jako Stefan Arski, Bolesława Geberta „Atamana” i Oskara Lange „Frienda”. Współpracował z nimi Roman Moczulski „Canuck”, kierownik Polskiej Agencji Telegraficznej w Nowym Jorku. Po przejęciu przez komórkę polskiego wywiadu w USA „Estezet” kopii materiałów rządowych przekazywanych przez Moczulskiego dla Lange, w dniu 9 kwietnia 1945 r. zwolniono go z placówki PAT. Zob. Ch. Andrew, V. Mitrokhin, The Sword and the Shield. The Mitrokhin Archive and the Secret History of the KGB, New York 1999, s. 142 i n.; J. E. Haynes, H. Klehr, Venona. Decoding Soviet Espionage in America, New Haven and London 2000, s. 234–235 i in.; H. Romerstein, E. Breindel, The Venona secrets. Exposing Soviet Espionage and America’s Traitors, Washington 2001, s. 416-417. Na temat wpływów komunistycznych w Stanach Zjednoczonych zob. także: N. West, Venona. The Greatest Secret of The Cold War, London 1999; J. E. Persico, Roosevelt’s Secret War. FDR and World War II Espionage, New York 2001; M. J. Chodakiewicz, Tajny świat postępu, „Nowe Państwo”, 12 VII 1996; idem, Żydzi i Polacy 1918-1955. Współistnienie – zagłada – komunizm, Warszawa 2000, s. 625-626; R. Szymczak, Oskar Lange, American Polonia and the polish-soviet dilemma during world war II: the public partisan as private emissary, „The Polish Review”, vol. XL, no. 1, 1995, s. 3-27; idem, Oskar Lange, American Polonia and the polish-soviet dilemma during world war II: making the case for „People’s Poland”, „The Polish Review”, vol. XL, no. 2, 1995, s. 131-157. Także piszący te słowa wspominał o działalności polskich komunistów w Stanach Zjednoczonych, ich roli w propagowaniu „kłamstwa katyńskiego” i akcji wymierzonej w środowiska niepodległościowe: S. Cenckiewicz, Ignacy Matuszewski (1891–1946) – emigracyjne losy, „Arcana”, nr 35, 2000, s. 100-120. Niestety, nie wiedziesz czemu w jedynej monografii Komunistycznej Partii USA w języku polskim na próżno szukać informacji o tzw. Sekcji Polskiej. Zob. W. Batóg, Wywrotowcy? Komunistyczna Partia USA we wczesnym okresie zimnej wojny (1945-1954), Warszawa 2003. Działalności lewicy komunistycznej w Stanach Zjednoczonych wiele uwagi poświęcała samodzielna placówka polskiego wywiadu w USA „Estezet”. Dokumentacja na ten temat znajduje się w Instytucie J. Piłsudskiego w Nowym Jorku: IPA, AOG, „Estezet”, t. 13, 16-17, 30, 38). Zupełnie inaczej i kłamliwie – co oczywiste – swoją działalność przedstawiali rzecz jasna komuniści. Zob. m.in. B. Gebert, Z Tykocina za Ocean, Warszawa 1982, s.131-202; idem, Polska lewica w USA w latach drugiej wojny światowej, „Z pola walki”, nr 3, 1968, s. 199-221.

[6] AAN, KC PZPR, 237/XXII-555, Notatka B. Geberta (z informacją, że zna osobiście Hugh Brysona prezesa National Union of Marine Cook and Stewards, gdyż jest on członkiem KPUSA, podobnie Mare Rotshyld), 20 III 1952 r., k. 8-11. Wiadomo, że zakładanie przeróżnych organizacji o nazwach nie kojarzących się z komunizmem oraz infiltrowanie i opanowywanie istniejących ruchów i organizacji przez agenturę sowiecką było jedną z klasycznych metod stosowanych przez „Komintern”. W interesujący sposób mechanizm ten opisał ostatnio Piotr Gontarczyk w swojej znakomitej pracy na temat PPR: Polska Partia Robotnicza. Droga do władzy 1941-1944, Warszawa 2003, s. 37-38 i in. Z kolei dla Longina Pastusiaka działalność wymienionych wcześniej sowieckich przybudówek na terenie Stanów Zjednoczonych była wyrazem autentycznych, suwerennych i oczywiście „postępowych” tradycji polonijnych. Mimo obszernej już literatury na temat infiltracji komunistycznej w Stanach Zjednoczonych Pastusiak (w 2004 r.) wciąż utrzymuje, iż nic mu nie wiadomo jakoby za działalnością Stefana Arskiego, Leo Krzyckiego, Oskara Lange czy Bolesława Geberta stali Sowieci. Jego książka na temat stosunków polsko-amerykańskich w pierwszych latach powojennych jest swoistym kuriozum naukowym, w którym znajdziemy m. in. opowieści o toczącej się w latach czterdziestych w Polsce „wojnie domowej, w której przecież zginęło ponad 20 tysięcy osób” („ofiary były po obu stronach”), sabotowanym przez urzędników rządu RP na uchodźstwie procesie przekazywania dokumentacji i kluczy do budynków konsularnych czy wreszcie typologię środowisk polonijnych rodem z lat stalinowskich, gdzie antykomunistyczni działacze polonijni są „konserwatystami” i „prawicą” (Kongres Polonii Amerykańskiej i Komitet Narodowy Amerykanów Polskiego Pochodzenia) zaś wszyscy stronnicy Bolesława Bieruta i Edwarda Osóbki-Morawskiego to „postępowe kręgi polonijne”. Por. L. Pastusiak, Stosunki polsko-amerykańskie 1945-1955, Toruń 2004, s. 58-59, 92, 329, 334 i in.

