Jozef Franczak - "Lalek"
by Piotr Dmitrowicz
Nie miał szansy na podjęcie normalnego życia. Kiedy kończyła się wojna, miał 27 lat, przez następnych 18 ukrywał się w kraju o którego wolność walczył w szeregach ZWZ – AK. Józef Franczak „Lalek”, został zamordowany przez Służbę Bezpieczeństwa 21 października 1963 roku.
Urodził się w 1918 roku w Kozicach Górnych nieopodal Lublina. Pochodził z chłopskiej rodziny, miał pięcioro rodzeństwa. Po skończeniu siedmioletniej szkoły powszechnej, zgłosił się na ochotnika do Szkoły Podoficerskiej Żandarmerii w Grudziądzu. Po jej ukończeniu, jako zawodowy podoficer, rozpoczął służbę w Równem na Wołyniu. Tam też zastał go wybuch II wojny światowej. Po agresji ZSRS na Polskę oddział, w którym walczył został rozbity, a Franczak dostał się do sowieckiej niewoli, z której po kilku dniach zbiegł. Wrócił na Lubelszczyznę, gdzie zaangażował się w działalność konspiracyjną. Został dowódcą plutonu w III Rejonie Obwodu Lublin – Powiat ZWZ – AK. Po zajęciu Lubelszczyzny przez sowietów, podzielił los wielu swoich kolegów i został wcielony do armii Berlinga. Szykany, aresztowania i egzekucje żołnierzy AK, których był świadkiem, skłoniły go do ucieczki. Przez kilka miesięcy ukrywał się między innymi w Łodzi i Sopocie. Podobno próbował uciec do Szwecji, ale po tym jak został rozpoznany przez przypadkowo spotkaną kobietę z rodzinnej wsi, porzucił ten pomysł. Wkrótce ponownie wrócił w rodzinne strony i nawiązał kontakty z podziemiem niepodległościowym.
17 czerwca 1946 roku, razem z kilkoma osobami został aresztowany przez lubelski Urząd Bezpieczeństwa. Podczas konwoju do Lublina, aresztantom udało się rozbroić strażników. Wywiązała się walka podczas, której zginęło czterech ubeków, trzech zostało rannych. Kilkanaście dni później, po raz kolejny jego życie wisi na włosku. Podczas próby aresztowania, udaje mu się zastrzelić komendanta Milicji Obywatelskiej w Rybczewicach oraz jednego z żołnierzy i ponownie uciec. Wkrótce dołącza do partyzanckiego oddziału Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość kpt. Zdzisława Brońskiego – Uskoka”. Na początku 1947 roku władze ogłosiły amnestię w wyniku, której ujawniło się ponad 50 tysięcy żołnierzy. Józef Franczak tego nie uczynił, nie ufał komunistom. Obawiał się, że zostanie skazany na karę śmierci, bądź długoletnie więzienie. Doktor Sławomir Poleszak – historyk lubelskiego IPN, który skrupulatnie badał historię „Lalka” – uważa, że to był jeden z kluczowych momentów, dla jego dalszych losów. Po 1947 roku właściwie nie miał już odwrotu, mógł tylko zginąć w walce, albo trafić na wiele lat do więzienia – dodaje dr Sławomir Poleszak.
„Lalek” został dowódcą jednego z patroli w oddziale kpt. Brońskiego – „Uskoka”. W tym czasie do jego zadań należało między innymi zbieranie informacji na temat aresztowań prowadzonych przez UB i ludzi współpracujących z bezpieką. Obok tego patrol Franczaka organizuje zasadzki na funkcjonariuszy MO i wykonuje kary na konfidentach. Wszystko w dosyć ograniczonym zakresie, gdyż nasilają się działania komunistów przeciwko niepodległościowemu podziemiu zbrojnemu. Tylko w 1948 roku komunistyczne organa bezpieczeństwa i milicji, przeprowadziły ponad 2 tysiące takich operacji. Zaciskała się również pętla wokół „Lalka”. W maju 1948 roku udało mu się uciec z zasadzki, w której zginęło dwóch jego żołnierzy, a kolejnych dwóch zostało rannych. W grudniu tego samego roku funkcjonariusze MO, próbują go schwytać w Wygnanowicach, gdzie przebywał u swojego współpracownika. Mimo postrzału w brzuch, udało mu się uciec. W maju następnego roku zostaje całkowicie rozbity oddział kpt. Brońskiego. Ginie również „Uskok” Od tej pory, przez kolejnych 15 lat, Józef Franczak ukrywał się samotnie. Tylko sporadycznie kontaktował się z innymi żołnierzami. W 1953 roku z ppor. Kuchcewiczem, jedynym ocalałym z oddziału „Uskoka” i Zbigniewem Pielachem „Felkiem”, organizują akcję ekspropriacyjną na Kasę Oszczędności w Piaskach. Niestety kończy się ona niepowodzeniem. W jej trakcie ginie ppor. Kuchcewicz.
