Przestańcie krzywdzić!

by Krzysztof Wyszkowski

Ludzie okrągłego stołu wspomagani przez postkomunistyczne media rozpowszechniają pogląd, jakoby szpicle SB/WSW byli ofiarami tajnej policji politycznej, a nie sprawcami zła.

Ta propaganda przybiera czasem wymiar absurdalny – pewien znany agent SB porównał ich zachowanie nie do zdrady Judasza, a do słabości św. Piotra.

Zdarzało się, że człowiek już zwerbowany odzyskiwał uczciwy osąd moralny i zrywał współpracę. Bywało i tak, że agent informował wyłącznie o np. gospodarce materiałowej odmawiając donoszenia na ludzi. W stosunku do takich ludzi nigdy nie wysuwałem żadnego oskarżenia, przeciwnie – z wieloma utrzymuję normalne, a w paru przypadkach nawet przyjacielskie stosunki (korzystam z okazji, by tą drogą podziękować Jackowi, który poniósł wielkie koszty nieznaczącego incydentu z młodości, a który udzielił mi bardzo cennej pomocy prawnej w obronie przed atakami t.w. Bolka). Dlatego mam prawo odrzucić oskarżenia, że jestem samozwańczym tropicielem agentów lub mam manię zwalczania Lecha Wałęsy.

W środowisku dzialaczy Wolnych Związków Zawodowych byłem chyba ostatnim, który uznał za prawdziwe oskarżenia o agenturalność formułowane wobec Wałęsy już w latach 70. Mnie przekonały dopiero ustalenia dokonane przez Urząd Ochrony Państwa w 1992 r.  Ale i wówczas nie uważałem, żeby analiza tego przypadku była moim obowiązkiem (spotykałem się z takimi żądaniami z tej racji, że Wałęsa podjął działaność w WZZ przychodząc do mojego mieszkania 6 czerwca 1978 r.).  Dopiero otwarcie przez IPN możliwości zapoznania się z dokumentami SB otworzyło mi oczy na fakt, że jednak absolutna większość szpicli donosiła na konkretnych ludzi, wobec których aparat przemocy  natychmiast podejmował swą niszczycielską aktywność.

Wałęsa nie należał do tych, którzy informowali SB o stanie dyscypliny pracy, a przekazywał antykomunistyczne wypowiedzi swoich kolegów z Wydziału W-4. Ci ludzie stawali się następnie ofiarami wieloletnich represji. T.w. Bolek brał pieniądze za krzywdę wyrządzaną nie tylko tym mężczyznom, ale również ich żonom i dzieciom. Nigdy za te krzywdy nie przeprosił, nigdy – pomimo zgromadzenia wielkich bogactw – nie uznał za swój obowiązek ofiarować im rekompensaty. Przeciwnie – wyśmiewał ich, obrażał, nawet znieważał twierdzeniami, że to oni byli agentem o pseudonimie Bolek. Dlatego rozumiem emocje czytelnika, który pod tekstem na portalu Gazety Wyborczej („Niech Kaczyński nie prowokuje. Bo jeszcze dowie się wielu rzeczy – stwierdził Lech Wałęsa.”) skierował do niego następującą wypowiedź: „Jednego ci jednak nie mogę wybaczyć! – czasu i miejsca zwerbowania na kapusia TW-Bolek. (gdy) Trupy pomordowanych stoczniowców jeszcze nie ostygły. Niewiarygodna nikczemność i obrzydlistwo.”

Tym więcej racji, że Wałęsa nie był do szpiclowania przymuszany. Sam przyznawał, że nigdy mu nie grożono, ani go nie szantażowano. Dlatego widzę różnicę pomiędzy nim, a człowiekiem, który go wprowadzał do Stoczni w dniu 14 sierpnia 1980 r. i który skierował go w kierunku wiecu przy Bramie nr. 2.

SB wzięła Jurka w tym samym czasie co Wałęsę. Ale gdy t.w. Bolek dialogował z porucznikiem Graczykiem o, jak twierdzi, „Niemcach i Żydach”, Jurka skatowano tak strasznie, że do dzisiaj cierpi na związane z  tym pobiciem dolegliwości. W jego szafce znaleziono pistolet, który odebrał milicjantowi na ulicy w tej samej chwili, gdy Wałęsa z bezpiecznego drugiego piętra komendy milicji, wołał do kolegów, żeby zaprzestali walki.

Obaj pracowali na W-4 i przekazywali swoje donosy tym samym funkcjonariuszom SB. Od r. 1978 były t.w. Bolek i nadal czynny t.w. Kolega współpracowali z Wolnymi Związkami Zawodowymi. Później obaj działali w Solidarności też zawsze blisko siebie.

Ale t.w. Kolega przyznał mi się do współpracy i powiedział: „Dziękuję ci Krzysiu, zdjąłeś mi kamień z serca”, a t.w Bolek nadal swej winie zaprzecza. Dlatego Jurkowi, mimo, że donosił również na mnie, mogę wybaczyć, a Lechowi, dopóki nie przeprosi swoich kolegów, wybaczyć nie mogę. A tym, którzy namawiają Wałęsę do zaprzeczania, powiem – stajecie się współwinni krzywdy stoczniowców i ich rodzin, a wasza wina jest podobna do tej, jaka ciąży na zleceniodawcach Judasza. 

 

 glowna strona