Zwycięstwami
dni 15 i 16 sierpnia 1920 roku stanął Marszałek Piłsudski w szeregu
dziejowych obrońców wiary. Pod jego dowództwem zwycięski czyn bohaterskiej
armii polskiej, zwany „Cudem nad Wisłą” osiągnął znaczenie Lepanta i
Wiednia. Za to należy się Józefowi Piłsudskiemu wieczna wdzięczność nie
tylko obywateli polskich, ale całego chrześcijaństwa.
Całego chrześcijaństwa! – tak głosił nad trumną Marszałka w 1935 roku Prymas
Polski kardynał August Hlond. Sam Piłsudski ujął to jeszcze bardziej
zwięźle:
Ta wojna omal
nie wstrząsnęła losami całego cywilizowanego świata, a dzieło zwycięstwa
naszego stworzyło podstawy dziejowe.
Do tych dramatycznych wydarzeń latem 1920 roku nawiązywał też wielokrotnie
Jan Paweł II. Przypominając datę swoich urodzin w Wadowicach Ojciec Święty
mówił m.in.:
Jeżeli Pan Bóg
pozwoli mi być jeszcze kiedyś na Wawelu, to pójdę do grobów królewskich i
pójdę też do grobu Marszałka. Wtedy przyszedłem na świat, kiedy szli na
Warszawę bolszewicy, kiedy dokonał się cud nad Wisłą, a jego narzędziem,
narzędziem tego cudu nad Wisłą w znaczeniu militarnym był niewątpliwie
marszałek Piłsudski i cala polska armia.(…)
Wiecie, że
urodziłem się w 1920 roku w maju. w tym czasie kiedy bolszewicy szli na
Warszawę. I dlatego noszę w sobie od urodzenia wielki dług wdzięczności w
stosunku do tych, którzy wówczas podjęli walkę z najeźdźcą i zwyciężyli.
W sierpniu 1920 r. pod Warszawą i na całej linii Wisły starły się ze sobą
nie tylko Wojsko Polskie i sowiecka Armia Czerwona. Było to zarazem starcie
dwóch fundamentalnych idei – polskiego patriotyzmu oraz komunistycznego
internacjonalizmu. Starcie cywilizacji zachodniej, europejskiej oraz
rosyjsko–azjatyckiej. W Armii Czerwonej służyło tysiące byłych carskich
generałów i oficerów, którzy jeszcze kilka lat wcześniej byli zaborcami
Polski, jak np. Brusiłow i Szaposznikow, a teraz pod
bolszewicko–komunistycznymi hasłami szli ponownie zdobywać Priwislianskij
Kraj.
W słynnej historycznej odezwie do Narodu Polskiego z dnia 3 lipca 1920 Józef
Piłsudski jako Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz Wojska Polskiego wzywał:
Obywatele Rzeczypospolitej! Ojczyzna w potrzebie! Wrogowie otaczający nas
zewsząd skupili wszystkie siły, by zniszczyć wywalczoną krwią i trudem
żołnierza polskiego niepodległość naszą. Zastępy najeźdźców, ciągnące aż z
głębi Azji, usiłują złamać bohaterskie wojska nasze, by runąć na Polskę,
stratować nasze niwy, spalić wsie i miasta i na cmentarzysku polskim
rozpocząć swoje straszne panowanie. Jak jednolity niewzruszony mur stanąć
musimy do oporu. O pierś całego narodu rozbić się na nawała bolszewizmu. (…)
Niech na wołanie Polski nie zabraknie żadnego z jej wiernych i prawych
synów, co wzorem ojców i dziadów pokotem położą wroga u stóp
Rzeczypospolitej. Wszystko dla zwycięstwa! Do broni!
GENEZA WOJNY
11 listopada 1918 roku Polska odzyskała wolność. Po blisko półtorawiekowej
niewoli Józef Piłsudski proklamował utworzenie niepodległej
Rzeczypospolitej. W odpowiedzi na to już pięć dni później w Moskwie wydany
został rozkaz rządu bolszewickiego (Rady Komisarzy Ludowych). Rozkaz z 16
listopada 1918r. nakazywał sformowanie w ramach Armii Czerwonej specjalnych
mobilnych formacji o nazwie Armia Zachodnia. Milionowa Armia Zachodnia w
swej istocie stanowiła główną sowiecką siłę uderzeniową, która miała
zrealizować strategiczne cele polityczne Kremla.
Cele te w specjalnym rozkazie z 29 listopada 1918r. osobiście nakreślił
Lenin. A tymi celami miały być po kolei Białoruś, Polska, a potem już cała
Europa. Według słów Lenina Europa była
chora,
zdemoralizowana, w chaosie, syta, zasobna i gnuśna.
Tak więc agresja Rosji Sowieckiej na Polskę i Europę rozpoczęła się od
rozkazu – dyrektywy Lenina z 29 listopada 1918r. dla Armii Czerwonej.
Premier Rosji i bolszewicki dyktator nakazywał Armii Czerwonej, aby
przeniosła idee rewolucji komunistycznej na Zachód, tak aby
...zatopić
bagnet Armii Czerwonej w Europie.
Wykonawcami tego rozkazu Lenina byli nieomal wszyscy przywódcy rewolucji
bolszewickiej, w tym Józef Stalin. To ten właśnie zbrodniarz, bandyta i
morderca milionów ludzi nazwał wtedy, w listopadzie 1918 odradzającą się
niepodległą Rzeczpospolitą
polskim
przepierzeniem między Rosją a Europą.
Według Stalina to „polskie przepierzenie” należy zniszczyć, bowiem oddziela
ono rewolucję rosyjską od rewolucji europejskiej.
Piłsudski w pierwszych dniach i tygodniach istnienia Rzeczpospolitej oceniał
wnikliwie wszystkie zagrożenia dla wolności Polaków. Było ich mnóstwo, ale
najgroźniejsze płynęły ze Wschodu. Na osobiste polecenie Naczelnika Państwa
jego najbliższy przyjaciel i współpracownik minister spraw zagranicznych RP
Leon Wasilewski wystosował 30 grudnia 1918r. do Ludowego Komisariatu Spraw
Zagranicznych Rosji Sowieckiej ostry protest przeciwko rozwijaniu sowieckiej
napaści.
