Geneza i Strategia Inżynierów Na Emigracji 

Przyczyny Inżynierskiej Tułaczki

Profesor Andrzej Targowski

Rocznica 60-lecia Polonia Technica w Nowym Jorku nasuwa pytanie dlaczego znaleźliśmy się tutaj a nie pracujemy w Polsce? Odpowiedź tkwi w historii Polski, która od 350 lat jest albo w konflikcie albo w niewoli co powoduje, że Polacy emigrują tak z politycznych jak i ekonomicznych powodów. Emigracja Polaków zaczęła się pod koniec XVIII wieku, przybrała na sile w XIX wieku po Powstaniu Listopadowym i Styczniowym tworząc tzw. �diasporę wojowników i ofiar" a na przełomie XIX i XX wieku miała miejsce emigracja ekonomiczna, która dała początek "diasporze pracy."

Około 10 mln ludzi opuściło ziemie polskie pomiędzy 1860 a 1914 r. a w okresie międzywojennym (w czasach Wielkiego Kryzysu) ponad 2 miliony. W wyniku II Wojny Światowej, głównie pod przymusem, Polskę opuściło ponad 5 milionów osób (�diaspora ofiar"). Po wojnie w latach 1944 - 1990 nadwyżka emigracji nad migracją powrotną wynosiła 1,2 mln ludzi, powiększając obie diaspory1. W rezultacie można oszacować, że w XXI w. żyje ok. 15 mln. osób polskiego pochodzenia poza Polską, czyli ok. 30 proc. osób należących do polskiego narodu, gdyby wyłączyć z rozważań sprawę aktualnego obywatelstwa, które może być różne od polskiego.

W tej olbrzymie masie polskich emigrantów znajdują się tysiące polskich techników i inżynierów, których praca i talent przynosi korzyści krajom ich osiedlenia. I dlatego dziś tj. 20 października 2001 r. zebraliśmy się w Nowym Jorku, aby w rocznicę 60-lecia Polonia Technika zastanowić się nad naszym losem, inżynierów i techników, a także zastanowić się nad stanem polskiej techniki w XXI wieku, sterowanym przez oszałamiający postęp techniki w świecie.

Rola Techniki w 1000-letniej Historii Polski

Polska leży na terenach oddalonych od głównego nurtu postępu techniki, (Mezopotamia, Egipt) jaki wniosła epoka neolitu (kamienia gładzonego 7700-2200 p.n.e., w Polsce 4500-1700 p.n.e. ), stąd nowinki techniczne docierały do nas z kilku-setno-letnim a nawet paro-tysięczno-letnim opóźnieniem2. Dopiero od daty chrztu Polski w 966 r. Polska otrzymała lepszy dostęp do spuścizny rzymskiej cywilizacji i odtąd zaczęła się �europeizacja" Polski w postaci wnoszenia pierwszych murowanych budowli, głównie kościołów, co podkreślało autorytet władzy i rozwoju państwowości. W ślad za tym zaczął rozwijać się rynek na usługi rzemieślnicze i napływ niemieckich fachowców w XII i XIII wiekach, w wyniku czego zostały przeniesione na polski grunt nie znane przedtem technologie, metody i urządzenia, jak np. eksploatacja kruszców, kosa, gonty, młyny wodne, wiatraki, mosty, bruki, wodociągi, mury obronne, użycie konia do prac rolnych, nowoczesny zaprzęg, cechy rzemieślnicze, itp. Następnie na "pracy od podstaw" Piastów, Kazimierz Wielki spowodował, że Polska dogoniła cywilizację Europy Zachodniej już w połowie XIV w.

Następne dwa wieki to okres dominacji politycznej szlachty, która nie dopuściła do powstania silnego mieszczaństwa i władzy państwowej a technikę wdrażała przy pomocy specjalistów z Niemiec i Włoch, którzy wznosili reprezentacyjne budowle, eksploatowali wielkie piece hutnicze i manufaktury oraz ulepszali uzbrojenie i mierzyli posiadłości.

