Moskwa 5 marca 1940
Wyrok na Polske - Nie tylko Katyn
 Józef Szaniawski

 

Zbrodni wymordowania tysięcy bezbronnych polskich jeńców dopuściło się państwo rosyjskie zwane wówczas Związkiem Sowieckim, a rozkaz w sprawie zagłady polskich elit wydali 5 marca 1940 roku na Kremlu w Moskwie najważniejsi przywódcy Rosji. Była to zbrodnia ludobójstwa, którą Rosjanie najpierw ukrywali, jako tajemnicę państwową, a następnie kolejne ekipy na Kremlu zwalały zbrodnię na Niemcy, kłamiąc przez kilkadziesiąt lat. Pod presją faktów po upadku komunizmu w 1991 roku Rosjanie przyznali się do zbrodni, ale jedynie częściowo, manipulując faktami, ukrywając przed Polakami archiwa NKWD. Co więcej – Rosja nadal odmawia uznania „zbrodni katyńskiej” za ludobójstwo świetle prawa międzynarodowego.

Najnowszym elementem rosyjskiej manipulacji była wypowiedź ambasadora Rosji w Warszawie 10.02.2011 roku. Oto Aleksander Aleksiejew publicznie zapewnił, że „w Moskwie już zapadły polityczne decyzje odnośnie możliwości rehabilitacji polskich oficerów rozstrzelanych przez NKWD. Trwa poszukiwanie formuły prawnej, kwestia jest pod kontrolą najwyższego kierownictwa Rosji”.

Ambasador Aleksiejew ujawnił też, ze trwa odtajanie akt śledztwa katyńskiego. A przecież jeszcze kilka miesięcy temu sam prezydent Miedwiediew oficjalnie oświadczył, że Polacy otrzymali już wszystkie tajne dotąd dokumenty „katyńskie”. Jak widać w „sprawie katyńskiej” Rosjanie konsekwentnie kłamią i manipulują nadal, tak, aby ukryć istotę sprawy. Polscy oficerowie nie popełnili przestępstwa i nie potrzebują żadnej rehabilitacji, a ponadto byli obywatelami Rzeczypospolitej i tylko sądy polskie mogły ich skazywać, a tym bardziej rehabilitować. Dlatego oświadczenie ambasadora Aleksiejewa to kolejne matactwo, manipulacja i robienie wody z mózgu, co należy do starych rosyjskich tradycji.

Polska oczekuje dzisiaj od Rosji jednoznacznego określenia mianem ludobójstwa zbrodni wymordowania tysięcy bezbronnych jeńców polskich. Ponadto domagamy się, aby ujawnić pełną listę ofiar tego ludobójstwa dokonanego przez państwo rosyjskie (NKWD było jedynie katem wykonawcą egzekucji!).

Wreszcie wiadomo, że ludobójstwo sowieckie miało miejsce nie tylko w Katyniu, ale na całym ogromnym obszarze imperium zła m.in. w Bykowni, Kuropatwach, Charkowie, Kalininie. Mamy prawo domagać się, aby Moskwa ujawniła wszystkie miejsca, gdzie były popełnione zbrodnie ludobójstwa na Polakach. A o tym ambasador Aleksiejew milczy i sprytnie wprowadza do mediów temat zastępczy – rehabilitacja.

Katyń stał się nie tylko symbolem straszliwych zbrodni komunistycznych, ale również symbolem komunistycznego kłamstwa i fałszu wmawianego przez ponad pół wieku przez Moskwę, nie tylko Polakom, ale całemu światu. Tylko nieliczni w Europie i świecie mieli odwagę, aby głośno wypowiadać słowo prawdy przeciwko sowieckiemu kłamstwu. Katyń był największym kłamstwem politycznym związanym z II wojną światową. Było to prawdopodobnie główną przyczyną tego, że Jan Paweł II nigdy nie został wpuszczony do Rosji, a wiemy jak bardzo Ojciec Święty chciał się tam udać z pielgrzymką. Nie dopuścili do tego prezydenci Rosji Jelcyn i Putin oraz patriarcha Moskwy Aleksiej II. Nie przypadkiem dwaj ostatni byli wysokimi funkcjonariuszami KGB w okresie Rosji Sowieckiej. Obawiali się, że polski papież może głośno powiedzieć w Moskwie prosto w oczy jedno straszne słowo – Katyń!