Już 12 stycznia 1919r. dowództwo Armii Czerwonej – Lew Trocki oraz Siergiej
Kamieniew – wydało strategiczny rozkaz rozpoczęcia
czerwonego
marszu na Zachód,
a tym samym wykonania planu „Operacja Wisła”. Oznaczało to przejście przez
Polskę do Niemiec i rozpoczęcie tam rewolucji komunistycznej. 5 lutego
1919r. Rosjanie zdobyli Kijów, a 14 lutego doszło do pierwszego starcia
młodego Wojska Polskiego z Armią Czerwoną. Była to bitwa o miasteczko Mosty
nad Niemnem. Tak rozpoczęła się wojna polsko–sowiecka, która z miesiąca na
miesiąc stawała się realnie wojną o Europę.
Józef Piłsudski jak nikt w Polsce i Europie zdawał sobie sprawę z zagrożenia
ze strony Rosji sowieckiej. Był jedynym politykiem, który wiedział, że Armia
Czerwona szykuje milionowe wojska, aby uderzyć na Polskę i Europę. Naczelnik
Państwa miał znakomicie zorganizowany wywiad, otrzymał szczegółowe
informacje zarówno polityczne jak też militarne. Nie było wątpliwości, że
lada tydzień, a nawet lada dzień Rosjanie uderzą. Wcale się z tym nie kryli!
Dlatego Piłsudski zdecydował się na wojnę prewencyjną z Rosją sowiecką.
Bowiem niezależnie od planów politycznych, którymi była idea tzw.
federacyjna albo prometejska – Piłsudski miał plan wojny prewencyjnej z
Rosją.
27 stycznia 1920 r. podczas wspólnego posiedzenia rządu i politbiura na
Kremlu pod przewodnictwem Włodzimierza Lenina naczelny dowódca Armii
Czerwonej Siergiej Kamieniew przedstawił władzom politycznym Rosji
Sowieckiej ostateczny i szczegółowy strategiczny plan szeroko zakrojonej
ofensywy przeciwko Polsce, przygotowany przez szefa sztabu polowego Armii
Czerwonej Borysa Szaposznikowa (późniejszy marszałek i szef sztabu
generalnego Armii Sowieckiej; w 1939 r. razem ze Stalinem i Mołotowem brał
udział w pertraktacjach na Kremlu z von Ribbentropem 23 sierpnia; to właśnie
on przygotował plan agresji na Polskę 17 września). Główne uderzenie miało
zostać wyprowadzone przez Białoruś w terminie do końca kwietnia 1920r.
Z całego ogromnego obszaru Rosji ściągano na zachodni kierunek doborowe
dywizje sowieckie. W trakcie ich koncentracji 10 marca 1920r. na naradzie z
dowództwem Frontu Zachodniego w Smoleńsku naczelny dowódca Armii Czerwonej
Siergiej Kamieniew poinformował o przyjęciu do realizacji planu generalnej
ofensywy przeciwko Polsce. Według planu opracowanego przez płk. Borysa
Szaposznikowa sowiecki Front Zachodni miał posuwać się po osi
Smoleńsk–Warszawa, rozpoczynając swoje działania przed końcem kwietnia
1920r.
W OBRONIE POLSKI I EUROPY
Piłsudski próbował stworzyć wspólny front państw Europy Środkowej i
Wschodniej w obronie przed agresją bolszewicką. Był to już ostatni moment,
gdy 14 marca 1920r. w Warszawie z inicjatywy polskiego ministra spraw
zagranicznych Stanisława Patka odbyły się rokowania państw będących w stanie
wojny z Rosją Sowiecką: Finlandii, Łotwy, Rumunii, Ukrainy (Semena Petlury).
Rokowania wykazały, iż wypracowanie wspólnej linii wobec sowieckiego
zagrożenia było niemożliwe.
Wówczas Piłsudski podjął decyzję wojny prewencyjnej z komunistyczną Rosją.
Piłsudski – genialny wizjoner polityczny oraz doświadczony konspirator –
długo ukrywał ten zamysł przed innymi politykami. Dopiero gdy wyczerpane
zostały wszystkie inne możliwości polityczne, dyplomatyczne, a nawet
militarne. Marszałek zdecydował o podjęciu działań w obronie Polski i innych
państw Europy.
Wyprzedzając atak sowiecki 25 kwietnia 1920r. ruszyła, kierowana przez
Piłsudskiego, ofensywa polska. Jej celem militarnym było rozbicie Armii
Czerwonej. Celem politycznym – stworzenie wolnego państwa ukraińskiego. Ani
cel militarny, ani cel polityczny nie zostały zrealizowane mimo zdobycia
Kijowa przez Wojsko Polskie.
Do Wojska Polskiego zaciągały się latem 1920r. tysiące ochotników, którzy
nigdy wcześniej nie mieli w ręku karabinu. Przewadze sowieckiej
przeciwstawiali swój heroizm. Dotyczyło to szczególnie cywilów, a nawet
kobiet i dzieci, także kapelanów, których symbolem stała się bohaterska
śmierć księdza Ignacego Skorupki.
Przeciwko walczącym samotnie o wolność Polakom byli nie tylko żądni
zwycięstwa bolszewicy, ale też otumanieni sowiecką propagandą politycy
Europy Zachodniej, gdzie na organizowanych przez agentów Moskwy ogromnych
wiecach wznoszono hasła:
Ręce precz od
Rosji.
Było to wymierzone nie tylko w Polskę, ale również było samobójcze dla samej
Europy. Podobnie jak w pół wieku później podobnej treści hasło, że
Lepiej być
czerwonym niż martwym,
głoszone w tej samej Zachodniej Europie przez „pożytecznych idiotów”, po
dziś dzień skutecznie wykorzystywane jest przez Moskwę.
Czołowi politycy Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i innych państw nie
zdawali sobie sprawy z zagrożenia, jakim byłaby dla całej Europy klęska
Polski. Latem 1920 r. w całej Europie nie rozumiano albo nie chciano
zrozumieć o co w rzeczywistości toczy się wojna Polaków z agresją Rosji.
Europejscy politycy mieli zupełnie błędne, infantylne spojrzenie na Moskwę.