[7] AAN, KC PZPR, 237/XXII-552, Notatka E. Bruna dla S. Dłuskiego, Waszyngton, 12 X 1949 r., k. 6-7.

[8] S. A. Blejwas, Polska Ludowa i Polonia…, s. 14-20.

[9] Ibidem, s. 15-16.

[10] Zob. W. Jędrzejewicz, Polonia Amerykańska w polityce polskiej. Historia Komitetu Narodowego Amerykanów Polskiego Pochodzenia, New York 1954; S. Cenckiewicz, Ignacy Matuszewski (1891–1946)…

[11] AAN, KC PZPR, 237/XXII/68, Notatka dotycząca spraw DP w Stanach Zjednoczonych, bez daty i autora, k. 170 [załączona do pisma Naczelnika Wydziału do Spraw Polonii Zagranicą MSZ do Wydziału Zagranicznego KC PZPR, Warszawa, 14 X 1950 r., k. 162].

[12] Ibidem, k. 171.

[13] AAN, KC PZPR, 237/XXII-553, Pismo ambasadora Jana Galewicza do Stefana Wierbłowskiego z MSZ, Waszyngton, 22 IX 1949 r. , k. 156-159. Władze amerykańskie wytaczały nawet procesy członkom KP USA za chęć obalenia ustroju i rządu Stanów Zjednoczonych. Zob. AAN, KC PZPR, 237/XXII-553, Pismo ambasady w Waszyngtonie do MSZ, Waszyngton, 29 I 1949 r., k. 34-37.

[14] J. Winiewicz, Co pamiętam z długiej drogi życia, Poznań 1985, s. 418.                                                                          

[15] AIPN, IPN BU 01208/2421, mf 7029/2-1, Wyciąg z raportu [w dokumencie zamazany pseudonim agenta – przyp. S. C.] dotyczącego  J. Winiewicza, bez daty, k. 19.

[16] Komuniści niepokoili się sprawą wyjaśnienia mordu katyńskiego przez Amerykanów. Interesowała ich również współpraca Polaków (m. in. ks. Antoniego Kwiatkowskiego, Jana Kucharzewskiego, Oskara Haleckiego, Ferdynanda Goetela i Józefa Mackiewicza) z władzami amerykańskimi, które pod koniec lat czterdziestych postanowiły wyjaśnić okoliczności mordu katyńskiego. W MBP wszczęto nawet operacje wywiadowcze o kryptonimach Farsa” i 23-00”, których celem było rozpracowanie Amerykańskiego Komitetu dla Zbadania Zbrodni Katyńskiej kierowanego przez Arthura Bliss Lane’a i Komisji Śledczej Kongresu kierowanej przez Madden’a. Sprawę zakończono w czerwcu 1954 r. “ze względu na brak agentury w tym obiekcie”. Zob. AAN, KC PZPR, 237/XXII-553, Pismo ambasady w Waszyngtonie do MSZ, 5 X 1949 r., k. 160-169; AIPN, 0236/55, Notatka informacyjna, Warszawa, 2 IV 1952 r., k. 1-12.

[17] AAN, KC PZPR, 237/XXII-552, Notatka E. Bruna dla S. Dłuskiego, Waszyngton, 12 X 1949 r., k. 7.

[18] Ibidem, k. 7-8; AAN, KC PZPR, 237/XXII-553, Pismo ambasadora Jana Galewicza do Stefana Wierbłowskiego z MSZ, Waszyngton, 22 IX 1949 r. , k. 156-159; ibidem, Pismo J. Galewicza do MSZ, 14 IV 1951 r., k. 294-299. Władze amerykańskie skupiły swoją uwagę głównie na Polskiej Żegludze Morskiej, Stowarzyszeniu „Polonia” i działaczach „postępowych” skupionych wokół takich pism jak „Głos Ludowy” i „Nowa Epoka”. Pismo „Nowa Epoka” powstało w 1949 r. z inspiracji konsulatu w Nowym Jorku w związku z tym, że detroicki „Głos Ludowy” mając opinię pisma komunistycznego znalazł się pod ostrzałem KPA i został poddany inwigilacji ze strony FBI. „Nową Epokę” redagowali Stanisław Gutowski (były sekretarz  generalny KPA i bliski współpracownik Karola Rozmarka w czasie wojny) i Jan Sliski (w przeszłości współredaktor „reakcyjnego” „Nowego Świata”). Jednak z chwilą ukazania się „Nowej Epoki” działacze KNAPP i KPA zaatakowali pismo z pozycji antykomunistycznych, czym zainteresowało się FBI. Zob. AAN, KC PZPR, 237/XXII-553, Pismo ambasadora Jana Galewicza do Stefana Wierbłowskiego, Waszyngton, 1 VII 1949 r., k. 130-131.