Dopiero w XVII w. wyłaniają się polscy pionierzy techniki, Jan Helweliusz opracował pierwowzór peryskopu (1631) a Adam Kochański (1667-1672) wniósł ulepszenia do zegarów. Od czasów Szwedzkiego Potopu datuje się tracenie niezależności Polski i jej pozostawanie za Zachodem i to w czasach wielkiego przyspieszenia techniki jakie wniosła Rewolucja Przemysłowa. Polska technika znalazła lepszy klimat do rozwoju dopiero w okresie Królestwa Polskiego zw. Kongresowym (1815-1830), kiedy zaczęto rozbudowywać bite drogi, przemysł oraz zapoczątkowano szkolnictwo techniczne.

Po Powstaniu Listopadowym (1830) kilkuset emigrantów zdobyło wykształcenie techniczne, głównie we Francji, by następnie zająć się transferem wiedzy europejskiej do krajów nierozwiniętych, takich jak Peru, Brazylia, Argentyna, gdzie budowali nowoczesną kolej (Ernest Malinowski, Władysław Kluger, Władysław Folkierski) i zakładali uczelnie techniczne (Edward Habich). Niestety ich talent nie służył Polsce, która w owym czasie była w niewoli trzech zaborców. Co więcej Imperium Rosyjskie po Powstaniu Styczniowym (1863) było niestety umacniane przez kilkuset polskich inżynierów, absolwentów petersburskiego Instytutu Komunikacji, z których najwybitniejszym był budowniczy mostów Stanisław Kierbedź, będący nawet ministrem Komunikacji.

W Polsce niepodległej (1918-1939), politycy postawili na rozwój kraju poprzez rozwój przemysłu w tzw. Centralnym Okręgu Przemysłowym, kierowany przez wicepremiera inż. Eugeniusza Kwiatkowskiego, równocześnie ten wybitny polityk doprowadził do budowy portu w Gdynii, jako przeciwwagi do portu Wolnego Miasta Gdańsk, będącego pod niemieckimi wpływami. Do kraju powróciło wówczas z emigracji setki wybitnych inżynierów, z których dwóch zostało nawet prezydentami (Gabriel Narutowicz, hydrotechnik) i Ignacy Mościcki, chemik). W wolnej Polsce, polscy inżynierowie wyróżniali się w projektowaniu broni, samolotów i lokomotyw, które to wyroby były wówczas na światowym poziomie.

W czasie II Wojny Światowej polscy inżynierowie, którzy znaleźli się na Zachodzie uczestniczyli w doskonaleniu uzbrojenia, np. w zakresie wyrzutników bomb na brytyjskich samolotach (Jerzy Rudlicki) czy peryskopów łodzi podwodnych (Rudolf Grundlach) a także w zakresie łączności radiowej i radiolokacji, jest to dorobek który może być porównany do ofiary krwi, aczkolwiek nie doceniany. Także więźniowie obozu Dora Nordhausen, którzy produkowali rakiety V1 i V2 zepsuli około paru tysięcy tych rakiet (z 7 tyś. wyprodukowanych tylko 2 tyś. doleciało do celu), co można nazwać "riversed engineering" i za co ci ponieśli śmierć, w tym mój ojciec śp. Stanisław Targowski, lider tego typu inżynierii. Tego rodzaju wkład do wojny w ogóle nie został zauważony.

W PRL (1945-1989) transformowano Polskę z kraju rolniczego w przemysłowo-rolniczy, wybudowując kilkanaście tysięcy fabryk, uruchamiając kształcenie inżynierów na masową skalę w kilkudziesięciu wyższych szkołach inżynierskich i na licznych politechnikach. W ten sposób nastąpiła korzystna politechnizacja społeczeństwa o korzeniach wiejskich, które nabrało apetyt na zaawansowane produkty i usługi. Niestety gospodarka centralnie planowana i ukierunkowana na rozwój przemysłu ciężkiego, w zasadzie nastawionego na produkcję uzbrojenia i zarządzana przez aparatczyków nie dawała szans na rozwój zaawansowanej techniki i rozwój inżynierskich talentów. Który inżynier wybijał się ponad przeciętność mógł liczyć tylko na kłopoty. O wybitnym konstruktorze obrabiarek Nowaku, Studencki Teatr Satyryczny wystawił sztukę "Złota rączka" a o równie wybitnym konstruktorze komputerów Jacku Karpińskim, Roman Bratny napisał książkę "Lot ku Ziemi." Niżej podpisany za propagowanie rozwoju informatyki i INFOSTRADY (w USA zwanej Information Superhighway3) był przez 6 lat odsunięty od pracy.