Wyjątkowa była przenikliwość słynnego brytyjskiego dyplomaty. Lord Edgar
d’Abernon notował w swym dzienniku:
Pośród błędnych
zapatrywań zachodnich mocarstw najniebezpieczniejszym było mniemanie, że
istnieje możliwość zawarcia pokoju z Sowietami.
DECYDUJĄCA BITWA XX WIEKU
Z perspektywy XXI wieku należy zaliczyć Victorię Polską 1920 do trzech
decydujących bitew wieku XX: były to Warszawa 1920, Midway 1942, Stalingrad
1943. Pozostałe najważniejsze bitwy XX wieku to Cuszima 1905, Marna,
Tannenberg, Verdun – w I wojnie światowej oraz bitwa o Anglię, Moskwa, Pearl
Harbor, lądowanie w Normandii – w II wojnie, a także wojny wietnamska i
koreańska.
Jeżeli przyjąć kryteria celów politycznych, cywilizacyjno–ideowych, obszar
bitwy, zasięg strategiczny, a także sylwetki wodzów – to wymienione bitwy
nawet przy innym ich rezultacie nie decydowały jednak o losach całej Europy
czy nawet świata. Wyjątkowość Warszawy, Midway, Stalingradu polegała zaś na
tym, że były nieodwracalne i decydujące.
Bitwa Warszawska, Bitwa nad Wisłą, „Cud nad Wisłą” – toczyła się na ogromnej
przestrzeni. Front liczył od 650 do
Po stronie sowieckiej w wojnę zaangażowani byli m.in. Włodzimierz Lenin,
Józef Stalin, Feliks Dzierżyński, Michaił Kalinin, Lew Trocki,
najwybitniejsi marszałkowie Armii Czerwonej: Tuchaczewski, Jegorow,
Woroszyłow, Budionnyj, Timoszenko, Czujkow, Szaposznikow, Żuków.
Obie strony miały pełną świadomość, że Bitwa Warszawska zadecyduje o
przyszłości Europy, Rosji i Polski. Cele wojny zostały jasno nakreślone
przez rząd Rosji Sowieckiej. Ale i Polacy mieli poczucie, że ponownie
stanowią „przedmurze Europy”, a już głęboką świadomość tego miał wódz
naczelny Wojska Polskiego, od którego strategicznych wizji i rozkazów
naprawdę zależały losy narodów i państw Europy.
Do kryteriów oceniających znaczenie Bitwy Warszawskiej jako decydującej o
losach świata należy zaliczyć jeszcze charakterystykę obu państw walczących.
Oto Polska w newralgicznym miejscu w środku Europy odzyskała zaledwie
półtora roku wcześniej niepodległość. Polska – z tradycyjnym dla Polaków
poczuciem wolności! Polska – z historycznym hasłem: Bóg – Honor – Ojczyzna
oraz żołnierskim bohaterstwem i determinacją przelewania krwi „za wolność
naszą i waszą”.
Oto Rosja, nazywana w XVIII i XIX wieku „żandarmem Europy” albo „kozackim
imperium”, a w wieku XX już jako Rosja Sowiecka została określona jako
„Imperium Zła”. Tak właśnie określił to zbrodnicze państwo wielki prezydent
Ameryki Ronald Reagan, nawiązując do obrony Polski w 1920r. Celem imperium
rosyjskiego zawsze były podboje. W szkołach rosyjskich uczyły się i nadal
się uczą młodzi Rosjanie sentencji cara Piotra Wielkiego, że
…Polska to nasz
pomost do Europy, a Bałtyk – oknem na świat.
Tę carską. doktrynę zmodernizowali w 1920r– bolszewicy, dodając
komunistyczno–rewolucyjną ideologię.
„WYKOŃCZYMY POLAKÓW”
Decydujące znaczenie dla losów Europy, a nawet całego świata Bitwy
Warszawskiej rozumieli najlepiej ci, którzy rozpętali wojnę i znali jej
strategiczne cele: przegrani przywódcy Rosji Sowieckiej. W Moskwie 20
września 1920r., a więc już po klęsce pod Warszawą, przemawiając na
zamkniętym posiedzeniu rządu rosyjskiego, jego premier i bolszewicki
dyktator Włodzimierz Lenin tłumaczył, dlaczego przegrana Armii Czerwonej pod
Warszawą była katastrofą:
Stanęliśmy
przed nowym zadaniem. Mogliśmy i powinniśmy byli wykorzystać sytuację
militarną, żeby rozpocząć wojnę zaczepną. Sformułowaliśmy to nie w
oficjalnej uchwale, zawartej w protokołach Komitetu Centralnego, ale
powiedzieliśmy miedzy sobą, że sprawdzimy za pomocą bagnetów, czy w Polsce
nie dojrzała już proletariacka rewolucja socjalistyczna. Wiedzieliśmy
dobrze, że rozbijając armię polską, rozbijamy pokój wersalski, na którym
opiera się cały światowy system obecnych stosunków międzynarodowych. Gdyby
Polska stała się sowiecka, pokój wersalski zostałby zburzony i cały system
międzynarodowy, ustanowiony dzięki zwycięstwom nad Niemcami, runąłby. (...)
Polska wojna była najważniejszym punktem zwrotnym nie tylko w polityce Rosji
Sowieckiej, ale także w polityce światowej. Uważaliśmy bowiem, że gdzieś pod
Warszawą znajduje się nie centrum polskiego rządu burżuazyjnego, ale centrum
całego współczesnego systemu imperialistycznego oraz, że okoliczności
pozwalają nam wstrząsnąć tym systemem i prowadzić politykę nie w Polsce, ale
w Niemczech i w Anglii.
Charakteryzując sytuację polityczną w Europie, Lenin dalej twierdził, że
(...)Niemcy ogarnęło wrzenie rewolucyjne, a angielski proletariat wzniósł
się na zupełnie nowy poziom rewolucyjny. Wszystko tam było gotowe do
wzięcia. Lecz Piłsudski i jego Polacy spowodowali gigantyczną, niesłychaną
klęskę sprawy światowej rewolucji.
W zakończeniu przemówienia Lenin zapewnił, że Moskwa
(…)będzie nadal
przechodzić od strategii defensywnej do ofensywnej, bez ustanku, aż
wykończymy tych Polaków na dobre!