[19] J. Winiewicz, op. cit., s. 423; L. Pastusiak, op. cit., s. 460-462; AAN, KC PZPR, 237/XXII-553, Pismo ambasady w Waszyngtonie do MSZ, 15 II 1950 r., k. 224-233.  

[20] Cyt. za: L. Pastusiak, op. cit., s. 365.

[21] AAN, KC PZPR, 237/XXII-553, Sprawozdanie Cz. Miłosza z Cultural and Scientific Conference for World Peace w Nowym Jorku (25-27 marca 1949 r.), k. 85-95.  

[22] J. Winiewicz, op. cit., s. 372-373. Komuniści zapominali wówczas, że jeszcze kilka lat wcześniej entuzjazmowali się zakwalifikowaniem jako foreign agent czołowego przedstawiciela środowisk niepodległościowych Ignacego Matuszewskiego. Por. S. Cenckiewicz, Ignacy Matuszewski (1891–1946)…, s. 113-115; Department of Justice, Report of the Attorney General to the Congress of the United States on the Administration of the Foreign Agents Registration Act of 1938, as Amended for the Period from June 28, 1942 to December 31, 1944, Washington, DC, June 1945, s. 445 (w zbiorach The Hoover Library). Zob. także: B. Gebert, op. cit., s. 226-230.

[23] J. Winiewicz, op. cit., s. 372.

[24] Szerzej na temat akcji pomocowej Polonii amerykańskiej wobec Polaków w Niemczech zob. J. Cisek, Polski Komitet Imigracyjny. Polish American Immigration and Relief Committee (PKI-PAIRC) w Nowym Jorku, New York 2003, s. 18-29.

[25] AIPN, 0149/23, t. 1, Notatka informacyjna dotycząca imigracji „dipisów” do USA, Warszawa, listopad 1953, k. 14-22; ibidem, Raport „M-22” nt. Kongresu Polonii Amerykańskiej i prowadzonej przez niego akcji osiedleńczej, Washington, 8-9 IV 1949 r., k. 83-89.

[26] AIPN, 0297/43, t. 263, Informacja Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego nr 19 dotycząca Kongresu Polonii Amerykańskiej, Warszawa, lipiec 1956 r., k. 9-10.

[27] L. Pastusiak, Problematyka żydowska a stosunki polsko-amerykańskie. Pierwsze lata powojenne, „Dziś”, nr 5, 1996, s. 100. Szerzej na ten temat zob. idem, op. cit., s. 95-99; S.A. Blejwas, Polska Ludowa i Polonia…, s. 30-33. Co ciekawe nawet w 1956 r. komuniści sięgnęli po tę argumentację. W rozmowie z ambasadorem USA w Warszawie ówczesny wiceminister spraw zagranicznych Józef Winiewicz wspominał o powiązaniach gen. Andersa z „kołami antysemickimi”. Zob. AMSZ, zespół 9, wiązka 38, tom 516, Notatka z rozmowy z ambasadorem USA J. Jacobsem przeprowadzonej przez J. Winiewicza w dniu 17 maja 1956 r. (dotyczy m. in. wizyty Andersa w Białym Domu w dniu 3 maja 1956 r.), Warszawa, 17 V 1956 r., k. 10 (Winiewicz napisał w nawiasie, że Jacobs jest pochodzenia żydowskiego).

[28] Z demokracją Polską przeciw reakcji i pogromom!, druk ulotny Stowarzyszenia „Polonia” Międzynarodowego Związku Robotniczego, Nowy Jork 1946.

[29] A. Bliss Lane, Widziałem Polskę zdradzoną, Chicago 1948, s. 156-157.

[30] M. Chajn, Stosunek rządów polskich do powstania żydowskiej siedziby narodowej w Palestynie w latach 1945–1948, „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego”, nr 3, 2000, s. 359.

[31] S. Arski, Targowica leży nad Atlantykiem, Warszawa 1952, s. 19.

[32] Idem, Pasażerowie martwej wizy, Warszawa 1954. W 1955 r. obie książki ukazały się w formie jednego woluminu nakładem „Książki i Wiedzy”.

[33] S. Arski, Targowica leży nad Atlantykiem. Pasażerowie martwej wizy, Warszawa 1955, s. 295.

[34] Ibidem, s. 125-126.