Tym niemniej w PRL przemysł obrabiarkowy, stoczniowy, wagonowy, energetyczny, wydobycie i przetwórstwo siarki, niektóre działy chemii, przemysł spożywczy (spirytusowy, przetwórstwo owoców, konserwy mięsne) i kilka jeszcze innych stało na dość dobrym poziomie, żeby nie powiedzieć, na światowym poziomie. Reszta przemysłu była średnio o 1 lub 2 generacje techniki w tyle za Zachodem. Stąd zakupiono 500 zachodnich licencji w latach 1970-tych, aby nadrobić opóźnienie do Zachodu. Polscy inżynierowie wybudowali także ok. 1000 fabryk za granicą, stając się np. liderami budowy cukrowni, pomimo, że na ironię losu, w tym czasie w PRL wprowadzono kartki na cukier. W latach 1970-tych udział maszyn i urządzeń w eksporcie wynosił ponad 40 proc., aczkolwiek wysokość całego eksportu nie była imponująca.

Warto zauważyć, że w PRL w 1980 r. było więcej inżynierów na 1 mln obywateli niż w Niemczech Zachodnich, 2 razy więcej niż we Włoszech i niewiele mniej niż we Francji. Aczkolwiek polscy inżynierowie mieli 5,7 mniej patentów od Niemców, 8 razy mniej od Włochów i 15 razy mniej od Francuzów, i 50 razy mniej w porównaniu do Amerykanów, nawet mniej od Meksykanów, gdzie w tym czasie było tylko 1 tyś. inżynierów z magisterskim stopniem. Podobne wyniki są na poziomie wzorów przemysłowych i wzorów handlowych4. Z tej porównawczej analizy wynika, że polscy inżynierowie w PRL byli około 10 razy mniej twórczy od kolegów z krajów rozwiniętych i niektórych krajów nowo-uprzemysłowionych. Zwłaszcza bardzo niekorzystnie wynika porównanie z Koreą Płd., która miała od nas 10 razy mniej inżynierów, a stała się potęgą przemysłową. Powodem tego stanu był zbiurokratyzowany i nierynkowy system zarządzania przemysłem, który doprowadzał do frustracji polskich inżynierów.

W III RP (od 1989 r.) rola techniki w rozwoju Polski zmalała, zbyt wcześnie zastosowana strategia liberalnej gospodarki doprowadziła do sprywatyzowania przemysłu poprzez wywłaszczenie Polaków i wyprzedaż fabryk za 10% wartości zagranicznym inwestorom, którzy co lepsze polskie fabryki zamykają, aby nie mieć konkurencji dla własnych wyrobów. W celu łatania budżetu "przejada się PRL" co doprowadziło do 3 mln bezrobotnych (17 proc.) oficjalnie liczonych i prawie drugie tyle już bez prawa do zasiłku, co stanowi klęskę żywiołową. Praktycznie polski przemysł i rzemiosło zostało zlikwidowane a banki przeszły w ręce zagranicznych właścicieli (ok. 70 proc. w porównaniu do 25 proc. przeciętnego udziału zagranicznego kapitału w bankach Zachodu), którzy teraz kontrolują politykę kredytową i nie popierają rozwoju polskich małych i średnich przedsiębiorstw. Aż 70 proc. absolwentów polskich techników i szkół inżynierskich nie może znaleźć zatrudnienia, stawiając pod znakiem zapytania celowość ich kształcenia. Partie, które popierały tego typu politykę nie weszły do Sejmu po wyborach w 2001 r.

