Co w Polsce

 
     
 
KRZYSZTOF GOTTESMAN

Przesluchanie premiera Leszka Millera przez sejmowa komisje sledcza bylo 
punktem zwrotnym. Pokazalo w sposob dobitny, iz afera Rywina jest w 
istocie kryzysem calego panstwa i jego elit. Od tego, jak elity zechca 
kryzys opisac, wyjasnic i rozliczyc, zalezy, czy III Rzeczypospolita ma 
jeszcze szanse na sanacje. Byc moze nalezy skupic wysilki na budowie IV 
Rzeczypospolitej.

To pierwsze rozwiazanie musialoby sie laczyc z samooskarzeniem. Zawolaniem 
i przyznaniem, ze krol jest nagi. Okazaniem, ze za fasada demokracji kryje 
sie dzungla chorych powiazan polityki, gospodarki i mediow. 

Walka o jawnosc

Nie ma wielu przeslanek, by w to wierzyc. Caly dotychczasowy przebieg 
powstawania komisji sledczej i prowadzonych przez nia przesluchan wskazuje 
na cos odmiennego. Malo kto juz dzis chce pamietac, jak silny byl opor 
lewicy, przed powolaniem komisji sledczej. Pozniej, jak dlugo sie spierano 
o jej wielkosc, o zakres dzialania. Ale warto tez przypomniec, ze 
dziesiecioosobowy sklad komisji, korzystny dla Sojuszu Lewicy 
Demokratycznej, zostal przeglosowany tylko dlatego, ze na sale obrad nie 
przyszlo dziesieciu poslow Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa 
Ludowego. 

Udalo sie natomiast, co okazalo sie brzemienne w skutkach, zrealizowac 
postulat jawnosci. Dzisiaj, przyzwyczajeni do transmisji na zywo z sali 
kolumnowej Sejmu, nie pamietamy, ze ta jawnosc prac komisji - wartosc 
podstawowa z punktu widzenia panstwa demokratycznego - rodzila sie w 
duzych bolach. Nie tylko wielu politykow, ale rowniez przedstawiciele 
prokuratury mnozyli watpliwosci i przeszkody, by dostep opinii publicznej 
do prac komisji maksymalnie utrudnic. Poczatkowo komisja miala obradowac w 
malej sali, z ograniczonym dostepem dziennikarzy. 

Nacisk opinii publicznej wyrazany przede wszystkim poprzez media i 
dzialania opozycji sprawily, ze glosne wypowiedzenie sie przeciw komisji i 
jawnosci obrad okazalo sie niemozliwe. Nie znaczy to, ze od tego momentu 
wszystko potoczylo sie sprawnie. Najbardziej zainteresowani ukryciem sedna 
korupcyjnej propozycji zaczeli stosowac bardziej wyrafinowane sposoby 
destrukcji. Dziurawa, wybiorcza pamiec byla sposobem najczesciej 
stosowanym przez swiadkow. - Nie pamietam - odpowiadali premier Miller, 
minister Nikolski, minister Jakubowska, rowniez Adam Michnik zapytany o 
kontakty z prezydentem, sekretarz Czarzasty. Charakterystyczne, ze pewne 
szczegoly pamietali oni z fotograficzna wrecz dokladnoscia, a minister 
Dabrowski za nic nie mogl sobie przypomniec, co mu powiedzial premier po 
przeczytaniu 27 grudnia artykulu w "Gazecie Wyborczej". 

Do dzis nie udalo sie uzyskac billingow z Kancelarii Premiera.

Trudny poczatek

System komunistyczny upadl w Polsce rowniez dlatego, ze jego 
przedstawiciele uznali go za calkowicie niewydolny. Dalsze jego trwanie 
moglo doprowadzic do ogolnej katastrofy. Byli jednak na tyle silni, by 
dyktowac warunki swej kleski. O to, czy mozna bylo w Polsce postapic 
wowczas inaczej, spory trwaja i trwac beda jeszcze dlugo. Coraz 
powszechniejsze staje sie natomiast przekonanie, ze pozniej popelniono 
wiele bledow rozszerzajac zawarte porozumienia na coraz rozleglejsze 
obszary zycia politycznego, spolecznego i, zwlaszcza, ekonomicznego. Tak 
zwana afera Rywina zaczela sie na progu lat dziewiecdziesiatych. 