To słowo Jan Paweł II przypominał wielokrotnie. Szczególne świadectwo papież pozostawił na kartach swego przesłania - „testamentu”, jakim jest „Pamięć i tożsamość”. Możemy tam przeczytać m.in.:

„Na Wschodzie pozostał dramat katyński, który do dzisiaj stanowi szczególne świadectwo walki, jaka wówczas została podjęta. (…) To dramat niewinnej śmierci – śmierci, która nie powinna ulec zapomnieniu. Tragiczne wydarzenia, które miały miejsce w Katyniu, Charkowie, Miednoje są rozdziałem w martyrologium polskim, który nie może być zapomniany. Ta żywa pamięć powinna być zachowana, jako przestroga dla przyszłych pokoleń.”

Należy właśnie w tym miejscu bardzo mocno zaakcentować stosunkowo mało znany fakt, że pierwszymi polskimi oficerami, których NKWD rozstrzelało w zbiorowej egzekucji byli księża – kapelani Wojska Polskiego. Nieprzypadkowo właśnie oni uznani zostali przez władze sowieckie za tą część polskich elit, którą należy wymordować w pierwszej kolejności. Byli to w większości księża katoliccy, ale ofiarami byli też także duchowni innych wyznań, w tym naczelny rabin Wojska Polskiego. NKWD ściągnęło ich wszystkich z różnych obozów jenieckich z całej Rosji w jedno miejsce, być może do Moskwy. Zostali zamordowani jako pierwsi na kilka miesięcy przed egzekucją w Katyniu i data ich męczeńskiej śmierci nie jest przypadkowa – 24 grudnia 1939 roku. W samą Wigilię! A więc jeszcze przed wyrokiem na Polskę z 5 marca 1940. Rosja do dzisiaj ukrywa, gdzie zostali zgładzeni i gdzie zakopani potajemnie. Nie mają nawet symbolicznego grobu.

5 marca 1940 roku na Kremlu w Moskwie został podpisany dokument, który był wyrokiem śmierci. Na zagładę skazanych zostało kilkadziesiąt tysięcy Polaków, którzy zostali schwytani i uwięzieni przez Armię Czerwoną po agresji  na PolskęRosji sowieckiej 17 września 1939. Największą grupę wśród nich stanowili oficerowie i generałowie Wojska Polskiego. Ale dokument z 5 marca dotyczył także policjantów, oficerów KOP, urzędników państwowych i samorządowych, adwokatów, leśników, nauczycieli, prawników, bankowców, profesorów wyższych uczelni, księży, lekarzy i innych, którzy stanowili elitę II Rzeczypospolitej. Dokument śmierci określał ich jako „wrogów ludu”, „nacjonalistów”, „powstańców” i „zawziętych wrogów władzy sowieckiej, pełnych nienawiści do ustroju sowieckiego”.

Należy podkreślić jednoznacznie i z całą mocą – to nie NKWD, ale rząd i państwo rosyjskie zwane wtedy Związkiem Sowieckim, zgładziło elity Rzeczypospolitej. Zbrodniarze z tajnej policji politycznej, jaką było NKWD byli jedynie katami – wykonawcami morderczego wyroku. Wyrok ten podpisali 5 marca 1940 najważniejsi przywódcy polityczni Rosji sowieckiej. Byli to: Józef Stalin – dyktator i sekretarz generalny partii komunistycznej, Wiaczesław Mołotow – premier rządu, a zarazem minister spraw zagranicznych, Michaił Kalinin – przewodniczący Rady Najwyższej – parlamentu sowieckiego (oficjalnie głowa państwa), marszałek Klimient Woroszyłow – dowódca Armii Czerwonej i minister obrony, Ławrientij Beria – minister spraw wewnętrznych, a jednocześnie szef tajnej policji NKWD, Anastas Mikojan – wicepremier rządu rosyjskiego, a zarazem minister handlu, Łazar Kaganowicz – minister transportu. Odpowiedzialność za zbrodnię ludobójstwa rosyjskiego na bezbronnych polskich jeńcach jest oczywista w świetle prawa międzynarodowego! To jest obecnie w 2011 roku istotą, „sprawy katyńskiej”.