Przegrany sowiecki wódz, uważany za „czerwonego Napoleona”, marszałek
Michaił Tuchaczewski w tym samym duchu rewanżyzmu co Lenin zapowiadał
ponowną próbę podboju Polski i Europy:
Tak kończy się
ta nasza świetna operacja, wobec której drżeć musiał cały kapitał
europejski, który odetchnął swobodnie dopiero po jej ukończeniu. Bowiem
klasą robotnicza Europy Zachodniej na wieść o ofensywie naszej Armii
Czerwonej wstrząsnął ruch rewolucyjny. To poczucie objęło i proletariat, i
burżuazję
Europy i
wstrząśnięcie rewolucyjne ogarnęło świat. Nie ulega najmniejszej
wątpliwości, że gdybyśmy wyrwali z rak burżuazji polskiej jej burżuazyjną
armie, pożar ten nie dałby się ograniczyć ścianami polskimi. Jak wzburzony
potok, rozlałby się po całej Europie Zachodniej. Tego doświadczenia
rewolucji z zewnątrz Armia Czerwona nie zapomni. I jeżeli kiedykolwiek
burżuazja europejska wyzwie nas do nowej walki, to Armia Czerwona potrafi ją
pogromić, zaś rewolucję w Europie wesprzeć i rozprzestrzenić.
(…) Ruszając na
Polskę – rzuciliśmy tym samym wyzwanie kapitałowi europejskiemu i walka
zapowiadała się na śmierć i życie. Było zupełnie jasne, że nawet w razie
zupełnego rozgromienia Polski, wojna nie mogłaby być przerwana i musiałaby
przelać się do krajów Europy.
(…) Jaki był
stan proletariatu zachodnioeuropejskiego? Czy był on przygotowany do
rewolucji? Czy mógłby wesprzeć, wlać się w lawinę socjalistyczną, która
toczyła się ze wschodu, niosąc mu wolność? Czy Europa mogła odpowiedzieć na
ten ruch socjalistyczny przez wybuch rewolucji na Zachodzie? Wypadki mówią,
że tak. Nasza szybka zwycięska ofensywa poruszyła, wzburzyła całą Europę i
zahipnotyzowała wszystkich. Dzienniki zajęte były tylko tym jednym
zagadnieniem: ofensywą bolszewicką.
Niemcy kipiały
i dla ostatecznego wybuchu czekały tylko, aby dotknął ich zbrojny potok
rewolucji.
W Anglii klasa
robotnicza była również ogarnięta przez najwyższy ruch rewolucyjny. We
Włoszech wybuchła prawdziwa rewolucja proletariacka. Robotnicy zajmowali
fabryki i zakłady przemysłowe, organizując swoje zarządy.
We wszystkich
krajach europejskich położenie kapitału zachwiało się. Klasa robotnicza
podniosła głowę i porwała za broń. Nie ulega najmniejszej wątpliwości. że
gdybyśmy byli zwyciężyli nad Wisłą, wówczas rewolucja ogarnęłaby płomieniem
cały ląd europejski.
Niezwykle zwięzły, ale charakterystyczny raport z 4 września 1920r. wysłał
do Moskwy Kliment Woroszyłow – komisarz polityczny I Sowieckiej Armii Konnej
(późniejszy marszałek i minister obrony oraz przewodniczący Rady Najwyższej,
czyli oficjalnie głowa państwa Związku Sowieckiego). Woroszyłow pobity pod
Lwowem i Zamościem raportował swym zwierzchnikom na Kremlu przyczyny klęski
Armii Czerwonej:
Przeklęta,
ciemna Polska wykazała szowinizm i tępą nienawiść do ruskich.
AGRESJA NA EUROPĘ
5 maja 1920r. Lew Trocki – drugi obok Lenina przywódca Rosji i naczelny
komisarz Armii Czerwonej – na tajnym posiedzeniu rządu rosyjskiego na Kremlu
nakreślił szczegółowo plan agresji Rosji na państwa Europy. Agresję Armii
Czerwonej nazywał rewolucją, która dąży
na spotkanie
europejskiego proletariatu, który wie, że może ono nastąpić tylko nad trupem
białogwardyjskiej Polski, w wolnej. Robotniczo – Włościańskiej Polsce.
Armia Sowiecka już wtedy była najpotężniejszą, najliczniejszą i najbardziej
okrutną machiną wojenną, jaką znały dzieje świata.
Armia Czerwona skoncentrowała główne swe siły w dwóch rejonach: na północ od
bagien Polesia oraz w rejonie Charkowa. Oba te fronty sowieckie miały się
połączyć następnie już na terytorium Polski, a po jej zdobyciu maszerować
dalej na Europę. Na głównym kierunku uderzenia były Niemcy i Francja.
Komisarzem frontu południowego, który z rejonu Charkowa miał przejść przez
Galicję, Lwów i dalej na Zachód, był nie kto inny tylko miody Józef Stalin.
To do niego osobiście Lenin wysłał z Moskwy pod Lwów zaszyfrowaną depeszę 23
lipca 1920r. z rozkazem rządu Rosji:
Uważamy, że
rewolucje należy natychmiast nasilić we Włoszech. (...) W tym celu należy
zsowietyzować Węgry, a także Czechosłowację i Rumunię.
W odpowiedzi z 24 lipca 1920r. Stalin, jako komisarz polityczny Frontu
Potudniowo–Zachodniego, obiecywał Leninowi zdobycie Lwowa i pobicie Polaków
najpóźniej w ciągu 7 dni. W depeszy Stalina z frontu wojny do Lenina w
Moskwie czytamy dosłownie m.in.:
Teraz, kiedy
mamy Komintern, pokonaną Polskę i mniej czy bardziej przyzwoitą Armię
Czerwoną (...) byłoby grzechem nie pobudzić rewolucji we Włoszech. (...)
Należy postawić kwestię organizacji powstania we Włoszech i w takich jeszcze
nie okrzepłych państwach, jak Węgry, Czechy (Rumunię przyjdzie rozbić).
(...) Najkrócej mówiąc: trzeba podnieść kotwicę i puścić się w drogę, póki
imperializm nie zdążył jako–tako podreperować swojej rozwalającej się fury.
