Kto przyjedzal, co robil i mowil w USA?

 

Włodzimierz Cimoszewicz

 
     
     
  W polskiej prasie opublikowano zawartość kolejnej teczki. Tym razem z przeszłości musiał tłumaczyć się Włodzimierz Cimoszewicz. Według jednej z gazet obecny marszałek Sejmu - przy okazji wyjazdu na stypendium Fullbrighta - stał się współpracownikiem SB o pseudonimie "Carex".

Z opublikowanych akt wynika, że 25 września 1980 r. został on zarejestrowany przez Wydział II Departamentu I MSW jako kontakt operacyjny. Z archiwalnych dokumentów wynika również, że Cimoszewicz utrzymywał kontakty z SB także po powrocie do Polski z USA w 1983 i 1984 r.

Według gazety w aktach zachowała się własnoręcznie pisana przez Cimoszewicza dwustronicowa notatka, którą sporządził podczas pobytu w USA; opisał w niej wizytę, jaką złożyli mu pracownicy wywiadu amerykańskiego. Notatkę przekazał oficerowi prowadzącemu w USA, który pracował w polskiej misji przy ONZ.

"To była informacja przekazana konsulowi. Gdy w trakcie stypendium usiłowały mnie zwerbować amerykańskie służby specjalne, zgłosiłem ten fakt do naszej placówki dyplomatycznej. Nigdy nie pisałem żadnego oświadczenia dla żadnego oficera prowadzącego. Opisałem to zdarzenie tylko konsulowi" - zapewnia Cimoszewicz. Marszałek przekonuje, że padł ofiarą "brudnej gry wyborczej".

Cimoszewicz pytany o współpracę z SB przypominał bezustannie, iż sąd lustracyjny stwierdził, że nie był współpracownikiem służb specjalnych PRL