Politycy III RP zastosowali jakże różną strategię rozwoju gospodarki od polityków II RP. M. in. powodem tego stanu rzeczy jest fakt, że gospodarką w II RP kierował inżynier z wizją i nawet 15 letnim planem, podczas gdy w III RP gospodarką kierują absolwenci SGPiS, gdzie uczono ich o "wyższości gospodarki socjalistyczne nad kapitalistyczną," i którzy zapewne nigdy nie odbyli praktyki w fabryce, aby nabrać szacunku dla techniki. "Wizję Polski," książkę5 napisaną przez nas w Stanach Zjednoczonych zlekceważyli, bowiem �planowanie" zostało odrzucone, jako "wrogie� gospodarce rynkowej, co jest oczywiście nie prawdą, bowiem tzw, indykatywne planowanie i komputerowe symulowanie rozwoju gospodarczego metodami ekonometrycznymi jest szeroko stosowane w krajach rozwiniętych, w tym w USA.

 

100 Najwybitniejszych Polskich Twórców Techniki

W polskiej historii i politologii bardzo mało mówi się o polskich technikach, co jest wynikiem tradycyjnego modelu nauczania i publicystyki, która preferuje polityków, pisarzy, a zwłaszcza poetów6. Podczas, gdy o stanie państwa decyduje poziom cywilizacji technicznej, którą tworzą technicy a nie poeci. Przyjrzyjmy się tym twórcom, a zwłaszcza 100 najwybitniejszych7. Otóż spośród tych stu, na przestrzeni ostatnich 200 lat, aż 52 proc. pracowało na rzecz innego kraju a nie Polski. I tak najwięcej najwybitniejszych polskich inżynierów pracowało na rzecz Francji-11, Rosji-8, Szwajcarii-8, USA-7, Peru-4, Turcji-3, Niemiec i Kanady-2 i po jednym na rzecz Argentyny, Austrii, Anglii, Grecji, Norwegii, Portugalii i Włoch. Oczywiście mówimy tu o tych inżynierach, których już nie ma wśród nas. Byli to nie tylko wybitni polscy inżynierowie, ale bez słowa przesady można powiedzieć, że byli to także wybitni inżynierowie w krajach osiedlenia, często nawet najwybitniejsi inżynierowie w skali światowej. Przeczy to tezie o braku talentu u Polaków do techniki. Okazuje się, że w sprzyjających warunkach, Polacy wykazali olbrzymi talent do techniki i gdyby nie 350 lat złej polskiej polityki, polska technika mogłaby by być nie gorsza od włoskiej, francuskiej, angielskiej a może nawet i niemieckiej.

Z uwagi na ograniczony czas, przyjrzyjmy się tym 7 najwybitniejszym polskim technikom, którzy pracowali w Stanach Zjednoczonych. Pierwszym inżynierem w USA był Tadeusz Kościuszko (1746-1817), wykształcony w Polsce i we Francji (Ecole de Genie). Kościuszko wsławił się świetnymi fortyfikacjami, które przyczyniły się do zwycięstwa pod Saratogą (1777) i pod West Point (1780) (bez wystrzału) i to z jego inspiracji powstała Akademia Wojskowa w West Point, szkoląca do dziś elitę wojskowych techników i taktyków.

Jerzmanowskiego Erazma Józefa (1844-1909) można uznać za pioniera amerykańskiego gazownictwa (opartego na jego patencie) w latach 1880-tych, gdzie dorobił się ogromnego majątku, z którego przyznawał nagrody m. in. Ignacemu Paderewskiemu, Henrykowi Sienkiewiczowi, Janowi Kasprowiczowi, czy Aleksandrowi Brucknerowi.