Ta wymiana depesz pomiędzy Leninem a Stalinem pokazuje zmianę strategicznych
planów i celów komunistycznej Rosji.
Był to faktycznie pilny rozkaz i decyzja rządu Rosji Sowieckiej poszerzająca
pierwotne plany podboju zachodniej Europy o Europę południową. Miał to być
podbój porównywalny jedynie z najazdami fanatycznych hord islamu na Europę w
średniowieczu.
Lenin to
nowoczesny potwór bez porównania bardziej niebezpieczny niż Mahomet lub
Dżyngis–chan
– charakteryzował wówczas komunistycznego dyktatora wielki włoski pisarz
Curzio Malaparte.
Lenin równie otwarcie głosił, iż
...we
wszystkich krajach świata rewolucja dojrzewa już nie z dnia na dzień, ale z
godziny na godzinę. Rozwinięciem tych imperialnych idei było już bardzo
konkretne główne hasło prących na Warszawę dywizji sowieckich: Naprzód na
Zachód – przez trupa Polski do serca Europy!
Zaś wódz sił sowieckich pod Warszawą, późniejszy marszałek Michaił
Tuchaczewski, zachęcał dowódców kozackiej kawalerii do walki z Polakami:
Nim
minie lato, a przemkniecie ze stukotem kopyt ulicami Paryża.
Znakomitą charakterystykę Armii Czerwonej dał wybitny polski pisarz i znawca
antyku Jan Parandowski:
Idąca na podbój
Europy milionowa czerwona armia po drodze grabi, pali, morduje – dzielna w
wojnie domowej i bratobójczej, zwycięska wobec kobiet i dzieci, starców,
bezbronnej ludności, węsząca za wódką, zdemoralizowana, opłacana bajecznie i
niekarna. Jakaś radość nieopisana wykrzywia te twarze dzikie. W niechlujnym
odzieniu, w bluzach z poodrywanymi guzikami z rozchełstanymi na piersiach
koszulami, ci żołnierze są wyzuci z wszelkich uczuć. Nie zdziwilibyśmy się
spotykając generałów i oficerów carskich w armii bolszewickiej. Nie stanowią
oni wyjątku i są podobni do wszystkich Rosjan,
którzy
mają w wysokim stopniu dar primirjatsia – godzenia się z istniejącymi
warunkami, choćby one były najgorsze. Bolszewicy, władając Rosją przez dwa
lata, potrafili przyzwyczaić do siebie tych ludzi, którzy terror brali za
objaw rzeczywistej siły, a przyzwyczajeni do absolutyzmu widzieli w nim
zawsze znamię prawowitego rządu.
Tak
zorganizowana Armia Czerwona daje możność rządowi sowietów nie tylko
utrzymywać w posłuszeństwie całe społeczeństwo sterroryzowane, ale zarazem
działać coraz bardziej na zewnątrz Rosji. Chłop dostawszy się do Armii
Czerwonej słucha ślepo rozkazów, jest okrutny, dziki, uległy, niewiedzący
nigdy, dokąd go zapędzą, o co walczy i jakiej sprawy jest bojowcem. Cierpi w
głębi duszy, bo czuje, że nic się nie zmieniło: jak wczoraj car zapędzał do
szeregów miliony spokojnych ludzi, tak teraz czyni to samo Lenin czy Tracki,
z równą gwałtownością i bezwzględnością, i jak przedtem oficer carski bił
żołnierza po gębie, tak teraz ten sam oficer, tylko z czerwoną odznaką na
czapce, nie żałuje mu ani plag, ani kuł. Bolszewizm jest wytworem stosunków
rosyjskich i psychiki rosyjskiej. Sam jest niepodobny do żadnego ruchu, jaki
przeżywała Europa, tak jak Rosja jest niepodobna do żadnego innego kraju
europejskiego. Bolszewizm jest objawem specyficznie rosyjskim. Wyrósł,
rozwinął się i wybujał na gruncie rosyjskim.
4 lipca 1920 r. pod bolszewickim hasłem Lenina „Naprzód na Zachód! Przez
trupa Polski do serca Europy!” rozpoczęła się wielka ofensywa bolszewicka na
całym Froncie Zachodnim – od granicy z Łotwą aż do błot poleskich.
Historycznym dokumentem jest rozkaz marszałka Tuchaczewskiego do podległych
mu wojsk. Rozkaz nie budzi wątpliwości, jakie były cele strategiczne agresji
sowieckiej:
Na Zachód!!!
Rozkaz do
oddziałów Frontu Zachodniego Nr 1423/Smoleńsk, 2 lipca 1920
Żołnierze Armii
Czerwonej! Nadszedł czas rozrachunku. Armia Czerwonego Sztandaru oraz armia
drapieżnego Białego Orła stanęły naprzeciw siebie przed bojem na śmierć i
życie. Przez trupa Białej Polski prowadzi droga ku ogólnoświatowej pożodze.
Na naszych bagnetach przyniesiemy szczęście i pokój masom pracującym. Na
Zachód!!! Wybita godzina natarcia. Na Wilno, Mińsk i Warszawę! Naprzód
Marsz!
Dowódca
naczelny Frontu Zachodniego, Tuchaczewski.
Powyższy rozkaz miał charakter polityczny. Inne rozkazy obiecywały sołdatom
milionowej Armii Czerwonej bogate łupy w zdobywanych miastach Polski i
Europy. Obiecywano m.in.
sławną z
bogactw Warszawę
(!) i zachęcano wprost do rabunków i do korzyści z polskich łupów, a także
gwałtów na polskich kobietach. Kiedy 10–11 sierpnia 1920r. dywizje Frontu
Zachodniego dotarły do Wisły, Lenin mobilizował Tuchaczewskiego w związku z
przeniesieniem dwóch dywizji rezerwowych z Piotrogrodu na polski front.
Lenin pisał:
jeżeli z punktu
widzenia strategicznego jest to możliwe, to z politycznego dobicie Polski
jest sprawą arcyważną.