[35] J. Lencznarowicz, Rola Towarzystwa „Polonia” w polityce PRL wobec Polonii w krajach zachodnich, „Przegląd Polonijny”, 1996, z. 1 (79), s. 45 i n. Osłabienie „sił reakcyjnych” w środowiskach polonijnych było tylko fragmentem polityki całego bloku sowieckiego względem antykomunistycznie nastawionych wspólnot etnicznych i emigracyjnych na Zachodzie. Istnieje nawet podobieństwo w strukturze, zależnościach instytucjonalnych i działaniu Towarzystwa „Polonia” z sowieckim Towarzystwem „Rodina” i podobnymi organizacjami w krajach „demokracji ludowej”. Zob. J. Lencznarowicz, Polityka PRL wobec Polonii w latach siedemdziesiątych XX wieku, [w:] W służbie Polsce i emigracji. Księga dedykowana Profesorowi Edwardowi Szczepanikowi, red. L. Nowak, M. Szczerbiński, Gorzów Wielkopolski 2002, s. 174.

[36] AMSZ, Międzyresortowa Komisja ds. Polonii Zagranicznej, bez sygn., Posiedzenie z 20 XII 1973 r., Wnioski usprawniające działalność i podnoszące rangę Towarzystwa „Polonia”, Warszawa, 22 III 1972 r., k. 1. Szerzej na temat powstania i działalności Towarzystwa „Polonia”: J. Lencznarowicz, Rola Towarzystwa „Polonia”..., s. 45. Zob. także: S. Cenckiewicz, Geneza Towarzystwa Łączności z Polonią Zagraniczną „Polonia”, „Pamięć i Sprawiedliwość”, nr 1, 2000, s. 161-169; idem, Geneza, działalność i udział rozgłośni „Kraj” w akcji reemigracyjnej (1955-1957). Przyczynek do studiów nad polityką PRL wobec emigracji i Polonii, „Niepodległość”, t. LIII-LIV, 2003/2004, s. 130-137.

[37] AMSZ, zespół 20, wiązka 26, tom 315, Uwagi Romualda Spasowskiego o aktualnej sytuacji polonijnej przesłane do Wydziału do Spraw Polonii MSZ, Waszyngton, 20 IX 1955 r., k. 8.

[38] Ibidem, k. 14.

[39] Cyt. za: J. Lencznarowicz, Rola Towarzystwa „Polonia”..., s. 46-47.

[40] S. Cenckiewicz, Geneza Towarzystwa..., s. 165-167.

[41] AAN, KC PZPR, 237/XXII-926, Proponowana szczegółowa zawartość paczki, bez daty, k. 37 (ibidem także statystyka dotycząca wysyłki paczek).

[42] M. Zaremba, Komunizm, legitymizacja, nacjonalizm. Nacjonalistyczna legitymizacja władzy komunistycznej w Polsce, Warszawa 2001, s. 315-316.

[43] AODWP, ATŁPZP, Posiedzenia Prezydium Zarządu Towarzystwa „polonia”, sygn. 010/A, Protokół z posiedzenia Prezydium Zarządu Towarzystwa „Polonia”  w dniu 14 stycznia 1960 r., s. 5.

[44] AIPN, MSW II 965, Notatka w sprawie zamierzeń propagandowych na zagranicę w roku 1966, w związku z zakończeniem akcji Tysiąclecia Państwa Polskiego (1960-1966),  bez daty i autora, k. 10. Zob. także: AIPN, MSW II 972, Tezy do referatu sprawozdawczego na Walne Zgromadzenie Towarzystwa „Polonia”, Warszawa, marzec 1965, k. 1-18.

[45] Ibidem, Tezy do oceny obchodów Tysiąclecia Państwa Polskiego w środowiskach polonijnych za granicą –przedstawionej Podkomisji Polonijnej Sejmu PRL w dniu 21 IV 1967 r., Warszawa, 10 IV 1967 r., k. 49-50

[46] Ibidem, Notatka w sprawie zamierzeń propagandowych na zagranicę w roku 1966..., k. 12-13.

[47] Ibidem, Dane statystyczne, Warszawa, 10 IV 1967 r., k. 56.

[48] AIPN, MSW II 964, Analiza i ocena przydatności środków propagandowych wysyłanych z kraju dla placówek do pracy polonijnej, bez autora i daty, k. 1-9; ibidem, Notatka dot. przeprowadzenia zmian w zakresie wydawanych dla Polonii biuletynów, Warszawa, 14 VIII 1965 r., k. 10-14.

[49] Szerzej na temat oblicza propagandowego Polonii na łamach prasy zob. A. Reczyńska, Obraz Polonii i emigracji w propagandzie PRL, „Przegląd Polonijny”, z. 1, 1996, s. 69-73.