W 1956 roku pojawiła się jeszcze jedna szansa na wyjście z ukrycia. Na fali „odwilży” komuniści ogłaszają amnestie. Józef Franczak zastanawia się nad ujawnieniem, ale po rozmowie z adwokatem, który nie pozostawia mu złudzeń, że czeka go długoletni wyrok, rezygnuje. Od początku lat 50 trwało formalne rozpracowanie Józefa Franczaka przez ubecję, które z czasem uzyskało kryptonim „Pożar”. Według danych SB, „Lalek” dysponował zorganizowaną siecią ludzi, którzy pomagali mu w ukrywaniu, miało to być około 200 osób. Ponieważ Józef Franczak ukrywał się w swoich rodzinnych stronach, SB „szczególną opieką otoczyła” jego najbliższą rodzinę. U dwóch sióstr „Lalka” założono podsłuch. Próbowano werbować współpracowników wśród ludzi, którzy mogli mieć kontakt z „Lalkiem”, prowadzono pilną obserwację miejsc w, których mógł przebywać. Zastraszano tych, których podejrzewano o to, że pomagają Franczakowi i dokonywano perlustracji ich korespondencji. Mimo ogromnego nakładu sił i środków, działania SB, nie przyniosły pożądanych przez komunistów skutków. Bardzo często ci, którzy mieli na Franczaka donosić mówili mu o tym. W 1961 roku lubelska prokuratura wydała list gończy za Franczakiem, który został opublikowany w miejscowej prasie. Józef Franczak był wytrawnym konspiratorem – podkreśla Sławomir Poleszak – poznał znakomicie metody działania SB i dzięki temu przez tyle lat był dla nich nieuchwytny.
Działania Służby Bezpieczeństwa wobec Franczaka nasiliły się na przełomie lat 50. i 60. Trwały poszukiwania kandydata na TW, który miałby bezpośrednie dojście do „Lalka”. W styczniu 1963 roku, udało się esbekom wytypować odpowiedniego kandydata, którego szantażem zmuszono do współpracy. Był nim Stanisław Mazur, stryjeczny brat Danuty Mazur, towarzyszki życia Franczaka. Otrzymał on pseudonim TW „Michał”. Wkrótce, w sprawie „Lalusia” nastąpił przełom, TW „Michał” nawiązał kontakt z Franczakiem. Pierwsze podejście do schwytania Franczaka miało miejsce 19 października. Akcja spaliła na panewce ze względu na awarię sprzętu podsłuchowego w jaki wyposażony został TW „Michał”. Plan zakładał, że w momencie ustalenia miejsca pobytu „Lalka” i oddaleniu się TW „Michała”, do akcji wkroczy 10 funkcjonariuszy SB, którzy go schwytają. Dzięki temu, że TW „Michał” zapamiętał numer rejestracyjny motocykla, którym przyjechał Franczak, SB udało się namierzyć miejsce w którym przebywał.
21 października 1963 roku grupa operacyjna złożona z oficerów SB 35 zomowców okrążyła zabudowania Wacława Becia, gdzie przebywał Franczak. Wywiązała się strzelanina „Lalek” próbował uciekać. Po przebiegnięciu około 300 metrów został śmiertelnie ranny. Zwłoki Józefa Franczaka, po uprzednim przeprowadzeniu sekcji, zostały złożone w bezimiennej mogile na cmentarzu komunalnym w Lublinie. Dopiero w 1983 roku, rodzina otrzymała pozwolenie na przeniesienie ciała do rodzinnego grobowca. Wówczas okazało się że zwłoki zostały pozbawione głowy. Stanisław Mazur do maja 1967 roku współpracował z SB. Za pomoc w schwytaniu Józefa Franczaka otrzymał 5 tysięcy złotych. W czerwcu 1964 roku Kazimierz Mazur został skazany na 3 lata pozbawienia wolności, a Wacław Beć na 5 lat. Doktor Sławomir Poleszak podkreśla, że Józef Franczak do samego końca żył w przekonaniu, że nastąpi jakiś międzynarodowy konflikt w wyniku , którego Polska znowu będzie wolna. Tak było między innymi w październiku 1962 roku, kiedy miał miejsce konflikt kubański. „Lalek” wierzył, że musi wytrzymać jeszcze kilka miesięcy. Niestety, rok później został zabity. 18 lat po zakończeniu II wojny światowej, zginął ostatni żołnierz podziemia niepodległościowego.
17 marca 2008 roku prezydent Lech Kaczyński nadał pośmiertnie Józefowi Franczakowi Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
Zobacz takze: