Bolesław Wierzbiański
|
Redaktor i wspolwlasciciel jednej z polskojezycznych gazet w Nowym Jorku "Nowy Dziennik". W 1971 r. wraz z ksiedzem Michałem Zembrzuskim, Bolesławem Łaszewskim i dr Edwardem Luka wykupil podupadajace pismo Nowy Swiat i zalozyl na jego miejsce Nowy Dziennik. Krytykowany za stronniczosc w doborze publikowanych na lamach swojej gazety informacji. Specyficzna linia polityczna gazety wydawala sie byc cena jaka Nowy Dziennik placil za zamiszcznie platnych reklam rezimowych przedsiebiorstw i konsulatu PRL. Wierzbianski nie umial dokonac wyboru pomiedzy rola dziennikarza i dzialacza polonijnego. Wedlug kilkunascie lat on niego mlodszej zony Barbary, Wierzbianski "marzyl zeby zostac politykiem". Pomimo utrzymywanej przez dlugo monopolistycznej pozycji swojej gazety nie zdolal zbudowac silnej politycznie Polonii w Nowym Jorku. Byl w pelni swiadom, ze wplywy polityczne Polonii malaly. W drugiej polowie last 80tych byl Komisarzem Do Spraw Praw Czlowieka Miasta Nowy York. Zadziwil czytelnikow swojej wydawanej w jezyku polskim gazety, publikujac po angielsku edytorialy wychwalajace swojego szefa z City Hall. W artykule pt "35 lat Nowego Dziennika" na stronie interntowej tutaj, zona Wierzbianskiego opisuje jak podczas pracy dla City Hall jej maz "zalatwial" miejskie mieszkania, dla niektorych osob. W polowie lat 80tych Boleslaw Wierzbianski malo skromnie napisal na lamach swojej gazety, ze byl jedynym Polakiem biorcym udzial w odbywajaym sie w Nowym Jorku Kongresie Intelektualistow, wiedzac doskonale, ze druga osoba bioraca udzial w Kongresie byl nowojorski reprezentant KPN. W 1999 r. Wierzbianski po otrzymaniu odznaczneia od rzadu polskiego stwierdzil niezbyt skromnie: "Troche przypisuje sobie ksztaltowanie swiadomosci Polakow mieszkajacych w USA". Nie mowil prawdy w dalszej czesci swojego wystapienia, gdy stwierdzil: "Ktokolwiek z przedstawicieli opozycji tu przyjezdzal, zawsze znalazl jakies oparcie w Nowym Dzienniku". Podczas wizyty Moczulskiego w USA w 1987 r. Nowy Dziennik pominal praktycznie milczeniem jego wizyte. Dla nie znajacych przyczyny takiego stanu rzeczy wydawalo sie niezrozumielale dlaczego prasa amerykanska pisala regularnie w tym czasie o Moczulskim i KPN, podzczas gdy Nowy Dziennik o tym milczal. Wlodzimierz Cimoszewicz napisal o Wierzbianskim niedzy innymi: "Na zawsze zachowam tez w pamieci jakze interesujace i wazne spotkania z Panem Boleslawem". Boleslaw Laszewski, natomiast tak wspomina Wierzbianskiego: "Mowiono o nas "dwa Bolki". "Nowy Dziennik zawsze wychodził na swoje" wyjasnila zona
Wierzbianskiego. Zobacz takze: Zyciorys Wierzbianskiego nadeslany z Polski.
|