Po agresji sowieckiej 17 września 1939 roku w wyniku działań bojowych Armia Czerwona wzięła do niewoli ponad ćwierć miliona (250 tysięcy) żołnierzy, podoficerów, oficerów i generałów Wojska Polskiego z ogólnej liczby blisko 900 tysięcy, którzy wyruszyli na wojnę po mobilizacji powszechnej pod koniec sierpnia 1939r. Rosjanie zresztą sami przyznali się do tego, kiedy premier rządu sowieckiego Wiaczesław Mołotow mówił o tym w swym przemówieniu posiedzeniu Rady Najwyższej ZSRS w październiku 1939. Dopiero potem późną jesienią 1939 i zimą z 1939 na 1940 rok NKWD wyaresztowało na zdobytych terytoriach II Rzeczypospolitej kilkadziesiąt tysięcy urzędników państwowych, nauczycieli, policjantów, księży, bankowców i leśników. To właśnie leśnicy stanowili po oficerach Wojska Polskiego największą grupę wśród uwięzionych, a następnie „rozwalonych” przez NKWD w wyniku morderczego rozkazu z 5 marca 1940.

Większość więźniów znajdowała się w trzech obozach: Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Między kwietniem a majem 1940 roku byli wywożeni grupami. Więźniowie Kozielska trafili do Katynia, Starobielska – do Charkowa, Ostaszkowa – do Miednoje. Tam każdego z nich stawiano nad dołem i zabijano strzałem w tył głowy. Nie znamy dokładnego losu „mniejszej” – choć kilkunastotysięcznej – grupy zamordowanych w innych miejscach imperium zła.

Wymordowanie kilkudziesięciu tysięcy bezbronnych polskich jeńców wojennych było bez precedensu w dziejach cywilizowanego świata. Już w epoce starożytnej jeńcy wojenni byli szanowani i otaczani należytą opieką, szacunkiem, chociaż zarazem byli troskliwie pilnowani. Wystarczy sięgnąć do „Iliady” Homera, albo do „Starego Testamentu”. Rosja sowiecka – imperium zła nie było jednak państwem cywilizowanym! Wydawało się, że po jego upadku Rosjanie udostępnią wszystkie tajemnice związane z ludobójstwem sowieckim na Polakach. Pewne pozytywne kroki w tym kierunku zrobił prezydent Borys Jelcyn po 1991 roku.

Ale Rosja premiera Putina nie tylko nie poczuwa się do odpowiedzialności za ludobójstwo, ale nie chce nawet udostępnić Polsce archiwów NKWD, dotyczących zbrodni na polskich elitach. Dlaczego?! Przecież do samej zbrodni po pół wieku kłamstwa Moskwa przyznała się jeszcze za Gorbaczowa i Jelcyna. To prawda, ale Rosjanie nigdy nie przyznali się ani do skali zbrodni na Polakach, ani do miejsc gdzie ta zbrodnia została popełniona. Katyń pod Smoleńskiem to miejsce egzekucji, „tylko” około czterech i pół tysiąca polskich jeńców. Wiemy, też, iż ponad dwadzieścia tysięcy pozostałych NKWD zgładziło w Charkowie, Bykowni, Miednoje, Kuropatach a także nad Morzem Białym. Fakt, iż Rosja nie chce udostępnić nam żadnych dokumentów zbrodni na Polakach pozwala domniemywać, że prawda o tym jest jeszcze dużo gorsza i bardziej straszliwa niż wiemy dotąd!