15 SIERPNIA 1920
Od początku sierpnia z Wieży zegarowej Zamku Królewskiego położonego tuż nad
Wisłą, z wieży Katedry, z wież położonych na Starym Mieście kościołów widać
było w krytycznych dniach dla Polski nadciągające od wschodu oddziały Armii
Czerwonej, huk armat i dymy toczącej się pod Radzyminem krwawej bitwy z
bolszewickim najeźdźcą. Szef Sztabu Generalnego generał Tadeusz Rozwadowski
notował w lipcu 1920r.:
Czułem dobrze,
że tylko na siebie samych liczyć możemy, a umacniała mnie w tym przekonaniu
jeszcze przestroga angielskiego marszałka Wilsona, ówczesnego szefa Sztabu
Wielkobrytyjskiego, który wówczas na konferencji w Spa wypowiedział do mnie
na pożegnanie te stanowcze słowa:
Nie liczcie
tylko na jakakolwiek interwencje dyplomatyczna lub inna. Sowiety postanowiły
zagłądę Polski i jestem dokładnie poinformowany, ze bezwzględnie wszelkimi
siłami do tego dążą i przez nikogo po wstrzymać się. nie dadzą. My wszyscy
pomóc wam realnie po wojnie światowej nie możemy, a gdybyśmy nawet mieli
odpowiednie siły do dyspozycji, to i tak na czas przerzucić ich do Polski
nie zdołalibyśmy. Wiec przyszłość wasza cala w waszym własnym tylko ręku, a
jeśli sami zwyciężyć nie potraficie, to zginiecie niechybnie.
5 sierpnia 1920, gdy Armia Sowiecka zajęła już połowę Polski i dotarła do
Wisły, Ojciec Święty Benedykt XV wezwał do modlitw biskupów z wszystkich
krajów Europy, bowiem jak stwierdził w swym przestaniu.
Obecnie chodzi
o rzeczy najważniejsze: Obecnie jest w niebezpieczeństwie nie tylko
istnienie narodowe Polski, lecz całej Europie grożą okropności nowej wojny.
Nie tylko więc miłość do Polski, ale miłość dla Europy całej każe nam
pragnąć połączenia się z nami wszystkich wiernych w błaganiu Najwyższego,
aby za orędownictwem Najświętszej Dziewicy Opiekunki Polski zechciał
oszczędzić Narodowi Polskiemu tej ostatecznej klęski oraz by raczył odwrócić
tę nową plagę od wycieńczonej przez upływ krwi Europy.
Miesiąc później 8 września 1920 r. już po historycznej Wiktorii Polskiej w
bitwie nad Wisłą, papież pisał do polskich biskupów w specjalnym liście:
Nigdy nie
wątpiliśmy, że Bóg będzie przy Polakach. którzy tak świetnie w ciągu wieków
religii się zasługiwali, a zapowiedzieliśmy publicznie obchody błagalne
wtenczas, kiedy prawie powszechnie o ocaleniu Polski zrozpaczono, a wrogowie
też ilością i powodzeniem odurzeni, to między sobą bluźniercze pytanie
stawiali: „Gdzie jest Bóg ich?”. I oto wynik wojny naocznie wykazał, że
„jest Bóg wśród Izraela”.
Józef Piłsudski postanowił stoczyć decydującą bitwę na obszarze między
Bugiem i Wisła. Doradcy francuscy sugerowali wykonanie lokalnego
przeciwnatarcia na Mińsk Mazowiecki, które odepchnęłoby Armię Czerwoną spod
Warszawy i dato czas na rokowania. Wątpili, aby Wojsko Polskie po
600–kilometrowym odwrocie było zdolne do kontrofensywy w wielkim stylu.
Piłsudski uważał plan francuski za półśrodek. Chciał rozbić przeciwnika i
wierzył w możliwości polskiego żołnierza.
Na początku sierpnia 1920r. klęska Polski wydawała się nieunikniona. Odwrót
Wojska Polskiego przekształcił się nieomal w panikę. Polityczno–militarnej
wizji obrony wolności Polski nie miał nikt – żaden.
Ambasador brytyjski lord Edgar d’Abernon – obecny cały czas w Warszawie w
dramatycznych dniach sierpnia 1920r. notował na bieżąco w swym dzienniku:
Jeśli
można było przeistoczyć położenie wojsk polskich z 12 sierpnia w zwycięstwo
polskie z 20 sierpnia, to zachodzi pytanie, czy istnieje jeszcze na świecie
jakaś sytuacja mogąca dać powód rozpaczy? Nic nie zdawało się być bowiem tak
pewnym jak to, że wojska sowieckie zdobędą Warszawę bądź szturmem
bezpośrednim, bądź też przez otoczenie jej od południa. Rosyjski dowódca
Tuchaczewski nie miał najmniejszej wątpliwości, iż w jego rękach leży
zwycięstwo. Wojska polskie cofały się w popłochu przez sześć tygodni z
rzędu, robiąc codziennie przeciętnie po pięćdziesiąt mil angielskich,
dowódcy zaś – zdawało się – stracili ufność w jakąkolwiek możliwość ratunku.
Piłsudski jednakże oświadcza stanowczo, że zdecydowany jest bronić Warszawy
do ostatniego tchu i nie przestać walczyć nawet w razie utraty Warszawy.
W Święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, czyli w polskiej tradycji w
dzień Matki Boskiej Zielnej – 15 sierpnia 1920r. Wojsko Polskie ruszyło do
uderzenia na Armię Czerwoną, już wtedy najpotężniejszą, najliczniejszą i
najbardziej nieludzką machinę wojenną w dziejach świata. Jej dywizje pewne
były już pokonania Polaków, zdobycia Warszawy oraz dalszego marszu na
Berlin, Paryż i inne stolice Europy, według strategicznych planów podboju i
dyrektyw rządu Rosji Sowieckiej.
Bitwa Warszawska 1920r., zwana też Cudem nad Wisłą oraz bitwa nad Wisłą,
ocaliła nie tylko odzyskaną niedawno polską niepodległość. Była to jedna z
trzech najważniejszych bitew XX wieku na świecie, a zarazem jedna z
decydujących w całej historii ludzkości. Wojsko Polskie na czele ze
zwycięskim wodzem marszałkiem Józefem Piłsudskim zatrzymało i zwyciężyło
milionową nawałę Armii Czerwonej i uratowało nie tylko Polskę, ale i całą
Europę przed niewolą oraz wprowadzeniem zbrodniczego sowieckiego
totalitaryzmu i systemu komunistycznego. Było to nawiązanie do
najwspanialszych tradycji Rzeczypospolitej, kiedy to Polska nazywana była
powszechnie w krajach Zachodu przedmurzem chrześcijaństwa albo przedmurzem
Europy, co było wówczas równoznaczne. Tak jak przed wiekami w 1920r. na
terytorium Rzeczypospolitej toczyła się w rzeczywistości bitwa o losy
Europy.