[50] Sprawozdanie z działalności Towarzystwa Łączności z Polonią Zagraniczną za lata 1959-1966, Warszawa, lipiec 1967 r., s. 8-16 (także tab. nr 1); AMSZ, Międzyresortowa Komisja ds. Polonii Zagranicznej, bez sygn., Posiedzenie z 20 XII 1973 r., Wnioski usprawniające..., k. 2-3. Z notatki MSW z 1965 r. na temat Fundacji Kościuszkowskiej wynika, że prawdziwy przełom w tej organizacji nastąpił już w 1957 r., kiedy jej prezesem był Stefan Mierzwa. Funkcjonariusze Departamentu I MSW odnotowali, że Mierzwa nie popierał żadnego z polskich ugrupowań emigracyjnych wrogo ustosunkowanego do PRL, a poza tym otworzył Fundację na współpracę z krajem m.in. w dziedzinie wymiany stypendialnej (zob. AIPN, 0236/118, Notatka MSW na temat Fundacji Kościuszkowskiej, bez daty, k. 233).

[51] AAN, TŁP, t. I/307, Notatka M. Fudali ze spotkania z J. Białasiewiczem w Klubie Dziennikarzy Polonijnych, Warszawa, 29 V 1969 r., bps. Zob. także: K. Hrabyk, Kongres Polonii Amerykańskiej (1944-1972), Warszawa 1974, s. 202. Na idące w dobrą stronę zmiany wewnątrz KPA po odejściu Rozmarka wskazywało również MSZ. Zob. AMSZ, Dep. III – 1971, 41/75, 2, AP.26, Notatka o problemach polonijnych w Stanach Zjednoczonych, Warszawa, 7 IV 1971 r., mps, bps.

[52] AMSZ, Dep. III – 1973, 14/78, 2, AP.54, Szyfrogram ambasadora PRL w Waszyngtonie Witolda Trąmpczyńskiego do MSZ z 14 sierpnia 1973 r. (odpis), Warszawa, 15 VIII 1973 r., k. 7.

[53] AMSZ, Dep. III –  1973, 15/78, 8, AP.220, Sprawozdanie Stanisława Pawliszewskiego z podróży do USA i Kanady w okresie 12 listopada-17 grudnia 1973 r., Warszawa, 15 I 1974 r., k. 6–7.

[54] AAN, TŁP, t. I/315, List kierownictwa Towarzystwa „Polonia” do M. Chmielewskiej, Warszawa, 10 III 1969 r., bps.

[55] AAN, TŁP, t. I/320, List kierownictwa Towarzystwa „Polonia” do J. Drabika, Warszawa, 3 XI 1969 r., bps.

[56] J. Lencznarowicz, Polityka PRL wobec Polonii w latach siedemdziesiątych XX wieku, [w:] W służbie Polsce i emigracji. Księga dedykowana Profesorowi Edwardowi Szczepanikowi, pod redakcją L. Nowaka i M. Szczerbińskiego, Gorzów Wielkopolski 2002, s. 179-183.

[57] AMSZ, Dep. III – 1970, 38/75, 2, AP.0-07, Plan pracy Ambasady PRL w Waszyngtonie na 1971 r., 26 X 1970 r., k. 2.

[58] AMSZ, Dep. III – 1971, 41/75, 2, AP.26, Sprawy do ewentualnych rozmów z Polonią, Warszawa, 8 IV1971 r., bps.

[59] AIPN, MSW II 961, płk Z. Mikołajewski, Polonia zagraniczna – zarys społeczno-polityczny. Wnioski, Warszawa, 11 II 1971 r., k. 155-157.

[60] Zalecano by „Mazowsze” i inne zespoły folklorystyczne występowały za granicą z „bogoojczyźnianym” repertuarem, przez co podkreślano nie tylko otwartość władzy ludowej na „inne światopoglądy”, ale i niezależność artystów od władz oraz placówek konsularnych PRL. Ojcem koncepcji „zmiękczania” środowisk polonijnych, zwłaszcza tych w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, poprzez szeroką akcję kulturalno-oświatową (filmy, książki, sprzedaż płyt z piosenkami ludowymi, występy takich zespołów jak „Mazowsze” czy „Śląsk”) był sam płk Józef Czaplicki z Departamentu I Komitetu do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego. Zob. AIPN, 00231/116, t. 1, płk Józef Czaplicki, Notatka informacyjna dot. pracy na odcinku Polonii Amerykańskiej, Warszawa, 23 V 1955 r., k. 199-219; ibidem, Zagadnienie wzajemnego stosunku emigracji i polskich władz państwowych, brak autora i daty, k. 228. Akcentowanie pozornej niezależności „Mazowsza” od władz PRL nierzadko budziło sprzeciw niektórych urzędników ambasad i konsulatów. Przykładem może być wystąpienie Edwarda Drożniaka podczas zebrania sprawozdawczo-wyborczego Podstawowej Organizacji Partyjnej przy ambasadzie PRL w Waszyngtonie w dniu 24 stycznia 1962 r. Mówił on: „Próbowano początkowo oddzielić »Mazowsze« od Państwa i kraju, próbowano odizolować zespół od ambasady. Udało się nam to przełamać. Przedstawiciele ambasady byli obecni na przedstawieniach »Mazowsza«. Podkreślało się związanie »Mazowsza« z krajem, że jest to zespół Polski Socjalistycznej i nadal sale były pełne. Inna postawa doprowadziłaby do czegoś innego”. Zob. AAN, KC PZPR, sygn. 237/XXII-999, Protokół z zebrania sprawozdawczo-wyborczego POP przy ambasadzie PRL w Waszyngtonie, 24 I 1962 r., k. 5-6.