Są mianowicie nieudokumentowane, ale realne przesłanki, które wskazują, że ogólna liczba wymordowanych przez oprawców NKWD polskich elit przekracza siedemdziesiąt tysięcy, a egzekucje odbywały się na całym ogromnym terytorium imperium zła. Katyń był jedynie najbardziej znanym miejscem zbrodni!

Moskiewski wyrok śmierci z 5 marca dotyczył oficerów Wojska Polskiego i polskich elit nie tylko w latach wojny. W warunkach totalitarnego systemu i komunistycznego reźimu  był on ponadczasowy i jego realizacja jedynie na mniejszą skalę, miała miejsce już po 1945 roku. Czym bowiem były wyroki kapturowych sądów komunistycznych na rotmistrza Pileckiego, majora Szendzielarza-Łupaszkę generałów Fieldorfa, Okulickiego, Tatara, oraz innych oficerów i dowódców Armii Krajowej?

Nawet wyrok śmierci ze stanu wojennego na pułkownika Kuklińskiego był pośrednio związany z tamtym moskiewskim wyrokiem 5 marca 1940 r.  Nie przypadkowo ksiądz prałat Peszkowski, który sam cudem uratował się od kuli NKWD nad dołem śmierci, wołał na apelu poległych przy Pomniku Katyńskim na Placu Zamkowym w Warszawie w 1998 roku: „Pułkowniku Kukliński – to ty jesteś ostatnim nierozstrzelanym oficerem (…) Na śmierć cię skazali, na straszną śmierć, za to samo, za co strzałem w tył głowy zabijali w Katyniu!”.

Upłynęło ponad 70 lat od wyroku śmierci wydanego na Polskę 5 marca 1940 roku na Kremlu oraz od rozpoczęcia pierwszych masowych egzekucji na polskich jeńcach w Katyniu. Żyjemy na szczęście w zupełnie innej epoce i w zupełnie zmienionej Europie. Ale w tej Europie zarzuca się Polakom rusofobię. Takie opinie słyszeć można nie tylko w Moskwie, ale niestety również w Berlinie, Brukseli, Paryżu i innych stolicach europejskich. Tymczasem ta rzekoma polska rusofobia, to jedynie nasza pamięć, którą w poetyckiej wizji utrwalił w latach II wojny światowej Kazimierz Wierzyński:

„Twój żołnierz wciąż pamięta i jak ma zapomnieć
O tych lasach katyńskich, gdzie z gliny i pyłu
Straszny kopiec przed nami nie przestał ogromnieć,
Góra czaszek przebitych kulami od tyłu,
Pasmo rąk powiązanych, kalwaria męczeńska,
Którą choćby rozkopać sto razy od nowa,
Burzyć będzie się pamięć i wlec do Smoleńska
Pamięć – krzywda i pamięć – moc pozagrobowa.”

 Obecny premier Rosji generał KGB, Putin całą swą polityką nawiązuje do imperium zła, czego symbolem jest monumentalny sarkofag mordercy, bandyty i dyktatora ludobójcy Stalina w najbardziej prestiżowym miejscu Rosji pod murem Kremla na Placu Czerwonym. Tysiące Rosjan dziennie (!) oddają  tutaj hołd Stalinowi. To powinno być przemyślane nie tylko przez Polaków! Inaczej w Warszawie, w samym sercu Polski, na Placu Zamkowym, znajduje się symboliczna skromna mogiła – pomnik Katyński z rozstrzelanym polskim orłem z oficerskiej czapki, pochylonym nieco do przodu, tak jak pochyleni byli nad dołami śmierci polscy jeńcy, zanim komunistyczny oprawca strzelił im w tył głowy. Taka jest w XXI wieku rosyjska, a taka polska pamięć. Taka ich, a taka nasza racja stanu. Takie jest rosyjskie odniesienie do imperialnej historii, a taka odmienna od tamtej jest nasza tradycja walki o wolność Polski i Europy. I niechaj nam nie wmawiają nie tylko w Moskwie, ale także w Berlinie i Brukseli, że my, Polacy, jesteśmy rusofobami i że jesteśmy przeczuleni na Rosję. My tylko pamiętamy.