Rozumieli to zagrożenie tylko nieliczni. Papież Benedykt XV 5 sierpnia
1920r. nakazał modły wszystkim biskupom świata katolickiego „O zmiłowanie
Boga i nad nieszczęsną Polską”. Papież podkreślał, że niebezpieczeństwo
zawisło nad całą Europą i nawiązał do swego przestania z listopada 1918r.:
Historia
zapisała złotymi głoskami zasługi Polski względem religii chrześcijańskiej i
europejskiej cywilizacji; atoli – niestety – musiała także zapisać, jak
Europa za to niegodziwie jej odpłaciła. Przemoce bowiem odebrawszy Polsce
osobowość polityczną, usiłowano nadto w niektórych częściach wydrzeć jej
katolicka wiarę i narodowość. Aliści z podziwu godnym uporem umieli Polacy
utrzymać i jedno i drugie – obecnie zaś, przetrwawszy prześladowania dłuższe
niż wiek cały, Polska zawsze wierna (Polonia semper fidelis) okazuje większa
żywotność niż kiedykolwiek (...).
Generał Weygand – szef francuskiej misji wojskowej w Warszawie był
przekonany o klęsce Polaków. Po 15 sierpnia Weygand wpadł w prawdziwą
euforię podsumowując polskie zwycięstwo:
To zwycięstwo,
które jest powodem wielkiego święta w Warszawie, jest zwycięstwem polskim.
Przewidujące operacje wojskowe zostały wykonane przez generałów polskich na
zasadzie polskiego planu operacyjnego. Moja rola, jak też rola oficerów z
misji francuskiej, ograniczała się do wypełnienia braków w szczegółach
wykonania. (...) To bohaterski naród polski sam siebie uratował.
Zaś kapitan Charles de Gaulle – późniejszy prezydent Francji, a latem 1920r.
członek francuskiej misji wojskowej w Polsce wspominał:
Ofensywa
rozpoczęła się świetnie. Grupa manewrowa, którą dowodzi Piłsudski, (...)
szybko przesuwa się na północ. Nieprzyjaciel, całkowicie zaskoczony widokiem
Polaków na swoim lewym skrzydle, o których myślał, że są w stanie rozkładu,
nigdzie nie stawia poważnego oporu, ucieka w rozsypce na wszystkie strony,
albo poddaje się całymi oddziałami. Zresztą w tym samym czasie uderzenie
Rosjan na Warszawę załamało się (...). Ach! Cóż to było za piękne
posuniecie! Nasi Polacy jak gdyby przypięli skrzydła, aby je wykonać; ci
sami żołnierze, przed tygodniem wyczerpani fizycznie i moralnie, biegną
naprzód, pokonują dziennie czterdziestokilometrowe etapy. Drogi zawalone są
grupami jeńców w opłakanym stanie i rzędami podwód zabranych bolszewikom.
Tak, to jest zwycięstwo, zwycięstwo kompletne, triumfujące. Z armii
rosyjskich, które groziły Warszawie, niewiele co powróci. Mimo szybkości, z
jaka uciekały, Polacy je przeganiali i zachodzili od tyłu. Nieprzyjaciel
jest rozproszony grupami w lasach, skąd się go wyciąga. Niektóre oddziały
bierze się do niewoli na terenach, po których walki przetoczyły się już
cztery lub pięć dni temu.
PRZECIW IMPERIUM ZŁA
Pomimo druzgocącej klęski nad Wisłą w sierpniu 1920 roku, Rosja sowiecka nie
zrezygnowała z planów agresji na Polskę i Europę. W latach 1939–1945 plany
te zrealizował odnośnie połowy kontynentu Stalin. Natomiast strategiczne i
geopolityczne plany opanowania Europy Zachodniej aż po Atlantyk mieli
komunistyczni władcy Kremla aż do upadku Związku Sowieckiego w 1991 roku.
Nawiązuje do tego Jan Paweł II w swym słynnym przesłaniu „Pamięć i
tożsamość”. Ojciec Święty pisze dosłownie tak:
Już wtedy w
1920 roku wydawało się, że komuniści podbiją Polskę i pójdą dalej do Europy
Zachodniej, że zawojują świat. W rzeczywistości wówczas do tego nie doszło.
„Cud nad Wisłą”, zwycięstwo marszałka Piłsudskiego w bitwie z Armią
Czerwoną, zatrzymało te sowieckie zakusy. Po zwycięstwie w II wojnie
światowej nad faszyzmem, komuniści z całym impetem szli znowu na podbój
świata, a w każdym razie Europy. (…) Już jako papież usłyszałem to z ust
jednego z wybitnych polityków europejskich. Powiedział: „Jeżeli komunizm
sowiecki pójdzie na Zachód, my nie będziemy w stanie się obronić. Nie ma
siły, która by nas zmobilizowała do takiej obrony.”
A Polacy mieli taką siłę. Komunistyczne plany podboju lat 1970–90,
zmodernizowano pod względem technologii militarnej, zwłaszcza broni
atomowej. Ale ich istota w drugiej połowie XX wieku była taka sama jak w
1920r. – agresja i podbój Europy. Literacka wizję tych zamiarów nakreślił
wielki rosyjski pisarz Aleksander Sołżenicyn, opisując, jak Stalin na Kremlu
w 1952r. rozmyśla nad podjęciem decyzji o agresji:
Najprostsza
droga do zwycięstwa wszechświatowego komunizmu prowadzi przez III Wojnę
Światową: najprzód trzeba zjednoczyć cały świat i dopiero wtedy budować
sobie komunizm. Inne drogi są zanadto zawiłe. Już nie trzeba więcej żadnych
rewolucji! Z linii Łaby – przemaszerować od razu w stronę Kanału. Francja
rozsypie się jak kawał próchna (francuscy komuniści już pomogą), Pireneje –
wziąć szturmem z rozbiegu. Blitzkrieg – to awantura, ma się rozumieć, ale
bez błyskawicznej kampanii nie można się obejść. Wystartujemy, kiedy bomb
atomowych będziemy mieli, ile trzeba i kłady zaplecze będzie wyczyszczone
jak należy.