[61] AMSZ, Dep. III – 1970, 38/75, 2, AP.0-07, Plan pracy Ambasady PRL w Waszyngtonie..., k. 5-6.

[62] AMSZ, Dep. III – 1971, 41/75, 2, AP.26, Założenia intensyfikacji działalności informacyjno-propagandowej w USA, oprac. Stanisław Stanowski z Departamentu Prasy i Informacji MSZ, Warszawa, 1971 r., bps. Ponadto trzeba zaznaczyć, że pozornie „niezależne” od bieżącej polityki władz PRL instytucje w rodzaju Cepelii, Orbisu, PKO, LOT, Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego, Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce czy Stowarzyszenia PAX – należały do Towarzystwa „Polonia” jako „członkowie prawni” i współdziałały w polityce polonijnej Polski Ludowej. Por. ANIK, Zespół Kontroli Służby Zagranicznej, 1422/8, Wykaz członków prawnych i opłacanych składek, stan na 31 XII 1965 r., k. 184-185; Sprawozdanie z działalności Towarzystwa Łączności z Polonią Zagraniczną..., s. 60-61. W 1974 r. Towarzystwo „Polonia” (w osobie sekretarza generalnego Wiesława Adamskiego) zawarło nawet specjalną umowę ze Związkiem Spółdzielni Rękodzieła Ludowego i Artystycznego „Cepelia” (w osobie prezesa Tadeusza Weckowskiego). Była w niej mowa o rozeznaniu przez towarzystwo rynku zagranicznego dla „Cepelii”, sprzedaży towarów w ośrodkach polonijnych i nawiązywaniu kontaktów pomiędzy Polonusami a krajem. Zob. AODWP, ATŁPZP, Wytyczne, zarządzenia władz nadrzędnych 1959-1976, sygn. 26/84, Porozumienie zawarte w Warszawie w dniu 12 kwietnia 1974 roku pomiędzy Towarzystwem Łączności z Polonią Zagraniczną „Polonia” a „Cepelią” Związkiem Spółdzielni Rękodzieła Ludowego i Artystycznego w Warszawie, bps; ibidem, Projekt planu pracy z Polonią w krajach kapitalistycznych (zwłaszcza rozdziały „Zadania szczegółowe” oraz „Kultura i sztuka”), brak autora i daty [1971], bps.

[63] IV Zjazd Towarzystwa Łączności z Polonią Zagraniczną „Polonia”, Warszawa 1974, s. 28-37; A. Posern-Zieliński, Tradycja a etniczność. Przemiany kultury Polonii amerykańskiej, Wrocław 1982, s. 279-281.

[64] Czarna księga cenzury PRL, [Warszawa] 1977, s. 51.

[65] Ibidem, s. 51-52.

[66] AODWP, ATŁPZP, Rządowy „Plan pracy z Polonią w krajach kapitalistycznych”. Instrukcje, projekty, opracowania, notatki. Wyniki kontroli w/w planu przez NIK 1971-1975, sygn. 26/183, Plan pracy z Polonią w krajach kapitalistycznych, oprac. zespół pod przewodnictwem W. Kraśki, Warszawa, luty 1972 r., bps, s. 1-22. Zob. także: J. Lencznarowicz, Rola Towarzystwa „Polonia”..., s. 49; S. Cenckiewicz, Geneza Towarzystwa..., s. 163.

[67] AMSZ, Dep. III – 1972, 13/78, 11, AP.54, Notatka dotycząca problemów wymiany naukowej i kulturalnej z Polonią, oprac. W. Mikitiuk i J. Orewczuk, b.d., Warszawa, 1972 r., bps.

[68] AMSZ, Dep. III – 1970, 38/75, 2, AP.0-07, Plan pracy Ambasady PRL w Waszyngtonie na 1971 r., 26 X 1970 r., k. 5-6.

[69] Ibidem, k. 7.

[70] AMSZ, Dep. III – 1971, 41/75, 2, AP.26, Informacja Departamentu Konsularnego dotycząca kierunków współpracy z Polonią zagraniczną, Warszawa, lipiec 1971 r., bps.