Z jednej strony nie nazwano i nie rozliczono komunistycznego zla, 
wprowadzajac do zycia publicznego swoisty relatywizm moralny. Z drugiej 
strony nowy porzadek ekonomiczny byl w sporej czesci budowany na wcale nie 
ekonomicznych podstawach. Pozwolilo to silom starego porzadku lagodnie 
przejsc przez czas zmiany ustroju. To stwierdzenie jest przestroga, by nie 
popelnic podobnego bledu teraz. Afery Rywina nie mozna wyjasnic tylko 
troche, wskazac tylko niektorych winnych i tylko niektorych ukarac, 
odslonic tylko niektore mechanizmy.

W przeciwnym razie bedzie tak, jak z Funduszem Obslugi Zadluzenia 
Zagranicznego, najwieksza afera przelomu PRL-u i III RP, w ktorej biora 
udzial politycy, przedsiebiorcy, finansisci i, przede wszystkim, sluzby 
specjalne. Od poczatku lat dziewiecdziesiatych nie udaje sie nawet opisac 
funkcjonowania Funduszu, wskazac, gdzie sie podzialy 354 miliony zlotych, 
nie mowiac juz o rozliczeniu winnych. 

Ostatnio o Funduszu jest znowu glosno. Byly wysoki urzednik Najwyzszej 
Izby Kontroli Anatol Lawina zeznal przed sadem, ze z pieniedzy FOZZ byly 
oplacane sluzby specjalne, ale rowniez partie polityczne - zarowno 
postkomunistyczne, jak i postsolidarnosciowe. Abstrahujac od biezacej 
walki politycznej, powrot sprawy FOZZ jest wynikiem pozostawienia jej 
odlogiem na cale lata, wiecej, wielokrotnych prob odwlekania i 
doprowadzenia do przedawnienia. Krotka kariera ministerialna w rzadzie 
Leszka Millera sedzi Barbary Piwnik, przewodniczacej pierwszego skladu 
sadzacego FOZZ, wskazuje, ze jej powolanie do rzadu mialo jeden cel. 
Rozpoczecie procesu od nowa. Przy roznych okazjach, w sposob bardziej lub 
mniej spontaniczny sprawa FOZZ bedzie wracac. Tak dlugo, jak dlugo nie 
zostanie osadzona. W sensie prawnym, ale rowniez politycznym.

Bezkarne patologie

Siedemnascie i pol miliona dolarow, jakie Lew Rywin chcial dostac od Adama 
Michnika za korzystny dla "Agory" ksztalt ustawy medialnej jest suma 
ogromna. Jednak w Polsce w ostatnich latach bylo wiele afer, w ktorych 
zaangazowane byly rownie ogromne pieniadze. Czy ktos jest w stanie 
naprawde powiedziec, jakie pieniadze, w jaki sposob i do kogo przeplywaja 
w gornictwie? Jak prywatyzowany byl polski przemysl stoczniowy, dlaczego 
czlonkowie zarzadu Stoczni Gdanskiej byli zatrzymani przez policje? Czy 
wszystko wiadomo o handlu ropa i gazem oraz o ludziach tym sie 
zajmujacych. Jak finansowane sa partie polityczne i politycy? Jak w ciagu 
niespelna czternastu lat powstawaly miliardowe fortuny? Przekonanie Leszka 
Millera, ze skoro korupcja polityczna jest zakazana, to jej nie ma, jest 
przejawem arogancji. Bioracej sie niestety z ogromnego poczucia 
bezkarnosci.

Afera Rywina skupia w sobie wszystkie mozliwe patologie zycia publicznego. 
Patologie ekonomiczna, polityczna i medialna. Najlepiej widac to na 
przykladzie Wlodzimierza Czarzastego. Sekretarz Krajowej Rady Radiofonii i 
Telewizji jest przedstawicielem politycznego srodowiska umownie zwanego 
Ordynacka, ktory chce wplywac niejasnymi metodami na finansowe podstawy 
ladu medialnego. Biznes - polityka - media w jednym. Czarzasty 
funkcjonowal i niejako dorastal przez cale lata dziewiecdziesiate. Zaczal 
od pieniedzy postpezetpeerowskich zaangazowanych w rozne spolki, pozniej 
byl wiekszy biznes robiony juz w szerszym kregu. 