Prezydent Ronald Reagan – najwybitniejszy prezydent USA XX wieku, w swym
najsłynniejszym przemówieniu nawiązał do agresji Rosji na Polskę i Europę w
1920r.;
Przestrzegam
przed ignorowaniem faktów historycznych i agresywnej postawy IMPERIUM ZŁA
oraz usuwania siebie z pola walki między czymś słusznym a niesłusznym,
między dobrem a złem.
(...) Przywódcy
sowieccy zupełnie otwarcie i publicznie przyznają, jak przyznawali zawsze,
iż jedyna uznawana przez nich moralność to taka, która doprowadzi do
ogólnoświatowej rewolucji komunistycznej. Ich duchowy przywódca Lenin już w
1920 roku powiedział, że odrzucają oni wszelką moralność, że moralność jest
całkowicie podporządkowana walce klas i likwidacji demokratycznego porządku.
Lenin używał nielegalnych metod,
uników i
wybiegów, wszelkich podstępów. Chociaż militarna siła Ameryki jest ważna,
zawsze uważałem, że o rozstrzygnięciu obecnego światowego konfliktu nie będą
decydować ani bomby i rakiety, ani armie i potęgi zbrojne. Zdecyduje próba
moralności i wiary.
W tym stuleciu
Amerykanie i Polacy stali ramię w ramię w ogniu dwóch pożóg, jakie
przetoczyły się przez świat. I wojna światowa nie położyła niestety kresu
konfliktom, przyniosła jednak odbudowę Państwa Polskiego. I jeżeli jest
jakaś nauka płynąca z kart historii – to z pewnością jest nią pewność o
niezniszczalności Polski – nawet mimo klęsk. Polska może być podbita, ale
nigdy się nie podda. Polska może być zmuszona siłą do ustępstw, ale nigdy
nie zgodzi się na zależność od obcych państw, do odebrania danej przez Boga
wolności.(...)
Przez cały okres PRL komunistyczna propaganda, cenzura, a nawet MSW i SB
albo głosiły kłamstwa, albo zakazywały pisania i głoszenia prawdy o
historycznym zwycięstwie Polski i Polaków nad agresją Rosji na Europę w
1920r. Znamiennie przypomniał to Ojciec Święty Jan Paweł II:
O wielkim
Cudzie nad Wisłą przez całe lata trwała zmowa milczenia. Dlatego opatrzność
Boża niejako nakłada dzisiaj obowiązek podtrzymywania pamięci tego wielkiego
wydarzenia w dziejach naszego narodu i całej Europy, jakie miało miejsce po
wschodniej stronie Warszawy.
VICTORIA POLSKA
Zwycięstwo nad Armią Czerwoną było w 1920r. szczególnym doświadczeniem dla
Karola Wojtyły, który należał do pierwszego pokolenia Polaków urodzonych w
wolnej ojczyźnie po 150 latach niewoli. Rok 1920 był dla niego przestaniem,
na podstawie którego po latach będzie już jako papież kształtował historię
na przełomie XX i XXI wieku i „zmieniał oblicze ziemi”. Te właśnie słowa Jan
Paweł II wypowiedział na placu Marszałka Piłsudskiego przed Grobem
Nieznanego Żołnierza, żołnierza Wojska Polskiego, który poległ broniąc
Ojczyzny przed najazdem Armii Czerwonej w 1920r.
Dzień 15 sierpnia to zupełnie wyjątkowa data nie tylko w polskim kalendarzu,
ale co więcej to zupełnie bezprecedensowe święto w skali globalnej. Nie ma
kraju na świecie, aby w jednym dniu jednocześnie było święto kościelne,
maryjne, wojskowe i państwowe. Jednocześnie! A w Polsce jest – właśnie aby
uczcić i upamiętnić bezprecedensowe zwycięstwo Polaków i polskiego oręża nad
agresją komunistycznej Rosji na Polskę i Europę. To wiekopomne zwycięstwo
zasługuje, aby nazwać je VICTORIA POLSKA 1920 ROKU. Bitwa pod Grunwaldem
1410 roku była z udziałem Litwinów, Czechów, Rusinów i Tatarów. Bitwa pod
Wiedniem 1683, zwana Victorią wiedeńską, była zwycięstwem narodów
chrześcijańskiej Europy nad nawałą islamu. Decydującą rolę odegrał wtedy
wódz całej chrześcijańskiej Europy Jan III Sobieski i polskie chorągwie, ale
nie można tej bitwy nazywać wyłącznie polską Victorią. Natomiast uratowanie
Polski i Europy przed nawałą Armii Czerwonej było absolutnie i wyłącznie
wielkim i wyłącznie polskim zwycięstwem – wiekopomną VICTORIĄ POLSKĄ. I
jeżeli my sami nie będziemy tak nazywać największego z naszych
najważniejszych zwycięstw w całej tysiącletniej historii, to któż w Europie
je tak określi?! Dlatego zwracam się do czytelników „NASZEGO DZIENNIKA” z
propozycją i gorącym apelem. Za rok przypada okrągła rocznica POLSKIEJ
VICTORII 15 sierpnia 1920. Co Państwo sądzą, abyśmy w ciągu tego roku
wspólnie wypromowali nazwę i określenie VICTORIA POLSKA. Zasługujemy na to
określenie zwycięstwa, zasługuje na to bohaterski obrońca Ojczyzny z 1920,
spoczywający w Grobie Nieznanego Żołnierza na Placu Marszałka Piłsudskiego w
stolicy, zasługują na to określenie wszyscy, którzy walczyli na polach
chwały Rzeczypospolitej w 1920 roku.
Józef Szaniawski
(Dr Józef Szaniawski jest wykładowcą na Uniwersytecie Kardynała Stefana
Wyszyńskiego oraz w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej. Jest
autorem m.in. książek „Bitwa Warszawska