[71] Szerzej na temat fermentu, jaki wywołała nowa strategia polityki polonijnej PRL w szeregach polonijnych i emigracyjnych w Stanach Zjednoczonych, zob. S. Cenckiewicz, P. Kardela, rec.: W. Piątkowska-Stepaniak, „Nowy Dziennik” w Nowym Świecie, Opole 2000, „Niepodległość”, t. LII, 2002, s. 270-295; P. Kardela, Stanisław Gierat 1903-1977. Działalność społeczno-polityczna, Szczecin 2000, s. 385-443 i in.; S. Cenckiewicz, U kresu ostatniego etapu. Emigracyjna działalność polityczna Tadeusza Katelbacha (1945-1977), [w:] T. Katelbach, Spowiedź pokolenia, Gdańsk 2001, s. 334-347; S. Cenckiewicz, Gromosław Czempiński donosi (o Kościele, Polonii i KOR), „Arcana”, nr 57, 2004, s. 84-112.

[72] AMSZ, Dep. III – 1971, 41/75, 2, AP.26, Informacja Departamentu Konsularnego dotycząca kierunków...

[73] Plan pracy z Polonią w krajach kapitalistycznych..., s. 1-22.

[74] W. Adamski, Polska – Polonia. Kierunki i formy współpracy, „Przegląd Polonijny”, z. 1, 1975, s. 7.

[75] Współpraca biznesmenów polonijnych z PRL była jednym z elementów polityki polonijnej komunistów. Zakładali oni, iż dzięki otwarciu Piszka i innych biznesmenów na współpracę z krajem przełamana zostanie niechęć mas polonijnych do PRL, a tym samym zwiększy się liczba Polonusów odwiedzających Polskę. Świadczyły o tym chociażby statystyki odwiedzin: w 1969 r. przyjechało do Polski 25 tys. turystów z USA (głównie Polonusów), a 1970 r. było już ich 35 tys. Poza politycznym i propagandowym aspektem współpracy biznesu polonijnego z PRL władzom zależało również na pozyskaniu kapitału amerykańskiego. Stąd też w rozmowach z Piszkiem, ale i Eugeniuszem Kusielewiczem z Fundacji Kościuszkowskiej, o. Michałem Zembrzuskim z sanktuarium maryjnego w Doylestown, Bolesławem Łaszewskim z Organizacji Polskich Biur Podróży, Chesterem Grabowskim, redaktorem pisma „Post Eagle”, czy Józefem Głowackim ze Zjednoczenia Polsko-Narodowego – przedstawiciele władz PRL zwracali uwagę m.in. na konieczność rozbudowy bazy turystycznej w Polsce, budowy sanatoriów dla Polonii i zwiększenia aktywności Orbisu (utworzenia biur przedstawicielskich w Nowym Jorku i Chicago). Dążono także do stworzenia na terenie Stanów Zjednoczonych sieci kolportażu czasopism i książek wydawanych w kraju. Co ciekawe, większość z tych przedsięwzięć miało być sponsorowanych przez samych zainteresowanych, czyli przez Polonusów. W związku z tak zarysowaną koncepcją pracy z biznesem polonijnym, władze konsularne MSZ wspólnie z Towarzystwem „Polonia” podjęły decyzję o zorganizowaniu wycieczki ok. 40 przemysłowców polonijnych z USA do Polski na Targi Poznańskie w czerwcu 1971 r. Zob. AMSZ, Dep. III – 1971, 41/75, 2, AP.26, Dokument nr 7, Notatka dotycząca przemysłowców polonijnych w USA, bps.

[76] „Na odcinku współpracy z Piszkiem wszystko zasadniczo postępuje OK” – pisał w grudniu 1969 r. Dende do Romana Brożka z centrali Towarzystwa „Polonia”. Zob. AAN, TŁP, t. I/319, List Leopolda Dende do Romana Brożka, 30 XII 1969 r., bps.

[77] AMSZ, Dep. III – 1971, 41/75, 2, Notatka informacyjna Stanisława Pichly, Warszawa, 6 V 1971 r., bps.

[78] Ibidem. W późniejszym czasie Piszek bardzo blisko współpracował zarówno z TŁPZP, jak i w ogóle z krajem. W latach siedemdziesiątych we współpracy ze Zjednoczeniem Gospodarki Rybnej chciał wybudować zakład przetwórstwa ryb. Trzeba przyznać, że władze PRL w wyjątkowy sposób starały się „dopieszczać” Piszka. W 1976 r. na wniosek Towarzystwa „Polonia” i odpowiednich czynników partyjnych MON zorganizowało mu nawet specjalny most powietrzny, umożliwiający przelot prywatnym samolotem do kraju. Przyjmowano go z pompą w gabinetach rządowych i partyjnych. W 1974 r., w rocznicę trzydziestolecia PRL, Gierek odznaczył Piszka odznaką Zasłużony dla Kultury Polskiej, a UJ uhonorował go tytułem doktora honoris causa. Zob. AAN, TŁP, t. I/317, Copernicus Society of America, List S. Moszuka do W. Adamskiego, Waszyngton, 10 III 1977 r., b.p.; ibidem, List J. Topisza do Zarządu Ruchu Lotniczego, Warszawa, 18 III 1976 r. Zob. także: AAN, TŁP, t. I/303, 4161/1, Ambasada PRL w Waszyngtonie, List Z. Tomkowskiego do Ambasady PRL w Waszyngtonie, Warszawa, 22 II 1974 r., bps. Zob. też: biogram Edwarda J. Piszka, [w:] Who’s Who in Polish America, New York 1996-1997, s. 358; E. Piszek, Some good in the World. A life of purpose. A memoir, Colorado 2001, s. 172-173 i n.