Modrzejewski Rudolf (Modjewski Ralph) (1861-1940) zasłynął jako budowniczy ok. 30 mostów stalowych i pionier mostów wiszących, jego uczeń Joseph Strauss wzniósł najsławniejszy most amerykański Golden Bridge w San Francisco (1936). Największą sławę przyniósł mu most wiszący Benjamin Franklin Bridge przez rzekę Delaware w Filadelfii o rekordowej podówczas rozpiętości przęsła (533 m.) i sprężonych stalowych pylonach nośnych o wysokości 110 m. (1927). W trzy lata potem wzniósł podobny most Ambasador Bridge w Detroit, przez który często jeżdżę do Kanady. Jego firma Modjewski & Masters istnieje nadal pod tą samą nazwą.

Zwierzchowski Stanisław (1880-1940) jest uważany za twórcę nowatorskich konstrukcji turbin wodnych w Stanach Zjednoczonych, jako pierwszy Polak został zwyczajnym profesorem w Szkole Inżynierskiej Uniwersytetu Michigan (1912), gdzie opublikował szereg przełomowych prac naukowych na temat konstrukcji i sprawności turbin wodnych, szeroko wykorzystywanych potem w świecie.

Dąbrowski Jerzy (1899-1967) był wybitnym konstruktorem samolotów i jest uważany za twórcę nowoczesnego profilu skrzydła. Polskie samoloty jego konstrukcji wygrywały międzynarodowe zawody. Zaprojektował takie samoloty jak PZL 19, PZL 26, bombowiec Łoś, pościgowo-bombowy Wilk, pasażerski Wicher, rozpoznawczy Sum i myśliwski Jastrząb. Po II Wojnie Światowej pracował w USA, gdzie usprawniał konstrukcje popularnych samolotów Cessna, Convair, by pod koniec swojej inżynierskiej kariery w firmie Boeing, zaprojektować kabinę załogi i fotele do promu kosmicznego Space Shuttle.

Sędzimir Tadeusz (1894-1989) jest wynalazcą metody ocynkowania stali w atmosferze beztlenowej, był także pionierem konstrukcji urządzeń walcowniczych blachy na zimno (walcarki planetarne i wielo-walcowe) i technologii w zakresie obróbki plastycznej i ochrony przeciwkorozyjnej. O ile Andrew Carnegie (1835-1919) zbudował amerykański przemysł stalowniczy o tyle polski inzynier T. Sędzimir uszlachetnił jego technologie, które dostarczał największym światowym firmom w oparciu o swoje 73 patenty.

Bekker Mieczysław Grzegorz (1905-1989) jest współtwórcą nauki zwanej mechaniką układu pojazd-teren i współtwórcą pojazdu księżycowego. Bekker wykształcenie uzyskał na Politechnice Warszawskiej (1929) by po pracy w polskim i kanadyjskim przemyśle zbrojeniowym osiąść w Stanach Zjednoczonych w 1956 r. Najpierw prowadził wykłady z "Mechaniki Lokomocji Lądowej" na Uniwersytecie Michigan, które prowadził także m. in. na MIT. Potem został zatrudniony przez General Motors, gdzie zaprojektował pojazd księżycowy dla programu Apollo (LVR-Lunar Roving Vehicle). Trzy jego pojazdu znalazły się na Księżycu, gdzie swego czas wybierał się nasz legendarny �pan Twardowski." Otrzymał 14 znaczących patentów, opublikował ok. 200 prac naukowych i miał kilka tytułów doctor honoris causa od sławnych uczelni.

Warto zauważyć, że ci najwybitniejsi polscy inżynierowie bardzo mocno udzielali się w organizacjach polonijnych i łożyli na rozwój techniki i kultury w Polsce, co świadczy że zdawali sobie sprawę, że ich sytuacja była nadzwyczajna i że sercem nadal tkwili w Polsce, choć ciałem byli gdzie indziej. Np. u inż. Bekkera w domu w Kalifornii na ścianie wisiała reprodukcja z książki Jerzego Żuławskiego "Na srebrnym globie," choć już podjął pracę nad amerykańskimi pojazdami na Marsa, będąc głową na kolejnej planecie a nogami ciągle w Polsce.

Szersze omówienie prac kilkuset polskich inżynierów w USA znajduje się w specjalnej książce sfinansowanej w br. przez Polonia Technica, pod redakcją prof. M. Szczerbińskiego, a wydanej w ramach prac Światowej Rady Badań nad Polonią.

 

Strategia Polskiego Inżyniera na Emigracji w Stanach Zjednoczonych

Wymieniłem tu tylko tych najsławniejszych i już nieżyjących twórców techniki a przecież obecnie parę tysięcy polskich inżynierów pracuje w Stanach Zjednoczonych, zwłaszcza z fali Emigracji Solidarnościowej (1980+). Zapewne wnoszą nie mały wkład do amerykańskiej techniki, tym samym będąc nieobecnym w Polsce. Biorąc pod uwagę zły klimat dla techniki w III RP sytuacja ta jest korzystna bowiem ratuje polskich inżynierów przed wyjściem z zawodu. Gdyby byli w Polsce, np. musieliby utrzymywać się z pracy taksówkarza, z czym spotkałem się wielokrotnie odwiedzając Ojczyznę.

Polski inżynier gdy rozpoczyna pracę w USA natrafia na barierę językową i psychologiczną, bowiem Amerykański zwierzchnik nie bardzo wierzy w jego umiejętności. Z biegiem czasu i nieraz po kilku zmianach posady, nasz inżynier nabiera zaufania do siebie, wie, że nie jest gorszy od innych i także zwierzchnik zaczyna dostrzegać jego zalety. Zabiera to nieraz parę lat, w których następuje także adaptacja całej rodziny i zaczyna się powolne "stawanie na nogi." Siłą polskiego inżyniera jest ogólna inteligencja techniczna, dobra znajomość podstaw obliczeń inżynierskich, polot rozwiązań i pracowitość, rzadziej przedsiębiorczość. Tę ostatnią cechę zniszczyło pół wieku panowania PRL, gdzie przedsiębiorczość była tępiona.

Bardzo częstym błędem polskiego inżyniera w St. Zjednoczonych jest "siedzenie na dwóch stołkach" tutaj i w kraju, ciągle nie decydując się gdzie jest stałe miejsce pracy i robienia biznesu. Wydaje się, że w obecnych czasach, tj. na początku XXI w. powinna być korzystna następująca strategia:

Wybić się we własnym zawodzie w amerykańskim środowisku, co jest wspomaganie przez organizacje polonijne (KPA, Polonia Technica);

Przedstawianie polskiemu społeczeństwu niezależnych opinii emigracji na temat stanu Polski8 (postawa patriotyczna);

Stałe podnoszenie swoich zawodowych kwalifikacji, jak np. zdanie egzaminu na PE, umiejętność posługiwania się informatycznymi systemami takimi jak CADD, CAPP, CAM, office automation and communication, itp.

Pierwsza strategia zdecydowanie kładzie nacisk na zawodowe wtopienie się w środowisko amerykańskie, bowiem co dobrego robisz dla Ameryki będzie także dobre i dla Polski. Dlatego polscy inżynierowie i naukowcy muszą swe prace przedstawiać w amerykańskich towarzystwach i publikować w profesjonalno-naukowych periodykach a nie np. w Polonia Technica. Bowiem tylko w amerykańskim środowisku inżynierskim lub naukowym następuje właściwa weryfikacja rozwiązań i talentu.

Druga strategia daje szansę patriotycznej aktywności, bowiem nastały takie czasy w III RP, że trzeba apelować o rozwój polskiej techniki, bez której Polska stanie się kolonią. Każdy z inżynierów, w tym polonijne organizacje może wziąć udział w tzw. transferze wiedzy technicznej do Polski, jak to np. robi prof. Andrzej Nowak ze sławnego Uniwersytetu Michigan. Zaraz po upadku PRL, m. in. i ja zająłem się w ramach Północno-Amerykańskiego Centrum d/s Polskich - STUDIUM, transferem wiedzy gospodarczo-politycznej do post-PRL-owskiej Polski, co wyraziło się w opublikowaniu 5 indywidualnych i zbiorowych książek9. Aczkolwiek Rodacy w Kraju nie lubią rad z Polonii, a nawet samej Polonii (o czym świadczą projekty ustaw o paszportach i obywatelstwie) tj. książki te trafiły do bibliotek, gdzie następne pokolenia, bardziej chłonne na wiedzę, mogą je studiować i wykorzystać. W każdym razie, my tu na emigracji zrobiliśmy co do nas należy, tak jak swego czasu wykazała się Błękitna Armia gen. J. Hallera, którą spotkało po I Wojnie Światowej wiele afrontów w II RP. Cóż taki jest nasz los i konsekwencje nienormalnego życia Polaków w ostatnich 350 latach.

Trzecia strategia jest szalenie ważna dla każdego inżyniera uprawiającego zawód w okresie Fali Informacyjnej, gdzie komputer zastąpił suwak i arytmometr z Fali Uprzemysłowienia. Obecnie w Ameryce, inżynier bez znajomości technik informatycznych nie ma szans na sukces.

Pamiętajmy jednak, że dziś w technice jest bardzo trudno o indywidualny sukces. Obecnie rozwiązania techniczne są dziełem wielo-osobowych zespołów, w których często indywidualność twórców jest rozmazana. Sukces inżyniera nie może być mierzony li tylko w kategoriach pieniężnych lub w sławie w prasie. Najczęściej uznanie dorobku przychodzi, choć wcale nie musi, zwykle po śmierci, kiedy twórca już nie grozi nikomu.

Chyba najważniejsze dla nas inżynierów jest sprawdzone działanie wyrobu, procesu, systemu, podejścia czy teorii i ich przyjazne dla człowieka zastosowanie. Tak jak dla lekarza jest najważniejsze nie szkodzić i wyleczenie pacjenta. Inżynierowie tworzą cywilizację a poeci i artyści sprawiają, że nie jest nam w niej nudno. I tym pozytywnym akcentem chciałbym spiąć klamrą inżynierów i poetów, o których mówiłem na wstępie.

(Endnotes)

1 Adam Walaszek red. Polska Diaspora, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 2001 r. s. 9.

2 Bolesław Orłowski, �Dzieje techniki polskiej," w Andrzej Targowski i Andrzej Ajnenkiel, red. Losy Polski i Świata, Warszawa: Bellona, 2000, s. 106.

3 Wiceprezydent Al. Gore, propagator tej koncepcji przyznał, że ściągnął ten pomysł od �kogoś innego" w Wired , December, 1995. Był wówczas młodym kongresmanem, członkiem Komisji d/s Wywiadu w Kongresie USA i wiedział co my robimy za Żelazną Kurtyną.

4 Andrzej Targowski, Chwilowy Koniec Historii, Warszawa: Nowe Wydawnictwo Polskie, 1991, s. 160.

5 Andrzej Targowski i Stanisław Dronicz, red. Wizja Polski, Warszawa: Cinderella Books, 1997 r.

6 Józef Piłatowicz, Inżynierowie Polscy w XIX i XX wieku, Warszawa: Polskie Towarzystwo Historii Techniki, 2001. 7Op.cit.

8 Wnioski te zgłosiłem na II Zjeździe Polaków w Polsce w maju 2001 r., które to Zjazd zatwierdził.

9 A. Targowski,Chwilowy Koniec Historii, Warszawa: Nowe Wydawnictwo Polskie, 1991, A. Targowski, Dogonić Czas, Warszawa: Bellona, 1993, A. Targowski, red. Obrona Polski, Warszawa: Bellona, 1993, A. Targowski i Stanisław Dronicz, red. Wizja Polski, op.cit. II wyd. A. Targowski i A. Ajnenkiel red. Los Polski i Świata, Warszawa: Bellona, 2000.

 

 

 kontakt z nami:
    info@videofact2.com  

VideoFact polska strona  

 

All rights reserved. VideoFact © 1999, 2000, 2001