"Lalek" zginął 21 października 1963 r.

by

Jozef Franczak "Lalek
Zginął przeszyty serią z karabinu maszynowego. Według raportu umierał około dwóch minut.

Jest noc z 20 na 21 października 1963 roku.

Półtora roku wcześniej odbył się pierwszy koncert Niebiesko-Czarnych. Tegoż roku olbrzymią popularność zdobywa zespół The Beatles wydając dwie płyty Please Please Me i With The Beatles. Dwa lata temu powrócił w glorii chwały na Ziemię Jurij Gagarin, pierwszy człowiek kosmonauta. 19 czerwca 1963 roku szczęśliwie wróciła na Ziemię Walentyna Tierieszkowa po 48 okrążeniach naszego globu co upamiętnił swoim wielkim przebojem, „Wala twist” pierwszy polski girls band „Filipinki”.

Na Kremlu już od 10 lat zasiada Nikita Chruszczow zastąpiwszy ojca narodów Stalina. W Polsce rządzi niepodzielnie Polska Zjednoczona Partia Robotnicza z Władysławem Gomułką na czele. Nie ma już Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, jest za to Służba Bezpieczeństwa i oddziały ZOMO.

Pierwsze pokolenie powojenne osiąga dorosłość. Druga wojna światowa wydaje się być daleką przeszłością. Dzieci w szkołach czytają lekturę „O człowieku, który się kulom nie kłaniał ”pióra Janiny Broniewskiej, córki słynnego poety Władysława.

Podziwiają bohaterskiego generała „Waltera” Karola Świerczewskiego, tego samego, który wraz z bolszewicką armią w 1920 roku zabijał polskich obrońców ojczyzny.

Właśnie tej nocy z 20 na 21 października 1963 r. trwa tajna operacja z udziałem ZOMO.

Czego może ona dotyczyć niemal dwadzieścia lat po wojnie? Co spowodowało, że oddział służb specjalnych komunistycznego państwa dotarł potajemnie nocą do małej lubelskiej wsi Stary Majdan?

Powodem jest jeden człowiek, Józef Franczak pseudonim. „Lalek”, najbardziej poszukiwana postać w PRL.

Znalazł się zdrajca Stanisław Mazur, który przy pomocy radzieckiego urządzenia podsłuchowego” liliput” namierzył i postanowił za piec tysiecy ówczesnych złotych wydać na śmierć ostatniego walczącego partyzanta Rzeczpospolitej, Józefa Franczaka ps. Lalek.

Imię i nazwisko kapusia ustalił niedawno lubelski oddział IPN. Zachowało się również pokwitowanie odbioru owych trzydziestu srebrników. Był to członek rodziny niedoszłej żony Józefa Franczaka. Niedoszłej, gdyż żaden ksiądz nie chciał udzielić im ślubu bądź to z tchórzostwa bądź z obawy przed esbecką prowokacją.

Dotychczas hańba i posądzenie niesłusznie dotykało niewinnej rodziny, mieszkańców tej właśnie wioski, u których często Lalek się ukrywał.

Zorientowawszy się w zasadzce Józef Franczak nie poddał się. Podczas próby wymknięcia się ostrzeliwał esbeków. Zginął przeszyty serią z karabinu maszynowego. Według raportu umierał około dwóch minut. W aktach znajduje się nawet zdjęcie zabitego ostatniego partyzanta RP z widocznymi na piersiach śladami postrzałów.

Swoją walkę o wolną Polskę rozpoczął w 1939 roku w wieku 21 lat zaś zakończył bohaterską śmiercią po 24 latach, mając lat 45. Był żołnierzem zgrupowania cichociemnego Hieronima Dekutowskiego „Zapory”. Po śmierci swego dowódcy w 1949 roku nie złożył broni i jak wielu innych z tego oddziału walczył jeszcze w czasach tak dla nas nieodległych.

Ostatni polski partyzant Józef Franczak jako zawodowy podoficer dostał się w 1939 roku do rosyjskiej niewoli, z której brawurowo zbiegł. Po powrocie do domu zaangażował się natychmiast w podziemną walkę.

W 1944 roku ujawnił się chcąc wstąpić do drugiej armii Wojska Polskiego. Skierowano go do obozu internowania w Kąkolewnicy. Właśnie nieopodal tej miejscowości stacjonował sąd polowy, w którym masowo wyroki śmierci podpisywał „człowiek, który się kulom nie kłaniał”,  wiecznie zataczający się alkoholik w polskim mundurze niejaki gen. Karol Świerczewski. Zwłoki zamordowanych, co wykazała ekshumacja w 1990 roku grzebano potajemnie w Uroczysku Baran.

Wtedy to Lalek poprzysiągł walkę z komunistami do samej śmierci. Po ucieczce z Kąkolewnicy powrócił do partyzanckiej walki kontynuując ją jeszcze 19 lat.

 Mieliśmy po odzyskaniu niepodległości hasła grubej kreski, wybierzmy przyszłość. Zapomniano jednak chyba celowo o pięknej przeszłości i wielkich prawie nieznanych bohaterach.

Na próżno było do niedawna szukać jakiegokolwiek pomnika ostatniego polskiego partyzanta. Nie było ulicy jego imienia, placu, ronda czy nawet niewielkiego klombu.

Dopiero za prezydentury Lecha Kaczyńskiego Polska przypomniała sobie o „Lalku” i „Zaporczykach”.

Młodzież w szkołach nie ma zielonego pojęcia, że jeszcze w latach sześćdziesiątych byli tacy, którzy nie pogodzili się z komunistycznym zniewoleniem i walczyli z bronią w ręku.

Żaden Polski filmowiec nie sięgnął do życiorysu Józefa Franczaka, choć jego życie i walka to temat wymarzony na scenariusz filmowy.

Polska po 1989 roku zapomniała o swoich bohaterach.

Zapomniała, gdyż zajęta była czczeniem i szybką produkcją nowych autorytetów i wzorów do naśladowania, do których postać „Lalka” i jemu podobnych nijak nie pasowała.

4 marca 1957 r. poległ ostatni partyzant na Białostocczyźnie, ppor. Stanisław Marchewka "Ryba" z WiN. W aktach IPN zachowała się notatka oficera SB mówiąca o tym, że leśny bunkier "bandyty" udekorowany był obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Dopiero w lutym 1959 r. schwytano Michała Krupę ps. "Wierzba", a w 1961 roku Andrzeja Kiszkę „Dęba”.

W Poznaniu do czerwca 2009 roku stał olbrzymi, 16 metrowy monument ze zbrojonego betonu ku czci generała Karola Świerczewskiego. Właśnie przeciwko rozbiórce owego pomnika ku czci „człowieka, który się kulom nie kłaniał” protestowali w ubiegłym roku: Marek Siwiec, Krystyna Łybacka i hiszpański deputowany Miguel Angel Martinez, który w otoczeniu około czterdziestu osób wykrzyczał :

"Walter stanowi pomost między Polską a Hiszpanią, między ludźmi w naszych krajach. Nie możemy zgodzić się na zburzenie tych pomostów. My ich potrzebujemy budując przyszłą historię Europy”.

Przeciwników pomnika porównano do Hunów i Talibów.

Zobacz takze:

strona glowna Videofact