[79] Przykładem takiego panegiryku na cześć Piszka może być jeden z rozdziałów książki Olgierda Budrewicza zatytułowany Praktyczny idealizm milionera: Nasi między oceanami, Warszawa 1987, s. 53-64.

[80] D. Skotarczak, Obraz społeczeństwa PRL w komedii filmowej, Poznań 2004, s. 220-221.

[81] AODWP, ATŁPZP, Polonia w USA, sygn. 67/54, Ocena współpracy ze środowiskami polonijnymi w USA w 1986 r. i główne kierunki współpracy w tym zakresie oraz założenia na 1987 rok, Warszawa, sierpień 1986, bps.

[82] F. Bielak, A. Pepłoński, Polska emigracja polityczna a grupy antysocjalistyczne w kraju w latach 1976-1984, Warszawa 1985, s. 167.

[83] Zob. R. Sudziński, Polonia amerykańska wobec wprowadzenia stanu wojennego w Polsce w 1981 roku (w świetle prasy polskiej w Chicago), [w:] Studia z dziejów Polski i Europy w XIX i XX wieku, pod redakcją Janusza Farysia, ks. Romana Nira i Marka Szczerbińskiego, Gorzów Wielkopolski 2004, s. 249-256.

[84] Sprawy wyjazdu naukowców do krajów kapitalistycznych leżały w gestii kilkunastu wydziałów trzech pionów operacyjnych MSW (Departamentu I, II i III). Praca „po tym zagadnieniu” koncentrowała się głównie w: Wydziale II Departamentu I (opiniowanie kandydatów do organizacji międzynarodowych), Wydziale VI Departamentu II (wyjazdy naukowców z dziedziny fizyki jądrowej), Wydziale X Departamentu II (wyjazdy specjalistów angażowanych za granicą za pośrednictwem central MHZ), Wydziale VI Departamentu III (wyjazdy z obiektów kluczowych gospodarki narodowej), Wydziale IV Departamentu III (wyjazdy naukowców) i Wydziale II Departamentu III (wyjazdy naukowców i specjalistów rolnictwa). Zob. AIPN, MSW II 3323, Sprawozdanie Głównego Inspektoratu MSW z przeprowadzonych badań w sprawie wyjazdów naukowców i specjalistów polskich do krajów kapitalistycznych oraz pracy Służby Bezpieczeństwa w tym zakresie, Warszawa, 31 VIII 1967 r., k. 88. Sposób, w jaki komuniści traktowali wymianę stypendialną pomiędzy PRL a Stanami Zjednoczonymi dobrze oddaje wypowiedź jednego z pracowników Konsulatu Generalnego PRL w Chicago z 1963 r. W czasie zebrania szkoleniowego POP PZPR przy Konsulacie Generalnym PRL w Chicago „tow. Turbański zwrócił uwagę na konieczność bardziej szerokiego wykorzystywania stypendystów z kraju i to zarówno w pracy na zewnątrz, tzn. propagowaniu Polski w środowiskach, w których przebywają, jak i wewnątrz (wykorzystanie ich pobytu celem uzyskania informacji o USA, dziedziny ich pracy itp.)”. Zob. AAN, KC PZPR, sygn. 237/XXII-1000, Protokół z zebrania szkoleniowego POP przy Konsulacie Generalnym PRL w Chicago, 2 X 1963 r., k. 64. Od lat siedemdziesiątych całość spraw związanych z wymianą stypendialną prowadziło Towarzystwo „Polonia”, które po konsultacji z czynnikami rządowymi decydowało, komu Fundacja Kościuszkowska powinna przyznać stypendium. W jednej z notatek Departamentu I MSW z 1965 r. czytamy, że na podstawie porozumienia z ambasadą PRL w Waszyngtonie Fundacja Kościuszkowska „ma prawo dokonywać selekcji tylko spośród przedstawionych jej przez stronę polską kandydatów [do stypendiów]”. Zob. AIPN, MSW II 3320, Notatka informacyjna o Polonii w USA, Warszawa, 20 IX 1965 roku, k. 64; AAN, TŁP, t. I/325, podteczka 5341/5, Fundacja Kościuszkowska, List Z. Tomkowskiego do E. Kusielewicza, Warszawa, 15 XII 1975 r., bps.

[85] AODWP, ATŁPZP, Polonia w USA, sygn. 67/54, Ocena współpracy ze środowiskami polonijnymi w USA w 1986 r…, bps.

 

 

copyright: Slawomir Cenckiewicz  2005