W drugiej polowie lat dziewiecdziesiatych z nadania prezydenta 
Kwasniewskiego wszedl w sklad instytucji ksztaltujacej lad medialny. Wizja 
tego ladu to pajeczyna wzajemnych zobowiazan oraz politycznych naciskow. 
Ten, kto ma wladze, ten ma media. Dzisiejsza telewizja publiczna pod wodza 
Roberta Kwiatkowskiego i przypadki Radia Blue oraz zabiegi wokol 
nowelizacji ustawy to laboratoryjny przyklad dzialalnosci Czarzastego. I 
nie tylko Czarzastego. Dla znakomitej czesci lewicy i srodowisk z nia 
zwiazanych Czarzasty jest nadal ich przedstawicielem. Sa z niego dumni. We 
wczorajszym przesluchaniu czlonek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji 
opowiedzial, jak Leszek Miller zajmowal sie mediami. Na spotkaniu z 
prezesem Polsatu Zygmuntem Solorzem wprost zadal mu pytanie, co moze 
zrobic, by nie sprzedal Polsatu Agorze. 

Kryzys zaufania

Brak szerokiej wiary w skutecznosc komisji z jednej strony i oczekiwanie, 
ze stanie przed nia rowniez prezydent Kwasniewski sa przejawem ogromnego 
kryzysu zaufania i przekonania, ze afera Rywina siega najwyzszych szczytow 
wladzy.

Nigdy w przeszlosci kryzys zaufania do panstwa i jego instytucji nie byl 
tak gleboki. W ciagu kilku ostatnich miesiecy dramatycznie spadlo zaufanie 
do premiera i rzadu, prezydenta, Sejmu i Senatu. Stracila rowniez "Gazeta 
Wyborcza", ktorej publikacja z grudnia ubieglego roku przyblizyla przeciez 
spoleczenstwu cala afere. 

W dzisiejszej Polsce brakuje uczciwosci i rzetelnosci we wszystkich 
dziedzinach. W polityce, w gospodarce, w zyciu codziennym. Jezeli 
zalozymy, ze demokracja to kultura polityczna, rzady prawa, wolnosci 
obywatelskie, kontrola nad politykami, udzial obywateli w zyciu 
spolecznym, to czy mozna z czystym sumieniem powiedziec, ze ktorys z tych 
punktow jest dzisiaj w pelni realizowany? Demokracje w Polsce nalezy 
mierzyc porownujac ja z krajami Zachodu, nie z komunistyczna przeszloscia 
czy innymi krajami postkomunistycznymi. 

Dlaczego dzis boimy sie o piecdziesiecioprocentowa frekwencje w glosowaniu 
dotyczacym tak fundamentalnej sprawy jak wejscie do Unii Europejskiej? 
Grupa ludzi, ktora z wlasnej woli rezygnuje z wplywu na zycie publiczne, 
jest ogromna. To nie sa wylacznie ludzie szeroko rozumianego marginesu. Sa 
wsrod nich rowniez tacy, ktorzy do zycia publicznego zrazili sie ostatnio. 
Aferami i nieudolnoscia kolejnych rzadow, klamstwem i kretactwem 
politykow, korupcja i kapitalizmem politycznym, upadkiem wszelkich norm 
moralnych, brakiem poczucia sprawiedliwosci i przyzwoitosci.

Jednak po Rywinie Polska juz nie bedzie taka sama. Skrywana i broniona 
wiedza o panstwie, jego instytucjach, ludziach je reprezentujacych, 
funkcjonowaniu gospodarki i mediow, jaka dostalo spoleczenstwo w trakcie 
obrad komisji sledczej, jest nie do przecenienia. Jest ona na pewno 
przerazajaca i moze okazac sie destrukcyjna. Ale fakt, ze kawalek po 
kawalku udaje sie ja wyrywac z rak dzisiejszych elit, daje nadzieje. -